GKS Katowice 1-0 KS Warta Poznań

14.10.2007, niedziela 11:00 – widzów 4000

Relacja GieKSiarza

Na meczu z Wartą Poznań melduje się 4000 fanów naszego klubu. Wynik ten należy uznać za dość dobry, patrząc na godzinę rozgrywania meczu (niedziela godzina 11:00) oraz formę naszych piłkarzy. Nie prezentujemy żadnej oprawy i prowadzimy średni doping. W 25 minucie na sektorze gości melduje się 15 fanów Warty, którzy kilka razy byli słyszalni na Bukowej (w chwilach ciszy na Blaszoku). Nie mają ze sobą żadnej fany. Z naszej strony zaś wiszą m.in. BRACTWO WETERANÓW (główna), TRÓJKOLOROWE KATOWICE (łuk), GÓRNY ŚLONSK, GKS KATOWICE, PISAK, PIEROŃSKIE HANYSY, SK1964, JAWORZNO i GIEKSIARZE.

FOTOGALERIA: Gieksiarze.pl

Relacja sportowa

GKS Katowice: Jacek Gorczyca – Marcin Krysiński, Kamil Cholerzyński (70. Ariel Okrzesik), Szymon Kapias, Damian Mielnik, Damian Sadowski, Krzysztof Markowski, Robert Sierka, Tomasz Prasnal, Sebastian Gielza (66. Piotr Nikodem), Krzysztof Kaliciak (90. Grzegorz Górski)
Trener: Piotr Piekarczyk

Warta Poznań: Szmatuła – Cudny, Truszczyński, Jankowski, Otuszewski, Nganayama, Ekwueme, Magdziarz (75. Żarczyński), Kaczorowski (64. Najewski), Iwanicki, Posmyk (87. Łukasik)
Trener: Bogusław Baniak

Bramki: Robert Sierka (15) -
Sędzia: Marcin Roguski (Warszawa)
Ż. kartki: Marcin Krysiński, Kamil Cholerzyński, Damian Sadowski – Paweł Posmyk
Cz. kartki: – Maciej Truszczyński

Nietypowa pora rozgrywania meczu, czyli niedzielne przedpołudnie, oraz ostatnie wyniki przyciągnęły na Bukową mniejszą niż zwykle liczbę widzów. Porażka jednej z drużyn, sąsiadujących ze sobą w tabeli, oznaczała miejsce w strefie spadkowej, tak więc obie ekipy zapowiadały walkę o trzy punkty. Teoretycznie w lepszych nastrojach przed tym spotkaniem byli goście z Poznania, którzy po przejęciu drużyny przez trenera Bogusława Baniaka odnieśli trzy kolejne zwycięstwa, dodajmy pierwsze trzy w sezonie, w tym z silnym Zniczem Pruszków. Katowiczanie po przegranych w Bielsku i Gdańsku liczyli na atut własnego boiska oraz doping kilkutysięcznej publiczności, który dodatkowo miał spętać nogi rywalom.

Po kilku minutach walki w środku boiska jako pierwsi pod bramkę przeciwników przedarli się gospodarze. Po szybkim wyjściu Krzysztofa Markowskiego w dobrej sytuacji do dośrodkowania znalazł się z lewej strony Tomasz Prasnal . Piłka posłana w pole karne poszybowała zbyt głęboko i padła łupem Jakuba Szmatuły . Następna próba dogrania w szesnastkę również nie była zbyt udana, ale szansę poprawienia zagrania kolegi dostał z prawej strony Damian Sadowski . Młody skrzydłowy dokładnie podał na długi słupek, gdzie na czwartym metrze stał niepilnowany Krzysztof Kaliciak . Wystarczyło wcelować w pustą część bramki, ale niestety strzał głową minął poprzeczkę z niewłaściwej strony. W 15 minucie sprawdziło się powiedzenie „do trzech razy sztuka”, bowiem trzeci atak przyniósł katowiczanom powodzenie. Prostopadłe podanie na połowę Warty odegrał do tyłu pilnowany Sebastian Gielza . Piłkę mógł przejąć Kaliciak, ale zostawił ją nadbiegającemu Robertowi Sierce . Kapitan GieKSy popędził na bramkę bez problemu przedzierając się między dwoma obrońcami. Mając już przed sobą jedynie poznańskiego bramkarza pewnie zakończył całą akcję celnym strzałem przy lewym słupku. Zaraz po wznowieniu głową z około 12 metrów uderzał Paweł Posmyk , ale niecelnie, podobnie jak kilka minut później jego imiennik Kaczorowski po dograniu z wolnego Tomasza Magdziarza . W 23 minucie bardzo bliski podwyższenia wyniku był Kamil Cholerzyński , gdy Gielza przedłużył dośrodkowanie Sierki z narożnika boiska. Nadbiegający stoper, grający jeszcze w ubiegłym sezonie w Śląskiej Lidze Juniorów, z 5 metrów uderzył jednak głową tuż nad poprzeczką. Po kwadransie w ciągu minuty groźnie było pod obiema bramkami. Najpierw po dośrodkowaniu Prasnala obok słupka głową uderzał stojący tyłem do celu Gielza. Po chwili w doskonałej sytuacji na wyrównanie znalazł się Posmyk, gdy Alain Nganayama wypatrzył go osamotnionego na wprost bramki GKS-u. Na szczęście dla gospodarzy refleksem wykazał się Jacek Gorczyca , który skracając sobie drogę do piłki zdołał obronić strzał napastnika. Chwilę przez przerwą ostre dośrodkowanie w pole karne głową próbował wykończyć Paweł Iwanicki , lecz obie jedenastki udały się do szatni przy stanie 1:0 dla Katowic.

W drugiej odsłonie można się było spodziewać bardziej zdecydowanych ataków gości ze stolicy Wielkopolski, nic takiego jednak się nie stało. Co więcej, przez niemal 20 minut z boiska wiało nudą, gdyż żadna z drużyn nie zrobiła nic co warte byłoby odnotowania. Dopiero w 63 minucie po rzucie rożnym Sierki zakotłowało się przed bramką poznaniaków, lecz po chwili grozy piłkę złapał pewnie Szmatuła. Jego odpowiednika w bramce katowiczan próbował krótko potem pokonać Iwanicki, do którego trafiła piłka odbita głową przez obrońcę GKS-u, lecz sytuacyjny strzał chybił celu. W 79 minucie rzut wolny kilka metrów od narożnika pola karnego wykonywali gospodarze. Sierka chcąc umożliwić kolegom oddanie strzału obok ustawionego muru, odegrał płasko do środka, a wyłożoną piłkę przejął bez problemu… zawodnik Warty. Po dziesięciu minutach błąd obrońcy z Poznania mógł przynieść poważne konsekwencje dla jego drużyny, bo bliski przejęcia za słabo odegranej futbolówki był Piotr Nikodem . W doliczonym czasie trener Piotr Piekarczyk wprowadził na boisko powracającego po długiej nieobecności rekonwalescenta Grzegorza Górskiego . Wychowanek GieKSy, mimo bardzo krótkiego czasu przebywania na placu gry, mógł wpisać się na listę strzelców w ostatniej akcji meczu. Wypracowana sytuacja zakończyła się jednak tylko na celnym strzale, obronionym przez Szmatułę.

Pierwszy krok na drodze do dwunastopunktowej zdobyczy w czterech ostatnich spotkaniach tego roku został uczyniony. Piłkarze GieKSy zgodnie przyznali w pomeczowych komentarzach, że mają już dosyć przegranych po ładnej grze, co kilkukrotnie stało się ich udziałem zarówno w tym jak i poprzednim sezonie. Wszyscy zatem nie ukrywali zadowolenia z wyniku, mimo pozostawionego, jak sami przyznali, nienajlepszego „wrażenia artystycznego”. Piłka nożna to jednak nie łyżwiarstwo figurowe i punkty zdobywa się dzięki strzelaniu bramek, a w niedzielę o tę jedną lepszy był GKS. Za dwa tygodnie do Katowic zaczną przyjeżdżać kolejni niżej notowani rywale, więc na dogodniejszą okazję do podreperowania zdobyczy punktowej nasi piłkarze liczyć nie mogą.

Autor: Maleks

Źródło: gkskatowice.eu