17.10.2004, niedziela 15:00 – widzów 16998
Relacja kibicowska
Na stadionie Rudolfa Harbiga zgromadziło się 17 tysięcy widzów. Młyn Dynama wyglądał okazale nie tylko są sprawą wypełniającego go tłumu, ale także dzięki masie różnego rodzaju machajek. Na głównej fladze „ULTRAS DYNAMO”, pojawiło się płótno „FOREVER GKS” co zwiastowało obecność Polaków w Dreźnie. Przyjezdni ładnie się pokazali prezentując okazałe flagowisko. Mecz kończy się zwycięstwem Dynama Drezno 2:1.
Relacja GieKSiarza
(Opis jest kontynuacją relacji z wyjazdu do Lubina) Więc ruszamy na Drezno … udajemy się do jakiegoś sklepiku w okolicach Lubina, robimy ostatnie zakupy i jedziemy w kierunku Zgorzelca na granicę. Na granicy oczywiście przymusowe trzepanie (5 chłopa w aucie wyglądających na przemytników. Po jakiś 40-50 minutach postoju na granicy, w końcu łaskawie nas przepuszczają Około 100 km do Drezna mija szybko i miło. W tym czasie nasz translator J. dzwoni do chłopaków z Drezna gdzie mamy się spotkać z nimi i jakim zjazdem z autobany mamy zjechać.
Chłopaki tłumaczą bardzo obrazkowo i przejrzyście, spotykamy się z nimi na jakimś MC Donalds. Witamy się i zabierają nas na objazd po Dreznie. Oglądamy między innymi stadion wieczorem itp. Po jakiś chyba 25- 30 minutach meldujemy się na chacie u jednego z kibiców z Drezna. Pierwsze wrażenie – Szopienice. Z zewnątrz wygląda strasznie, idziemy do środka i tu niespodzianka – całkiem miło i przyjemnie. Chwilę biesiadujemy i idziemy do jakiegoś lokalu, który oddalony jest jakieś 15-20 minut. Tam zaczyna się konkretna libacja. Nagle pod lokal podjeżdżają dwie lub trzy fury, wysypują się z nich jacyś kolesie i zaczyna się „mała wymiana zdań”. Goście szybko się ewakuują, my też tam stoimy i za bardzo nie wiemy o co biega, ale to szczegół. Po ewakuacji ów osobników dowiadujemy się, że byli to ruscy, którzy mieli jakiś zatarg z ekipą Dynama. Chłopaki trochę się przeliczyli, bo nie wiedzieli, że wtedy będzie tam taka, a nie inna ekipa. Właściciel pubu w trosce o bezpieczeństwo swoje i nie tylko, każe nam opuścić lokal i udać się na miasto… wtedy następuje dość śmieszna sytuacja. Jeden od nas podczas akcji był w środku i nie wiedział co się działo, gdy sytuacja się już wyjaśniła, to on myślał, że ekipa ruskich jeszcze nie odjechała i wskoczył na jakiegoś mercedesa, który okazał się taxi Zanim wytłumaczyliśmy mu o co chodzi, to gość był w ciężkim szoku
Udajemy się dalej na domówkę do kolegi z Drezna ze śpiewem na ustach. Tam jeszcze trochę wlewamy w siebie i idziemy spać. Po porannej pobudce szybki prysznic, śniadanko i jedziemy na stadion Dynama na meczyk. W tym dniu mają jakiś tam festyn na stadionie, ekipa Drezna mówi, że pełno tam będzie pikników, którzy z meczami Dynama mają mało wspólnego i faktycznie tak jest. Mecz wygrywa Dynamo 2:1 z 1.FC Saarbrücken , udajemy się do autka i obieramy kurs kierunek Katowice. Po drodze do Katowic nic już się nie wydarza ciekawego. I tak po przejechaniu ponad 1000 km w niecałe 2 dni, wieczorem w niedzielę meldujemy się w Katowicach.
ChudyNFG
Źródło: zin SK1964 nr 32 (Katowice) kwiecień 2011