31.03.2012, sobota 18:00 – widzów 2500
Relacja GieKSiarza
Na stadionie 2000 widzów. Ciężko było przed meczem obstawiać pozytywny wynik, mimo że Dolcan piłkarsko nigdy nie był jakąś wielką drużyną. Sytuacja na linii kibice – Centrofałsz stała się tak napięta, że szkoda gadać. Osoby odpowiedzialne za marazm w klubie wolą iść na wojnę z kibicami niż wziąć odpowiedzialność za swoje nieudolne zarządzanie. Pod stadionem pierwsze co się rzucało w oczy to wzmożone siły policyjno-ochroniarskie, armatka wodna, białe kaski – jakbyśmy grali derby jakieś. Przed meczem wielu kibiców zaopatrzyło się w koszulki anty-CZ, ale nie każdemu dane było w nich wejść na mecz gdyż kilku grubych ochroniarzy przy wejściu widocznie miało za zadanie wychwycić jak najwięcej osób w tych koszulkach i albo ich zawrócić albo zmusić do pozbycia się ich. Każda próba przedstawienia swoich argumentów na ich bezprawne działanie spotykało się z chamskimi docinkami i nieugiętym stanowiskiem, widać mieli wyraźne polecenia, by prowokować jak najwięcej. Teraz trochę o meczu. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem bardzo kiepskiej gry naszych grajków, szybkiej bramki dla Dolcanu i słupka z rzutu wolnego naszego zawodnika. Jednak przed końcem pierwszej połowy udało się w podbramkowym zamieszaniu strzelić Rakelsowi ku uciesze nieźle już wkurzonych kibiców:) Druga połowa to śmiałe ataki piłkarzy i całkiem ładna bramka Chmiela, która rozładowała trochę ciśnienie na trybunach i wzmogła doping. Około 60 minuty nad stadionem zaczęła się niezła śnieżyca, która szybko pokryła murawę, jednak nie przeszkodziła Chwalibogowskiemu na strzelenie trzeciej jakże ważnej bramki. Nawet kaczka przyleciała zobaczyć jak nasi wygrywają! Wynik cieszy, każdy punkt jest na wagę złota i należy tylko mieć nadzieję, że szybko nad naszym stadionem zaświeci słońce, bo niektórzy mają za dużo ciemnoty w myśleniu i działaniu. GieKSa To My!
Branik
Źródło: zin SK1964 nr 40 (Katowice) kwiecień 2012
Relacja GieKSy
Spotkanie z Dolcanem zapowiadało się dla kibiców GieKSy niezbyt optymistycznie. Drużyna nie gra takiej piłki, jakiej byśmy oczekiwali. Atmosfera wokół klubu jest fatalna, w dodatku w mediach zarząd klubu zapowiadał zakazy klubowe dla najbardziej protestujących podczas meczu z Ruchem Radzionków kibiców.
Jak się okazało, do słabej aury wokół klubu dostosowała się również pogoda i ostatecznie na stadionie zameldowało się około 2 tysięcy widzów. Na trybunach pomimo napiętej sytuacji również było spokojnie i zgodnie z apelem wystosowanym przez SK1964 kibice w 100% skupili się na dopingu dla zawodników w meczu, który był bardzo ważny w kontekście utrzymania 1 ligi dla Katowic.
Na płocie zawisło 7 flag, a doping na początku spotkania był co najwyżej średni. W dodatku GKS szybko stracił bramkę i raził nieporadnością, co powodowało zdenerwowanie na trybunach. Na szczęście piłkarzom udało się odwrócić sytuację na boisku i w drugiej połowie doping niósł katowiczan do zwycięstwa.
W końcówce spotkania nad stadionem przeszła ulewa, która zamieniła się w śnieżycę, co zmobilizowało nas do jeszcze głośniejszych śpiewów. Po meczu piłkarze, oraz trener podziękowali nam za doping, a my im za zwycięstwo. Chwilę po zejściu piłkarzy do szatni na ośnieżonej murawie powstał ogromny napis „Je*** Centrozap”, który pokazał, że kibice nie zapomnieli, kto jest powodem całego zła, które dzieje się w naszym ukochanym klubie.
Berki
Źródło: GieKSa.pl
Oflagowanie: GIEKSA&BANIK, GÓRNY ŚLONSK, FORZA GKS, PISAK, GIEKSA JEST TYLKO JEDNA, GLADIATORS, GKS KATOWICE.
FILM: 31.03.2012 GKS Katowice – Dolcan Ząbki BRAMKI
FILM: 31.03.2012 GKS Katowice – Dolcan Ząbki SKRÓT
Relacja sportowa
Po dwóch meczach bez zwycięstwa na wiosnę kibice oczekiwali wygranej z dość słabym Dolcanem Ząbki. Mimo niskiej pozycji w tabeli, w ostatnim meczu w Łęcznej ząbkowianie postawili jednak trudne warunki rywalowi i zdobyli cenny punkt.
Trener Rafał Górak postawił na prawej obronie na rekonwalescenta Tomasza Rzepkę, zrezygnował natomiast z Adriana Napierały, którego zastąpił Kamil Szymura. W pomocy zagrał Kamil Cholerzyński.
Od początku meczu gra niespecjalnie układała się naszemu zespołowi, po raz kolejny nie udało się GieKSie wejść w mecz. Dolcan nieźle radził sobie w polu. Mimo niemrawych ataków udało się stworzyć groźne sytuacje – głównie chodzi o strzały w obramowanie bramki – dośrodkowanie/strzał Bartosza Sobotki trafiło w poprzeczkę, natomiast Damian Chmiel fantastycznym uderzeniem z wolnego – w słupek. Niestety w międzyczasie inny stały fragment gry przyniósł powodzenie gościom. Dośrodkowanie z rzutu wolnego precyzyjnym strzałem głową zamienił na bramkę Rafał Grzelak. GKS próbował coś zrobić z przodu, ale… niewiele mógł. Rywale dobrze grali w polu i nie zanosiło się na wielkie zmiany w drugiej połowie. Nawet mimo tego, że w końcówce po stałym fragmencie gry Deniss Rakels z bliska dobił odbitą od Humerskiego po strzale Jacka Kowalczyka piłkę do bramki. Mieliśmy remis i jedyną nadzieją mogło być to, że GKS pójdzie za ciosem.
Co się stało w przerwie? Nie wiemy. Faktem jest, że GKS już od pierwszej minuty zaczął grać bardzo dobrze. Przede wszystkim Bartłomiej Chwalibogowski pojawił się na boisku i miał bardzo ważny udział w postawie zespołu. Nie tylko jednak ten pomocnik spisał się świetnie, także i Pitry i Zachara zaczęli rozmontowywać defensywę rywali. Właśnie Zachara dostał piłkę od Chmiela (po zablokowanym strzale) na prawą stronę, niepilnowany w polu karnym i idealnie zagrał do z powrotem do Chmiela, a ten na wślizgu przy słupku strzelił do bramki wprawiając w euforię katowickich kibiców. To był już okres, kiedy aura zmieniała się w sposób niesamowity. Zaczął padał deszcz, śnieg, śnieg z deszczem i grad. GKS miał jednak tę przewagę, że prowadził, jednak grał też pod wiatr. Dolcan zyskał optyczną przewagę, ale niewiele z niej wynikało. GKS nieco się schował licząc na kontry. Jedna z nich zakończyła się powodzeniem, kiedy to Chwalibogowski wyszedł sam na sam z bramkarzem po podaniu Zachary i przepuszczeniu futbolówki przez Rakelsa i strzelił gola. W tym momencie wydawało się, że katowiczanom już nic nie jest w stanie zagrozić. Dolcan dalej więcej przebywał na naszej połowie, ale bez większych efektów. Nieporadność ząbkowian była widoczna najbardziej wtedy, gdy jeden z zawodników wyszedł od połowy sam na sam i… próbował strzelać z 40 metrów. GKS bez większego problemu dowiózł zwycięstwo do końca.
W końcu w drugiej połowie zobaczyliśmy GieKSę walczącą i potrafiącą grać w piłkę. Nasz zespół potrafił rozgrywać akcję, grał z pierwszej piłki, podawał na wolne pole. Stwarzał sytuację. A gdy już prowadziliśmy, cofnął się i umiejętnie wykorzystał kontrę. To mówi, że ta połowa była naprawdę bardzo dobra, choć błędy też się zdarzały. Po słabszej pierwszej i bardzo dobrej drugiej połowie, GKS po raz drugi w historii wygrał u siebie z Dolcanem i oddalił się od strefy spadkowej.
GKS Katowice – Dolcan Ząbki 3:1 (1:1)
Bramki: Rakels (43), Chmiel (50), Chwalibogowski (76) – Grzelak (19)
GKS: Sabela – Rzepka (90. Farkas), Kowalczyk, Szymura, Sobotka – Zachara, Gierczak (46. Chwalibogowski) , Cholerzyński (46. Beliancin), Chmiel, Pitry – Rakels.
Dolcan: Humerski – Chylaszek (71. Zaniewski), Dybiec, Grzelak, Jakubik (28. Pulkowski) – Chwastek, Piesio, Świerblewski, Hirsz, Osoliński – Tataj.
Ż. kartki: Gierczak, Cholerzyński, Pitry – Jakubik, Chylaszek, Piesio, Świerblewski
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Widzów: 2000.
Źródło: GieKSa.pl