17.12.2023, niedziela 15:00 – widzów 12 735
Relacja Banika
W niedzielę na tydzień przed Wigilią, odbył się ostatni mecz w tym roku. Przeciwnikiem Banika tym razem była Slavia Praga. Rywalizacja ta zapowiadała ciekawe widowisko nie tylko na boisku, ale i na trybunach, bo tu miały walczyć ze sobą dwa najlepsze obozy kibiców czeskiej sceny. Niestety, ten fakt zapewne nie znalazł odzwierciedlenia u wielu ostrawskich Chacharów, gdyż bilety na ten mecz z wyprzedzeniem „znikały” jak sanki z półek podczas upalnego lata. Grożący wstyd (w czasie, gdy przeciwnik wyprzedał już swój sektor) został zażegnany poprzez niemal błagalny apel na wszystkich możliwych platformach internetowych. Narzekanie na głupi termin, złą pogodę i milion innych wymówek zupełnie nie wchodzi w grę, gdy tydzień po tygodniu wielu zazdrości lidze angielskiej, niemieckiej i innych. Tam grudniowa data nikomu nie przeszkadza, podobnie jak pogoda. Ale ona i Premier League wyglądają trochę inaczej niż na kanapie w salonie.
Jednak większość Chacharów mimo wszystko dotarła do Vítkovic, a stadion zaczął się zapełniać na dobrą godzinę przed rozpoczęciem, więc wszyscy byli punktualnie jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Przed samym meczem przyszedł czas na uhonorowanie kolejnej z legend Banika – Martina Lukeša, który niedawno obchodził swoje czterdzieste piąte urodziny. Martin został wprowadzony do „Klubu Legend FCB”, co doceniono, skandując jego imię z trybun.
Po odśpiewaniu hymnu, przyszła kolej na pierwsze ostrawskie choreo na czele z napisem „CHACHAŘI”, a na sektorze pojawiły się wycinane sektorówki w postaci dwóch herbów Baníka i Śląska. Całość dopełniła duża ilość flag na kijach oraz szczypta materiałów pirotechnicznych. Doping w pierwszej połowie był bardzo przeciętny, osiągając swój najwyższy poziom około 30. minuty, kiedy nasi zawodnicy najpierw wyrównali, a następnie wyszli na prowadzenie. W tamtym momencie był to czysty fanatyzm i tak powinno być zawsze. W pierwszej połowie aktywny był także sektor Young Chachar, który również przygotował choreo. Tym razem za nim stanęli adepci z ZŠ B. Dvorský.
Pierwsza połowa zakończyła się główną prezentacją dnia w wykonaniu Chacharów. Była to wieloetapowa choreografia, której motywem przewodnim był lekarz budzący grozę, który w przeszłości odwiedzał tereny dotknięte zarazą (doktor plaga). Pod tym obrazem widniał trafny napis „JEST CZAS WYTĘPIĆ ZSZYTĄ PLAGĘ!” (JE ČAS VYMÝTIT SEŠÍVANÝ MOR!) z wizerunkiem szczura w zszytej koszulce przyjezdnych, stylizowanego na Barta Simsona który wielokrotnie był używany w oprawach Slavii. Całość początkowo uzupełniono czarną barwą w postaci foliowych chorągiewek i transparentów na kijach z wizerunkiem czaszek i szczurów oznaczonych gwiazdą SKS-u. W kolejnym etapie tło wypełniły tekturowe kartony w kolorach czarnym, zielonym i białym, tworząc przekreślony herb Slavii w postaci wirusa zarazy. Symbol ten został po chwili okraszony pirotechnikom, która po chwili zadymiła cały Kocioł. Po tej spektakularnej prezentacji zakończyła się pierwsza połowa, a wielu obecnych nawet nie zauważyło, że goście wyrównali w tym czasie wynik na boisku.
W drugiej połowie przyszła kolej na piroshow w sektorze najaktywniejszych fanatyków, połączone z późniejszym spaleniem pamiątek po gościach z Edenu. Doping w drugiej połowie miał przeciętny charakter, a wynik mu nie pomógł, gdyż Slavia wyszła na prowadzenie i taki wynik utrzymał się do samego końca. Mecz dobiegał końca, Młode Chachary stworzyły świąteczną atmosferę zapalając iskry w swoim sektorze i śpiewając Bożonarodzeniowe kolędy.
Mecz obejrzało ogółem 12 735 widzów, w tym nas nasi: GieKSa (ok. 50), Spartak (20), ROW (28) i Torcida (20), za co dziękujemy!
Jeśli chodzi o rywala na trybunach, to na początku meczu zakrył sektor plastikową płachtą z napisem „Slavia”. Pod koniec pierwszej połowy najlepsza choreografia w wykonaniu gości, kiedy trzech kiboli ucharakteryzowanych na Świętego Mikołaja pojawiło się na kolejnej sektorówce, z dodatkiem rac, pod hasłem „Nie ma czasu na świąteczne radości”. Następnie cały sektor odziany był w czapki Mikołaja. Na co Kocioł odpowiedział banerem „Każdy zszyty idiota ma świąteczną czapkę!” („Každý sešívaný blbeček má sváteční čepeček!”). W drugiej połowie Praga zaprezentowała obraz Kevina McCallistera, którego dopełnieniem były żółte race i napis na płocie „Nasi są na Florydzie, a ja na Slavii”. Następnie podczas celebrowania zwycięstwa, dodali sobie i swoim graczom iskierki. Slavia określiła się na tysiąc osób, w tym 300 z zaprzyjaźnionych polskich ekip: Zagłębia Sosnowiec (190), BKS Bielsko i Czuwaj Przemyśl (37). Mieli ze sobą sześć flag, w tym dwie BKS-u i po jednej ZS i CP.
Przyjazd Polaków sprzymierzonymi ze Slavią był oczekiwany w Ostrawie od dawna, bo mimo że SKS przyjaźni się już kilka lat z Zagłębiakami i ich przyjaciółmi, to był to pierwszy raz jak ci zdecydowali się ich wesprzeć na Baniku. Przed meczem CHzB atakuje kilka aut BKS-u Bielsko i dochodzi do krótkiego starcia, które zostaje przerwane przez psy. Po meczu zaś plany chuliganów Banika psuje pojawienie się auta z Bielska na ich zbiórce, które zostaje wytrzepane z barw BKS-u.
Relacja Slavii
Wyjazdowy rok 2023 zakończyliśmy pikantną wycieczką do Ostrawy, gdzie w końcu trafiliśmy na weekendowy termin i dzięki temu wyprzedaliśmy do ostatniego miejsca bilety na ostrawski sektor gości. Zainteresowanie było nawet większe niż możliwości przydzielonych nam wejściówek, a liczba kibiców Slavii na stadionie przekroczyła tym samym tysiąc fanatyków. Serdeczne podziękowania dla naszych przyjaciół z Zagłębia Sosnowiec, BKS Bielsko i Czuwaj Przemyśl, którzy wsparli nas łącznie liczbą 300 osób!
Banda Chorea przygotowała na mecz łącznie cztery choreografie. Naszym pierwszym zadaniem miała być kartoniada, na którą niestety nie mieliśmy czasu się przygotować. Pozostałe oprawy w sektorze gości były już przygotowane bez żadnych problemów, dlatego nad głowami Slavistów przeleciały po kolei 3 sektorówki. Na początku meczu rozłożyliśmy na całym sektorze płachtę „Slavia”. Przed przerwą przyszedł czas na pomalowaną na cały sektor plandekę z trzema fanatykami w kominiarkach i strojach Mikołaja. Do tego odpalamy u góry rząd czerwonych rac, a kiedy sektorówka została opuszczona, wszyscy obecni mieli na głowach świąteczne czapki. Całość dopełniał napis „Nie ma czasu na świąteczne zabawy”, który nawiązywał do daty tak ciekawego meczu. Ostatnią oprawą była wycinana malowana sektorówka przedstawiająca głównego bohatera z filmu „Kevin sam w domu”. Choreografia została zwieńczona hasłem z przerobionym przesłaniem z filmu „Nasi są na Florydzie, a ja w Slavii”. Po chwili wokół żagla rozbłysło kilkadziesiąt żółtych rac. Na koniec meczu, podczas celebrowania zwycięstwa zostaje odpalonych ponad tysiąc iskier.
Dziękujemy wszystkim, którzy przestrzegali tego dnia jednolitego ubioru.