GKS Katowice 0-2 Hutnik Kraków

12.06.1993, sobota 18:00 – widzów 436

Oflagowanie m.in.: GKS \G/ KATOWICE

Relacja sportowa

GKS Katowice: Janusz Jojko – Maciejewski, Szewczyk, Góralczyk, Strojek, Karwan (54. Wołowicz), Marek Świerczewski, Piotr Świerczewski, Wolny, Adam Ledwoń, Kucz
Trener: Adolf Blutsch

Hutnik Kraków: Szypowski – Romuzga, Walankiewicz, Węgrzyn, Szarpak, Bukalski, Sermak, Kowalik, Kraczkiewicz, Waligóra, Popczyński (80. Adamczyk)
Trener: Piotr Kocąb

Bramki: – Popczyński (38), Waligóra (65)
Sędzia: Kowalczyk (Lublin)
Ż. kartki: – Romuzga

Ile punktów potrzebował Hutnik przed meczem z Katowicami wiedzieli wszyscy. Przynajmniej jeden. Z Bukowej wywiózł dwa, a więc plan wykonany został z nawiązką, w czym niemały udział mają miejscowi piłkarze. Po prostu, w maksymalny sposób ułatwili zadanie gościom. Trudno też szukać usprawiedliwienia dla podopiecznych trenera Blutscha w absencji Janoszki, Borawskiego i Grzesika, pauzujących bądź to z powodu kontuzji, bądź to z powodu kartek. Stworzyła się w ten sposób sposobność do debiutów. Rafał Góralczyk, syn byłego reprezentanta Polski w hokeju, Roberta zaliczył swój pierwszy ligowy mecz, bliski wejścia na plac gry był Tomasz Pluta, kontynuator piłkarskich dokonań ojca Eugeniusza.

Katowiczanie za sprawą Adama Kucza stworzyli złudzenie, że cel w tym spotkaniu mają zamiar osiągnąć. Najpierw w 7 minucie Kucz trochę został zaskoczony dośrodkowaniem Ledwonia, a jeszcze bardziej kiksami krakowskich stoperów i nieczysto uderzył piłkę. W 12 minucie trudno szukać już usprawiedliwień dla małego futbolisty Katowic. Otrzymał on dokładną centrę Karwana na 8 metrze, nie atakowany złożył się do strzału i… chybił. Któż mógł przypuszczać, że w tym momencie katowiccy futboliści zakończą swe pozytywne dokonania, Druga linia była raczej formacją teoretyczną, a koncepcja gry długimi piłkami (głównym wykonawcą miał być Szewczyk) okazała się mało skuteczna. Piłki rzadko trafiały do adresatów, a jeśli już, to ci nie bardzo wiedzieli co z nią począć.

Trudno zatem dziwić, że hutnicy czuli się coraz pewniej, że środek placu gry należał do nich, a defensywa i bramkarz Szypowski nie mieli nadto zajęć. W 38 minucie podanie Sermaka do Kowalika na prawą stronę otworzyło przed tym ostatnim drogę do bramki. Uderzenie Kowalika trafiło w słupek lecz na miejscu był Popczyński i Jojko nie miał nic do powiedzenia.

Po przerwie katowiczanie przez krótki okres sprawiali wrażenie, że pragną poprawić swój mało efektowny wizerunek po pierwszych 45 minutach. Próbowali grać szybciej i atakować, ale była to woda na krakowski młyn. Gdyby nie w sumie dobra postawa Jojki między słupkami, porażka katowiczan mogła być zdecydowanie boleśniejsza. W 58 minucie po kiksie Szewczyka, Popczyński nie wykorzystał idealnej okazji na strzelenia kolejnego gola. W chwilę potem Kraczkiewicz nagrał piłkę Szarpakowi, lecz zwycięsko z tego pojedynku wyszedł Jojko. Katowicki bramkarz był jednak bezradny przy strzale pod poprzeczkę Waligóry, który idealnie został obsłużony przez Kraczkiewicza. Ładna, szybka i co najważniejsze skuteczna akcja. Potem już oglądaliśmy teatr jednego aktora – Janusza Jojki. Wygrał trzy pojedynki, które powinny były zakończyć się chociaż jeszcze jednym golem dla krakowian. Główka Waligóry i dwie akcje zmiennika Popczyńskiego, Adamczyka w 84 i 85 minucie powinny były przypieczętować wygraną gości. Odnotujemy te sytuacje także dlatego, że kibice Katowic po drugiej bramce dla Hutnika skandując „dziękujemy” opuścili mocno pustawy (sprzedano 436 biletów) stadion Katowic, dając w ten sposób do zrozumienia, co myślą o grze swych pupili.

„SPORT” autor: Marian Czekański

Źródło: gkskatowice.eu

FILM: 12.06.1993 GKS Katowice – Hutnik Kraków