Relacja GieKSiarza
Do Słowacka na mecz w Uherské Hradiště kibice Banika jechali różnymi środkami transportu (cug, auta, autokar), jednak większość wybrała specjal który ruszał przed 13:00 ze Svinova.
Po drodze, na dworcu w Przerowie, gdzie mieści się jedno z większych skupisk cygańskich na Morawie, grupa miejscowych Romów tak mocno się napinała do fanów z Banika, że jeden z nich idąc, nie zauważył dworcowego filara. Skutkiem zagapienia z pewnością był spory guz na głowie, a cała sytuacja tak rozbawiła wyjazdowiczów, że nawet miejscowy herszt musiał czuć zakłopotanie.
Na miejscu jesteśmy na około godzinę przed meczem, więc pozostaje nam tylko przemaszerować pod stadion. Podczas pochodu Chachary sławią Banika i GieKSę wzbudzając zainteresowanie miejscowych. Nam zaś w oczy rzuciły się koszulki fan clubu Banika z Hranic. Nic nie było by w tym nadzwyczajnego gdyby nie fakt że w herbie Hranic, wśród różnych elementów układanki dostrzegliśmy koronę z browaru Tyskiego oraz maczety z fiskarsa. Symbole na tle nam znane z Polski że uśmiech nie schodził nam z twarzy przez dłuższą chwilę.
Pod stadionem każdy kupuje bilet w kasie (250kc = 40zł) i ustawia się w kolejce do wejścia. Kolejce która nie miała końca, z powodu ciągle nadchodzących, przybyłych dopiero fanów FCB. Dodatkowo ochrona dość się pie*doliła wpuszczając wszystkich przez jedną furtkę, co kilkakrotnie skutkowało naporem na bramę. Czeskiej psiarni to się nie spodobało i próbowała oddzielić fanów od bramy. Sztuka ta im się udała, jednak sami znaleźli się w potrzasku, gdyż Banikowcy nadal napierali do przodu. Frustracja rosła, bo do meczu zostało parę minut, a chętnych nie brakowało.
Gospodarze zmuszeni zostali do oddania całej trybuny „D” za bramką, gdzie mieści się m.in. sektor gości (klatka zajmuje 2/5 trybuny). Dodatkowo przynajmniej 30 Chacharów zasiadło na sektorach gospodarzy, nie robiąc sobie z nich nic i dopingując Banik razem z resztą. Łącznie te spotkanie oglądało ponad 1244 Chacharów. Wśród tej grupy znalazło się 16 GieKSiarzy z transparentem dla chłopaków za kratami (Giszowiec obecny w 5 głów).
Ultras Banik doping prowadzi już przed meczem, co musieli doskonale słyszeć piłkarze z Ostrawy przygotowując się do meczu w szatni. Głośność ostrawian jest na tyle dobra że mimo tego że fani Słowacka dość dobrze wypełnili stadion i równie dobrze spisywał się ich ok. 150-osobowy młyn, to nie byli słyszalni praktycznie wcale. Mimo to w drugiej połowie prezentują chaos z flag i transów na kij (Ultraska jest mocną stroną Słowacka), co mogło się podobać. Jednak na pewno bardziej zachwycił patriotyczny pokaz przyjezdnych którzy upamiętnili 100 lecie bitwy o Zborov. Choreografia składała się z biało-czerwonej kartoniady oraz małych sektorówek tworzących liczbę 100. Całość dopełnił transparent „MUŽNĚ JSTE SE BILI!” (w wolnym tłumaczeniu „Walczyliście Męsko!”) z godłem Czech oraz głośno odśpiewany hymn. Wzniosły moment, który został nagrodzony brawami. Chwilę potem przyjezdni odpalili pirotechnikę, robiąc mały piro show.
Śmiesznie było też na początku meczu gdy Banikowcy spalili szal miejscowych. Straż pożarna chciała go ugasić, jednak miała zbyt krótkiego węża. Poza tym podczas meczu już nic ciekawego się nie działo (nie licząc 7 bramek). Za to po spotkaniu doszło do zamieszek. Kilku Chacharów wtargnęło na murawę co spotkało się z reakcją ochrony. To znowu nie spodobało się reszcie gości i zaczęły się wzajemne podchody. Ochroniarze nie dawali rady i wezwali oddział policji, co również nie pomogło i wszedł kolejny – łącznie ok. 80 kundli. Ochrona używa gazu psikając gdzie popadnie, co nie pozwala Banikowi wyjść z sektora, a wiatr powoduje duszności na całej trybunie. Całe zamieszanie trwa kilkanaście minut, a pod bramą wyjściową czekał już komitet powitalny w czarnych kaskach, który wyrywkowo wyłapywał fanów na tzw „pokote”. Łącznie zatrzymano kilkanaście osób, w tym jednego kibica GKS-u.