07.11.2009, sobota 20:00 – widzów 8000
Relacja GieKSy
To był mecz na który warto było czekać całą rundę. Wyprzedane wszystkie bilety na Blaszok już 2 dni przed meczem, rozgłos w mediach, zapowiedź przybycia na Bukową potencjalnych inwestorów, sobota godzina 20:00, mecz w blasku jupiterów, znakomity doping, dramaturgia na murawie i spora grupa kibiców gości…
Mecz z Pogonią elektryzował na długo przed pierwszym gwizdkiem. Dzielnice prześcigały się w liczbie zakupionych biletów w przedsprzedaży, liczne przybycie zapowiedzieli również fani Górnika. W budynku klubowym już dzień przed meczem dało się wyczuć, że mecz z Portowcami będzie niezwykły. I taki też był. Nabity Blaszok już pół godziny przed meczem tętnił życiem za sprawą naszych przyjaciół z Zabrza, którzy przybyli w liczbie 1000 głów i już wtedy trenowaliśmy umiejętności wokalne. Piłkarze z tunelu wyszli jak za starych czasów z 3 metrowymi flagami na kijach. Na płocie oprócz naszych flag, zawisła też flaga Banika i trzy flagi Górnika. Blaszok wraz z główną, od samego początku ruszył z głośnym dopingiem. W oczy rzucała się ogromna ilość szali i czapek w młynie, co nie jest u nas regułą. Na trybunach znakomitą atmosferę podkręcił jeszcze Bartek Iwan strzelając chwilę przed przerwą gola na 1-0. W przerwie show zrobiły cheerleaderki z zespołu Daiquri i można było rozpocząć drugą połowę. Wtedy na trybunach zameldowali się już wszyscy kibice „Dumy Pomorza”. Na boisku niesamowita dramaturgia, 2 czerwone kartki dla piłkarzy GieKSy, ostateczny wynik 2-2 sprawiły, że atmosfera na trybunach była fantastyczna. Myślę, że ten mecz był najlepszą promocją naszego klubu dla inwestorów, którzy zasiedli na trybunie głównej, a także dla tych, którzy jarają się sceną kibicowską. Po meczu dziękujemy piłkarzom za wspaniałą walkę i pokazanie GieKSiarskiego charakteru.
Nas na meczu 8000, w tym 1000 fanów KSG, 30 Banika i 5 JKS-u. Pogoń oceniła się na 265 osób w tym 10 fanów Legii Warszawa. Na koniec dziękujemy zgodowiczom i układowiczowi za wsparcie na tym meczu!
Źródło: zin SK1964 nr 17 (Katowice) marzec 2010 i TMK
Relacja Górnika
Zorganizowaliśmy z okazji tego meczu pociąg specjalny. Większość z nas zasiadła w jednym sektorze ”D” na skraju blaszoka. Nasza ”dokładna” liczba jest jednak trudna do oszacowania. Gieksa określiła nas na tysiąc osób. Na meczu wisiały 4 nasze flagi – Torcida Górnik, Torcida Crew, Torcida Gliwice, Super Torca.
Oflagowanie: BRACTWO WETERANÓW (S2), FC BANIK OSTRAVA (S1), JAWORZNO, MYSŁOWICE, HOŁDUNÓW&LĘDZINY, TRÓJKOLOROWE KATOWICE, MAŁOPOLSKA, GÓRNY ŚLONSK, SIEMIANOWICE, DURA, GIEKSA&GÓRNIK, TORCIDA CREW, TORCIDA GÓRNIK i TORCIDA GLIWICE / SUPER TORCA.
FILM: 07.11.2009 GKS Katowice 2-2 Pogoń Szczecin
FILM: 07.11.2009 GKS Katowice 2-2 Pogoń Szczecin (2)
FILM: 07.11.2009 GKS Katowice – Pogoń Szczecin DOPING
Relacja sportowa
GKS Katowice: Jacek Gorczyca – Mateusz Sroka, Adrian Napierała, Mateusz Kamiński, Mateusz Niechciał, Grzegorz Goncerz (78. Gražvydas Mikulėnas), Tomasz Hołota, Kamil Cholerzyński, Bartosz Iwan (75. Gabriel Nowak), Piotr Plewnia (72. Paweł Pytlarz), Krzysztof Kaliciak
Trener: Adam Nawałka
Pogoń Szczecin: Janukiewicz – Nowak, Hrymowicz, Mysiak, Petrik, Rogalski (46. Wólkiewicz), Parzy (62. Ropiejko), Koman (71. Przytuła), Petasz, Kowal, Moskalewicz
Trener: Piotr Mandrysz
Bramki: Bartosz Iwan (43), Krzysztof Kaliciak (84) – Piotr Petasz (58), Olgierd Moskalewicz (73
Sędzia: Radosław Trochimiuk (Ciechanów)
Ż. kartki: Bartosz Iwan, Gražvydas Mikulėnas (x2) – Marcin Nowak, Maciej Mysiak, Tomasz Parzy
Cz. kartki: Mateusz Kamiński (57), Gražvydas Mikulėnas (88) -
GKS-Pogoń: Sędzia wypaczył wynik meczu!
Katowickiemu GKS-owi pomimo ambitnej i dobrej gry nie udało się pokonać Dumy Pomorza, a w znacznym stopniu przyczynił się do tego arbiter spotkania, Radosław Trochimiuk.
Tłumy ludzi, chóralne śpiewy kibiców na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego (jak również świetny doping przez cały mecz!), atmosfera sportowego święta – tego wszystkiego doświadczyć można było dzisiaj na stadionie przy Bukowej, a dostosowali się do tego również piłkarze, zwłaszcza gospodarzy, wkładając w grę wiele serca i walki. I choć pierwsza odsłona nie była porywającym widowiskiem, cały mecz mógł się podobać, a jego dramaturgia pozostanie jeszcze na długo w pamięci kibiców. Przybyla też spora grupa kibiców „granatowo – bordowych” oraz zorganizowana i bardzo liczna ekipa fanów Górnika Zabrze, która zasiadła osobno, na sektorze D słynnego „blaszoka”.
W pierwszej połowie do 45 minuty przeważali goście, ale poza dwoma groźnymi strzałami Piotra Petasza z (obydwa z 30 metrów) w 20 i 35 minucie gry, oraz dogodnej sytuacji Marka Kowala, który przegrał w 12 minucie z Jackiem Gorczycą, nie stwarzali oni większego zagrożenia pod bramką GieKSy. Gospodarze odpowiedzieli ładnym strzałem z rzutu wolnego wykonywanego z odległości 35 metrów przez Tomasza Hołotę (obronił pewnie Radosław Janukiewicz), a w 43 minucie przeprowadzili piękną akcję. Hołota zagrał na prawą stronę do Mateusza Sroki, ten wrzucił ją w pole karne, skąd Bartosz Iwan precyzyjnym strzałem z 12 metrów pokonał golkipera Pogoni.
Po przerwie nieoczekiwanie na placu gry zaczęli dominować zawodnicy GieKSy. Strzały z rzutów wolnych z 25 i 17 metrów w wykonaniu Piotra Plewni (47 i 49 minuta) były kompletnie nieudane, natomiast idealną sytuację zmarnował w 52 minucie Kamil Cholerzyński, który wraz z Bartoszem Iwanem i Krzysztofem Kaliciakiem wyszedł na czystą pozycję, jednak zamiast podawać na prawo strzelił wprost w bramkarza. Przełomowe wydarzenie miało miejsce w 58 minucie, gdy Piotr Koman lekko odepchnięty przez Mateusza Kamińskiego teatralnie runął na murawę, a sędzia odczytał to jako uderzenie w twarz i wyciągnął czerwoną kartkę.
Chwilę później znów z 30 metrów strzelał z wolnego Petarz i tym razem umieścił futbolówkę w świątyni Gorczycy. Kilkanaście minut później, po fatalnym błędzie Gorczycy piłka po strzale Olgierda Moskalewicza po raz drugi znalazła się w siatce bramki gospodarzy.. Była 76 minuta i mało kto wierzył, że grający w dziesiątkę GKS jeszcze się podniesie, ale właśnie wtedy katowiczanie pokazali lwi pazur. Najpierw w 80 minucie główka Cholerzyńskiego po świetnej wrzutce Pawła Pytlarza o centymetry minęła lewy słupek bramki gości. Pięć minut później Kaliciak otrzymał piłkę w okolicach linii 16 metrów, wszedł zdecydowanie w pole karne i pięknym uderzeniem pokonał Janukiewicza. Choć GieKSa grała w osłabieniu, to ona przeważała i stwarzała groźne sytuacje. W trakcie jednej z nich Marcin Nowak sfaulował wychodzącego sam na sam Grażvydasa Mikulenasa, a arbiter ku zaskoczeniu zgromadzonej na Bukowej publiczności pokazał drugi żółty, a w konsekwencji czerwony kartonik napastnikowi z Katowic! W tym miejscu dodam, że wcześniej, w 56 minucie, wychodzącego na czystą pozycję Kaliciaka przewrócił Tomasz Parzy i dostał za to tylko żółtą kartkę. W emocjonującej końcówce choć gospodarze grali w dziewiątkę, jeszcze w doliczonym czasie gry Kaliciak omal nie pokonał bramkarza „Portowców” (chwilę później podobnej szansy nie wykorzystał Maciej Ropiejko).
Źródło: gol24.pl