20.05.2015, środa 17:30 – widzów 414
Relacja GieKSiarza
Drugi i ostatni wyjazd w tej rundzie na którym było dane nam być, odbył się zaledwie kilka dni po meczu w Ostródzie. Mecz w środku tygodnia z Dolcanem Ząbki, który już zdążył odbić się czkawką wielu kibicom nie przyciągał zbytnio fanów ze stolicy Górnego Śląska. Do podwarszawskich Ząbek wybrało się 94 Gieksiarzy którzy podróżowali autokarem i samochodami. W skład wyjazdowej grupy weszło 15 kiboli z Giszowca, co tylko udowadnia że nadal jesteśmy najlepsi wyjazdowo na GieKSie.
Tuż przed Warszawą podczas przemieszcza się przez miejskie korki nasz autokar zaliczył małą stłuczkę. Kibice podróżujacy autami odłanczają się od grupy by zdążyć na mecz, niestety korki i błądzenie po stolicy powoduje że w Ząbkach meldujemy się z mniejszym, lub większym spóźnieniem. Nasz autokar dojeżdża dopiero na ostatnie 30 min spotkania. Na płocie wieszamy flagi: SK 1964, UG i GOT. Doping z naszej strony tylko w drugiej połowie, jednak zakończył się na kilku przyśpiewkach. Nie zabrakło też wymiany uprzejmości z miejscowym FC Legii. Po stronie gospodarzy wiszą 3 płótna, w tym jedna mała flaga Olimpii Warszawa. Tworzą mały młynek który prowadzi doping z dużymi przestojami. Po meczu pakujemy się do naszych środków transportu i wracamy do Katowic kończąc rundę wyjazdową na 2 spotkaniach.
…GzG On Tour…
FILM: 20.05.2015 Dolcan Ząbki – GKS Katowice SKRÓT
Relacja sportowa
Bramki: Świerblewski (29), Grzelak (73)
Dolcan: Kryczka – Jakubik, Długołęcki, Cichocki, Tarnowski, Matuszek, Łuszkiewicz, Kądzior (74. Osoliński), Bajdur, Świerblewski (67. Grzelak), Mikita (60 Gołębiewski)
GKS: Dobroliński – Czerwiński, Kamiński, Jurkowski, Pietrzak – Ceglarz (74. Januszkiewicz), Pielorz, Leimonas (46. Wieczorek), Duda, Wołkowicz (79. Szołtys) – Goncerz.
Ż.kartki: Ceglarz, Duda
Sędzia: Mariusz Korpalski
GKS Katowice po meczu w Ostródzie chciał sobie powetować utratę punktów w meczu z Dolcanem. Ze Stomilem zespół Piotra Piekarczyka zagrał bowiem dobre zawody, ale po jednej z nielicznych akcji gospodarzy – przegrał.
Ze względu na pauzę za kartki Adriana Frańczaka i Przemysława Pitrego trener Piotr Piekarczyk musiał dokonać roszad w składzie. Nie spodziewaliśmy się jednak aż takich eksperymentów. Przede wszystkim wyszliśmy trzema defensywnymi pomocnikami, z czego jeden z nich – Sławomir Duda – miał za zadanie zastąpić Pitrego. Na prawą obronę został przesunięty Alan Czerwiński, w pomocy zagrał natomiast Piotr Ceglarz.
Całą pierwszą połowę powinniśmy przemilczeć. GKS praktycznie nie stworzył sobie groźnej sytuacji, bo trudno za takie uznać wślizg Grzegorza Goncerza poza polem karnym w Mateusza Kryczkę oraz strzał Krzysztofa Wołkowicza głową. Za to bardzo często atakował Dolcan i już w 1. minucie był bliski zdobycia bramki. Po chwili groźnie było po raz kolejny, bo z gospodarze uderzali z dystansu. Tak naprawdę o pierwszej połowie można powiedzieć tyle, że gospodarze mieli sporo stałych fragmentów gry, po których sprawiali zagrożenie. Były to głównie wrzuty z autu (po jednych z nich nasi piłkarze zabawili się w „piłka parzy”) oraz rzuty wolne. Gol dla gospodarzy padł jednak po rzucie rożnym. Zamieszanie w polu bramkowym, trzy strzały Dolcanu i w końcu strzał Damiana Świerblewskiego z metra pod poprzeczkę.
Po przerwie było odrobinę lepiej, ale nadal źle. Nic nie grał wprowadzony Jarosław Wieczorek, od początku meczu nic nie grał Piotr Celgarz. Za to po przerwie ambitnie zaczął grać Wołkowicz, ale poza ambicją nic nie można było dobrego powiedzieć. Na niewielką uwagę zasługują jedynie dwie próby Sławomira Dudy z dystansu, z czego jedna była bardzo groźna oraz zmarnowana setka Goncerza po dośrodkowaniu Czerwińskiego. Nie było siły rażenia, gra była beznamiętna i w końcu doprowadziła do utraty drugiej bramki. Znów po kornerze. Tym razem obrona zachowała się wprost fatalnie. Po wysokim wybiciu piłki przez Kamińskiego nasi zawodnicy tylko stali i patrzyli się jak przez pół godziny piłkę przyjmuje i strzela Rafał Grzelak. Katowiczanie nie potrafili odrobić strat, znów fatalnie spisał się Aleksander Januszkiewicz, któremu wychodzi coś raz na pięćdziesiąt prób. Do końca meczu na boisku było szaro i ponuro.
GKS po dobrych meczach z Olimpią i Stomilem dziś spisał się fatalnie. Nie wiemy, czy to efekt nowej miotły przestał działać czy zabrakło… Przemysława Pitrego. W każdym razie to spotkanie było powrotem do najgorszych w tej rundzie. Tym samym GKS od trzech meczów w Ząbkach nie strzela gola, a w tym sezonie stracił z tą ekipą komplet punktów.
Źródło: Gieksa.pl