27.03.1999,sobota 16:00 – widzów 74 000 – Londyn, stadion Wembley
Relacja GieKSiarza
Z Katowic na spotkanie z synami Albionu wybrało się 40 fanów z pod znaku GKS. Droga do Anglii przebiegała dość piknikowo. Cała grupa raczyła się alkoholem. Przed odjazdem psy przekopały bagaże podróżników w poszukiwaniu alkoholu i sprzętu. Co do liczby to należy wyjaśnić, że nie jechali wszyscy jednym autokarem. Na miejscu na wyspach było raczej spokojnie, a większość polaków przyjęła ugodową politykę wobec siebie. Trójkąt Arka-Lech-Cracovia siedzą otoczeni psiarnią, cała ich grupa siedziała w jednakowych bluzach „United Hooligans”, co dało fajny wizualny efekt. Na początku cały sektor polkaów zamienia się w flagę w narodowych barwach utworzoną z kartonów. Nasi piłkarze przegrywają 3-1, pogrążył ich Scholes – uniwersalny piłkarzyna, strzelający nogą, głową i ręką. Po meczu małe zwiedzanie stolicy Anglii, a potem na prom. Tam są już A-L-C. Odstraszyli skutecznie autokar z kibolami Legii, który nie wjechał na prom. Na tym że promie jeden od nas ma złamany nos. Dokonali tego partnerzy z A-L-C. Później już nic się nie działo. Na meczu obecni byli przedstawiciele większości ekip z Polski.
Źródło: zin ULTRAS nr 4 (Katowice)
Relacja GKS-u Katowice
Nas na meczu 40. Droga do Anglii oczywiście przebiegała na piciu i śpiewach. Na stadionie raczej spokój, poza wejściem A-L-C. Zostali oni jednak otoczeni przez Old Bill’y. Cała grupa siedziała w jednakowych bluzach „United Hooligans”. Dało to dobry wizualny efekt. Ogólnie mecz dobry w wykonaniu polskich kibiców, czego nie można powiedzieć o zawodnikach. Na początku meczu sektor Polaków zamienił się w biało-czerwoną flagę zrobioną z kartonów. W drodze powrotnej na promie dostaje od A-L-C gościu od nas (ma złamany nos). Na ten prom nie wjechała Legia. Na pewno w obawie, że dostaną od A-L-C. Na meczu widoczni fani z całej Polski.
Grzegorz
Źródło: zin HOOLIGANS 2000 nr 2 (Legnica)
Relacja GieKSiarza
Nas 40 osób. Goście z Lecha w drodze powrotnej łamią nos jednemu od nas.
Gesiu
Źródło: zin HOOLIGANS 2000 nr 2 (Legnica)
Relacja GKS-u Tychy
Na ten mecz z Tychów wyjechał autokar lecz była raczej to ekipa pijacko – oglądająca mecz niż chuligańska. Po drodze zahaczamy „wesoły” Amsterdam gdzie bawimy się w wiadomo jaki sposób. Później udajemy się na prom, gdzie dowiadujemy się o tym, że aby wjechać do Anglii musimy zapłacić kaucje w wysokości 1500 marek. Bez większego zastanowienia udajemy się w stronę tunelu La Manche. W Londynie jesteśmy wieczorem. Po zakwaterowaniu udajemy się na miasto i zajebiście się bawimy. Na drugi dzień udajemy się pod stadion. Klimat zajebisty ok. 8000 Polaków bawi się i śpiewa. Przez cały mecz zajebisty doping, trudno jest dokładnie określić kto był i w jakich ilościach. Obecni byli fani Trójcy (L.A.C.), Ruchu Chorzów, Legii, GKS Katowice, Jastrzębia, Górnika Wałbrzych, Lechia oraz kilka innych ekip. Obyło się bez dymów. Po meczu udajemy się do hotelu. Zabawa trwała przez całą noc na jednym z Londyńskich placów, gdzie obecni są również inni Polacy. Na następny dzień wracamy po drodze zwiedzamy sobie jeszcze stadion Chelsea. Wycieczka udana lecz bez żadnych większych przygód.
Krówka
Źródło: zin BAD BOYS 1999 nr 5 i zin DIABLOS 1999 nr 2 (Ruda Śląska)
Relacja Widzewa
Na Wembley było około 50 szalikowców Widzewa. Trudno dokładnie podać liczbę fanów Widzewa, gdyż jechali oni z różnych biur podróży (ponadto sporo było zwykłych fanów, nieinteresujących się sprawami hool’s). W Londynie było raczej spokojnie jedynie ALC próbowała zaatakować Legię na sektorze, ale zabrakło im zdecydowania. Trzech Widzewiaków nie obejrzało meczu, zostali aresztowani za bójkę z londyńskimi murzynami i zostali w areszcie przez najbliższy tydzień. Nasi mieszkali w hotelu z Tychami, z którymi niestety nie było ŁKS-u (na meczu było ich podobno 3).
Źródło: zin HOOLIGANS 2000 nr 2 (Legnica)
Relacja GKS-u Bełchatów
Na Wembley było obecnych 2 fanatyków GKS-u Bełchatów. Ja jechałem z Łódzkiego bióra podróży, z którego były zorganizowane 2 autokary. Skład osobowy był w nim mieszany – dominowali w nich zgredzi i różni „piknikowcy”. Z kiboli oprócz mnie był 1 Widzewiak, kilku Legionistów oraz kilku z Olimpii Elbląg. Było też parę osób z Poznania, z czego 2 gości, którzy twierdzili, że jeżdżą na wyjazdy Lecha, ale nie wyglądali na żadnych hool’s czy ultras. Podróż minęła spokojnie nie licząc śpiewów i picia, ale z umiarem, bo Angole nie przepuszczali pijanych przez hranicę. Spotkaliśmy wiele autokarów z polskimi kibicami, ale tylko 1 z nich z kumatym towarzystwem. Był to Górnik Wałbrzych (18 osób). Wraz z nimi jechało 2 z Zagłębia Wałbrzych oraz 4 ze… Śląska Wrocław. Spotkaliśmy ich na granicy w Świecku. Razem trochę pośpiewaliśmy i było spokojnie, tylko paru bardziej najebanych od nich trochę burczało, ale reszta ich uspokajała. W sumie było bardzo pokojowo, biorąc pod uwagę, że Górnikowi dużo bliżej do trójkąta ALC niż do Koalicji. Już to spotkanie pokazało, że tym razem ogromna większość Polaków przyjęła ugodową postawę i dominowało poczucie narodowej jedności.
Później była długa i nużąca podróż przez Niemcy, Holandię, Belgię do Francji, skad promem dostaliśmy się do portu Dover w Wielkiej Brytanii. NIestety angielscy celnicy jedną osobę z naszego autokaru nie wpuśili do Anglii. Z tego co słyszałem z innych autobusów oraz samolotów też trochę osób cofnięto. W Londynie jesteśmy w sobotę w południe ( mecz o 15 angielskiego czasu). Po zakwaterowniu w hotelu udajemy się na stadion. Pod nim panuje typowo piknikowa atmosfera – Polacy i Anglicy przemieszani, zupełny spokój, są to sceny nie do pomyślenia w Polsce. Na polskim sektorze udaje mi się zająć miejsce na samym dole i powiesić na barierce oddzielającej trybuny od boiska biało-czerwoną flagę „GKS Bełchatów”. Obok wisiały też flagi „Szczecin” oraz „Zamość” (rozmawiałem z jej właścicielem, nie był to kibol żadnej drużyny). Na samej górze sektora wisiały też inne flagi takie jak „Gdańsk”, „Jastrzębie”, „Słupsk”, „Zawisza”, „Orzeł Przeworsk” i kilka innych. Na początku meczu super widok. Polacy robią z kartonów uniesionych nad głowami ogromną biało-czerwoną flagę. Po drugiej stronie Angole z takich samych kartonów prezentują swoją. Potem była niepowtarzalna atmosfera i super doping. Anglicy zrobili na mnie wrażenie bo gdy chcieli to byli głośni, że aż ciarki przechodziły. Jednak nie udzielali się zbyt często, natomiast Polacy pomimo niekorzystnego wyniku prawie cały mecz dawali z siebie wszystko i przez długie fragmenty meczu słychać było tylko kilka tysięcy polskich gardeł. Mogliśmy być z siebie naprawdę dumni.
Na stadionie i w jego okolicach działo się bardzo niewiele, jeśli chodzi o klimaty hooligans. Podobno pod stadionem oberwał od Legii jakiś gość w szalu Arki. Trójkąt ALC pojawił się na trybunach w około 15 minucie meczu. Od razu ktoś od nich starł się z kimś z Koalicji i momentalnie angielskie psy zaprowadziły porządek, oddzielając ALC od reszty polskich kibiców. Trójca usiadła na górze, po lewej naszego sektora (patrząc z dołu), wg mnie było ich około 80 typa. Otaczało ich ponad 120 policjantów. Najciekawsza rzecz miała miejsce parę minut później. W pewnym momencie usiadło nad ALC około 20 konkretów bez barw. Udało im się zmylić nawet psy i nikt nie oddzielał ich od trójcy. Po chwili krzyknęli „Legia Warszawa”! Byliśmy pewni, że będzie ostry dym, a tu nic! Obie ekipy tylko patrzyły na siebie. Widocznie obawa przed angielskimi karami udzieliła się nawet najlepszym polskim chuliganom. Szczególnie zdziwiła mnie tu postawa ALC, których było dużo więcej i o których – szczerze mówiąc – miałem do tej pory lepsze mniemanie niż o Legii. Potem wyżej wymienieni Legioniści przenieśli się w dolne rejony sektora i miałem okazję przyjrzeć się im z bliska. Była to naprawdę bardzo konkretna grupa. Jeden z nich mówił mi, że w czasie powyższego incydentu Arkowcy widząc Legię chowali szale. Nawet jeśli to nieprawda, to i tak w moim przekonaniu Warszawiacy mają prawo czuć satysfakcję po tym meczu i to oni byli najlepszą grupą na Wembley. Oprócz Legii, których kibiców było sporo porozrzucanych po całym sektorze zauważalne były grupki takich hool’s jak: Pogoń Szczecin, GKS Jastrzębie i Ruch Chorzów. Jeśli chodzi o te dwie ostatnie grupy, to byłem zdziwiony, czemu nie siedzą z ALC, bo przecież mają z nimi układ na reprezentacji. Jak było widać jest to jednak układ tylko w teorii, bo w praktyce kompletnie nie zdał egzaminu. Słyszałem nawet że Lech wołał Rucha do siebie, ale Niebiescy nie spełnili ich prośby. Z pozostałych ekip zauważyłem w tłumie tylko pojedyncze szale – były to takie kluby jak: Śląsk, Lechia, Petrochemia, Widzew, Korona, Raków, AZS Częstochowa, Gwardia Szczytno (!). Ja również byłem w szalu klubowym GKS Bełchatów. Wiem też, że było też 20 osób z Bałtyku Gdynia.
Po meczu nie działo się już nic ciekawego, ja udałęm się do hotelu. Wieczorem trwało chlanie i zwiedzanie londyńskiego Soho. Tam też kręciła się ekipa Legii szukająca ALC. W drogę powrotną ruszamy w niedzielę, a w ojczyźnie byłem w poniedziałek popołudniu. Dla mnie osobiście był to zajebisty wyjazd, z gatunku tych, które się wspomina przez lata, było naprawdę pełno wrażeń. Natomiast jeśli chodzi o konflikt polskich kiboli, to Wembley nie wyjaśniło niestety, kto jest najlepszy. Uważam jednak, że plus po tym meczu należy się Koalicji.
Piotrek
Źródło: zin HOOLIGANS 2000 nr 2 (Legnica) i zin POLISH ULTRAS – PRIDE OF POLAND 1999 nr 2 (Bełchatów)
Relacja Bałtyku Gdynia
Na WEMBLEY zjawiło się 14 fanatyków Bałtyku (jednego nie wpuścili do Anglii). Jako jedna z niewielu ekip (byliśmy na meczu w barwach klubowych). Ogólnie nic specjalnego się nie działo.
Sandra
Źródło: zin PIŁKARSCY KIBICE 1999 nr 4 (Radomsko)