09.11.2019, sobota 13:00 – widzów 2784
Relacja GieKSiarza
Wyjazd do Rzeszowa był kolejnym w tej rundzie do stolicy Podkarpacia. Co ciekawe, kolejny raz jedziemy tam na boisko lidera. Jednak tym razem wybieraliśmy się na Resovie, która ma układ z naszymi przyjaciółmi z Jarosławia i choć ostatnio podróżowaliśmy do tego miasta pociągiem, to tym razem postawiono na transport kołowy. Wszystko przez ciągnące się wiekami remonty nitki kolejowej na trasie do Krakowa, które znacznie wydłużają całą podróż.
Po drodze mijamy się z rzeszowską Stalą, która jechała w sile dwóch autokarów do Częstochowy. Z uwagi na mocną obstawę obu grup nie było szans na cokolwiek, jednak Stalowcy się zatrzymali i kilku osobom udało się nawet wyjść z autokaru by zatrzymać się na obstawie prewencji. Przez to do „Świętego Miasta” na swój mecz wyjazdowy nie dojechali. Dalej już nic ciekawego. Pod „Malte” docieramy na godzinę przed pierwszym gwizdkiem i zaczynamy wchodzenie na stadion. Ochrona nie robi żadnych problemów, prezentując iście europejskie standardy, nie kontrolując żadnych dokumentów. Jedyne co było wymagane to bilet na mecz. Dzięki uprzejmości zarządu i kibiców Resovii mogliśmy liczyć na nadprogramowe wejściówki. Przygotowano również dla nas dwa stanowiska cateringowe. Jak widać na Wyspiańskiego 22, wiedzą jak powinno się gościć przyjezdnych.
Zasiadamy na sektorach obok starej klatki, zajmując sporą długość trybuny. Jest nas dokładnie 528 szali, w tym 4 zakazowiczów, 13 fanów Banika i 15 Świrów z JKSu, którzy dołączyli do nas wchodząc od strony gospodarzy – dzięki za wsparcie! Tradycyjnie już każdy wyposażony jest w szal. Z uwagi na niskie ogrodzenie nie wieszamy wszystkich flag, które mieliśmy na wyposażeniu. Na płocie pojawiają się wyjazdówki LEDZINY&HOŁDUNÓW, JAWORZNO ON TOUR, ŻORSKA GIEKSA i SIEMIANOWICE ŚLASKIE. Ostatnie płótno należało do najliczniejszej grupy tego dnia, gdyż fanatycy z Siemc pojawili się w sile 43 głów. Poza tym wisi jeszcze transparent KOZIU PDW oraz flagi SZALEŃCY Z BUKOWEJ i GzG’05. W późniejszym czasie wieszamy także trans dotyczący premiery filmu o naszych rywalach zza miedzy „Niebieskie Chachary? na pierwszym planie same zaganiaRy” oraz płótno poświęcone p. Marii Sokół, która opuściła nas zaledwie wczoraj „Śp. Marysieńka”. Razem z tym transparentem na znak przeżytych lat w 60 min uczciliśmy minutą ciszy pamięć o wiernej fance GKSu. Cisze uszanowali również gospodarze za co dziękujemy. Chwilę później prezentujemy oprawę, w skład której weszło flagowisko okraszone rożnej maści pirotechniką oraz transparentem „ŚLĄSKIEM WŁADA TRÓJKOLOROWA BRYGADA”. Co do naszego dopingu to poza paroma dobrymi momentami, wyszedł on raczej średnio żeby nie powiedzieć, że słabo. Mimo kilku megafonów nie potrafiliśmy na tak rozległej trybunie utrzymać odpowiedni poziom decybeli.
Co do Sovii to aspekt wokalny wychodził im lepiej. Na płocie wywiesili flagi takie jak: DUMA RZESZOWA NAJSTARSZA KRÓLOWA, PRAWY BRZEG i RESOVIA. Wywiesili też transparent „JKS NIGDY NIE ZGINIE” oraz płótno dla kolegów za kratami. Ogólnie na trybunach W22 zasiadło tego dnia 2784 widzów.
Jeśli chodzi o wydarzenia na boisku to już w 9 minucie nasi piłkarze zdobywają prowadzenie. Potem dokładają drugą bramkę (24 min), a następnie trzecią, której jednak arbiter nie uznał. W tym momencie pozycja lidera należała do nas. Niestety w drugiej części spotkania po dwóch rzutach karnych „Najstarszym w Polsce” udaje się doprowadzić do remisu. Co gorsze, to drugi karny miał miejsce w 95 min i stał się akcją kończącą całe spotkanie. Na twarzach katowiczan było widać niezadowolenie i niedosyt. W końcu to drugie po Widzewie spotkanie w czubie tabeli gdzie mimo przewagi musimy podzielić się punktami.
Po meczu dziękujemy piłkarzom za walkę i jesteśmy trzymani jeszcze pół godziny na sektorze. Do Katowic docieramy o 20:00, między czasie odpalając trochę piro na postojach.
Giszowiec obecny w 38 głów.
Relacja GieKSa.pl
Po dwumeczowej przerwie wyjazdowej spowodowanej zakazem wyjazdowym do Łodzi (za domowy mecz z Elaną) i skorzystaniem przez Stal Stalową Wolę z poprawki do uchwały wyjazdowej trójkolorowa armia ruszyła w trasę. Tradycyjnie już w sporym nadkomplecie.
W tym półroczu graliśmy już w Rzeszowie, ale na stadionie Stali i pamiętając o tym, jak długo trwała podróż pociągiem specjalnym oraz jak wcześnie trzeba było wyjechać na mecz, zdecydowaliśmy się na transport drogowy. Do Rzeszowa wyruszyło siedem autokarów i minibusy. Stadion Resovii nie powala infrastrukturą i stąd też liczba dostępnych biletów dla kibiców gości jest mocno ograniczona. Przyjezdni fani mogą liczyć jedynie na 114 wejściówek. Wiedzieliśmy od samego początku, że to będzie dla nas za mało, ale na szczęście klub z Rzeszowa poszedł nam na rękę i udostępnił prostą, na którą wchodziliśmy przez sektor gości. Wejście na obiekt odbywało się ekspresowo, choć nawet to słowo nie oddaje do końca tego, jak szybko weszliśmy na stadion.
Nasza liczba tego dnia to 528 osób, w czym wliczone jest wsparcie fanów Banika Ostrava (13) i JKS Jarosław (15). Na sektor wchodzą wszyscy poza czterema zakazowiczami. Z racji niskich płotów oflagowanie tego dnia jest dość specyficzne. W drugiej połowie prezentujemy oprawę „Śląskiem włada trójkolorowa brygada”, której towarzyszy odpalenie pirotechniki. Nie zabrakło także upamiętnienia śmierci kibicki z Giszowca – śp. Marysieńki. Na płocie pojawił się stosowny transparent, a w 60. minucie (tyle lat przeżyła) przerwaliśmy doping i uczciliśmy Jej odejście minutą ciszy, do której przyłączyli się także gospodarze. Odnieśliśmy się także do premiery pewnego filmu: „Niebieskie chachary? Na pierwszym planie same zaganiaRy”. Doping tego dnia wyszedł nam średnio, na co wpływ miało rozciągnięcie naszej grupy na kilkadziesiąt metrów. Resovia sprowadziła na stadion dużą liczbę kibiców, a i doping z ich strony był tego dnia na solidnym poziomie. Sam mecz mógł się podobać kibicom, choć po spotkaniu przeważało u wszystkich rozgoryczenie, że nie udało się dowieźć wygranej, która dawałby lidera na półmetku rozgrywek. Podziękowaliśmy piłkarzom za walkę, a od nich dostaliśmy brawa za wsparcie.
FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net fot. Jurgen
FILM: 09.11.2019 Resovia Rzeszów – GKS Katowice DOPING
FILM: 09.11.2019 Resovia Rzeszów – GKS Katowice SKRÓT
FILM: 09.11.2019 Resovia Rzeszów – GKS Katowice BRAMKI
Relacja sportowa
Resovia Rzeszów: Daniel – Mikulec, Kubowicz, Płatek (77. Adamski), Kaliniec, Dziubiński, Krykun, Geniec, Zalepa, Świderski, Feret.
GKS Katowice: Mrozek – Michalski, Jędrych, Dejmek, Rogala – Kiebzak, Gałecki, Stefanowicz (86. Habusta), Błąd (77. Urynowicz), Woźniak (52. Wroński) – Rogalski (90. Grychtolik).
Pierwsze takie starcie od ponad 40 lat. GKS Katowice wznowił rywalizację z Resovią Rzeszów na boisku przy ulicy Wyspiańskiego 22. Trener Rafał Górak kierując się zasadą, iż zwycięskiej jedenastki się nie zmienia, do gry desygnował tych samych piłkarzy, co w wygranym starciu ze Stalą Stalowa Wola. Mecz na szczycie drugoligowej tabeli zapowiadał się wyjątkowo ciekawie i długo nie musieliśmy czekać na potwierdzenie tego założenia. Już w 9. minucie GKS na prowadzenie wyprowadził Dawid Rogalski. Nasz napastnik znalazł się z piłką na 10 metrze i uderzył tak, że Wojciech Daniel musiał wyciągać piłkę z siatki. To jednak był dopiero początek prawdziwego festiwalu strzałów i okazji.
Resovia już minutę po pierwszym golu katowiczan mogła doprowadzić do remisu. Strzał głową Świderskiego o centymetry minął słupek bramki. Wojciech Daniel i Bartosz Mrozek mieli naprawdę sporo pracy. Bardzo aktywny był Adrian Błąd, co chwilę próbując strzałów zza pola karnego. Jedna z sytuacji przyniosła GieKSie rzut rożny z prawej strony boiska. Błąd doskonale dograł piłkę na głowę wychodzącego Radka Dejmka i ten w 24. minucie podwyższył prowadzenie gości. Jednak przed końcem pierwszej połowy mogliśmy prowadzić znacznie wyżej. Rogalski miał dwie okazje, by ponownie wpisać się na listę strzelców, ale dwukrotnie dobrze w bramce zachował się Daniel.
Tuż przed końcem pierwszych 45 minut doskonale na głowę Arkadiusza Woźniaka dogrywał Kacper Michalski. Woźniak przymierzył bardzo dobrze, ale na linii bramkowej nogą próbę zatrzymał golkiper Resovii. Sekundy później piłka znalazła się w siatce po strzale z 16 metrów Macieja Stefanowicza. Sędzia asystent dopatrzył się jednak spalonego. Do szatni podopieczni trenera Góraka schodzili z dwubramkowym prowadzeniem. Jednak już w 54. minucie gol kontaktowy dla Resovii po faulu w jedenastce Adriana Błąda. Rzut karny wykorzystał Kamil Radulj. GKS potrzebował odpowiedzieć na przewagę, jaką rywal wykreował w pierwszych minutach drugiej części starcia.
De facto już w 62. minucie mógł być remis. Szymon Kaliniec przymierzył z 16 metrów z piłki sytuacyjnej i ta o centymetry minęła słupek naszej bramki. Gra toczyła się na połowie katowiczan. Cały czas próbowaliśmy odeprzeć atak pozycyjny gospodarzy i wyprowadzić w odpowiedzi szybki atak. Kilka razy rywale testowali czujność Bartosza Mrozka po rzutach rożnych. Nasz bramkarz pewnie wyciągał kolejne strzały. Niestety w ostatniej minucie sędzia po raz kolejny pokazał na jedenasty metr w polu karnym gości. W ostatnim strzale meczu Radulj doprowadził do wyrównania. Z Rzeszowa zabieramy punkt.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
W ostatnim meczu rundy jesiennej GieKSa zmierzyła się z Resovią Rzeszów. Był to mecz pierwszej z drugą drużyną w tabeli. Zwycięstwo którejkolwiek z drużyn dawałoby jej pozycję lidera na zakończenie rundy.
W 4. minucie bardzo groźna akcja Resovii prawym skrzydłem – Mrozek skrócił kąt, zawodnik gospodarzy płasko dośrodkował na piąty metr, a tam nasz obrońca ubiegł napastnika wybiciem. W 9. minucie fantastyczna akcja Rogali, który przebojowo lewym skrzydłem przedarł się na boczną linię pola karnego, podał do Rogalskiego, który najpierw zamarkował strzał, a następnie wysunął sobie piłkę i oddał strzał po ziemi. Błąd popełnia bramkarz gospodarzy i piłka wturlała się do bramki. Wydaje się, że na zdobycie tej bramki miał wpływ fatalny stan murawy w „piątce”. Szybka odpowiedź Resovii, dośrodkowanie z prawego skrzydła na dalszy słupek, gdzie wysoko wyskoczył Krykun i posłał piłkę minimalnie obok dalszego słupka bramki Mrozka. W 24. minucie, po jednej z kilku naszych kontr, wywalczyliśmy rzut rożny. Błąd dośrodkował do wchodzącego w pole karne Dejmka, który głową strzelił przepiękną bramkę, posyłając piłkę tuż obok słupka. W 31. minucie prostopadłe podanie do napastnika Resovii, który przedarł się prawym skrzydłem w towarzystwie naszego obrońcy i oddał płaski strzał w długi róg. Piłka trafiła w zewnętrzną stronę słupka. W tej samej minucie GieKSa przeprowadziła kontrę, po której, po podaniu Michalskiego, w sytuacji sam na sam znalazł się Rogalski, który strzelił wprost w bramkarza. Powinno być 3:0. W 37. minucie wysoko ustawiona Resovia naraziła się na kolejną z kontr GieKSy. Błąd minął dwóch obrońców i oddał techniczny strzał w okolice okienka bramki, jednak Wojciech Daniel wyciągnął się jak długi i znakomitą paradą wybił na rzut rożny. Końcówka pierwszej połowy to ciągły napór naszej drużyny. W 43. minucie ma miejsce bardzo dziwna sytuacja. Najpierw Michalski strzelił głową z bliskiej odległości w interweniującego bramkarza. Piłka trafiła w okolicę linii pola karnego, gdzie dopadł do niej Stefanowicz i bardzo precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w bramce Resovii. Sędzia dopatrzył się spalonego, chociaż ciężko powiedzieć, czy spalony był i w którym momencie. Pierwsza połowa skończyła się prowadzeniem GieKSy dwa do zera, a mecz, mimo fatalnego stanu boiska, stał na bardzo wysokim poziomie.
W 47. minucie najlepsza dotychczasowa okazja dla Resovii. Daleki wyrzut z autu na wysokości pola karnego trafił na głowę zawodnika Rzeszowa, który strzelił w poprzeczkę. Piłka spadła pionowo na linię bramkową, a nasi obrońcy wybili piłkę. W 52. minucie rzut karny dla Resovii. Zawodnik Rzeszowa ustawiony tyłem do bramki wychodząc z pola karnego został zahaczony przez naszego zawodnika i sędzia podyktował „jedenastkę”, którą na bramkę zamienił Radulj. W 60. minucie bardzo miły gest kibiców Resovii, którzy przyłączyli się do minuty ciszy zainicjowanej przez naszych kibiców, a mającej upamiętnić śmierć naszej kibicki „Marysieńki” z Giszowca. Po zdobyciu kontaktowej bramki Resovia przeprowadzała liczne ataki na naszą bramkę, a my szukaliśmy kontry. W 67. minucie Gałecki wyprowadził piłkę od własnej bramki i podał wprost do pomocnika Resovii, który w dogodnej sytuacji strzelił kilka metrów nad bramką. Ostatni kwadrans to bardzo szarpana gra z obu stron. GieKSa nastawiła się na grę z kontry, a Resovia nie potrafiła dojść do dogodnej sytuacji. W 87. minucie Wroński przebojową akcją w środku boiska doprowadził do faulu i rzutu wolnego z około 20. metrów. Urynowicz oddał precyzyjny, choć lekki, strzał, który na rzut rożny wybił Daniel. W 94. minucie dośrodkowanie w pole karne GieKSy i kolejny faul w polu karnym. Podarowaliśmy Resovii drugiego karnego w niegroźnej sytuacji. Karnego na bramkę zamienił Radulj, a sędzia jednocześnie kończy mecz. Mecz na szczycie kończy się podziałem punktów.
Resovia – GKS Katowice 2:2 (0:2)
Bramki: Radulj (54′), Radulj (97′) – Rogalski (9′), Dejmek (24′)
Resovia: Daniel – Mikulec, Kubowicz (46′ Domoń), Płatek (76′ Adamski), Kaliniec, Dziubiński, Krykun, Geniec, Zalepa, Świderski (46′ Radulj), Ferec.
GKS: Mrozek – Michalski, Dejmek, Jędrych, Rogala – Woźniak (54′ Wroński), Gałecki, Stefanowicz (85′ Habusta), Błąd (76′ Urynowicz), Kiebzak – Rogalski (90′ Grychtolik).
Ż.kartki: Kubowicz (27′), Zalepa (35′) – Kiebzak (6′), Rogalski (81′), Michalski (85′), Grychtolik (94′), Mrozek (94′)
Sędzia: Robert Marciniak (Kraków).
Źródło: GieKSa.pl