26.10.2008, niedziela 11:30 – widzów 4000
Relacja GieKSy
Ostatnie pojedynki Katowic z Jastrzębiem były ciekawymi wydarzeniami kibicowskimi. Tym razem także obie strony stawiły się w dobrych liczbach. Na stadionie zasiada ok. 5-6 tysięcy widzów. W pierwszej połowie odpalamy kilka rac. Dobrze dopingujemy tego dnia. Na początku drugiej połowy prezentujemy oprawę: na płocie wywieszamy trans na całą długość Blaszoka „Fanatycznie przejść przez życie, nieść te barwy i stanąć na szczycie”, do tego odpalamy ognie wrocławskie i kilkadziesiąt rac plus rzucamy tysiące serpentyn. Mecz został przerwany w 52 minucie po wyrzuceniu serpentyn na murawę, podczas gdy piłkarze je zbierali z boiska, w łeb serpentyną dostał sędzia. Następnie zszedł do szatni razem z kapitanami obu drużyn, a reszta piłkarzy w tym momencie się rozgrzewała na murawie. Trwało to z 10-15 minut w tym czasie świetna atmosfera na stadionie. W pewnym momencie było słychać głos spikera, a wyglądało tak, jakby podał, że jest walkower. Na szybko wyciągnięto tunel do szatni i piłkarze Jastrzębia szybko uciekli, a nasi jeszcze trochę stali łapiąc się za głowy. Wszystko świadczyło o tym, że jest 3:0 dla Jastrzębia i dopiero wtedy po paru chwilach zaczęła się awantura. Doszło do starcia z ochroną w okolicach sektora gości. Ochrona zalicza kilka strzałów oraz zostaje obrzucona bandami reklamowymi. Po chwili wpada mnóstwo mundurowych, z którymi dochodzi do krótkiego starcia. Następnie policja używa armatki wodnej i strzela z karabinów gładkolufowych. My się wycofujemy i opuszczamy stadion. Na meczu wspomaga nas ok. 50-60 osób z Banika Ostrawa oraz grupa układowiczów z JKS-u Jarosław i z Górnika Zabrze. Wielkie dzięki za wsparcie.
Kibice z Jastrzębia pojawiają się w Katowicach w około 700 osób. Wspomagają ich fani Chemika oraz 87 osób z Hutnika. Wieszają 6 flag m.in. „Górniczy Klub Sportowy”, oraz fana „Chemik Kędzierzyn” w barwach Polski. Dobrze dopingują. W drugiej połowie podczas zamieszek na murawie niespokojnie zrobiło się też w sektorze dla kibiców przyjezdnych, około 30 osób zaatakowało służby ochroniarskie. Policja użyła wobec nich armatki wodnej. W trakcie zamieszek policja zatrzymała w sumie trzy osoby, jedną z Katowic i dwie z Jastrzębia.
Źródło: TMK
Relacja kibica z Katowic
Feralny mecz z Jastrzębiem. Od czasu, gdy zagraliśmy z nimi pierwszy raz po dłuższej przerwie, jeszcze w III lidze panuje między kibicami obu klubów kosa i mecze te często kończyły się w nerwowej atmosferze. Nie inaczej było tym razem, wszystko za sprawą… serpentyny, którą oberwał arbiter główny. Mecz został przerwany i ostatecznie walkower przyznany został gościom z Jastrzębia. Wcześniej jednak na stadionie pojawiło się 4000 widzów, którzy stworzyli na stadionie świetną atmosferę i fantastycznie dopingowali piłkarzy GieKSy, którzy do czasu przerwania spotkania prowadzili 1-0 z zagubioną drużyną Jastrzębia. W mediach burza, a nasi działacze winę za to, iż nie pozyskaliśmy sponsora zrzucili na kibiców.
Źródło: zin SK1964 nr 11
Relacja GieKSy
Ten mecz wywołał sporą mobilizacje wśród kibiców. Do Katowic wybierała się spora grupa jastrzębian, a i Ultras GieKSa zapowiedziała oprawę. Na trybunach mimo że kolejny raz mecz był rozgrywany o 11:30 zasiadło ok. 4000 widzów, w tym ok. 500 gości. Katowiczanie od początku meczu prowadzą bardzo dobry doping i zostaje odpalonych trochę rac, a na płocie wiszą takie płótna jak: BRACTWO WETERANÓW, TRÓJKOLOROWE KATOWICE, MYSŁOWICE, GÓRNY ŚLONSK, GKS KATOWICE, SK1964, PISAK, VIP, JAWORZNO i DURA. W II połowie wisi ogromny transparent „Fanatycznie przejść przez życie, nieść te barwy i stanąć na szczycie” i w ok. 50 minucie gospodarze odpalają masę pirotechniki. Dodatkowo rzucamy ok. 1000 serpentyn. Jak zwykle w takich sytuacjach sędzia przerywa mecz, a do nas dochodzą słychy że arbiter oberwał jedną z rolek i nie jest w stanie poprowadzić dalej spotkania. Mecz zostaje przerwany, a Jastrzębie wygrywa walkowerem. Z Blaszoka na murawę wysypuje się rozemocjonowane towarzystwo kierujące się w stronę gości. Jastrzębie też nie stoi bezczynnie. Na naszej drodze staje ochrona, która pod naporem kibiców posługujących się różnymi częściami z reklam stojących przy płycie boiska nie daje rady. Wezwana zostaje policja, a „zabawa” trwa ok. 15 minut. Do zażegnania agresji mundurowi używają m.in. armatki wodnej i broni gładkolufowej którą strzelają na oślep w trybuny Blaszoka. Po meczu dostajemy karę 4 meczów bez udziału publiczności oraz 50 000 zł kary w zawieszeniu do końca sezonu, co miało duży wpływ na pogorszenie relacji zarząd-kibice. Dodatkowo po meczu dochodzi do wielu zatrzymań kibiców już w ich domach.
FILM: 26.10.2008 GKS Katowice – GKS Jastrzębie TRYBUNY
FILM: 26.10.2008 GKS Katowice – GKS Jastrzębie BLASZOK
FILM: 26.10.2008 GKS Katowice – GKS Jastrzębie AWATURA (1)
FILM: 26.10.2008 GKS Katowice – GKS Jastrzębie AWATURA (2)
FILM: 26.10.2008 GKS Katowice – GKS Jastrzębie AWATURA (3)
FILM: 26.10.2008 GKS Katowice – GKS Jastrzębie AWATURA (4)
Relacja sportowa
GKS Katowice: Maciej Budka – Marcin Krysiński, Daniel Treściński, Krzysztof Markowski, Damian Mielnik, Tomasz Prasnal, Łukasz Wijas, Gabriel Nowak, Piotr Plewnia, Łukasz Janoszka, Krzysztof Kaliciak
Trener: Adam Nawałka
GKS Jastrzębie: Kafka – Pielorz, Staniek, Bednarek, Adaszek (46. Karwot), Kostecki, Wawrzyczek, Chrabąszcz, Wieczorek, Kubisz, Żbikowski
Trener: Jerzy Wyrobek
Bramki: Łukasz Janoszka (11) -
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Spotkanie przerwane w 52. minucie przy stanie 1-0 z powodu zranienia arbitra przez kibica i późniejszych zamieszek na trybunach
Za przerwany mecz w Katowicach Wydział Gier PZPN przyznał walkower drużynie GKS Jastrzębie. Mecz między GKS Katowice a drużyną z Jastrzębia został przerwany w 52. minucie, kiedy kibice gospodarzy wbiegli na boisko. Walkower dla GKS Jastrzębie w meczu z GKS Katowice to reakcja na zamieszki, jakie miały miejsce 26 października. Podczas awantur serpentyną został uderzony sędzia spotkania, który chwilę potem stracił przytomność. Stadion w Katowicach zamknięty Wojewoda śląski…
Wygrywali 1:0 Potem pseudokibice wbiegli na boisko i mecz nie został dokończony. Broniący się przed spadkiem, zajmujący ostatnie miejsce w tabeli katowiczanie, prowadzili w tym momencie 1:0. Stadion GKS został zamknięty dla kibiców kolejno przez klub, wojewodę śląskiego i PZPN. Działacze z Katowic spodziewali się takiej decyzji ze strony PZPN. – Regulamin jest w takich kwestiach jasny. Wszyscy wiemy, co się stało, toteż nie będziemy się od decyzji WG odwoływać – powiedział rzecznik GKS Katowice Piotr Hyla.
Wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk zezwolił GKS-owi Katowice na rozegranie spotkania z Turem Turek „tylko i wyłącznie bez udziału widzów”. Wydział Dyscypliny PZPN zdecydował, że katowicki obiekt zostanie zamknięty aż na 4 spotkania. To efekt zamieszek, do jakich doszło podczas niedzielnego meczu z GKS Jastrzębie. Najbardziej ucierpiał sędzia spotkania, który stracił przytomność. Sędzia stracił przytomność GKS zamyka stadion W trakcie zadymy… czytaj dalej » Przy stanie 1:0 dla gospodarzy najpierw uderzony zwiniętą serpentyną został sędzia, który stracił przytomność, a potem kibice wbiegli na murawę, gdzie doszło do awantur ze służbami porządkowymi i policją, w efekcie czego mecz został przerwany. W poniedziałek decyzję o zamknięciu stadionu dla kibiców podjął zarząd katowickiego klubu. Policja wskazała na niezapewnienie przez organizatora drożności dróg ewakuacyjnych na obiekcie, niewłaściwą pracę służb porządkowych i inne nieprawidłowości. Mają przeprosić W przyszły wtorek Wydział Gier zdecyduje o wyniku przerwanego przez kibiców GKS ostatniego meczu 1 ligi z GKS Jastrzębie. Do końca sezonu zawieszona została kara finansowa w wysokości 50.000 zł. Klub został też zobligowany do przedstawienia WD PZPN – w terminie 30 dni – programu naprawczego związanego z bezpieczeństwem na stadionie i walką z chuligaństwem, ma też oficjalnie przeprosić za zaistniałą sytuację arbitrów niedzielnego spotkania.
W trakcie zadymy podczas meczu GKS Katowice – GKS Jastrzębie prowadzący spotkanie arbiter został uderzony serpentyną i stracił przytomność. Trzy osoby zostały zatrzymane, a prezes GKS-u, były piłkarz, Jan Furtok zapowiedział walkę z kibicami o poprawę wizerunku katowickiej piłki. Pierwszą decyzją, jaką podjął katowicki klub, jest zamknięcie stadionu. W środę sprawą zajmie się PZPN. Wideo: TVN24/TV Silesia „Jesteśmy załamani tą sytuacją” Policja zatrzymała trzech uczestników burdy – dwóch kibiców Jastrzębia i jednego GKS-u Katowice. Jak powiedział w rozmowie z TVN24 Jacek Pytel z katowickiej policji, kibice Jastrzębia odpowiedzą za naruszenie przepisów porządkowych. Grozi im za to grzywna w wysokości co najmniej tysiąca złotych. Kibic GKS-u Katowice odpowie natomiast za czynny udział w zbiegowisku oraz zamach na osobę i mienie. – Jemu grozić może do trzech lat więzienia – mówi Pytel. „Jesteśmy załamani” Jak powiedział wiceprezes GKS-u Katowice Artur Łój, jest „załamany całą sytuacją”. Według niego, nie powinno się takich incydentów w ogóle usprawiedliwiać. – Wygrywaliśmy mecz i musieliśmy go przerwać – zauważa. Jego zdaniem jednak, gdyby mecz kontynuowano, nie doszłoby do kolejnych wybuchów agresji wśród kibiców. Przyznał również, że prezes klubu zastanawia się nad dymisją. – A wobec kibiców na pewno zastosujemy jakieś sankcje – podkreśla. – Materiał z monitoringu jest już w rękach policji, chuligani nie mogą się zatem czuć bezkarni – dodaje. Wideo: TVN24/TV Silesia Jacek Pytel z katowickiej policji Chuligani zniweczyli pracę wielu osób W poniedziałek klub z Katowic wydał specjalne oświadczenie. „Wczoraj praca wielu osób została zniweczona przez wybryki grupy chuliganów. Jest nam niezwykle przykro, że dla niektórych ludzi przychodzących na mecze naszej drużyny nie liczy się widowisko sportowe i przyszłość zawodowej piłki w Katowicach. Zachowanie chuliganów niszczących własny stadion, wizerunek klubu i dewastujących ukochaną przez nas i wielu prawdziwych kibiców dyscyplinę sportu, jaką jest piłka nożna, wykracza poza granice naszego pojmowania” – możemy przeczytać w oświadczeniu. Prezes klub, a kiedyś czołowy strzelec GKS-u, Jan Furtok zapowiedział, że klub ma zamiar rozpocząć działania mające uzdrowić klimat wokół futbolu w Katowicach i odbudować nadszarpnięty po niedzielnych wydarzeniach wizerunek GKS. Pierwszym takim działaniem jest… zamknięcie dla kibiców stadionu. Rzecznik Klubu Piotr Hyła powiedział, że decyzja o zamknięciu stadionu to jeden z pierwszych kroków w walce z takimi zachowaniami na stadionach. Podkreślił, że takich ruchów ma być wiele w celu wyedukowania kibiców. W środę, w trybie przyspieszonym zbierze się Wydział dyscypliny PZPN i zajmie się całą sprawą. Przerwany mecz GKS Katowice prowadził 1:0 po golu Łukasza Janoszki w 11. minucie. W 52. minucie katowiccy kibice obrzucili boisko serpentynami, a uderzony jedną z nich sędzia Mariusz Złotek ze Stalowej Woli stracił na chwilę przytomność. Spotkanie zostało przerwane. Podczas gdy organizatorzy naradzali się, co robić, pseudokibice wbiegli na boisko i wdali się w awantury z ochroną. W tej sytuacji mecz został definitywnie przerwany przez delegata PZPN Zbigniewa Owczarka. Na pomoc organizatorom pospieszyła policja, która za pomocą ostrzegawczych strzałów i armatek wodnych uspokoiła rozwścieczonych pseudokibiców. Zamknięta furtka? Nieodpowiedzialne zachowanie kibiców gospodarzy uderza… w nich samych, bowiem katowicką drużynę prowadzi stowarzyszenie założone właśnie przez sympatyków tego klubu. Trzy lata temu, kiedy GKS spadł z ekstraklasy i nie uzyskał licencji na grę w ówczesnej drugiej lidze, „Gieksę” przejęli od prezesa Piotra Dziurowicza kibice. Drużyna zaczęła walkę o powrót na piłkarskie szczyty od czwartej ligi. Być może w niedzielę grupa pseudokibiców zamknęła klubowi obecnego prezesa Jana Furtoka drogę do ekstraklasy na długo.
Źródło: eurosport.tvn24.pl
Wydział Gier PZPN-u na wczorajszym posiedzeniu tak właśnie ukarał GKS Katowice po chuligańskich wybrykach szalikowców.
Werdykt jest zgodny z przewidywaniami. Przypomnijmy, że mecz 17. kolejki I ligi, rozgrywany na stadionie przy Bukowej, został przerwany w 52. min. Wówczas nierozwiniętą rolką taśmy oberwali dwaj sędziowie. Potem chuligani wszczęli burdy na stadionie i mecz nie został dokończony (przy stanie 1:0 dla Katowic).
- Nie mogło być innej decyzji. Sprawa była ewidentna. Nie zastanawialiśmy się długo. Przepisy były tutaj jednoznaczne: naruszono nietykalność cielesną arbitra – uzasadnia sekretarz WG Krzysztof Smulski.
Działacze katowickiego klubu przyjęli takie rozstrzygnięcie z pokorą i chociaż przysługuje im prawo do odwołania od decyzji WG, nie zrobią tego. – Można się było tego spodziewać, nie obiecywaliśmy sobie zbyt wiele. Nasi kibice jednoznacznie zawinili, nie ma co spychać winny na innych. Była wprawdzie iskierka nadziei, że weźmie się pod uwagę ducha sportowej rywalizacji. Piłkarze przecież nie byli niczemu winni. Żal straconych punktów, zwłaszcza że „Gieksa” była na prostej drodze do zwycięstwa w tym meczu – komentuje Piotr Hyla, rzecznik GKS-u Katowice.
Z kolei w Jastrzębiu przyznają, że nawet wyjątkowo nie emocjonowali się werdyktem WG, gdyż byli pewni swego. – Nie było żadnych nerwów. Znamy przepisy i doskonale wiedzieliśmy, że musi zapaść decyzja o walkowerze dla nas. Mecz można dokończyć, jeśli zostałby przerwany na skutek niekorzystnych warunków atmosferycznych albo jakiejś awarii, np. oświetlenia, ale nie w sytuacji, kiedy naruszono nietykalność sędziego. Każde inne rozstrzygnięcie to byłby przekręt. Trzy punkty? Z pewnością się przydadzą – śmieje się kierownik jastrzębskiej drużyny Jan Śleziak.
Źródło: sport.pl