10.03.2024, niedziela 15:00 – widzów 1767
Relacja GieKSiarza
10 marca nasza GieKSa dała okazję do świętowania dnia mężczyzny w trójkolorowym gronie, gdyż akurat wtedy wypadł wyjazd do miasta posiadającego w herbie krzyż kawalerski. Ten sam symbol wpisany jest także w herb obecnie najstarszego klubu piłkarskiego w Polsce, jakim jest Resovia, która była tej niedzieli naszym przeciwnikiem. Tak więc w stronę stolicy Podkarpacia wyruszamy drogami asfaltowymi o 10:00, spod naszej piłkarskiej świątyni. Po drodze, na postoju w sąsiednim województwie, spięta krakowska psiarnia wariuje, wypisując kwity za byle błahostki i odgrażając się nam powtórzeniem „Mydlników” – ch*j wam w dupę je*ani prowokatorzy! Nie zabrakło kontroli osobistych i innych działań, mających znamiona prowokacji, co tylko przedłużało nasz pobyt na tym zajeździe. W ten sposób przy Hetmańskiej meldujemy się na 30 minut przed rozpoczęciem. Na szczęście, ochrona nie robiła tu żadnych problemów i większość z nas melduje się w pierwszym kwadransie spotkania. Jest nas dokładnie 581, w tym 8 Banik, 65 Górnik, 35 JKS Jarosław i gościnnie 6 Wisłoka – dzięki za wsparcie! Większość, poza kilkoma przypadkami, dostosowała się do apelu o czarnym ubiorze… Szkoda, że nie wszyscy! Na wyposażeniu mamy 11 flag na płot i 5 na kiju. W jedynym widocznym miejscu w rzeszowskiej klatce zawisła flaga naszego brata z Siemianowic, gdyż śp. Mucha zasiadł w „sektorze niebo” dokładnie 3 lata temu. Prowadzimy doping od 10 minuty meczu, czekając, aż większość znalazła się na sektorze. Jednak nie ma się co oszukiwać, wokalnie nam tego dnia po prostu nie szło. Choć było kilka momentów, zwłaszcza w drugiej części, to szczerze trzeba napisać, że nasz doping był słaby i nie ma tu co zwalać na ciągle padający deszcz, bo już nie w takich warunkach pokazywaliśmy się znacznie lepiej.
Nie zabrakło też okolicznościowych transparentów, w tym dla największej piłkarskiej legendy GieKSy – Jasia Furtoka, który dzień wcześniej skończył 62 lata. Cały sektor odśpiewał również gromkie „100 lat”, lecz dla fanatyka z Tauzena, który ukończył tego dnia 51 wiosen i był świadkiem największych sukcesów naszego klubu.
Co do kibiców Sovii, to wieszają 7 flag i dwa transparenty, z których największy to życzenie towarzyszące im od dłuższego czasu „NOWY STADION DLA RESOVII”. Niestety nie widać w tej kwestii nawet światełka nadziei, przez co cały czas zmuszeni są grać na stadionie Stali, który z drugiej strony my musimy odwiedzać częściej, niż byśmy chcieli. Kibice „Reski” formują dość skromny młyn, gdzie w drugiej połowie pojawia się 10 biało-czerwonych machajek.
Mecz kończy się kolejnym z rzędu zwycięstwem katowiczan, którzy za doping podziękowali nam jedynie brawami ze środka boiska. Następnie jeszcze chwila na poznanie lepiej już dobrze znanej nam klatki i w końcu możemy wyjść, by udać się w stronę górnośląskiej stolicy. Po drodze awarii ulega autokar naszych zabrzańskich braci, odmawiając całkowicie dalszej jazdy, przez co ściskamy się w naszych, tak by uwolnić jeden dla nich i wracać w komplecie. W Katowicach jesteśmy o 21:00.
Oflagowanie: transparent KNAPOL PDW, KSGKS, GzG’05, WŁADCY MYSŁOWIC (mała), TAUZEN, ULTRAS GKS&FCB, transparent JACA GRATULUJEMY SYNA, HANYSOWO, transparent JASIU FURTOK 100 LAT, PIOTROWICE, WYJAZDOWI KONESERZY, JKS – GOOD NIGHT LEFT SIDE i ŚP. MUCHA.
Giszowiec obecny w 33 osoby. Koszt wyjazdu 120 zł.
FILM: 10.03.2024 Resovia Rzeszów – GKS Katowice DOPING
FILM: 10.03.2024 Resovia Rzeszów – GKS Katowice KONFERENCJA
FILM: 10.03.2024 Resovia Rzeszów – GKS Katowice SKRÓT
FILM: 10.03.2024 Resovia Rzeszów – GKS Katowice KULISY
Relacja sportowa
Resovia Rzeszów: Pindroch – Mikulec (90. Zastawny), Łyszczarz (90. Bąk), Marcin Urynowicz, Adamski, Lempereur, Tomal, Osyra, Muratović, Ciepiela (84. Mikrut), Kanach (68. Jaroch).
Trener: Rafał Ulatowski
GKS Katowice: Dawid Kudła – Marcin Wasielewski, Märten Kuusk, Arkadiusz Jędrych, Aleksander Komor, Grzegorz Rogala – Mateusz Marzec (60. Shun Shibata), Antoni Kozubal (90. Bartosz Baranowicz), Oskar Repka, Adrian Błąd (79. Christian Alemán) – Sebastian Bergier (90. Kacper Pietrzyk).
Trener: Rafał Górak
Bramki: Sebastian Bergier (50), Antoni Kozubal (77) -
Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)
Ż. kartki: Jerzy Tomal (22), Adrian Łyszczarz (52) – Mateusz Marzec (55)
W meczu 23. kolejki GKS Katowice zmierzył się w Rzeszowie z miejscową Resovią. Trener Rafał Górak zdecydował się desygnować do gry tą samą jedenastkę, jaka grała w zwycięskim spotkaniu ze Zniczem Pruszków. Natomiast w pierwszym składzie rywala dwóch piłkarzy z przeszłością w GieKSsie – Marcin Urynowicz oraz Adrian Łyszczarz. Już w 6. minucie piłka znalazła się w siatce Resovii po mocnym uderzeniu Adriana Błąda, ale nasz pomocnik był na spalonym. Szybka wideoweryfikacja potwierdziła decyzję arbitra. Dwie minuty później swoją najlepszą okazję w pierwszej połowie mieli rzeszowiacy. Jeden z rywali przymierzył pod poprzeczkę z 15 metra, ale Dawid Kudła wykazał się dużą czujnością i przekierował strzał nad poprzeczkę.
W kolejnych fragmentach przenosiliśmy się z jednej połowy na drugą. Resovia próbowała swoich szans w szybkich atakach po odbiorze piłki. Katowiczanie z kolei szukali dziury w ustawieniu bloku defensywy Resovii. Przed przerwą żadnej z drużyn nie udało się otworzyć wyniku, więc na drugie 45 minut wracaliśmy z bezbramkowym remisem. Ale już w 50. minucie ten stan rzeczy się zmienił Sebastian Bergier wykorzystał fakt, że piłka po dośrodkowaniu spadła prosto pod jego nogi i skierował futbolówkę do pustej bramki dając GKS-owi prowadzenie. Spodziewaliśmy się, że gospodarze ruszą do odrabiania strat.
W 68. minucie piłka w polu karnym spadła pod nogi Oskara Repki. Branislav Pindroch bez większego kłopotu złapał jego uderzenie. W 73. minucie Kudła po raz drugi uratował nas przed utratą gola, gdy wybił strzał głową zmierzający pod poprzeczkę naszej bramki. W kolejnej akcji z dystansu strzelał Adrian Łyszczarz, ale nasz golkiper sparował mocne uderzenie. W 76. minucie GKS ruszył z kontrą. Marcin Wasielewski podał do Antoniego Kozubala i ten podwyższył prowadzenie katowiczan. Podopieczni trenera Góraka do ostatnich minut kontrolowali wydarzenia na boisku i zapisali na swoje konto kolejny komplet punktów!
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
GieKSa dopasowała się do poziomu rywala, przez co kibice zmuszeni byli do oglądania nudnego, wręcz męczącego spotkania. Dawid Kudła znów wybronił kilka klarownych sytuacji, a w efekcie udało się wywieźć cenne trzy punkty.
Już w 2. minucie dobra wrzutka Marcina Wasielewskiego trafiła na głowę Sebastiana Bergiera, który kąśliwym strzałem zmusił golkipera do interwencji. Resovia Rzeszów w odpowiedzi wała się prawym skrzydłem i Muratovic bliski był wykorzystania nieporozumienia między Martinem Kuuskiem i Oskarem Repką – ten drugi nieco przeszkodził w wybiciu piłki. Adrian Błąd otrzymał doskonałe podanie od Kozubala z głębi pola i huknął po długim słupku. Piłka w siatce, a chorągiewka w górze, od rzutu wolnego po spalonym wznowiła Resovia. Z drugiej strony boiska Dawid Kudła dwukrotnie ratował GieKSę przed utratą bramki, najpierw zbijając dośrodkowanie, a później szybując po potęźny strzał w okienko Kanacha. W 12. minucie nastąpiła wymiana uprzejmości pomiędzy Rogalą i Pindrochem: bramkarz wybił piłkę z „piątki” na aut, a zawodnik GieKSy postanowił dać mu szansę na rehabilitację katastrofalnym dośrodkowaniem. Efektownym strzałem popisał się też Ciepiela, który przy próbie wybicia piłki posłał petardę nad bramką własnej ekipy. Kolejne minuty to typowe pierwszoligowe granie. Długa piłka, przepychanki, odbicie na oślep i może coś wpadnie. Kuusk poślizgnął się w newralgicznym momencie, dopuszczając do sytuacji sam na sam, ale na posterunku stał zarówno Kudła, jak i sędzia liniowy. Nieustępliwość Bergiera mogła przynieść skutek po zbyt lekkim podaniu obrońcy, jednak Pindroch czujnie zdążył wyjść z bramki. GieKSa jakby pogrążyła się w tym marazmie, przez kilka minut biernie przyglądając się grze rywali z własnego pola karnego. “Mecz dla koneserów pierwszej ligi” byłby przy końcówce pierwszej części prawdziwym pokazem futbolu. Obie drużyny postanowiły trenować grę na stojąco, unikając jakichkolwiek sprintów i gry kombinacyjnej. Idealnie podsumowanie tego okresu to strzał Lempereur z 45. minuty, który zniknął w chmurach licznie zgromadzonych nad stadionem.
Na drugą połowę trenerzy nie przygotowali żadnych zmian, najwidoczniej będąc zadowolonymi z gry swoich zespołów. Po wrzucie z autu Rogali piłka trafiła pod nogi Aleksandra Komora, ten dograł na długi słupek do Błąda. Pindroch minął się z wysoką piłką i Sebastian Bergier dopełnił formalności, dobijając futbolówkę odbitą od słupka. Kombinacyjna akcja Adriana Błąda i Bergiera, sam na sam wyszedł Mateusz Marzec… Żółta kartka za próbę wymuszenia rzutu karnego, a o strzale (jeśli można to tak nazwać) lepiej nie wspominać. Z rzutu rożnego Resovia zdołała oddać dwa soczyste uderzenia w kierunku bramki Dawida Kudły, na drodze na szczęście stawali obrońcy. Muratović z Łyszczarzem położyli na boisku dwóch zawodników w czarnych strojach, przedarli się pod pole karne, a następnie postanowili zmarnować swoją pracę wycofaniem piłki. Mikulec bliski był wyrównania wyniku z rzutu rożnego strzałem pod poprzeczkę, ale znów Kudła wykazał się refleksem. Defensywa GieKSy postanowiła dać „Kudiemu” drugą szansę na paradę i dopuściła Łyszczarza do dobrej sytuacji strzeleckiej. Fatalny okres Trójkolorowi zwieńczyli… zdobyciem gola na 2:0. Błąd wypuścił Wasielewskiego prawym skrzydłem, ten odegrał na 5. metr do Kozubala i kibice cieszyli się z pięknej bramki. Kozubal odebrał piłkę Urynowiczowi pod polem karnym, zagrał do Shibaty, niestety ten nie zdołał przyjąć prostej piłki. Z drugiej strony Rogala pędził na bramkę Pindrocha, jednak tym razem golkiper był górą.
Źródło: GieKSa.pl