GKS Katowice 0-2 Miedź Legnica

13.04.2017, czwartek 20:45 – widzów 3500

Relacja GieKSiarza

Spotkanie w Wielki Czwartek z wysokości trybun zobaczyło ok. 3500 widzów, liczących że piłkarze z Katowic odczarują Bukową i podtrzymają passę z dwóch ostatnich wyjazdów. Tak się niestety nie stało i mimo dominacji na murawie to piłka dwukrotnie wpadała do naszej bramki. Wielu fanów było tak rozgoryczonych że po drugiej bramce zaczęli opuszczać trybuny. Po prostu to kolejna nadzieja na awans która zostaje wdeptana w ziemie. Kolejna bo ta runda jest tak porąbana że nie wiele trzeba by dostać się do czołówki, a nasza sytuacja zaczyna przypominać kalejdoskop. Mimo to kibice dopingują całe spotkanie, a trochę świeżości na gnieździe dostarczyło pojawienie się Berkiego w drugiej połowie. Kolejny raz UG urozmaica spotkanie elementami ultras. Tym razem w skład choreografii weszły serpentyny, konfetti oraz 4 duże flagi na kij, które zostały już do końca spotkania na dole sektora”B”.  Na koniec, gdy piłkarze podeszli pod Blaszok, po chwili ciszy usłyszeli tylko „chcemy awansu, GKS…„. Podczas tego spotkania pojawiły się dwa transparenty, jeden dotyczący stadionu, a drugi już tradycyjnie dla chłopaków za kratami.

Jeśli chodzi o kibiców gości to pojawili się w przerwie spotkania z jedną flagą „Miedzianka”. Na sektor weszło 58 przyjezdnych. Według kibiców Miedzi 70 ( 58 Miedź, 10 Śląsk, 2 BKS Bielsko ).

Oflagowanie: MAŁOPOLSKA, SIEMIANOWICE, ŚLĄSK CIESZYŃSKI, MYSŁOWICE, GKS&FCB, ŻORY, JAWORZNO, LĘDZINY, FANATYCZNY STYL ŻYCIA, TYLKO NIEŻYWI PRZESTANIEMY BYĆ MŚCIWI, UG, PIEROŃSKIE HANYSY, trans STADION DLA KATOWIC, TRÓJKOLOROWA ARMIA, trans POZDRAWIAMY NIEOBECNYCH GIEKSIARZY, PERSONA NON GRATA, oraz na gnieździe VLEPKA KSG i GzG.

Relacja kibica GKSu

Miło jest spotkać w przedświąteczny czwartkowy wieczór znajomych, złożyć sobie wzajemnie życzenia, pośpiewać i rozejść się do domów. Nawet jeśli po drodze pojawiają się negatywne emocje.

Kolejne „rzuty oka…” z tego sezonu są do siebie nieznośnie podobne, z prostego powodu: kibice GieKSy stale trzymają poziom, a piłkarze co rusz fundują żenujące spektakle grając w Katowicach. Bukowa to żadna „twierdza” ani „jaskinia lwa”, no chyba że pluszowego, ech… Wielka szkoda, że tak to się układa. Po meczu z Podbeskidziem na popularności zyskało hasło „złodzieje marzeń” określające piłkarzy, a po spotkaniu z Miedzią można powiedzieć, że faktycznie, o ile spełnienie marzeń o awansie nadal jest bardzo realne, o tyle marzenia o świetnym sezonie z efektownymi zwycięstwami i budowaniem przewagi w tabeli równolegle z frekwencją są już pogrzebane.

W pierwszej połowie doping stał na wyższym poziomie niż mecz choć nie wszyscy przebywający na Blaszoku wykazywali odpowiednie zaangażowanie. W drugiej prowadzenie doping wziął na siebie Berki i była to ożywcza zmiana, choć ze względu na wynik i postawę piłkarzy nie dało się już wykrzesać z GieKSiarzy rekordowej ilości decybeli. Ciekawe jaki skład na gnieździe zobaczymy na dość interesująco zapowiadającym się meczu z Tychami. Pod koniec meczu wiele osób zaczęło opuszczać trybuny nie czekając na końcowy gwizdek. Nawet w najwytrwalszych fanatycznych sercach znów coś pękło…

Kibice Miedzi pojawili się w Katowicach solidnie spóźnieni ze względu na przedświąteczne korki. Ich niewielką liczbę tłumaczy w pewnym stopniu niezbyt szczęśliwy termin meczu.

Na koniec mimo wszystko życzę Wam, czytającym, radosnych Świąt! Może kiedyś „rzut oka…” będzie miał szanse zaistnieć w radośniejszej odsłonie? Tego Wam i sobie życzę z całego serca.

Podsumowanie:
Oprawa: transparent „stadion dla Katowic!”, konfetti + serpentyny, flagi na kijach
Frekwencja: 4000
Goście: 58

Źródło: GieKSa.pl

FOTOGALERIA: Gieksiarze.pl

FILM: 13.04.2017 GKS Katowice – Miedź Legnica DOPING

FILM: 13.04.2017 GKS Katowice – Miedź Legnica SKRÓT

Relacja sportowa

GKS Katowice: M. Abramowicz – Czerwiński, Kamiński, Praznovsky, Frańczak – Foszmańczyk, Sapała (84. Wołkowicz), Kalinkowski, Mandrysz (59. Jóźwiak) – Lebedyński (70. Prokić), Goncerz.

Miedź Legnica: Kapsa – Bartczak (67. Gorskie), Perez, Midzierski, Trifonov – Barreno, Garguła, Pennanen, Rasak – Forsell, Łobodziński.

GKS po dwóch zwycięstwach z rzędu, tym razem przegrał przy Bukowej z Miedzią Legnica 0:2.

Mecz 26. kolejki Nice 1 Ligi nie obfitował z początku w ilość sytuacji bramkowych. Obie drużyny skupiły się na ostrożnej grze w defensywie i neutralizowaniu poczynań przeciwnika, przez co oglądaliśmy mało strzałów, a za to więcej fauli i szarpanej gry.

Z czasem jednak do głosu doszła GieKSa. Miedź niczym nie zaskakiwała, liczyła na stałe fragmenty gry. Trójkolorowi przeprowadzili za to pierwszą groźną akcję w 13. minucie, gdy Grzegorz Goncerz po zgraniu głową  Olivera Praznovsky’ego uderzył z lewej strony pola karnego mocno, ale w boczną siatkę.

Bardzo aktywny był w pierwszej połowie Tomasz Foszmańczyk, który dwukrotnie otworzył Pawłowi Mandryszowi drogę do bramki. Najpierw w 33. minucie skrzydłowy GieKSy został zatrzymany w ostatniej chwili przez stopera z Legnicy, a dwie minuty później pechowo spudłował po ziemi niepilnowany w polu karnym. GKS miał jednak inicjatywę w starciu ze schowanym na własnej połowie rywalem i był pewny swego.

Po zmianie stron wydawało się, że to GieKSa strzeli pierwsza bramkę. Ruszyła agresywnie, jednak Lebedyńskiemu i Goncerzowi brakowało milimetrów do uderzenia w polu karnym, a gdy już padł strzał, to Foszmańczyk uderzył w bramkarza (52. min). Dobrą zmianę dał szalejący Kamil Jóźwiak, który sporo namieszał w bocznych sektorach boiska, lecz ciągle nie było postawionej kropki nad „i”.

Gdy wydawało się, że padnie remis 0:0 w tym spotkaniu, Miedź błysnęła skutecznością. W 81. minucie młodzieżowiec Damian Rasak na dłuższym, prawym słupku wykończył akcję Wojciecha Łobodzińskiego i było 1:0, a nadziei na punkty pozbawił kibiców z Bukowej Jakub Vojtus, który pokonał efektownym strzałem piętką po raz drugi Abramowicza. GKS nie zdołał już po tych dwóch ciosach odwrócić losów spotkania.

Źródło: gkskatowice.eu

Relacja sportowa

W Wielki Czwartek na Bukowej zmierzyły się dwie drużyny, które chcą awansować do Ekstraklasy. Mecz zapowiadał się bardzo ekscytująco i od początku spodziewaliśmy się dobrego widowiska. Trenerzy zdecydowali się, że na murawie od pierwszej minuty wystąpią następujące 11-tki:

GKS: M.Abramowicz – Czerwiński, Kamiński, Prażnowski, Frańczak – Mandrysz, Kalinkowski, Sapała, Foszmańczyk – Lebedyński, Goncerz
Miedź: Kapsa – Bartczak, Midzierski, Trifonoc, De Amo, Garguła, Barreno, Forsell, Łobodziński, Rasak, Pennanen

Początek spotkania nie był wybitnym widowiskiem. Głównie była to wina arbitra, który przy każdym kontakcie z przeciwnikiem używał gwizdka i dyktował rzut wolny, ponadto w obu drużynach panował chaos i błędy w rozgrywaniu. Pierwsza dogodna sytuacja miała miejsce w 11. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego do piłki doszedł Goncerz, jednak uderzył z ostrego kąta tylko w boczną siatkę bramki. Kilka minut później Mandrysz wygrał pojedynek biegowy z przeciwnikiem, niestety jego strzał bez problemu obronił Kapsa. GieKSa z każdą minutą stawała się co raz to groźniejsza, brakowało jedynie celnego ostatniego podania. Miedź też szukała swoich okazji, w jednej z sytuacji Marcos Garcia Barreno wygrał starcie na skrzydle, lecz jego strzał był minimalnie niecelny. W 33. minucie po rzucie rożnym katowiczanie strzelili bramkę, niestety sędzia odgwizdał faul Praznovskiego na rywalu. Kilka minut później Mandrysz zmarnował 300% sytuację. Foszmańczyk odebrał piłkę rywalowi na jego połowie, podał do naszego młodego pomocnika a ten będąc sam na sam z bramkarzem uderzył niecelnie. To powinien być gol. Katowiczanie nie poddawali się i dalej napierali na przeciwnika, niestety brakowało dokładności.

Druga połowa rozpoczęła się od kilkuminutowej przerwy, ponieważ kibice rzucili na murawę serpentyny. GieKSa od początku chciała narzucić na rywala swój styl gry i zepchnąć przeciwnika do defensywy. Ta sztuka się udała i już w pierwszych minutach katowiczanie zagrozili bramce rywala. Najpierw celne dośrodkowanie Foszmańczyka nie zostało wykorzystane przez Goncerza, a chwile później Foszmańczyk przedarł się w pole karne i trafił wprost w bramkarza. W 54. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego szanse miał Mandrysz, jednak uderzył mocno niecelnie.  Rywale również byli groźni ze stałych fragmentów gry. Po jednym z nich Łobodziński będąc metr od bramki trafił w Abramowicza. W tym momencie należy znów zaznaczyć, że sporo kontrowersji w tym spotkaniu wzbudzał arbiter, który sędziował po aptekarsku. Brzęczek widząc, że gra zwolniła tempa dokonał zmian w składzie Mandrysza zmienił Jóźwiak, a kilka minut później Prokić został wprowadzony za Lebedyńskiego.  Niestety zmiany nic nie dały i to rywal przejął inicjatywę. W 76. minucie piłkę na 15 metr rywalowi wyłożył Praznovky, na całe szczęście Abramowicz zdołał wybić strzał przeciwnika na rzut rożny. Kolejna akcja gości i znów błąd Olivera, który dał się ograć rywalowi. Niestety tym razem Miedź wykorzystała sytuację i Damian Rasak z najbliższej odległości pokonał Abramowicza. Chciałoby się powiedzieć, że GieKSa w tym momencie rzuciła się na przeciwnika, lecz byłoby to kłamstwem. Katowiczanie w dalszym ciągu byli bezradni i w 86. minucie stracili drugą bramkę. Dośrodkowanie z prawego skrzydła wykorzystał Jakub Vojtus. GKS nie odrobił strat i niestety trzecia porażka w tym roku stała się faktem.

Dużo można by było powiedzieć złego o sędziowaniu w dzisiejszym meczu, jednak jak nie wykorzystuje się swoich sytuacji to nawet z pomocą sędziego spotkania się nie wygra.

GKS Katowice – Miedź Legnica
Bramki: 80 min. Rasak 0:1  86 Wojtus  0:2
GKS: M.Abramowicz – Czerwiński, Kamiński, Prażnowski, Frańczak – Mandrysz (57 min. Jóźwiak), Kalinkowski, Sapała ( 82 min. Wołkowicz) , Foszmańczyk – Lebedyński ( 70 min. Prokic) , Goncerz
Miedź: Kapsa – Bartczak ( 65 min. Gorskie), Midzierski, Trifonof (90 min. Bartulovic) , De Amo, Garguła, Barreno, Forsell (75 min. Wojtus) , Łobodziński, Rasak, Pennanen
Ż.kartki: – Bartczak
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski

Źródło: GieKSa.pl