06.09.2014, sobota 18:00 – widzów 2722
Relacja GieKSiarza
W tym dniu najlepiej się bawił sektor rodzinny gdzie dzieciaków poza poczęstunkiem, czekała masa atrakcji. Główną częścią była oprawa „Jesteśmy częścią tej układanki” z małą sektorówką, flagami i baloniadą, dzięki której dzieci mogli poczuć się jak starsi koledzy z Blaszoka. Tego dnia Blaszok również nie próżnował dobrze dopingując do ostatniego gwizdka, tego niestety nie można powiedzieć o piłkarzach którzy w słabym stylu doznają porażki z Wigrami.
Kibice z Suwalszczyzny przyjechali w ok. 45 osób zgrabnego składu z jedną flagą „WIGRY Suwałki”.
Oflagowanie: PSEUDOKIBICE KOCHAJA ŚLĄSKA STOLICE, WIERNI I ODDANI GKS KATOWICE (S1), NASZE MIASTO – NASZA KREW – NASZE ŻYCIE – GKS KATOWICE, FANATYCZNY STYL ŻYCIA, GIEKSA, UG, GKS KATOWICE, TRÓJKOLOROWA ARMIA, GKS GKS KATOWICE-FANS JESTEŚMY JAK ZARAZA, GIEKSIARZE oraz na gnieździe FAN-CLUB GKS KATOWICE (Old School).
FILM: 06.09.2014 GKS Katowice – Wigry Suwałki BRAMKA
FILM: 06.09.2014 GKS Katowice – Wigry Suwałki SKRÓT I POŁOWA
FILM: 06.09.2014 GKS Katowice – Wigry Suwałki SKRÓT II POŁOWA
Relacja sportowa
GKS Katowice: Bucek – Pietrzak, Kamiński, Jurkowski, Pielorz – Bodziony, Cholerzyński (70. Dobroliński) – Nawrot, Bętkowski (60. Kujawa), Ceglarz (46. Januszkiewicz) – Goncerz.
Wigry Suwałki: Salik, Bogusz, Karankiewicz, Bartkowski, Jarzębowski, Kopczyński, Rafalskis (90. Michałowski), Żebrowski, Mackiewicz, Radzio (56. Šernas), Adamek (69. Lauryn).
Po pełnym emocji meczu 7. kolejki GKS Katowice doznał wstydliwej porażki z beniaminkiem Wigrami Suwałki 0:1. To pierwsze zwycięstwo wyjazdowe w tym sezonie ekipy z Suwalszczyzny.
Mimo, że Wigry to beniaminek, ekipa z Suwałk odważnie wyszła na GieKSę w tym spotkaniu i z początku przejęła inicjatywę, grając dwoma zawodnikami ofensywnymi z przodu. Obrona GKS-u grała nerwowo i popełniała błędy, które mógł wykorzystać Karol Mackiewicz wraz z Sebastianem Radziem. Mieli wspólnie trzy doskonałe okazje na „ukąszenie” Trójkolorowych. Na szczęście dla gospodarzy znakomicie między słupkami spisywał się Antonin Bucek, który naprawiał błędy kolegów.
Z czasem rozkręciła się katowicka drużyna. W 16. minucie precyzyjnym, otwierającym podaniem popisał się Kamil Bętkowski, a w sytuacji sam na sam znalazł się Michał Nawrot. Minął już bramkarza, ale Karol Salik zdołał zahaczyć czubkiem palców piłkę, co wytrąciło pomocnika GKS-u z rytmu i było po zawodach. W jeszcze lepszej sytuacji był Kamil Cholerzyński, ale w polu karnym z kilku metrów nie potrafił wpakować piłki do siatki głową i do przerwy obyło się bez bramek.
Druga odsłona była dla gospodarzy koszmarem. Nie dość, że stracili bramkę po błędzie Bucka, który na dodatek zarobił czerwoną kartkę po faulu na rywalu za polem karnym, to jeszcze w jednym ze starć ucierpiał Kamil Cholerzyński, który został odwieziony do szpitala z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu.
Po przegranym spotkaniu GKS spadł na piąte miejsce, ale jeszcze nie wszystkie drużyny rozegrały swoje mecze. W kolejnym meczu podopieczni trenera Kazimierza Moskala zmierzą się na wyjeździe z Bytovią.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
Bramki: Adamek (59)
GKS: Bucek – Pielorz, Kamiński, Jurkowski, Pietrzak – Ceglarz (46. Januszkiewicz), Cholerzyński (70. Dobroliński), Bętkowski (60. Kujawa), Bodziony, Nawrot – Goncerz.
Wigry: Salik – Bogusz, Karankiewicz, Bartkowski, Jarzębowski, Kopczyński, Rafalskis (90. Michałowski), Żebrowski, Mackiewicz, Radzio (55. Sernas), Adamek.
Ż.kartki: Kamiński – Karankiewicz, Jarzębowski, Bogusz
Cz.kartki: Bucek (66)
Sędzia: Mariusz Złotek.
Po wygranej w Płocku wierzyliśmy, że słaby początek sezonu w wykonaniu GKS Katowice to mogła być kwestia braku zgrania zawodników. GKS nie przegrał trzeciego meczu z rzędu, spisywał się coraz lepiej i pewniej. Mecz z Wigrami miał być tylko tym, co to podkreśla. Przyjechał na Bukową bowiem zespół, który na sześć spotkań wygrał tylko raz.
Skład GKS się powoli krystalizuje (choć po meczu możemy powiedzieć… krystalizował). W bramce wystąpił Antonin Bucek, na obronie tradycyjnie Łukasz Pielorz i Rafał Pietrzak na bokach oraz Mateusz Kamiński i Adrian Jurkowski w środku. Na skrzydłach pomocy Michał Nawrot i Piotr Ceglarz, w środku Kamil Cholerzyński, Krzysztof Bodziony i Kamil Bętkowski. W ataku strzelający ostatnio jak na zawołanie Grzegorz Goncerz.
Już w pierwszej minucie Wigry groźnie zaatakowały, ale nie doszły do pozycji strzałowej. Zespół dał jednak sygnał, że nie będzie się zadowalał w tym meczu remisem. Za to już minutę później było naprawdę groźnie. Długo zagrana przez rywali piłka trafiła gdzieś na 25. metr od bramki Bucka, ten źle obliczył kozioł i wybijał niepewnie. Gdy wrócił w pole karne – ale ciągle był na 14. metrze – rywal zamiast lobować strzelił prosto w niego. Oglądający mecz Jan Furtok czy Gerard Rother w tym momencie wybuchnęli śmiechem. Suwalczanie od początku wyglądali lepiej. Kilka minut później mieli kolejną sytuację sam na sam, ale dobrze interweniował Bucek. Najlepszą w przekroju całego meczu sytuację katowiczanie mieli w 16. minucie. Bętkowski wyszedł z trzyosobowego pressingu, potem minął jeszcze jednego rywala i wypuścił sam na sam Nawrota. Zawodnik próbował minąć bramkarza, ale ten wygarnął mu piłkę spod nóg. W zespole Wigier brylował Kamil Mackiewicz, który świetną lewą nogą siał popłoch w szeregach defensywy – czy to po dośrodkowaniach czy strzałach. W 28. minucie mieliśmy sporną sytuację, gdy bramkarz Karol Salik interweniował rękami na pograniczu pola karnego, a wielu osobom wydawało się, że kontakt z piłką miał poza polem karnym. W 29. minucie GKS mógł zdobyć prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Bętkowskiego piłka leciała na głowę Goncerza, ale strącił mu ją w ostatniej chwili… Cholerzyński. Cały czas to jednak piłkarze rywala byli groźniejsi i stwarzali sobie groźne sytuacje.
Liczyliśmy na to, że po przerwie gra będzie wyglądała lepiej. Na boisko za Ceglarza wszedł Aleksander Januszkiewicz. Od początku jednak było tylko… gorzej. Co prawda po akcji Pietrzaka lewą stroną w dobrej pozycji znalazł się Nawrot, ale źle odgrywał do Bętkowskiego. Dużo więcej dała zmiana Davydasa Sernasa. Litwin po 4 minutach od wejścia co prawda nie strzelił bramki, ale uczynił to jego kolega Kamil Adamek. Sytuacja do złudzenia, wręcz identyczna jak z Chojniczanką. Czyli długie podanie na prawym skrzydle, Bucek wychodzi poza pole karne i zostawia pustą bramkę, do której trafia przeciwnik. Wigry wyszły na zasłużone prowadzenie. Minutę później rywale mieli kolejną groźną sytuację, ale nie strzelili bramki. W 66. minucie spadły na GKS dwa nieszczęścia naraz. Najpierw po starciu z rywalem bardzo nieszczęśliwie upadł na głowę/kark Kamil Cholerzyński. Poszła akcja, po której znów poza polem karnym interweniował Bucek i tym razem w końcu w coś trafił. Nie była to jednak piłka, a noga przeciwnika. Antonin dostał czerwoną kartkę, a do bramki wszedł Rafał Dobroliński, który zmienił Cholerzyńskiego. Zawodnik został zapakowany do karetki – miejmy nadzieję, że Kamilowi nic poważnego się nie stało – w takich chwilach piłka schodzi na dalszy plan i jakkolwiek byśmy go nie krytykowali – życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia! GKS jednak grał w dziesiątkę i musiał sobie z tym faktem poradzić. Dobroliński bardzo dobrze spisał się już przy rzucie wolnym, podyktowanym za faul Bucka. Krótko i niesygnalizowanie rozegrana akcja w pole karne, zawodnik wyszedł sam na sam i Rafał bardzo dobrze obronił strzał w krótki róg. Z katowiczan jednak sukcesywnie uchodziło powietrze. Nie mieli pomysłu, mnożyły się błędy i podania do przeciwnika. Rezerwowi – oprócz Januszkiewicza także Rafał Kujawa – kompletnie nic nie wnieśli, a zawodnicy grający od początku wyglądali bardzo źle. Oprócz kwestii czysto piłkarskich dochodziły widoczne braki motywacyjne i brak wiary. A Wigry grały spokojnie i kontrolowały przebieg spotkania. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale nic z nich nie wynikało. Sędzia doliczył aż 6 minut, ale to raczej przedłużało agonię katowiczan w tym meczu.
GKS Katowice przegrał zasłużenie. Potwierdził to trener Kazimierz Moskal na konferencji prasowej, a grę GieKSy nazwał skandalem. Mnóstwo strat w środku boiska – ale strat takich pełną gębą na kontrę – było niewytłumaczalnych. Spodziewaliśmy się, że po ostatnich meczach morale zespołu będzie podniesione, a stało się zupełnie odwrotnie. Do tego na zespół spadły wszystkie plagi egipskie w jednym momencie. No i ten Bucek…
Teraz przed trenerem zadanie pozbierać to co się rozsypało, do kupy. Tak by w Bytowie zespół przypomniał sobie, że dopiero co potrafił grać bardzo dobrze.
Źródło: Gieksa.pl