GKS Katowice 0-1 TS Wisła Kraków

28.04.2002, niedziela 17:15 – widzów 4000

Relacja Wisły

Mimo ogłoszenia w gazetce i informacji na stadionie na dworcu głównym pojawiło się ledwie ponad 50 osób. Reszta dosiadała się po drodze i do stacji Katowice-Szopienice dotarło nas już 90. Poza policją oczekiwały też na nas miejscowe bąki z Ruchu. Zapakowano nas w dwa autokary, które kanałami zawiozły nas na stadion. To spore zaskoczenie, bo dotychczas z reguły pędzono nas jak bydło ze stacji Katowice-Załęże. Na stadionie była już grupa która szukała wrażeń podróżując wcześniej (ok. 30). Tym razem obyło się bez łupów choć w Jaworznie byli obserwowani przez miejscowych GieKSiarzy, ci jednak nie kwapili się do ataku. Reszta dojeżdża autami w sumie jest nas prawie 160 (liczone również według kołowrotków). Sektor dla przyjezdnych, najlepszy w Polsce, jest dość spory, więc wyglądamy mizernie. Chociaż nie aż tak jak ocenili nas katowiczanie, na 100. Tej bzdury nie omieszkała powielić „Ich Legia” dodając to tego komentarz w swoim stylu. Powinniśmy się już przyzwyczaić do tumiwisizmu GieKSy, bo za każdym razem zaniżają naszą statystykę i to najprawdopodobniej z lenistwa oceniając wszystkich metodą „na oko”. Kiepski mecz nie zachęcał do dopingu jednak u nas grupka zapaleńców potrafiła przez 17 minut pociągnąć „Hej Wisła gol!” co nie zdarzyło nam się już dawno. Na płocie zawisły „CHWDP” oraz „Prądnik Biały”. GKS również nie zachwycił. Na początku rzucili sporo serpentyn a po meczu wtargnęli na murawę w celu zdobycia koszulek swoich idoli. Godna pochwały jest postawa naszych Orłów, którzy chyba nabierają szacunku do nas za doping i tułaczkę po kraju dziękując nam oklaskami po każdym spotkaniu.

Źródło: Wisła – Niezależny informator fanatyków Wisły Kraków / historiawisly.pl

Relacja GieKSy

Gości 180. Spokój.

Źródło: zin DIABLOS 2002 nr 6 (Ruda Śląska)

Oflagowanie m.in.: CRAZY BOYS, GISZOWIEC – CAŁE NASZE ŻYCIE TO GKS KATOWICE, VIP, SK1964, MARIHUANA – GKS KATOWICE WEŁNOWIEC, GIEKSIARZE, GLADIATORS, GKS KATOWICE (z buldogiem).

FILM: 28.04.2002 GKS Katowice – Wisła Kraków

Relacja sportowa

GKS Katowice: Tkocz – Janus, Świerczewski, Sznaucner, Andruszczak, Widuch, Wysocki (28. Giesa, 77. Umukoro), Muszalik (85. Kmietowicz), Sadzawicki, Gajtkowski, Bała
Trener: Janusz Białek

Wisła Kraków: Sarnat – Baszczyński, Jop, Głowacki, Kaliciak, Pater (64. Uche), Moskal, Kulawik, Kosowski, Żurawski, Frankowski
Trener: Henryk Kasperczak

Bramki: – Frankowski (73)
Sędzia: Kotos (Wrocław)
Ż. kartki: Andruszczak, Widuch – Moskal, Baszczyński

Katowicka passa podtrzymana

Wisła pokonała 1:0 w wyjazdowym meczu GKS Katowice. Jedyną bramkę tego spotkania zdobył w 74. minucie Tomasz Frankowski. Wisła miała jeszcze kilka dobrych okazji do zdybycia kolejnych bramek. Tym samym została podtrzymana zwycięska passa z GKS-em, który nie wygrał z Wisłą w Katowicach od 1997 roku.

Piłkarze Wisły pojechali do Katowic skromnym busem, w 15-osobowym składzie. Nie pojawili się kontuzjowani Cantoro i Szymkowiak oraz pauzujący za kartki Bogdan Zając. Pewnym zaskoczeniem było pojawienie się Macieja Żurawskiego oraz Grzegorza Kaliciaka, którzy również narzekali na stan zdrowia. Do bramki Wisły powrócił Artek Sarnat.

O pierwszej połowie tego meczu należałoby szybko zapomnieć. Obie drużyny skoncentrowały się na walce w środku pola. Wisła praktycznie jedyną groźną akcję przeprowadziła w 8 minucie, gdy po centrze Kaliciaka piłkę przejął Pater i strzelił tuż nad bramką.

Katowiczanie natomiast najdogodniejszą sytuację mieli w 22 minucie, kiedy z kilku metrów głową strzelał Janus. Świetnie zachował się Artek Sarnat. Dobitkę Andruszczaka zablokował już Kaliciak.

Generalnie jednak pierwsza połowa była bardzo nudna i choć w polu lekką przewagę miała Wisła to Katowiczanie częściej przebywali na jej polu karnym.

Znacznie lepiej było po przerwie. Akcji było już nieco więcej, choć strzałów na bramkę Tkocza oddano jak na lekarstwo. Cieszyć mógł natomiast fakt, że gospodarze nie stworzyli sobie żadnej sytuacji w drugiej połowie.

Przyzwoicie zaprezentował się Kalu Uche, który już po zdobyciu przez Wisłę bramki przeprowadził przepiękną akcję, kiedy zwodem minął dwóch obrońców, nie zdążył już jednak pokonać Tkocza, który czujnie wybiegł z bramki.

Nim jednak doszło do wyżej opisanej akcji Wisła zdobyła bramkę. Było to w 74 minucie: z lewej strony dośrodkowywał Kaliciak, piłkę do środka zgrał Żurawski, a wbiegający Frankowski zdobył zwycięską bramkę strzałem z 4 metrów (asysta: ŻURAWSKI)

Po tym golu Wisła złapała wiatr w żagle i miała jeszcze kilka szans. Szczególnie efektownie wyglądał strzał Kosowskiego (piłka otarła się o poprzeczkę), choć sam „Kosa” chyba więcej myślał o ostatniej decyzji Engela niż o dzisiejszym meczu. Strzał z 86 minuty wyglądał jednak wybornie – szkoda, że nie skończyło się na bramce, która na pewno podbudowałaby piłkarza Wisły.

Szanse mieli też Kulawik i Moskal. Obaj wiślaccy weterani byli z pewnością wyróżniającymi się piłkarzami, nieźle uporządkowali grę w środku pola co przynajmniej w grze defensywnej wyglądało poprawnie.

Za tydzień zawodnikom „Białej Gwiazdy” przyjdzie zagrać po raz ostatni w tym sezonie ligowym. Stawka meczu z Amicą – wicemistrzostwo Polski.

Rafał Oramus

Źródło: wislakrakow.com