19.05.2024, niedziela 13:00 – widzów 2262 – Lublin, stadion Arena Lublin
Relacja kibicowska
Mecz finałowy Orlen Pucharu Polski Kobiet z trybun oficjalnie oglądało 2262 widzów.
Na trybunach zasiadły grupy wspierające oba zespoły tj. GKS Katowice oraz Śląsk Wrocław. Zarówno fani z Katowic, jak i z Wrocławia zebrali się w liczbie około 100 osób. Doping z obu stron był rwany.
Fani z Katowic podróżowali do Lublina zorganizowanym przez Klub autobusem oraz na własną rękę. Na trybunach zasiedli w centralnej części sektora. Wyróżniały ich żółte koszulki oraz okolicznościowe banery na cześć piłkarek przygotowane przez najmłodszych fanów. Na stadionie zawisła jedna trójkolorowa flaga GKS-u (barwówka).
Grupę z Wrocławia w większości stanowiły podopieczne żeńskich drużyn Śląska, które zostały wsparte przez pojedynczych fanów zaprzyjaźnionego Motoru Lublin. Kibice Śląska Wrocław do swojej dyspozycji mieli bęben, a na stadionie Motoru zawisły dwie flagi (niewidziane na co dzień na meczach męskiej drużyny WKS).
Spotkanie kończy się zwycięstwem kobiet z Katowic 3:0, które zdobyły pierwszy raz w historii żeńskiej sekcji Puchar Polski. Feta która rozpoczęła się w Lublinie, zakończyła się na Bukowej, gdzie czekali kibice, by przywitać zawodniczki głośnym śpiewem i blaskiem rac.
FILM: 19.05.2024 Finał PP: Śląsk Wrocław – GKS Katowice KOBIETY – OPINIE
FILM: 19.05.2024 Finał PP: Śląsk Wrocław – GKS Katowice KOBIETY – KULISY
Relacja sportowa
Śląsk Wrocław: Bocian – Maskiewicz (46. Węcławek), Dudziak, Szkwarek, Żurek, Półrolniczak (59. Martyna Buś), Wróblewska, Sitarz, Czudecka (46. Krysman), Marcelina Buś, Adamek (86. Lewicka).
Trener: Piotr Jagieła
GKS Katowice: Kinga Seweryn (88. Weronika Klimek) – Dominika Misztal, Joanna Olszewska, Marlena Hajduk – Karolina Bednarz (88. Anna Konkol), Gabriela Grzybowska, Aleksandra Nieciąg (78. Natalia Kulig), Anita Turkiewicz – Julia Włodarczyk (46. Klaudia Maciążka), Dżesika Jaszek (46. Nicola Brzęczek), Klaudia Słowińska.
Trener: Karolina Koch
Bramki: - Marlena Hajduk (38) karny, Nicola Brzęczek (47), Aleksandra Nieciąg (55).
Sędzia: Ewa Augustyn.
Ż. kartki: Maskiewicz, Wróblewska, Dudziak, Węcławek, Szkwarek – Joanna Olszewska, Natalia Kulig
Ranga spotkania na Arenie Lublin sprawiła, że oba zespoły zaczęły spotkanie dość ostrożnie. Nikt nie rzucił się do szaleńczych ataków, a piłkarki z Katowic i Wrocławia raczej wypatrywały błędów rywalek. Z każdą upływającą minutą GieKSa zaczęła się jednak rozkręcać i nadawać ton wydarzeniom na boisku. Jako pierwsza poważną szansę na zdobycie gola miała Anita Turkiewicz, ale jej uderzenie było niecelne. Z ostrego kąta próbowała też Dżesika Jaszek, ale z kolei jej strzał został obroniony. Przełom nastąpił po akcji Klaudii Słowińskiej, która była faulowana w polu karnym rywalek. Po wnikliwej analizie VAR, która potwierdziła decyzję o podyktowania rzutu karnego, przed szansą stanęła Marlena Hajduk. Kapitan GKS-u pewnym strzałem dała naszemu zespołowi prowadzenie. Rywalki nie bardzo potrafiły na to odpowiedzieć. Wrocławianki rzadko zbliżały się pod nasze pole karne, co w dużej mierze było zasługą pewnie grającej obrony GieKSy.
W przerwie spotkania trener Karolina Koch zdecydowała, by wprowadzić na boisko Nicolę Brzęczek i Klaudię Maciążkę. Szybko okazało się, że była to wyborna decyzja. Już po dwóch minutach gry Brzęczek wykazała się intuicją i strzałem z bliska pokonała bramkarkę Śląska.
W kolejnych minutach impet GKS-u wcale nie osłabł, co przekładało się na kolejne okazje. Ozdobą meczu był piękny strzał Aleksandry Nieciąg, po którym padł trzeci gol dla GKS-u. Po tym trafieniu stało się niemal jasne, że katowiczanki nie dadzą sobie wyrwać zwycięstwa. I faktycznie – już do końca spotkania GieKSa kontrolowała boiskowe wydarzenia. W efekcie katowiczanki pewnie wygrały i zapewniły sobie historyczny triumf w Orlen Pucharze Polski kobiet.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
GieKSa zdeklasowała rywalki w finale Pucharu Polski, zwyciężając aż 3:0, a tytuł MVP spotkania zdobyła Klaudia Słowińska. Tym samym zespół Karoliny Koch przywozi historyczne trofeum do Katowic!
Pierwszy finał w Pucharze Polski dla GieKSy odbył się na wspaniałym stadionie w Lublinie, a podczas spotkania wykorzystywany był system VAR. Karolina Koch posłała do boju sprawdzoną jedenastkę, nie lekceważąc teoretycznie słabszych rywalek. Atmosfera była iście finałowa za sprawą udanej oprawy. Niezawodni fani z Katowic przywieźli ze sobą żółte koszulki i… gardła gotowe na doping.
Zawodniczki ewidentnie były pod dużą presją, co objawiało się w nieco elektrycznych zagraniach. Katowiczanki przygotowały się jednak na taką ewentualność, w pierwszych minutach zostawiając sobie bezpieczną opcję do podania. 1. minuta to strzał Anity Turkiewicz, niestety wynikający z braku Trójkolorowych w polu karnym. Najwięcej nerwów było widać po Dominice Misztal, jednak doskonale sobie z tym radziła. W 3. minucie Karolina Bednarz dryblingiem wywalczyła rzut rożny. Po stałym fragmencie piłka trafiła do katowickiej snajperki, Aleksandry Nieciąg, która tym razem skiksowała z dobrej pozycji. Cała drużyna współpracowała w obronie, by nie dopuścić do szybko straconego gola. Dżesika Jaszek nie dawała swobody Annie Bocian, która nie prezentuje się najpewniej w grze nogami, co w 7. minucie przyniosło rzut wolny na 18. metrze po błędzie bramkarki i faulu taktycznym Maskiewicz. Dwie minuty później Nieciąg dostrzegła niepilnowaną Bednarz na skrzydle, jednak wahadłowa zdecydowanie zbyt głęboko dograła. Anita Turkiewicz zdołała jeszcze odzyskać posiadanie, po wznowieniu ona sama uderzała, choć bezskutecznie. Groźnie było w 12. minucie po długiej piłce za linię obrony, jednak Joanna Olszewska wszystko wyjaśniła pewnym wybiciem za linię boczną. Wznowienie wrocławianek i Julia Włodarczyk zdołała nabić przeciwniczkę przy wystrzeleniu piłki za pole gry, świetna interwencja. Nieodpowiedzialna strata skrzydłowej w następnej akcji mogła zakończyć się kontrą, gdyby nie Marlena Hajduk, która zawczasu powstrzymała próbę rywalki. Przejęcie Olszewskiej, która wyskoczyła z linii obrony, w 16. minucie pozwoliło Klaudii Słowińskiej ruszyć z szybkim atakiem, trochę szczęścia skierowało piłkę do Jaszek, a ta osamotniona zdołała zdobyć tylko korner. Kolejny rzut wolny, a strzelała znów Nieciąg, ależ jej piłka szukała w szesnastce. Nieporozumienie defensywy GieKSy w 20. minucie i Dominika Misztal musiała uciec się do faulu, tym razem jeszcze bez konsekwencji. Błąd Adamek, z kontrą popędziła Jaszek, w ostatniej chwili została jednak powstrzymana! Półrolniczak mocno nadszarpnęła nerwy arbiter, po faulu na Włodarczyk odkopnęła piłkę i musiała udać się na wysłuchanie słownej reprymendy. Znów przewinienie po stronie Śląska, poszkodowana była Słowińska, a kartonik ujrzała Wróblewska za bezpardonowe wejście. Naprawdę słabo Bocian grała nogami, w 28. minucie Słowińska bliska była przejęcia. 60 sekund później Włodarczyk przechwyciła piłkę i próbowała przemknąć lewą flanką, musiała jednak uznać wyższość doświadczonej Wróblewskiej. Po początkowym okresie Misztal zupełnie pozbyła się niepotrzebnego stresu, sumiennie wywiązując się z obowiązków. Kolejny brutalny faul, kolejny żółty kartonik w 32. minucie dla Śląska Wrocław. W 34. minucie Kinga Seweryn daleko wyszła i momentalnie podała do Słowińskiej, a ta po przepychance z Czudecką wywalczyła jedenastkę! Do piłki podeszła rzecz jasna Marlena Hajduk, spokojnym krokiem cofnęła się na linię 16. metra, wzięła rozbieg i… arbiter podbiegła do monitora sprawdzić tę sytuację. Ostatecznie zdecydowała, że jej pierwotna decyzja była prawidłowa, zatem kapitan GieKSy ponownie ruszyła do piłki i pewnie wpakowała ją w prawy bok bramki, w druga stronę rzuciła się Bocian! Wrocławianki szybko chciały wyrównać, ale podopieczne Karoliny Koch dominowały w powietrznych pojedynkach. W 40. minucie Olszewska minęła się z futbolówką i według arbiter zahaczała rywalkę, za co otrzymała żółtą kartkę. Po rzucie wolnym w murze odbiła piłkę Słowińska, natychmiastowo ją zebrała i rozpoczęła kontrę, jednak Szkwarek świetnie wystawiła nogę i przecięła jej podanie na prawą flankę. W 44. minucie Marcelina Buś stanęła oko w oko z Seweryn, bramkarka GieKSy była górą w tym pojedynku, choć i tak odgwizdany został spalony. Było to poważne ostrzeżenie dla Trójkolorowych, które nieco rozluźniły szeregi po wyjściu na prowadzenie.
Już w 47. minucie bramkę zdobyła Nicola Brzęczek, a zgrywała jej Klaudia Słowińska po rzucie rożnym Karoliny Bednarz. Trzy minuty później mogło być 3:0 po błędzie Anny Bocian przy piąstkowaniu, tym razem wszystko uszło bramkarce na sucho. W 52. minucie Klaudia Słowińska centrowała z lewego skrzydła, próba została zablokowana. W 54. minucie groźną wrzutkę wybiła na rzut rożny Olszewska. W 55. minucie Nieciąg dostała piłkę od Anity Turkiewicz po wcześniejszym przerzucie Dominiki Misztal i umieściła ją tuż pod poprzeczką, na tablicy widniało już 3:0! W 60. minucie wydawało się, że to Dominika Misztal była faulowana, jednak arbiter widziała tę sytuację zupełnie inaczej i podyktowała rzut wolny dla Śląska Wrocław. Uderzała Joanna Wróblewska obok ustawionego muru, ale Kinga Seweryn nie miała problemów z wyłapaniem futbolówki. Dwie minuty później Klaudia Słowińska zeszła na prawą nogę i oddała strzał, ale nieznacznie chybiła. Dobra akcja Turkiewicz zatrzymana przez rękę Bocian, dobijała Maciążka – chorągiewka uniesiona w górę. Rzut rożny i uderzała, żadna niespodzianka, Aleksandra Nieciąg, trafiła niestety w zewnętrzną stronę siatki. W 67. minucie Natalia Sitarz chciała zmotywować koleżanki długim podaniem na wolne pole, nikt nie był jednak chętny do tak dalekiego sprintu. Zupełnie uszło powietrze ze Śląska Wrocław, brakowało wiary w siebie i nawet najlepsze akcje się nie udawały. Udany przechwyt Gabrieli Grzybowskiej w 70. minucie zapoczątkował akcję zespołu w czarnych strojach, zawodniczki zdecydowały się jednak na bezpieczne rozegranie od tyłu. Po chwili na prawym skrzydle urwała się Słowińska i posłała podanie w kierunku Brzęczek, napastniczka się jednak przewróciła. W 72. minucie Klaudia Maciążka po solowej akcji podała do Słowińskiej na pustą bramkę, uczyniła to niestety odrobinę zbyt mocno. W 76. minucie katowiczanki wyszły 3 na 1, Słowińska zagrała do Brzęczek, a ta znów się przewróciła. Trzy minuty później złe wybicie napastniczki mogło się skończyć utratą gola po rzucie rożnym, choć rywalka przygotowała jej „krzesełko” i nie można mieć pretensji, wydawało się to oczywistym faulem. Na stojąco chciała przyjąć piłkę Maciązka i skorzystała z tego Węcławek, oddając minimalnie niecelny strzał. Strata Kulig w środku pola doprowadziła ostatecznie do próby Wróblewskiej, z trudem sparowała ją Seweryn. W 84. minucie Słowińska przejęła piłkę po fatalnym podaniu rywalek i pędziła na bramkę, była jednak faulowana przez Szkwarek. W samej końcówce Turkiewicz dostała dobra piłkę i rozpoczęła sprint w kierunku bramki, wypuszczając sobie piłkę, przeceniła jednak swoje możliwości biegowe. Ostatnie minuty to feta na trybunach, które były przeświadczone o nadchodzącym zwycięstwie, nie ma co się im dziwić:
PUCHAR POLSKI JEDZIE DO KATOWIC!
Źródło: GieKSa.pl