Banik Ostrava 3-1 Budějovice

28.11.2003, piątek

Wspomnienia kibica GieKSy

Mój pierwszy mecz na Bazalach. W słoneczny lipcowy poniedziałek wraz z kumplem wybraliśmy się na rozpoczęcie sezonu na Bazalach. Przez Bielsko docieramy pociągiem do Czeskiego Cieszyna. Tam kupujemy bilet do Ostravy, pani w kasie wymienia stacje do jakich możemy dojechać i prosi o wybór. My po zastanowieniu wybieramy Vitkovice, jako te najbardziej kojarzące nam się z Banikiem:) Wysiadamy w Vitkovicach… stamtąd wsiadamy w tramwaj, którym jedziemy pół godziny, następnie przesiadamy się na trolejbus i nim po kolejnej pół godzinie jazdy docieramy pod sam stadion. Jesteśmy jakieś 5 godzin przed meczem, a na stadionie trwają ostatnie prace porządkowe przed pierwszym meczem. Bramy były otwarte więc wchodzimy na teren stadionu i zwiedzamy murawę i trybuny. Rozmawiamy z pracownikiem klubu, który pyta o to czy to prawda, że w Polsce wszyscy chodzą na mecze z siekierami czy, że wkładamy żyletki w pomarańcze, a następnie rzucamy nimi w przeciwników na meczach!!! Po jakimś czasie wchodzimy ze stadionu i kierujemy się na piwko do baru proponowanego przez naszego rozmówcę. Wracamy przed samym meczem i kupujemy bilety do młyna. Banik szybko prowadzi 3:0 i zabawa w młynie jest świetna. Młyn prezentuje oprawę z transparentem „!!! SPONZOR Z NAZVIJ A ZNAKU VEN !!!” nawiązującą do usunięcia nazwy ISPAT z herbu klubu oraz z jego nazwy, który został tam „wstawiony” przez ówczesnego głównego sponsora – ISPAT (jak dobrze pamiętam to jest to część MITTAL STEAL, brytyjsko-indyjskiego giganta w przemyśle hutniczym), oraz sektorówkę z koroną. Spotykamy GieKSiarzy z Mysłowic i Zadola, z którymi trochę gadamy. Zamieniliśmy się szalikami GieKSy na Banika i wracamy tą samą trasą. Trolejbus, tramwaj, pociąg i jesteśmy w Czeskim Cieszynie. Okazało się że już wszystkie połączenia na Bielsko odjechały, więc nie pozostaje nam nic jak tylko przekimać do rana. Jednakże po godzinie łapiemy transport na Bielsko. W Bielsku ten sam problem, chyba 4 godziny do najbliższego cugu na Czechowice-Dziedzice, więc postanawiamy iść z buta po torach. Gdy już jesteśmy przy Castoramie zaczyna zajebiście lać, po przedyskutowaniu obecnej sytuacji decydujemy się wrócić na dworzec… gdzie kimamy na kasach biletowych do najbliższego InterCity na Cz-Dz, w których jesteśmy o 4.30.

Sajpress

Źródło: zin SK1964 nr 30 (Katowice) marzec 2011