20.04.2024, sobota 15:00 – widzów 17 706
Relacja Banika
Dzięki połączeniu dobrej pozycji w tabeli i związanej z nią walki o udział w europejskich pucharach z idealnym terminem jakim jest sobota, zainteresowanie biletami na ten mecz było niespotykane dotąd. Wejściówki zostały szybko wyprzedane. Ponad połowa z nich została podzielona pomiędzy aktywne fankluby i grupy, a reszta trafiła częściowo do przedsprzedaży w Ostrawie, a częściowo do przedsprzedaży w formie internetowej. Zmiany klimatyczne spowodowały, że zmieniliśmy pierwotnie planowany biały dress code na czarny. Oczywistym pozostał jednak dodatek w postaci szalika.
Główna grupa kolejowa w postaci siedmiu zarezerwowanych wagonów rozpoczęła swoją podróż z Ostrawy około 7:30. W Pradze odbył się przejazd tramwajem do Holešovic i spacer w kierunku Letenská pláň. Kontrole na wejściu przebiegły bezproblemowo, co biorąc pod uwagę stan niektórych, ledwo utrzymujących się na nogach, było momentami wręcz zaskakujące. Ostatecznie jednak wszyscy, 988 osób, w tym 33 GieKSiarzy i 6 kibiców Spartaka, znaleźli się w sektorze dla przyjezdnych.
Zaledwie kilka minut po rozpoczęciu meczu choreografia z warsztatu ultrasów Baníka trafiła na parkiet. Nad głowami obecnych wycięta plandeka z herbem klubu i datą jego założenia, którą na piętrze uzupełnia biała tektura, nad którą zaświeciło dwadzieścia rac. Plexi i balustrady w sektorze są następnie dekorowane ośmioma naszytymi flagami o mniejszych i większych rozmiarach (Vlajkonoši domácí, Ostrava, Czaszka (GKS Katowice), Chachaři, Zákazovci, 1922, śląski orzeł i Bazaly). Było też kilku transów na kijach i machajek oraz kilka podarowanych pamiątek gospodarzy
Na boisku początkowo wyglądało to raczej na porażkę, co niestety odbiło się także na dopingu, którego jakość zdecydowanie nie dorównywała wyprzedanemu sektorowi na stadionie największego rywala. Zawodnicy pokazali jednak świetną formę, zwłaszcza w końcówce, i stopniowo obniżyli wynik do 4:3. Dzięki temu bohaterskiemu występowi atmosfera w końcu się poprawiła. Poziom wsparcia w tych momentach osiągnął już rygorystyczne standardy i rozwścieczył większość uczestników tak bardzo, że musieli nawet rozebrać się do połowy talii.
Na początku meczu Letenští zaprezentowali choreografię dedykowaną swojemu kapitanowi i liderowi. Chwilę później po przeciwnej stronie pojawiła się kartoniada „PRAGA”. W drugiej połowie również nie brakowało materiałów pirotechnicznych w ich rękach.
Po tradycyjnym oczekiwaniu za trybunami ponownie jedziemy przez Stromovkę. Dla wielu turystów cztery lokalne bary pełne mrożących krew w żyłach drani, w towarzystwie kilku radiowozów były naprawdę niezwykłym przeżyciem. Po dokonaniu niezbędnych zakupów i spokojnej podróży powrotnej przed godziną jedenastą wieczorem pojawiamy się z powrotem w górniczym miasteczku.
Giszowiec obecny w 2 osoby.
Relacja GieKSiarza (Witosa)
W sobotę 33 GieKSiarzy było na wyjeździe z Chacharami do stolicy Czech…
Komplet widzów jak i nabity sektor Banikowców stwarza klimat fanatycznego piłkarskiego święta na trybunach, gdzie doping oraz oprawy z obu stron dodają tylko uroku widowisku.
Zimną deszczową kwietniową sobotę spędzamy na wyjeździe na praską Spartę
Ekipa GieKSiarzy, co warte podkreślenia, stałych bywalców legendarnego naszego Blaszoka… częściowo miała swój pierwszy raz na wyjeździe Banika. To nie mogło przejść bez echa nawet wśród Chacharów, którzy chętnie dołączali się do chrztu debiutantów…
To akurat mowa o Ekipie Dąb, ponadto obecni Jurajska, Żory, Tauzen, Załęże,
Burowiec, Giszowiec, Mysłowice, Pszczyna, Holederska Emigracja oraz Witosa.
Na stadionie też Ziomki ze Spartaka Trnava.
W podróż do Pragi wyjeżdżamy tradycyjnie opóźnieni, taki urok czeskich kolei…
Zamówione przez Baników wagony przeznaczone dla Fanousków wypełnione biało niebieskimi i ich przyjaciółmi.
Po wyjściu z cugu mamy podstawionych kilka tramwajów dla fanów, by dojechać do miejsca skąd prowadzeni jesteśmy na stadion, znaną już trasą stałym bywalcom, a więc piękny park oraz mijamy znienawidzoną ambasadę rosyjską, po czym trafiamy pod stadion Sparty.
Jesteśmy z zapasem czasowym, więc mamy na kosztowanie stadionowych specjałów.
Stadion jak i sektor gości zapełniał się z każdą minutą. Naprawdę był tłok i ścisk. Dobre wyniki piłkarzy robią swoje, przyciągając również mniej ogarniętych kibiców.
Końcówka meczu to wyborna gra Banika, co sprowokowało młynowego do okrzyku „KTO JE W TRIKO TEN Z OPAVY”. Mimo zimna gołe klaty, bawiły się do ostatniej minuty, dziękując potem drużynie za mega charakter i walkę, pomimo porażki.
Powrót podobny, spacer, tramwaje i pozytywne zaskoczenie. Tym razem nie z winy opóźnień, tylko celowo dla nas przetrzymany cug, byśmy w miarę szybko opuścili stolicę Czech. Sprawny powrót do Svinowa i myślami jesteśmy już na wyjeździe GieKSy!
Jak zawsze wyborna gościna od Chacharow… GIEKSA & BANIK
ARO