02.08.2008, sobota 18:00 – widzów 1300
Relacja GieKSiarza
Do Zabierzowa wybrało się 367 fanatyków z Katowic. Większość była ubrana w żółte koszulki. Dopingujemy cały mecz z dobrym rezultatem. Na płocie po naszej stronie wisi baner Brigade Germany GKS-BVB i flaga fan clubu Siemianowice , która przez pomyłkę została wzięta zamiast FC Małopolski.
Na pierwszy wyjazd po tak długiej przerwie wybieramy się pociągiem rejsowym. Pobijamy swój zeszłoroczny rekord z Zabierzowa i tym razem stawia się nas 367 (część osób autami). Prowadzimy średni doping, a na wyposażeniu mamy jedną flagę – Siemianowice. Na wyjeździe obowiązywał zakaz spożywania alkoholu.
Relacja sportowa
Kmita Zabierzów: Różański – Powroźnik (67. Makuch), Romuzga, Jędrszczyk, Gawęcki – Bębenek, Paknys, Cebula (73. Zawadzki), Krauze (80. Szwajdych) – Bagnicki, Kościukiewicz.
Trener: Robert Moskal
GKS Katowice: Jacek Gorczyca – Marcin Krysiński, Szymon Kapias, Adrian Napierala (51. Daniel Treściński), Gabriel Nowak, Grzegorz Bonk, Damian Mielnik, Krzysztof Kaliciak (46. Grzegorz Domżalski), Daniel Onyekachi (67. Paweł Sobczak), Tomasz Prasnal, Gražvydas Mikulėnas.
Trener: Jan Żurek
Bramki: Hubert Kościukiewicz (47) – Grzegorz Bonk (86)
Sędzia: Łukasz Śmietanka (Radom)
Ż. kartki: Dariusz Zawadzki – Szymon Kapias, Gabriel Nowak
Takie spotkanie, jak to z Turem Turek nie miało prawa się powtórzyć. Tydzień temu GKS zagrał bowiem bardzo słabo i poniósł inauguracyjną porażkę. Katowiczanie szybko otrząsnęli się po tym zimnym prysznicu i od poniedziałku przygotowywali się do meczu z Kmitą Zabierzów. Rywalem niewdzięcznym, o czym przekonali się w poprzednim sezonie niektórzy z obecnych uczestników (?) ekstraklasy – Śląsk Wrocław (na pewno ekstraklasa) czy Arka Gdynia (któż to wie…). Kmita w pierwszej kolejce wygrał u siebie z Flotą Świnoujście i miał zamiar odnieść taki sam wynik w meczu z GKS.
W wyjściowym składzie gości nastąpiło w porównaniu do meczu w Turku sporo zmian. Na lewej obronie zagrał powracający po pauzie za żółte kartki Damian Mielnik, na prawej od pierwszej minuty Marcin Krysiński. Duet środkowych utworzyli Adrian Napierała (podobnie jak w Turku) i Szymon Kapias, cofnięty z pomocy. W drugiej linii zabrakło Krzysztofa Markowskiego (pod jego nieobecność kapitanem zespołu był Jacek Gorczyca), znaleźli się natomiast Grzegorz Bonk i – co było pewną niespodzianką – Gabriel Nowak. Po bokach wystąpili Krzysztof Kaliciak (tym razem prawa strona) i Tomasz Prasnal (lewa). Z przodu Grażvydasa Mikulenasa wspomagał debiutujący po raz kolejny w GKS Daniel Onyekachi.
Niedługo przed meczem przez stadion w Zabierzowie przeszły spore opady, padało również w momencie pierwszego gwizdka sędziego Śmietanki. Już na samym początku meczu Gorczycę próbował zaskoczyć mocnym strzałem z dystansu Konrad Cebula. Kilka minut później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Bonka, niewiele pomylił się Nowak. Młody zawodnik ponownie próbował wpisać się na listę strzelców kilka minut przed końcem pierwszej połowy jednak piłka po jego uderzeniu otarła się o nogę rywala i powędrowała na rzut rożny. Pierwsza połowa do najciekawszych niestety nie należała i poza wymienionymi nie było zbyt wielu akcji zakończonych zagrożeniem. Z dystansu próbowali uderzać Bonk i Dariusz Romuzga, ale czynili to bardzo niecelnie.
Początek drugiej połowy okazał się bardzo nieudany dla gości. Po rzucie rożnym Romuzgi do piłki najwyżej wyskoczył testowany zimą w GKS Hubert Kościukiewicz i skierował piłkę w stronę bramki. Podwójny pech polegał na tym, że futbolówka odbiła się jeszcze od Bonka i po rękach Gorczycy wpadła do siatki, a ułamek sekundy po strzale zawodnika Kmity, zderzył się on głową z Adrianem Napierałą, co boleśnie odczuł ten drugi i musiał zejść z boiska (zastąpił go Daniel Treściński). Po utracie bramki w końcu lepiej zaczęli grać katowiczanie. Na śliskiej murawie próbowali strzałów z dystansu – Prasnal (dwa razy) oraz Mielnik, który omal co nie zaskoczył Mariusza Różalskiego. W 61. minucie kapitalną okazję miał ponownie Prasnal, który odebrał piłkę Piotrowi Powroźnikowi i z boku pola karnego wyszedł sam na sam z bramkarzem. Kąt był ostry i pomocnik GKS trafił prosto w golkipera, a po dobitce piłka przetoczyła się wzdłuż linii bramkowej. To był naprawdę dobry moment gry GieKSy. Chwilę później sektory gospodarzy – które przez moment próbowały rozkręcić zabierzowski doping – po raz kolejny wybuchnęły radością widząc piłkę w bramce. Niestety było to jedynie złudzenie optyczne, gdyż piłka po strzale Dariusza Gawęckiego spadła na górną siatkę bramki Gołota. W 70. minucie po mistrzowsku wykonał rzut wolny Romuzga, uderzając piłkę z boku pola karnego w odsłonięty róg bramki GKS, jednak bramkarz GieKSy był na tyle czujny, że spokojnie zdążyły z interwencją. W 87. minucie Romuzga sfaulował Grzegorza Domżalskiego, który pojawił się na boisku w drugiej połowie (dwie bardzo dobre akcje) i katowiczanie mieli rzut wolny. Piłkę ustawił sobie Bonk i perfekcyjnie uderzył wprost do siatki obok bezradnie spoglądającego na futbolówkę (i nieinterweniującego) Różalskiego. Sektor gości i ławka rezerwowych GKS eksplodował radością, jednak do końca meczu pozostawało jeszcze kilka minut. Chwilę później dobre okazje po uderzeniach głową mieli napastnik gospodarzy i Grażvydas Mikulenas. Katowiczanie mieli kilka rzutów rożnych, ale do końca meczu wynik nie uległ zmianie.
Piłka nożna bywa bardzo przewrotna i to czasem w ciągu jednego meczu. Przy golu dla Kmity asystę zaliczył Romuzga, a na drodze piłki znalazł się Bonk i po odbiciu się jej od niego wpadła do bramki. Wkrótce jednak to Bonk uzyskał wyrównanie dla GKS, a najbardziej zawinił przy tym golu właśnie Romuzga, który faulował niemal na 16. metrze.
GKS rozegrał dużo lepszy mecz niż w Turku, ale ciągle bez rewelacji. Było kilka dobrych momentów, a i sytuacji zawodnicy gości potrafili sobie stworzyć parę. Po meczu podkreślali, że rywal był mocniejszy niż Tur, a dodając do tego męki z Kmitą w poprzednim sezonie, trzeba przyjąć ten punkt jakim jest, gdyż jeszcze niejeden zespół w Zabierzowie przegra. Drobny postęp od meczu z Turem został poczyniony i oby progres dalej szedł w dobrym kierunku. We wczorajszym meczu trzeba wyróżnić Nowaka, który zadebiutował w pierwszej lidze i niespecjalnie widać było po nim tremę – dodatkowo mimo iż jest nominalnym obrońcą, można zauważyć u niego było usposobienie ofensywne. Aktywny był również Prasnal. Niestety stałą bolączką są początki spotkań i stałe fragmenty gry dla rywali – miejmy nadzieję, że nie jest to kontynuacja z rundy wiosennej. Cieszy natomiast w końcu, po wielu miesiącach, gol strzelony z rzutu wolnego.
Źródło: gkskatowice.eu