Tego dnia mieliśmy jechać na wyjazd do Ząbek. Na zbiórce melduje się 200 osób, kiedy ruszamy z miejsca zbiórki dociera do nas informacja o katastrofie prezydenckiego samolotu, który udawał się do Katynia. Ruszamy w dalszą drogę, lecz koło M1 w Czeladzi otrzymujemy informację o odwołaniu całej kolejki. Szybko podejmujemy decyzję o zmianie planów i chwilę później ruszamy w stronę Ostrawy, gdzie Banik grał tego dnia ze Slovacko. Niektórym kibicom nie udało się przejechać granicy gdzie czekała nas kontrola (brak dowodu lub zakaz wjazdu do Czech za wcześniejsze wizyty na Baniku). Przed meczem udajemy się do Parlamentu, gdzie się dobrze bawimy i cieszymy z niespodziewanej możliwości odwiedzenia naszych przyjaciół. W telewizji nie pokazują nic innego, tylko Smoleńsk, co nas trochę irytuje (wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy z rangi katastrofy). Na Bazalach wchodzimy do młyna gdzie w większości stajemy za naszą flagą GKS KATOWICE. Spotkanie rozpoczęła minuta ciszy poświęcona naszemu Prezydentowi i głowom naszego państwa. Cały mecz wspieramy Chacharów w dopingu, którzy skutecznie zagłuszają gości przybyłych w ok. 120 głów z kilkoma flagami. Banik prezentuje też oprawę o haśle w tłumaczeniu „ZŁOTY BANIK”. Choreografia składała się z transparentu, sektorówki z herbem, pasów materiałów w barwach FCB oraz z wypełnienia ze złotych folii. Mecz wygrywają piłkarze z Banika 3-2 i zbliżają się do walki o mistrzostwo, a my zaraz po spotkaniu udajemy się w podróż powrotną. Na tym meczu pojawiło się 15 osób z Giszowca.
Relacja Banika
7168 chacharów + 150 fanatyków GKS-u z faną GKS Katowice. W dobrej liczbie pokazali się fani Slovácka – 150, zaprezentowali tylko baloniadę ale głośno śpiewali przez cały mecz. Miała być kartoniada na sektorach „S“, ale z powodu złej pogody nie została przygotowana. Oprawa tylko w młynie: herb Baniczka, żółte kartony i napis „Zloty Baník“.
Źródło: zin SK1964 nr 21
Relacja kibica GieKSy
Pierwotnie tego dnia mieliśmy jechać do Ząbek, by tam wspomagać dopingiem naszą GieKSę, jednak ze względu na katastrofę lotniczą i ogłoszoną żałobę w kraju, odwołano wszystkie imprezy. Tak więc nasze środki transportu obrały kurs na Ostrawę.
Na granicy psiarnia z Czech każdemu z nas sprawdziła dowody (kilkadziesiąt osób zostało zawróconych z braku dokumentu) i mogliśmy wjechać za południową granicę. Z parkingu w Ostrawie, większość ruszyła do Parlamentu przywitać się z Banikovcami, wypić dobre piwko i coś wszamać. Atmosfera w środku była po prostu wyjebista, nie zabrakło oczywiście śpiewów, a piwo lało się strumieniami. Po zaspokojeniu głodu i pragnienia, ruszyliśmy w stronę autobusów, by podwiozły nas pod stadion (większość jeszcze zrobiła „drobne” zakupy w Tesco). Na Bazalach została rozwieszona flaga: GKS KATOWICE i około 150 GieKSiarzy wspomogło dopingiem braci z Banika. Spotkanie zaczęło się dosyć niespodziewanie od bramki dla gości, jednak do przerwy Banik zdążył nie tylko wyrównać, ale i wyjść na prowadzenie. W drugiej połowie Slovácko zdołało jeszcze wyrównać, ale ostatnie słowo należało do drużyny z Ostrawy, która dzielnie walczy o mistrza! Na Bazalach pojawiło się ponad 7 tysięcy kibiców, w tym około 100-osobowa grupa gości. Gospodarze przygotowali oprawę, na którą składała się sektorówka (herb Banika), złotka i napis: „ZLATY BANIK”. Nie samym meczem jednak człowiek żyje, niektórzy skupili się na piciu piwka, gadaniu ze znajomymi, czy też jakieś śmiałe, ale nieudane próby uwodzenia Czeskich dziewczyn (pozdro dla G, hehe).
Po szpilu większość wsiadła do autobusów i wróciła do Katowic, kilkanaście osób w tym ja miało inne plany Ruszyłem z K i T do Parlamentu, by tam jeszcze trochę „posiedzieć”. Gdy zmęczenie dało znać o sobie, to mój kumpel Banikoviec M zabrał mnie na dyskotekę i tam złapałem drugi oddech Gdy we dwoje kierowaliśmy się o 4 rano na dworzec nie mogło zabraknąć śpiewów GieKSa – Banika na całe gardło! Odbyliśmy jeszcze nasz specjalny rytuał, a mianowicie zjedliśmy zupę w naszej ulubionej spelunie i można było się wbijać do cuga. W domu zameldowałem się około 6 nad ranem. Dzięki dla K i T, że zabraliście mnie ze sobą po meczu! Dla M podziękowania za wyjebistą zabawę! GieKSa – Banik!
Źródło: zin SK1964 nr 20 (Katowice) kwiecień 2010
Kilka słów o tragedii w Smoleńsku
Życie pisze własne scenariusze i zamiast 10 kwietnia pojechać do Ząbek, by dopingować naszą ukochaną GieKSę przeżyliśmy jedną z największych tragedii w historii naszego kraju! W sobotę, gdy wygodnie, w dobrych humorach siedzieliśmy w autobusach i powoli wyjeżdżaliśmy w kierunku Ząbek, samolot Tu-154M z prezydentem Polski Lechem Kaczyńskim na pokładzie (żoną Marią i 94-ma innymi ważnymi osobami – m.in. najwyższymi dowódcami Wojska Polskiego i czołowymi przedstawicielami polskiej polityki) rozbił się pod Smoleńskiem…
Z minuty na minutę dowiadywaliśmy się nowych i wstrząsających informacji o tragedii, którą dotknęła nasz kraj. Każdy człowiek jest inny i nie wszyscy byli pozytywnie nastawieni do polityki, którą prowadził Lech Kaczyński, ale jestem pewny, że każdy chociaż na chwilę (jeśli nie w sobotę, to w niedzielę) popadł w zadumę i zastanowił się nad tragedią, która spotkała Polskę! W takich momentach nawet kibicowanie schodzi na drugi plan, bo do głowy przychodzą myśli o życiu, o jego sensie, o zadaniu jakie mamy do wykonania na tym świecie.
W takich chwilach ludzie się solidaryzują i łączą w bólu. Zawieszane są konflikty, politycy się bratają, ludzie są bardziej życzliwi, media pokazują podniosłe obrazki, eksperci debatują o tym, że Polacy są jednością! Tylko co będzie za kilka miesięcy? Wszyscy w końcu wrócą do swoich obowiązków, bo taka jest kolej rzeczy… Czy po pół roku możemy liczyć na takie wzruszające obrazki? Wątpię… Lanserzy nie będą już palili Internetowych zniczy, pościągają ckliwe obrazki z n-k, politycy zaczną znowu bitwę o stołki (jest przecież tyle nowych stanowisk do obsadzenia…), sąsiedzi, którzy się bratali znów będą patrzeć na siebie wilkiem i jeden drugiemu zazdrościł… Wystarczy za przykład podać śmierć Jana Pawła II. Ileż to wtedy było podniosłych rozmów, deklaracji, obietnic… czy coś pozostało z tego do dzisiaj?
Sporo prawdy jest w cytacie, który o Polakach wygłosił Winston Churchill: „Pozostaje to tajemnicą i tragedią historii że naród [Polacy] gotów do wielkiego heroicznego wysiłku, uzdolniony, waleczny, ujmujący powtarza zastarzałe błędy w każdym prawie przejawie swoich rządów. Wspaniały w buncie i nieszczęściu, haniebny i bezwstydny w triumfie.”
Źródło: zin SK1964 nr 20 (Katowice) kwiecień 2010