11.05.2011, środa 17:00 – widzów 1000
Relacja GieKSiarza
Po Stróżach czekała na nas kolejna wioska. „Atrakcyjny” rywal i środek tygodnia sprawił, że do Niecieczy pojechały tylko 74 osoby. Plusem tak niskiej liczby był fakt, że jechała ekipa, która jest ZAWSZE i wszyscy się znają. Podróż mija dość wygodnie i spokojnie dopóki nie dojeżdżamy w okolice Niecieczy. Zaczęły się polne drogi i pierwsze kontrole. To był chyba taki początek „wściekłej” policji, bo zostaliśmy sfilmowani, spisani i został przeszukany autokar. Pod stadionem wypuszczani z busa po pięciu, by ponownie każdy został spisany, sfilmowany i sprawdzony czy nie widnieje na liście zakazowiczów. Dzięki „profesjonalizmowi” naszej władzy, ostatni GieKSiarze na sektorze pojawili się w 20 minucie meczu.
Po takich przygodach, czas na atrakcję główną, czyli mecz z wiejską trybuną. Może troszkę kostkę brukową obrażam, bo mieli ładny telebim, jakiś pomnik słonia i młyn składający z około 20-stu sztuk kibiców, którzy wywiesili transa: „zagrajcie tak, aby spojrzeć nam w oczy”, ale taki klubik nigdy nie będzie miał kibiców! Nie zmieni tego też jedna flaga i sektorówka ze słoniem zaprezentowana w drugiej połowie.
U nas na płocie zawisła mini flaga GzG i na tym w sumie można zakończyć… Nie prowadziliśmy w sumie dopingu – kilka przyśpiewek i tyle. Była natomiast mała szydera wobec gospodarzy i objadanie się wusztem, czy szaszłykiem. Nie mogę jednak pominąć faktu, że na sektorze było bardzo wesoło, bo co rusz ktoś powiedział jakąś anegdotkę Po końcowym gwizdku, gdy grajkowie znowu odstawili niezły pasztet, jedziemy po raz pierwszy w tym sezonie z przyśpiewką Stawowy raus! Droga powrotna spokojna.
Gdy opuszczaliśmy tą wiochę to nikt nie myślał, że to nasz ostatni wyjazd w tym sezonie…
Jackoow
Źródło: zin SK1964 nr 35 (Katowice) czerwiec 2011
Giszowiec obecny w 9 osób.
Relacja sportowa
LKS Nieciecza: Maciej Budka – Piątek, Baran, Cios, Mysona, Pawlusiński, Lipecki, Rybski, Cichos (87. Mąka), Szałęga (78. Kubowicz), Szczoczarz (67. Trafarski)
Trener: Piotr Wrześniak
GKS Katowice: Jacek Gorczyca – Tomasz Sokołowski, Jacek Kowalczyk, Arkadiusz Ryś, Mateusz Niechciał, Paweł Olkowski, Kamil Cholerzyński, Grzegorz Goncerz, Przemysław Pitry (90. Rafał Sadowski), Janusz Dziedzic, Michał Zieliński (67. Krzysztof Kaliciak)
Trener: Wojciech Stawowy
Bramki: Jan Cios (33), Andrzej Rybski (47), Dawid Kubowicz (88) – Przemysław Pitry (6), Janusz Dziedzic (58), Jan Cios (84) samobój
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Ż. kartki: Andrzej Rybski, Piotr Trafarski – Kamil Cholerzyński, Grzegorz Goncerz
Zawodnikom GieKSy nie udało się zawojować Niecieczy. Do Katowic nie wrócili jednak „na tarczy”, bo mecz z Termalicą Bruk-Bet zakończył się remisem 3:3. Można się cieszyć z przywiezionego punktu i przerwania serii trzech kolejnych zwycięstw Niecieczy na własnym obiekcie.
„Przed meczem wiedzieliśmy, że będzie to trudne spotkanie, bo sytuacja Niecieczy w tabeli jest trudna” – mówił po spotkaniu trener Wojciech Stawowy. I faktycznie był to mecz trudny, choć dla nas zaczął się wyśmienicie. W 6 minucie Pitry krótko rozegrał piłkę z Zielińskim, po czym uderzył mocno po ziemi, a stojący w bramce Niecieczy Budka popełnił błąd i piłka wtoczyła się do bramki. Było 1:0 dla GieKSy, choć kilka chwil wcześniej to gospodarze stwarzali zagrożenie pod naszą bramką. W 3 i 4 minucie wznawiali grę od rzutów rożnych, ale najpierw słabo uderzył Szczoczarz, a później Pawlusiński za mocno dośrodkował. Takich wrzutek z narożników boiska było w tym meczu sporo i zwykle po nich nasi gracze fundowali sobie gorące momenty.
Nieciecza mocno naciskała dążąc do wyrównania, ale gola mogli zdobyć przyjezdni. W 17 minucie z głębi pola długa piłka uruchomiła Zielińskiego, poza pole karne wyszedł Budka, który fatalnie interweniował podając wprost pod nogi Dziedzica, ten rozegrał szybką klepkę z Zielińskim, ale wracając Budka złapał piłkę zażegnując niebezpieczeństwo. Trzy minuty później Szałędze brakło zdecydowania w naszym polu karnym. Będąc sam przed bramką na wysokości 14 metra przekombinował i Sokołowski z Rysiem, którzy doskoczyli do niego odebrali mu piłkę. W 29 minucie Pawlusiński strzelał zza pola karnego, Gorczyca za pierwszym razem nie złapał piłki, ale zaraz naprawił swój błąd zanim do piłki dopadli napastnicy. W 33 minucie stało się w końcu to, co wisiało w powietrzu od pierwszego gwizdka – gospodarze strzelili gola. Znów stały fragment gry – tym razem rzut wolny – wykonywał Szałęga, który dośrodkował w kierunku dalszego słupka wprost na głowę Ciosa, który kontrującym strzałem głową umieścił piłkę w okienku naszej bramki. Do końca I połowy gole już nie padły choć Budkę z rzutu wolnego próbował zaskoczyć ponownie Pitry, a Cichosowi zabrakło centymetrów, by doskoczyć do świetnego dośrodkowania po rzucie wolnym.
Na drugą połowę obie ekipy wyszły w niezmienionych składach, ale bardziej skoncentrowani byli chyba gospodarze, którzy też od początku rzucili się do ataku. To przyniosło skutek już 2 minuty później, kiedy Rybski na 13 metrze wkręcił w ziemię naszych obrońców i mając przed sobą już tylko Gorczycę spokojnie, pewnym strzałem umieścił piłkę w bramce GieKSy. Po stracie drugiego gola GKS próbował rozpocząć swój atak pozycyjny i grać piłką, ale po pierwsze boisko tego nie ułatwiało, a po drugie gospodarze grali agresywnie i szybko przejmowali piłkę. W 58 minucie padł jednak gol dla GieKSy. Po rzucie rożnym piłka trafiła pod nogi Kowalczyka, który huknął w poprzeczkę. Odbita piłka wpadła pod nogi Rysia, który próbował strzału z woleja, ale nie trafił czysto w piłkę, dzięki czemu ta trafiła do Dziedzica, który piękną przewrotką doprowadził do remisu. Sporo przypadku było w tej akcji, ale takie bramki ogląda się rzadko.
W 68 minucie prowadzenie powinni odzyskać gospodarze. W polu karnym sam na sam z Gorczyca znalazł się Cichos, który mógł sobie praktycznie wybrać w który róg ma strzelać. Dobrze z bramki wyszedł Gorczyca i Cichos posłał piłkę wprost w naszego golkipera. Chwilę później znów w roli głównej wystąpił Gorczyca, który kapitalnie nogami obronił strzał Cichosa głową po rzucie rożnym. W 84 minucie publiczność w Niecieczy zamilkła. Pitry rozprowadzał atak ze środka podając na prawo do Olkowskiego. Ten dośrodkował w pole karne tym razem po ziemi, a interweniujący wślizgiem Cios wbił piłkę do własnej bramki tuż przy słupku. Było 3:2 i można się było spodziewać, że GKS zamuruje bramkę. Mur GieKSy był jednak słaby, bo już 4 minuty później z gola wyrównującego cieszyli się gospodarze. Z lewej strony pola bramkowego piłkę otrzymał wprowadzony 10 minut wcześniej Kubowicz i nie dał szans Gorczycy. W końcówce jeszcze swoje szanse zmarnowali Kubowicz i Cios i remis stał się faktem.
Po meczu szkoleniowcy obu drużyn zgodnie stwierdzili, że wobec wydarzeń boiskowych remis jest dobrym wynikiem. Jednak ani dla jednego, ani dla drugiego zespołu zyskany punkt jest raczej stratą dwóch w kontekście walki o utrzymanie w I lidze. Mecz nie był porywającym widowiskiem, ale padło w nim aż 6 goli, a drużyną prowadzącą grę była ekipa gospodarzy.
Źródło: gkskatowice.eu