GKS Katowice 0-1 RKS Raków Częstochowa

03.08.2024, sobota 14:45 – widzów 6780

Relacja GieKSiarza

Na początku sierpnia przyszło nam rozegrać mecz z Medalikami. Na Bukowej komplet widzów (6780), którzy w większości przyszli jak należy, czyli na żółto i z szalem. Przed meczem uczczono 80. rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego, poprzez odśpiewanie hymnu narodowego oraz uczczenia poległych minutą ciszy, która została zakończona gromkim odśpiewaniem „Cześć i chwała bohaterom”. Chwile później ponownie unieśliśmy szale, by tradycji stało się zadość, bo odśpiewaliśmy „GKS młody Śląski klub…”. Doping od początku był na najwyższych obrotach, delikatnie osłab jedynie po bramce dla gości. Pamiętaliśmy też o tym, że 1 sierpnia minęła 15. rocznica przybicia zgody z kibicami Górnika, rozwieszając nasze dwie zgodowe flagi. Na tym meczu zresztą obecni z nami kibice KSG w 50 głów, w tym Lukas Podolski – dzięki! Nie zabrakło też bluzgów w stronę częstochowian, którzy wypełnili klatkę i dobrze się prezentowali, wszyscy ubrani na czerwono. Przyjechali transportem kołowym, już na długo przed rozpoczęciem i określili się na 411 głów, w tym 2 kibiców Chemika Kędzierzyn Koźle.
Niestety mimo dobrego meczu naszej drużyny przegrywamy, a zasługa to sędziego, który gwizdał jednostronnie i nie uznał nam przynajmniej jednego karnego. Nic więc dziwnego, że stał się „wrogiem publicznym numer jeden”, z czym GieKSiarze nie kryli się, głośno ubliżając arbitrowi. Poczynaniom zawodników z trybun przyglądał się trener reprezentacji Polski – Michał Probierz.

Oflagowanie: transparent MAŁOLACI TO WARIACI (S2), KAMRATY, DUMA ŚLĄSKA, VIP, GKS KATOWICE, CRAZY BOYS, HANYSOWO, JURAJSKA GIEKSA, GÓRNICZY KLUB SPORTOWY, BANDITEN, KSGKS, POLSKA (kadrówka), PERSONA NON GRATA, oraz na gnieździe GzG’05 i PIOTROWICE.

FOTOGALERIA: GieKSa.pl

FOTOGALERIA: gkskatowice.eu

FILM: 03.08.2024 GKS Katowice – Raków Częstochowa DOPING

FILM: 03.08.2024 GKS Katowice – Raków Częstochowa KONFERENCJA

FILM: 03.08.2024 GKS Katowice – Raków Częstochowa KULISY

FILM: 03.08.2024 GKS Katowice – Raków Częstochowa SKRÓT

Relacja sportowa

GKS Katowice: Dawid Kudła – Marcin Wasielewski (73. Alan Czerwiński), Lukas Klemenz, Arkadiusz Jędrych, Aleksander Komor, Grzegorz Rogala, Adrian Błąd (65. Mateusz Marzec), Mateusz Kowalczyk (73. Sebastian Milewski), Oskar Repka (80. Jakub Arak), Borja Galán, Adam Zrel’ák (65. Sebastian Bergier).
Trener: Rafał Górak

Raków Częstochowa: Kacper Trelowski – Strátos Svárnas, Gustav Berggren, Fran Tudor, Patryk Makuch (61. Jonatan Braut Brunes, 80. Erick Otieno), Ante Crnac, Jean Carlos Silva, Dawid Drachal (61. Adriano Amorim), Racovitan (83. Rodin), Władysław Kochergin (46. Péter Baráth), Kamil Pestka.
Trener: Marek Papszun

Bramki: – Jean Carlos Silva (29)
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Żółte kartki: - Jonatan Braut Brunes (71), Kacper Trelowski (90+4)

W meczu 3. kolejki PKO BP Ekstraklasy, GKS Katowice przy Bukowej zmierzył się z Rakowem Częstochowa. W wyjściowym składzie zaszło kilka zmian względem poprzedniego meczu. Do jedenastki wrócił Borja Galán, z kolei po raz pierwszy od początku spotkania zagrał Mateusz Kowalczyk. Katowiczanie rozpoczęli z dużym animuszem. Już w 6. minucie Aleksander Komor uderzył po stałym fragmencie, ale czujnie w bramce reagował Kacper Trelowski. Pierwszy fragment należał zdecydowanie do gospodarzy. W 18. minucie sprzed pola karnego strzelał Adrian Błąd, ale piłka nie leciała w światło bramki. Chwilę później w dobrej pozycji był Adam Zrel’ák, ale w akcji sam na sam z obrońcą, zdecydował się zwolnić akcję i źle podał do Grzegorza Rogali.

W 24. minucie w pole karne wpadł Borja Galán, ale przegrał pojedynek z defensorem. Hiszpan domagał się odgwizdania rzutu karnego, ale sędzia niczego się nie dopatrzył i nakazał kontynuować grę. Niestety w 29. minucie dobrą piłkę w pole karne posłał Fran Tudor. Nabiegający Jean Carlos zaskoczył Adriana Błąda i uderzył głową tak, że Dawid Kudła nie był w stanie sięgnąć piłki i goście wyszli na prowadzenie. Jeszcze przed przerwą okazję miał Galán, który powalczył o piłkę odbitą przez Trelowskiego. W całym zamieszaniu jednak faulował. W 41. minucie po wrzutce Galána głową uderzył Alek Komor. Trelowskiemu udało się przekierować jego strzał nad poprzeczkę. Na drugą połowę wracaliśmy z jednobramkowym prowadzeniem gości.

W 49. minucie Adrian Błąd dopadł do piłki po złym rozegraniu piłki przez Raków. Jego strzał przeleciał jednak centymetry obok słupka bramki Rakowa. W 57. minucie po dośrodkowaniu Błąda strzelał głową Lukas Klemenz, ale jego strzał odbił Kacper Trelowski. GKS bardzo mocno naciskał na bramkę częstochowian, szukając wyrównującego gola. Kibice zebrani przy Bukowej żywo reagowali na kolejne akcje i często wyrażali swoją dezaprobatę do decyzji podejmowanych przez sędziego. W 87. minucie sam na sam z Kudłą wyszedł Erick Otieno, ale na szczęście dla GKS-u nie trafił w bramkę. Wynik nie uległ już zmianie.

Źródło: gkskatowice.eu

Relacja sportowa

Ekstraklasa błę(ą)dów nie wybacza

GieKSa mimo dobrej postawy i ambitnej walce uległa Rakowowi Częstochowa, choć długimi momentami to Trójkolorowi dominowali w spotkaniu. O wyniku zdecydowały fatalne decyzje arbitra, a także błąd przy kryciu Adriana Błąda. Do meczu GieKSa przystąpiła nieco osłabiona – Borja Galan w opatrunku na głowę, a Bartosz Nowak nie mógł znaleźć się w kadrze meczowej przez zapis w kontrakcie. Pierwsza akcja nie wypaliła, Adrian Błąd nie zdążył przeskoczyć nad piłką i oddaliśmy posiadanie Rakowowi w postaci wrzutu z autu. Szybko chwilę nieuwagi chciał wykorzystać rywal podaniem za plecy obrońców, ale skończyło się tylko na strachu. Chwilę później batalię na niedokładne podania wygrała GieKSa za sprawą Błąda, który przepchnął rywala i uspokoił grę. W 4. minucie faulowany był Borja Galan, a winny przewinienia został solidnie poturbowany przez Oskara Repkę, choć zgodnie z duchem gry, bo w walce o piłkę. W 6. minucie Aleksander Komor złożył się do uderzenia nożycami, ale bramkarz nawet nie musiał ruszyć się o milimetr, by wyłapać strzał. Szybki przechwyt centry, Grzegorz Rogala wypuścił znajdującego się w lepszej sytuacji od rywala Zrelaka na wolne pole, niestety napastnik był na pozycji spalonej. GieKSę chciał pokarać Kochergin, mocne uderzenie znacząco minęło poprzeczkę. W 9. minucie Kowalczyk agresywnym odbiorem na 20. metrze dał okazję Błądowi na dośrodkowanie, ten zagrał minimalnie za plecy Zrelaka. Zbyt długie podanie, wszyscy spisali akcję na straty – wszyscy, poza Rogalą, który zdołał zablokować wybicie golkipera. Chwilę później Galan fenomenalnie obsłużył Wasielewskiego w polu karnym, wahadłowy nie zdołał jednak nic z tego ugrać. W 15. minucie Oskar Repka z pierwszej piłki wrzucił w szesnastkę na głowę Galana, ten spróbował przyjęcia, ale futbolówka mu odskoczyła. Bardzo dobrze prezentował się Kowalczyk – agresja, klej w nodze, przegląd pola i udane „kółeczka”, choć momentami brakowało mu zimnej krwi. Z biegiem czasu zaczął nawet koordynować wyprowadzeniem piłki, żywo gestykulując. W 18. minucie Błąd miał sporo miejsca na oddanie strzału, niestety zbyt pochopnie przymierzył i posłał piłkę w trybuny. Trzy minuty później Galan odebrał i od razu wypuścił Zrelaka, ten najpierw wyrzucił się do prawej flanki, a później fatalnie podał na druga stronę. 24. minuta to widowiskowy wślizg Kowalczyka, momentalne podanie Repki podcinką i rajd Galana, który, jak wydawało się z perspektywy trybuny i z powtórek telewizyjnych, był faulowany, ale sędzia uznał inaczej. W 28. minucie Trelowski zupełnie nie zrozumiał się z kolegą z zespołu i wykopał wprost w niego, blisko było przejęcia przez GieKSę i czystej sytuacji bramkowej. W 29. minucie goście otworzyli wynik meczu za sprawą Silvy, którego nie upilnował Adrian Błąd. Zupełnie odpuścił krycie rywala, stając za jego plecami i ten bezlitośnie to wykorzystał. Trójkolorowi szybko chcieli wyrównać i długo nie dawali się wypędzić z połowy rywala. Dwójkowa akcja Wasielewskiego i Galana, ostatecznie do głosu znów doszedł Bład, znów niecelnie. 35. minuta to kolejny drybling Galana, bramkarz odbił futbolówkę i Galan spróbował dobić ją wślizgiem, mocno go tratując, sędzia zatrzymał grę. Przewinienia nie dopatrzyła się spora grupa dziennikarzy na trybunie prasowej, była to druga kontrowersja w meczu. W 41. minucie Galan dorzucił wprost na głowę Komora, piłka została sparowana przez golkipera na rzut rożny. W 48. minucie Kowalczyk fenomenalnie wypuścił Wasielewskiego, który nie zdołał wywalczyć nawet rzutu rożnego. W 49. minucie fatalnie wszerz własnej szesnastki zagrał Barath i przechwycił Adrian Błąd, z pierwszej piłki uderzając obok lewego słupka. W 53. minucie dalekim wybiciem popisał się Kudła, a do zagrania ruszył Zrelak, który, zdaniem sędziego, faulował. Głośno na trybunach wyrażano swoje olbrzymie niezadowolenie z postawy sędziego, gdyż bezpośrednio w konsekwencji tej sytuacji doskonałą okazję miał Raków Częstochowa. Strzał Lukasa Klemenza z 57. minuty z trudem wybronił Trelowski, na wozie VAR bezskutecznie doszukiwano się jeszcze rzutu karnego. Borja Galan znów zaliczał fenomenalne spotkanie, co kilkadziesiąt sekund groźnie centrując. Wrzutka Galana, strzał Repki – kolejny rzut rożny. W ofensywie walczyli nawet stoperzy, cała armia żółtych koszulek szturmowała bezradnych rywali. Kilka minut trwało oblężenie częstochowskiej siatki, niestety bez efektów. Kowalczyk na wślizgu, Błąd z prostopadłą, Galan z rajdem – znów gościliśmy pod bramką gości. Kibice Rakowa starali się z całych sił, by być usłyszanymi, ale żółta armia skutecznie ich zagłuszała. Zespół próbował długich piłek do Bergiera, brakowało jednak dokładności. W 69. minucie Galan został zrównany z ziemią, a sędzia uznał, że było to zagranie zgodne z przepisami. Arbiter w najmniejszym stopniu nie panował nad rozgrywką. W 71. minucie Dawid Kudła znów przysporzył sobie problemów kiepskim przyjęciem, zdołał na szczęście zażegnać niebezpieczeństwo. Chwilę później strzelał Bergier po walce Wasielewskiego o piłkę i znacząco przestrzelił. W 75. minucie na wślizgach odebrali Galan do spółki z Marcem i Milewskim, dość widowiskowe starcie. W 80. minucie na murawie pojawił się Jakub Arak! Raków zaczął grać na czas, co chwilę ktoś był kontuzjowany, a później spokojnie rozgrywali pod chorągiewką. W 87. minucie urwał się Ouma, ale w sytuacji sam na sam uderzył daleko od bramki. Mateusz Marzec chciał powtórzyć swój fenomenalny strzał, jednak tym razem zupełnie mu się ta sztuka nie udała. Ostatnie sekundy upłynęły pod znakiem wielkich emocji o kolejnych rzutów rożnych GieKSy. Dawid Kudła próbował z woleja, Jakub Arak dzielnie gonił piłkę – nietsety, spotkanie zakończyło się porażką.

Źródło: GieKSa.pl