Igloopol (Pegrotour) Dębica 0-2 GKS Katowice

01.06.1991, sobota 17:00 – widzów 3000

Do Dębicy na Igloopol wybrało się 50 osób z Katowic. Na tym wyjeździe miał miejsce ostry dym. Podczas drogi powrotnej w Tarnowie katowiczanie zauważyli na dworcu podejrzaną grupkę, w którą natychmiast nastąpił wjazd. Cały dym odbył się bez udziału policji. Potem okazało się że była to Sandecja Nowy Sącz.

Źródło: magazyn ULTRA

Według Morsów tego dnia zjawiło się 25 katowiczan.

Źródło: zin ULTRASI 1994 nr. 5

Relacja sportowa

Pegrotour Dębica: Śliwa – Szewczyk, Jęcek, Stefanik, Włosowicz, Nalepka (75. Winek), Jaciszyn, Kaczówka, Antolak, Majak (75. Świerad), Wołoszczuk

GKS Katowice: Jojko – Maciejewski, Szewczyk, Nawrocki, Lesiak, Grzesik, M.Świerczewski, Strojek, Guruli (46. Coppola, 52. Wołowicz), Walczak, Rzeźniczek

Zmiana szyldu nie wyszła dębiczanom na korzyść. Po przegranej z Lechem, drużyna Pegrotouru doznała drugiej porażki, tym razem z katowickim GKS. I to w identycznym stosunku i podobnych okolicznościach jak przed tygodniem. Trener Włodzimierz Tylak mógł więc na pomeczowej konferencji przyznać, iż oprócz trzech czołowych piłkarzy (Kłak i Bajor występowali w reprezentacji olimpijskiej, a Podbrożny jest kontuzkowany) oraz odporności psychicznej zabrakło jego zespołowi motywacji do walki.

O ile w pierwszej połowie gospodarze mając za sprzymierzeńca wiatr przeprowadzili kilka akcji, które rozerwały zwarte zazwyczaj szeregi katowickiej defensywy i stworzyły aktywnemu Dariuszowi Wołoszczukowi oraz Wasilijowi Jaciszynowi szanse pokonania Janusza Jojki to później stracili koncept i… głowę, dając się ogrywać górnikom w szkolny sposób. Popełniali rażące błędy w obronie których tak doświadczony rywal jak GKS nie mógł nie wykorzystać. W ciągu 20 pierwszych minut po przerwie rozstrzygnęły się więc losy spotkania. W obu przypadkach egzekutorem był niezawodny w wykorzystywaniu błędów przeciwnika Krzysztof Walczak. Goście otrzymali jeszcze kilka prezentów od dębickiej obrony, która z konieczności musiała występować w eksperymentalnym zestawieniu z napastnikiem i pomocnikiem w roli stoperów. Na szczęście jednak dla niej Janusz Nawrocki i Dariusz Grzesik nie byli dysponowani strzałowo jak Walczak, a Arkadiusz Śliwa spisywał się bez zarzutu.

Gospodarze poderwali się do walki dopiero w ostatnim kwadransie kiedy ich trener wprowadził na boisko zawodników z rezerwy. To właśnie z ich strony przed Pegrotourem otworzyła się sposobność zmniejszenia rozmiarów porażki. Niestety, szybki, bojowy Wołoszczuk nie opanował jeszcze trudnej sztuki celnego strzelania na bramkę. Miał dwie okazje i raz trafił piłką w nogę obrońcy i raz strzelił Panu Bogu w okno.

„SPORT” Adam Hajdasz

Źródło: gkskatowice.eu