Relacja GieKSiarza
W świąteczną kolejkę Banik swój mecz grał w lany poniedziałek, dzięki czemu wielu kibiców GieKSy mogło wybrać się do Czech. W piękny słoneczny dzień spotykamy się na dworcu w sile trzech (tego dnia chyba większość kibiców jechała autami, kilku innych obrało pociągi o innej porze) by wyruszyć do Ostrawy pierwszym popołudniowym pociągiem. Jazda mija spokojnie z jedną przesiadką na granicy i już przed 16:00 jesteśmy na miejscu.
Przed meczem udajemy się jeszcze na małe zakupy, trochę rozweselamy się tanim rumem i na Bazale jedziemy już z kilkoma fanami FCB. Na mecz wchodzimy ok. 10 minuty. Tego dnia na stadionie jest ok. 7 tys. kibiców w tym ok. 80 fanów z Brna. Banik na początku meczu prezentuje sektorówkę na 3 największe trybuny, później przychodzi czas na niebieskie balony, sektorówkę nawiązująca do zmiany barw a pod koniec meczu piro w postaci wulkanów (do tego fany na kijach) i rac. Z różnych ocen GieKSiarzy na tym meczu od 50 do 70 osób
Po meczu większość tej ekipy udaje się do Parlamentu, tam oczywiście jemy kolację i zaczynamy libację. W tym czasie jednego z fanów Banika spotyka nieprzyjemny incydent pod stadionem przez co później część ekipy wraz z FCB jedzie do Jastrzębia na „męską rozmowę”. Po jakimś czasie rozchodzimy się – jedni jadą do domu inni zmieniają lokale, tak trafiliśmy najpierw do Barabi, a później do knajpy o specyficznym klimacie o nazwie „Stalin”.
Przed 3:00 opuszczamy lokal i udajemy się na dworzec. Przesypiamy jeden pociąg i z Ostrawy odjeżdżamy dopiero o 5:25. Do Katowic wracamy pięcioma pociągami (!) i co chwilę musimy się przesiadać (ale zaoszczędzamy na biletach). Droga mija spokojnie bo jesteśmy już zmęczeni. Na miejscu meldujemy się o 8:30 – wróciliśmy chyba jako ostatni.
Źródło: zin SK1964 nr 2 (Katowice) kwiecień 2007