25.08.2012, sobota 17:00 – widzów 800
Relacja GieKSy
W sobotę 25 sierpnia wypadł nam wyjazd do Łęcznej. Z punktu widzenia typowo sportowego nie jest to wyjazd szczególnie atrakcyjny, jednak dla stałych bywalców tego stadionu – a warto zaznaczyć, że to już piąty sezon z rzędu przyszło nam do Łęcznej jechać – jasnym było, że będzie ciekawie. Na zbiórce w lekkim nadkomplecie zapełniamy 3 autokary, po czym dzwonią do nas chłopaki, którzy dzień wcześniej byli z Górnikiem w Białymstoku, byśmy na nich zaczekali, gdyż są już bardzo blisko Katowic. Tym samym upychamy do autokarów jeszcze dwóch GieKSiarzy i jednego kibica Górnika, należy również wspomnieć, że wspomaga nas grupa 17 kibiców Banika. Droga w stronę Łęcznej minęła dosyć szybko. Na miejscu spotykamy jeszcze kilku GieKSiarzy, którzy dojechali ze wschodniej części Polski co niezmiernie cieszy i nasza ostateczna liczba na sektorze to 163 (w tym 12 osób z GzG). Na płocie okalającym sektor wieszamy 4 flagi w tym jedną kibiców Banika. Początek meczu to szybka strata gola. Im dalej w mecz tym nasz doping był lepszy. Co jakiś czas urozmaicamy go, by przypomnieć że jedynym prawdziwym miejscowym klubem jest Górnik. Wprowadzamy również nową pieśń na melodię „my jesteśmy chłopcy z Zabrza”. W drugiej połowie jak na liczbę na sektorze i wynik na boisku zaprezentowaliśmy się naprawdę dobrze wokalnie. W końcówce meczu pada gol kontaktowy dla GieKSy, po czym rzucony zostaje achtung, na co zlatuje się chyba cała miejscowa ochrona w okolice sektora. Po przegranym spotkaniu piłkarze dziękują nam za doping, a my im za walkę. Niestety będąc kibicem GieKSy trzeba być mocno odpornym na porażki. Powrót był dużo ciekawszy niż droga do Łęcznej. Powstaje kilka hitów, na jednym z postojów odpalamy 4 race i sporo achtungów, na kolejnym blokujemy ruch drogowy bawiąc się do jednej z hitowych melodii puszczanej przez megafon. Wkurwiamy tym mocno jadących z nami psów. Reszta drogi to już względny spokój i po 2 w nocy meldujemy się w Katowicach.
Źródło: GieKSa.pl
Relacja kibica GieKSy
Wszyscy GieKSiarze, którzy byli spragnieni wyjazdów, musieli czekać aż do czwartej kolejki. Nasza liczba raczej nie powaliła nikogo na kolana (163 osoby), ale była pewność, że pojadą wszystkie znajome gęby Na tym wyjeździe naturalnie wspomagały nas też zgody: 17 kibiców z Banika i 1 z Górnika – dzięki! Podroż minęła dość szybko i pod bramami stadionu jesteśmy na jakieś 15 minut przed pierwszym gwizdkiem. Wchodzenie odbywa się sprawnie, więc wszyscy na sektorze jesteśmy gdy sędzia zaczyna spotkanie. Na płocie wieszamy cztery płótna: GKS KATOWICE, FORZA GKS, GIEKSA ON TOUR i flagę Banika. W pierwszych minutach GieKSa traci bramkę, ale nie przeszkadza nam to w dobrej zabawie, która z każdą minutą jest coraz lepsza. Uczymy się tez nowej przyśpiewki:
Z tylu klubów na tym świecie,
ja wybrałem właśnie ten,
jemu serce swe oddałem,
z nim na zawsze zostać chcę,
lolololololololo lololololo
lolololololololo lololololo
Tu kibice fanatyczni,
głośno krzyczą z całych sił,
kochać GieKSy nie przestaną,
aż do końca swoich dni,
lolololololololo lololololo
lolololololololo lololololo
Głośno tez wyrażamy swoje zdanie na temat Bogdanki. Pod koniec piłkarze strzelają kontaktową bramkę, dając nam nadzieję na dobrą końcówkę, brakło jednak czasu… Po meczu dziękujemy piłkarzom za walkę i ładujemy się do autokarów. Droga powrotna bardzo wesoła. Każdy autokar ma własną historię, a na postojach odpalamy race, czy tańczymy na ulicy blokując przy tym ruch samochodowy. Około 2 w nocy jesteśmy w Katowicach. 15 śmiałków z GieKSy rusza wraz z Banikami do Ostrawy, by popołudniu udać się na wyjazd na Hradec Kralove.
Źródło: zin SK1964 nr 48 (Katowice) wrzesień 2012
FILM: 25.08.2012 Górnik Łęczna – GKS Katowice BRAMKI
FILM: 25.08.2012 Górnik Łęczna – GKS Katowice SKRÓT
Relacja sportowa
GKS Bogdanka Łęczna: Prusak, Żukowski, Sołdecki, Midzierski, Benkowski (78′ Pielach), Oziemczuk, Nikitović, Gamla (82′ Tymosiak), Irie, Pesir, Ropiejko (90+2′ Hermann)
GKS Katowice: Sabela, Farkas, Napierała, Kamiński (66′ A. Kowalczyk), Sobotka, Pietroń, Cholerzyński, Kruczek (46′ Chwalibogowski), Pitry, Wołkowicz (88′ Toszek), Rakels
GKS Katowice przegrał w pierwszym wyjazdowym meczu w tym sezonie z GKS-em Bogdanką. Jedyną bramkę dla naszego zespołu strzelił Deniss Rakels.
Mecz dla katowickiej GieKSy już od samego początku nie układał się najlepiej. W 3 minucie po efektownym strzale Oziemczuka, Sabela musiał wyciągać piłkę z siatki. Po stracie bramki nasz zespół starał się za wszelką cenę odrobić stratę, Najlepszą sytuację miał Przemysław Pitry, który uderzał głową po dośrodkowaniu Krzysztofa Wołkowicza z rzutu rożnego. Zespół z Łęcznej też w pierwszej połowie miał swoje sytuacje bramkowe, jednak Witold Sabela za każdym razem popisywał się wspaniałymi interwencjami. Po „szarpanej” grze GKS schodził do szatni ze stratą jednej bramki.
Na drugą połowę trener Rafał Górak postanowił wprowadzić trochę świeżości do naszego zespołu i zaraz po zamianie stron wpuścił na boisko Bartłomieja Chwalibogowskiego. Niestety nie pomogło to drużynie z Katowic. Częste ataki na bramkę naszego golkipera stawały się coraz bardziej niebezpieczne. W 74 minucie drugą żółtą kartkę zobaczył Pietroń i musiał opuścić boisko. Po tym właśnie rzucie wolnym padła bramka na 0:2 dla Bogdanki a strzelcem bramki był Midzierski, który głową skierował piłkę do siatki. GieKSa zdołała zdobyć bramkę kontaktową w 85 minucie. Wołkowicz podaje na 11 metr do Rakelsa, który kończy akcję silnym strzałem w lewy róg bramki. Piłkarze uwierzyli że można jeszcze doprowadzić do remisu i za wszelką cenę chcieli zdobyć drugą bramkę, jednak ta sztuka nie udała się podopiecznym Rafała Góraka. GKS Katowice nadal bez zwycięstwa w tym sezonie wraca do domu.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
GKS Katowice do Łęcznej udawał się po pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. Trzy mecze u siebie zakończyły się zaledwie dwoma remisami i porażką.
Na ten mecz trener Rafał Górak zabrał 17-osobową kadrę. Znaleźli się w niej m.in. młodzi Mateusz Mazurek i debiutant w tym zestawieniu – Adam Toszek. Zabrakło kontuzjowanych Grzegorza Goncerza i Jana Beliancina.
Początek okazał się niestety tragiczny w skutkach dla całego meczu. Wyrzut z autu w pole karne, zgranie piłki i strzał z woleja Kamila Oziemczuka dały prowadzenie gospodarzom. Od tego momentu katowiczanie zagrali lepiej niż we wcześniejszych meczach. Potrafili momentami zamknąć rywali na własnej połowie, raz po raz zagrywane były piłki do aktywnego Wołkowicza, nieźle grał Pietroń, do akcji starał się pokazywać Rakels. Dodatkowo katowiczanie mieli sporo stałych fragmentów gry. Po jednym z nich Pitry bardzo ładnie uderzał głową w okienko, ale Prusak obronił. Łęczna jednak odgryzała się kontrami. Kilka razy z tego powodu musiał wykazać się Sabela. Raz uratowała go także poprzeczka po strzale Gamli, ale potem też świetnie obronił. Niestety po jakimś czasie animusz GKS opadł. Kluczową sytuacją była jeszcze strata piłki Pietronia pod koniec pierwszej połowy, po której ratował się faulem taktycznym i obejrzał żółtą kartkę.
Druga połowa to były próby GKS zawiązania jakiegoś ataku, ale Łęczna często wychodziła z kontrami. W tej części gry GKS nie potrafił sobie stworzyć znaczących sytuacji. Kontry gospodarzy były bardzo groźne, tym bardziej, jak rozgrywali je Toshikazu z Ropiejką. Ten ostatni dwa razy wychodził sam na sam z Sabelą, mijał go – ale raz trafił w słupek, a raz pośliznął się. W międzyczasie praktycznie zostały rozstrzygnięte losy meczu – najpierw drugą żółtą kartkę za faul w środku boiska ujrzał Marcin Pietroń, a po rzucie wolnym piłka trafiła na głowę Tomasza Midzierskiego, który pokonał naszego golkipera. Grająca w dziesiątkę i musząca odrobić dwubramkową stratę GieKSa o dziwo nie załamała się i poszła do przodu, choć ciężko było o sytuacje. Sporo ożywienia wniósł wprowadzony Arkadiusz Kowalczyk. Niestety tym razem osamotniony w środku pola był Pitry, który zaliczył dużą liczbę strat, przy próbach wyprowadzania akcji. W końcu w 85. minucie po podaniu z bocznej strefy Deniss Rakels ładnym strzałem zdobył kontaktowego gola. Tu już GKS zaryzykował, czym ryzykował kolejne bardzo groźne kontry. Kilka razy nasz zespół wstrzeliwał piłkę w pole karne, ale Prusak był nie do pokonania po raz drugi. W doliczonym czasie gry nawet Sabela pofatygował się w pole karne rywala, ale nie udało mu się dojść do piłki, tak jak z ŁKS. Odnotujmy także wejście w końcówce na boisko Adama Toszka. Ostatecznie GKS przegrał jednak ten mecz 1:2.
Czwarta kolejka i GKS ma na swoim koncie zaledwie dwa punkty. Jest to bardzo mizerny wynik, a dodatkowo obie porażki przydarzyły się z zespołami stosunkowo słabymi. Mimo wszystko dzisiaj było widać lekki postęp w grze ofensywnej. Nie wystarczyło to jednak do osiągnięcia choćby remisu i punktów katowiczanie będą musieli szukać w meczu z Kolejarzem Stróże. Porażka w Łęcznej była czwartą z rzędu katowiczan w tym mieście.
Bogdanka Łęczna – GKS Katowice 2:1 (1:0)
Bramki: Oziemczuk (3), Midzierski (74) – Rakels (85)
Bogdanka: Prusak – Benkowski (76. Pielach), Midzierski, Sołdecki, Gamla (81. Tymosiak) – Oziemczuk, Toshikazu, Nikitović, Żukowski, Ropiejko (90. Hermann)- Pesir.
GKS: Sabela – Farkas, Napierała, Kamiński (66. A. Kowalczyk), Sobotka – Wołkowicz (88. Toszek), Kruczek (46. Chwalibogowski), Cholerzyński, Pitry, Pietroń – Rakels.
Ż. kartki: Żukowski, Nishikazu – Pietroń, Kruczek, Rakels
Cz. kartki: Pietroń (74 – za drugą żółtą)
Sędzia: Mariusz Szrek (Kielce).
Źródło: GieKSa.pl