Na wyjazd za Banikiem wybrało się 509 kibiców, w tym 7 fanów z Katowic.
Źródło: zin SK1964 nr „47″ (Katowice) sierpień 2012
Relacja kibica GieKSy
Święta należy spędzać z rodziną – tak napisał mój kumpel. Więc w Niedzielę Wielkanocną 7 osób z GieKSy pojechało wesprzeć Banika na wyjazd. Podróż była bardzo spokojna i dość szybka (niecałe cztery godziny jazdy). Na dworcu były podstawione autobusy, ale my woleliśmy zrobić sobie spacer i zwiedzając trochę miasto dotarliśmy pod stadion. Wejście było bezproblemowe i po chwili moja noga stanęła na sektorze gości. Po krótkim rozejrzeniu się poczułem się jakbym przeniósł się o kilka lat wstecz. „Estadio de la gruz” pasuje do tego jak najbardziej. Słaba widoczność z sektora gości, drut kolczasty, brak krzesełek, praktycznie zero kamer. Żyć nie umierać:) Banika zjawiło się 507 osób, ale liczba nie przełożyła się na jakość dopingu. Można śmiało powiedzieć, że dopasowali się do gry piłkarzy. O meczu nie ma nawet co wspominać, bo obie drużyny zaprezentowały futbol rodem z „A” klasy. Miejscowi wywiesili jeśli dobrze pamiętam 12 flag (!) i coś tam dopingowali. Zaprezentowali sektorówkę z przekreślonym Bolkiem i Lolkiem i napisem: „Český fotbal bez poláků”. Pod koniec spotkania odpalili jeszcze piro. Po ostatnim gwizdku zostaliśmy upchani do dwóch autobusów i zawiezieni pod dworzec, skąd cugiem udaliśmy się do Ostravy. Dwie godziny czasu wolnego w Ostravie wykorzystaliśmy, by zjeść popularną gulaszową i po 2 godzinie wbiliśmy się do pociągu, który obrał kierunek na Czeski Cieszyn.
Jackoow
Źródło: zin SK1964 nr 41 (Katowice) kwiecień 2012