30.09.2017, sobota 18:00 – widzów 1390
Relacja GieKSiarza
Wyjazd do Bytowa, nikt nie wie czemu cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Tak więc mimo marazmu jaki prezentuje nasza drużyna, sytuacji w klubie i miliona innych przeciwności losu na ten mecz wybrało się 723 fanatyków GieKSy. Najliczniejszą i rekordową grupą były Mysłowice – ok. 170 osób i ogólne przygotowanie (transparent, koszulki, maski szpitalne ze strojami malarskimi, oprawa i pochód) robią wrażenie. Poza nimi dobrze zaprezentowała się „Południowa Strona” (Piotrowice, Ligota, Brynów i Podlesie) w jednakowych maskach i przekazem na przyszłe derby: „ZAPRASZAMY DO GrY”. Nie można tez zapomnieć o Lędzinach, Załężu i Bogucicach, którzy również przygotowali okazjonalne transy dla chłopaków za kratami.
Przejdźmy jednak do początku. Zbiórka została wyznaczona na godzinę 7:00, skąd w silę 13 autokarów, z ogromną dyskoteką ruszyliśmy do Bytowa. Nie wyjechaliśmy jeszcze z Województwa Śląskiego, a już pojawił się pierwszy problem. Jeden z autokarów (Piotrowic) odmówił posłuszeństwa i trzeba było poupychać się w innych. Kolejne postoje to już tylko wspólna zabawa i integracja. Na jednym z takich pit-stop’ów w większości zbieramy się na górce i dajemy próbkę naszych możliwości. Ten moment robił wrażenie.
Dalsza część drogi bez większych atrakcji, chociaż nie wiadomo czemu uciekał nam czas i pod stadionem meldujemy się dopiero pod koniec I połowy. Z całej naszej grupy, tylko 300 osób miało bilety, jednak klub z Bytowa obiecał że wszyscy zobaczą mecz. W ten sposób ludzie z biletami wchodzili do sektora gości, a reszta została wpuszczona na górkę za bramką, na przeciwko młyna gospodarzy. Tam, na drodze do pustej trybuny stała tylko siatka (podobna odgradza znane wszystkim Orliki), która została szybko opatentowana. Fani GieKSy zajęli dwa sektory dobrze przy tym się oflagowując: trans Pozdrawiamy Nieobecnych Gieksiarzy, PSEUDOKIBICE, KAMRATY, trans Załęże Official Hooligans-PDW, BGC PDW, CRAZY BOYS oraz debiutujące dzisiaj wyjazdówki LĘDZINY&HOŁDUNÓW i WŁADCY MYSŁOWIC. Poza tym na fladze KAMRATY wisi trans Ś.P. MICHALINA dla naszego brata z Górnika który od niedawna zasiada w sektorze niebo. Jeśli chodzi o doping to zaczynamy od II połowy, często śpiewając na dwa sektory. Najlepszy moment to bez wątpienia chwila po drugiej bramce dla nas. Wtedy śpiewamy bez koszulek i rozkręcamy się na maksa.
Jeśli chodzi o gospodarzy to formują ok. 30 osobowy młyn który zaprzestał dopingu, gdy my zaczęliśmy. Ogólnie w drugiej połowie to gospodarze odezwali się dwa razy, gdy cały stadion śpiewał chóralne „Bytovia”. Poza tym siedzieli cicho, schowani za dwiema flagami: BYTOVIACY i FC STUDZIENICE.
Po wygranym meczu, przybijamy piątki z piłkarzami, mobilizujemy ich na derby i ruszamy do wyjścia. Tu problemy ze stróżami prawa ma grupa zasiadająca za bramką. Mundurowi postanowili wszystkich spisać i dokładnie sprawdzić. Nie spodobało się to reszcie fanów którzy domagali się wypuszczenia swoich kompanów. Policja bezpodstawnie użyła gazu, przy czym parę osób konkretnie ucierpiało. Policji jest za dużo. Ściągnęli chyba prewencje z całego województwa (ok.250). Postanawiamy po cichu, resztą kibiców, wyruszyć na miasto, tak by odciągnąć część psiarni od naszych przetrzymywanych kolegów. Plan się częściowo powiódł, bo po przemierzeniu około kilometra zjeżdża się palanteria, a na przeciwko nas wyjeżdża armatka wodna która nawołuje nas do powrotu na stadion. Kawałek za nią szedł odział 50 białych kasków, ale nie zdążył nas zaskoczyć bo wbiegliśmy w drzewa zapraszając mundurowych do lasu. Ci jednak nie byli skorzy do zabawy według naszych zasad. Mijają ponad 2 godziny zanim jesteśmy w komplecie. Niestety wszyscy zostali spisani i jesteśmy ciekawi jak skończy się ta sprawa.
Droga powrotna dłuży się niemiłosiernie. Mamy postój na jednej ze stacji, co przy tak wielkiej grupie pozbawia nas kolejnych godzin. Temperatura nie rozpieszcza, gaz wciąż szczypie w oczy, a my wciąż mamy uśmiechy na twarzach. W końcu przeżyliśmy kolejną przygodę w gronie przyjaciół. Tego nie jest w stanie zniszczyć nawet awaria kolejnego autokaru, co sprawia że pierwsi kibice są w Katowicach o 8:00, a ostatni o 12:00. PS. i tak warto było – jesteśmy najlepsi!
Tego dnia z nami 21 fanów Banika i 11 kibiców Górnika – dzięki za wsparcie. Giszowiec obecny w 30 głów.
Relacja GieKSy
Wyjazd do Bytowa na pewno przyjdzie do historii. Stawiliśmy się tam w świetnej liczbie i z tego, co wiemy, pobiliśmy rekord frekwencji, jeśli chodzi o kibiców gości na tym stadionie.
Przygotowania do tego wyjazdu zaczęliśmy dość wcześnie. Zdawaliśmy sobie sprawę z dużego zainteresowania i próbowaliśmy załatwić dodatkowe wejściówki dla kibiców naszego klubu. Bytovia była jednak nieugiętą – 300 sztuk do klatki i ani jednego więcej. Nam marzył się także sektor obok, który dałby nam wejście dla łącznie ponad 600 osób. Tam siedziała m.in. Lechia Gdańsk na Pucharze Polski, ale wydarzenia po meczu (lekkie szarpanie płotu przez Gdańszczan z powodu postawy ich piłkarzy) utrudniły nam sprawę. Dodatkowo na Puchar Polski nie sprzedawano biletów na ten sektor, a na mecz z nami niektórzy z miejscowych mieli wykupione tam karnety. Drugą opcją było wejście na trybunę za bramkę, która znajduje się zaraz przy sektorze gości (mieści 500 miejsc), ale była ona wyłączona z użytku, bo groziła zawaleniem. Sam klub z Bytowa może poszedłby nam nawet na rękę, ale strach przed policją był zbyt duży. Nie śmiejemy się z tego, bo i w GieKSie niejednokrotnie robi się wszystko, co mundurowi wymyślą.
Mimo wszystko postanowiliśmy jechać wszyscy – część osób została poinformowana, że może nie wejść na obiekt. W podróż udaliśmy się 13 autokarami i kilkoma autami. Przed Częstochową zepsuł się jeden z busów i trzeba było poupychać ludzi w pozostałych. Podróż przebiegała dość spokojnie i sprawnie, ale z powodu wypadku na autostradzie, wolniejszym jednym autokarze i lekkim uprzykrzaniu życia przez policję, na stadion dotarliśmy spóźnieni kilkanaście minut. Podróż umilał nowy zin kibiców GKS Katowice, za który odpowiada dzielnica Giszowiec. 202 sztuki „Hooltras” rozeszły się bardzo szybko. Poinformowano nas wtedy, że ludzie z biletami wejdą do sektora gości, a ci bez na boczne boisko, które znajdowało się za jedną z bramek. Tam dość szybko otwarliśmy sobie przejście na sektor za bramką (ten wyłączony z użytku, który miał się zawalić) i zajęliśmy miejsca. Policja weszła na murawę i stanęła przed sektorem, ale nie podejmowała żadnych interwencji. Jak się okazało – trybuna wytrzymała napór 400 osób i nie załamała się nawet przy skakaniu. Ostatecznie w Bytowie pojawiło się nas dokładnie 723 w tym 21 kibiców Banika Ostrava i 11 Górnika Zabrze.
Oflagowanie mieliśmy bardzo dobre – było też kilka okolicznościowych transparentów (m.in. dla śp. Michaliny – fanatyka Górnika Zabrze). Zorganizowany i dobry doping rozpoczęliśmy w drugiej połowie, a apogeum miało miejsce po drugiej bramce dla nas, gdy mimo zimna dopingowaliśmy bez koszulek. Po meczu zbiliśmy piątki z piłkarzami i zapewniliśmy, że mają nasze wsparcie, jeśli będą dalej tak gryźć trawę na boisku. Nie zabrakło też nawiązania do zbliżających się derbów oraz wsparcia dla naszego kibica. Miejscowi wystawili skromny ilościowo młyn z kilkoma flagami, ale chyba i tak najliczniejszy z wszystkich naszych wizyt na tym obiekcie. Słyszalni byli w pierwszej połowie, ale potem chyba sobie odpuścili śpiewanie. Ciężko mieliby się przebić przez nasz doping, bo wszyscy mogli się czuć, jakby GieKSa grała u siebie.
Problemy zaczęły się przy wychodzeniu. Policja postanowiła spisać wszystkich, którzy znaleźli się na trybunie za bramką. Straszyła zakazami stadionowymi itd., ale to gospodarze otworzyli nam wejście na tę trybunę. Wszystkich kibiców, którzy dostaną jakiekolwiek wezwania za Bytów prosimy o niezwłoczny kontakt ze Stowarzyszeniem Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” lub przedstawicielami dzielnicy/FC. Nie obyło się bez gazu i szarpaniny, ale po ponad godzinie sytuacja się uspokoiła i mogliśmy wrócić do Katowic. Znowu mieliśmy problemy z niektórymi autokarami, a ostatni zameldował się w Katowicach o… 12:00. Warto dodać, że świetnie pokazał się fan club Mysłowice, które pojechał do Bytowa w ponad… 170 osób! Ciekawostką jest, że jeden z kibiców (z FC Żory) po całej podróży pobiegł… w niedzielnym maratonie w Katowicach. Teraz czas na Podbeskidzie – trwają zapisy na dzielnicach, FC i w stowarzyszeniu kibiców.
Źródło: Gieksa.pl
FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net fot. Jurgen
FILM: 30.09.2017 Bytovia Bytów – GKS Katowice DOPING
FILM: 30.09.2017 Bytovia Bytów – GKS Katowice SKRÓT
Relacja sportowa
Bytovia Bytów: Witan – Wróbel (74. Biel), S. Kamiński, Jakóbowski, Poczobut, Wacławczyk (64. Wolski), Wilczyński, Stasiak, Gonzalez, Hebel (72. Szewczyk), Duda.
GKS Katowice: Nowak – Frańczak, Klemenz (46. Kamiński), Midzierski, Mączyński – Zejdler (65. Sulek), Pleva, Mandrysz, Błąd, Ćerimagić – Yunis (81. Kędziora).
W meczu 11. kolejki Nice 1 Ligi GKS Katowice wygrał na wyjeździe z Drutex-Bytovią Bytów 2:1. Tym samym katowiczanie przełamali serię pięciu spotkań ligowych bez zwycięstwa.
Lepiej w spotkanie weszła GieKSa. Już w 5. minucie prowadzenie mógł dać katowiczanom Armin Ćerimagić, który pojawił się z lewej strony w polu karnym i uderzył płasko, ale jego strzał obronił Andrzej Witan. Swoją okazję miał w 17. minucie także Jakub Yunis, jednak uderzył nieczysto głową piłkę w obrębie „szesnastki”.
Bytovia stawiała na akcje skrzydłami i odpowiedziała dwoma groźnymi strzałami, jednak na posterunku był Sebastian Nowak, albo gospodarzom brakowało precyzji. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, gola do szatni z dystansu po efektownym strzale przy prawym słupku zdobył Adrian Błąd. Po tym trafieniu sędzia zakończył pierwszą połowę.
Po zmianie stron Bytovia starała się odrobić stratę, a katowiczanie skupili się na defensywie i wybijaniu z rytmu rywali. Sytuacji było niewiele. W 54. minucie Maksymilian Hebel już minął Sebastiana Nowaka, ale jego strzał zatrzymał na linii bramkowej Tomasz Midzierski. Na kwadrans przed końcem sztuka wyrównania udała się gościom po trafieniu w polu karnym z kilku metrów Michała Jakóbowskiego i było nerwowo.
Ostatnie słowo należało jednak do Trójkolorowych. Adrian Frańczak popisał się rajdem lewą stroną i dośrodkowaniem, a jego akcję na lewym słupku zamknął wprowadzony Wojciech Kędziora, dając bardzo cenne trzy punkty ekipie z Bukowej, bo dotychczas Bytovia w lidze w pięciu spotkaniach zwyciężyła cztery razy.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
Po trzech porażkach z rzędu, tydzień temu GKS Katowice zremisował u siebie z Chrobrym Głogów. Wynik nie zadowolił nikogo, ale gra i zaangażowanie było niezłe. Czekaliśmy z ciekawością na mecz z mocną u siebie Bytovią, aby zweryfikować, czy forma idzie w górę czy był to jednorazowy przypadek.
Trener Piotr Mandrysz dokonał w składzie kilku zmian. W osiemnastce nie znaleźli się Mateusz Abramowicz i Bartłomiej Kalinkowski. Wskoczył do jedenastki Sebastian Nowak, a także powracający po kontuzji Mateusz Mączyński. Na ławkę powrócił Grzegorz Goncerz.
Od początku mecz był wyrównany, ale ze względu na to, że obie drużyny grały dość sennie i nie potrafiły stworzyć groźnych sytuacji. W początkowej fazie warta odnotowania była jedynie okazja Cerimagića z 5. minuty, kiedy uderzał w długi róg, ale Witan pewnie obronił. Potem mieliśmy większość gry w środku pola, z okresowymi próbami dośrodkowań (dwa ze strony GKS zamieniły się w strzały). Bytovia z rzadka próbowała i nawet zdobyła bramkę, ale po spalonym, zresztą spalonych gospodarzy sędzia odgwizdał kilka, przy próbach rozegrania prostopadłych podań . W 35. minucie efektowny rajd przeprowadził Adrian Błąd, ale minąwszy dwóch rywali zatrzymał się na trzecim. To ten zawodnik okazał się bohaterem pierwszej połowy, gdy w doliczonym czasie gry huknął z dystansu w krótki róg bramki niepewnego Witana. Na przerwę GKS schodził z prowadzeniem ku uciesze bardzo licznie przybyłej z Katowic publiczności, która zajęła miejsca zarówno za bokiem boiska, jak i za bramką.
Po przerwie na boisku pojawił się mateusz Kamiński, który zastąpił kontuzjowanego w końcówce Lukasa Klemenza. Początek należał do gospodarzy, którzy mocno przycisnęli, ale dobrze grała obrona GKS. Dobrą okazję mieli katowiczanie przy wyprowadzaniu kontry 2 na 2, ale Błąd nie zdecydował się podać do wychodzącego sam na sam Mandrysza. Z czasem na boisko robiło się bardziej nerwowo i pojawiły się błędy u naszych zawodników. W 76. minucie błąd popełnił Frańczak, który wybił piłkę na róg. Rywale szybko wznowili akcję i Jakóbowski po wejściu w pole karne trafił z najbliższej odległości do siatki. Wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem, ale decydujący zadali katowiczanie. Świetnie Frańczaka wypuścił Cerimagić, Adrian pognał lewą stroną i dograł do niepilnowanego Kędziory, a ten z bliska w 86. minucie trafił do siatki. GieKSa dociągnęła zwycięstwo do końca.
To nie był ani szczególnie dobry mecz GKS, ani też zły, ale dość solidny. Defensywa spisała się dobrze, ofensywa na tyle, żeby strzelić dwa gole. Znów nie można było odmówić naszym zawodnikom walki. Brawo, o to chodzi! Teraz czekamy na podkreślenie tego w kolejnych meczach.
Bytovia: Witan – Wróbel ( 73 min. Biel) , Kamiński, Jakóbowski, Poczbut, Wacławczyk ( 62 min. Wolski) , Wilczyński, Stasiak, Gonzalez, Hebel ( 70 min. Szewczyk), Duda
GKS: Nowak, Frańczak, Midzierski, Klemenz (46 min. Kamiński) , Mączyński – Błąd, Zejdler (63 min Sulek) , Pleva, Mandrysz – Cerimagic – Yunis ( 81 min. Kędziora)
Bramki: 0:1 46 min. Bład 74 min. Jakóbowski 1:1 86 min. Kędziora 1:2
Ż. kartki: Wilczyński, Poczobut, Wróbel – Mączyński
Źródło: GieKSa.pl