Kostaryka 1-2 Polska

20.06.2006, Hanower

Relacja kibica Wisły Kraków

„Czy wygrywasz czy nie, zawsze ja kocham Cię…” tak śpiewają najwierniejsi fani futbolu i nie są to tylko czcze słowa… Pomimo, iż Polacy dawno już szanse na awans z grupy, stadion wypełnił się niemal w komplecie (około 80% stanowili polscy kibice). Nasza grupa wyruszyła na to spotkanie z Krakowa tuż po godzinie 17:00. W autokarze prawie komplet (po drodze dosiadły się brakujące osoby). Większość twarzy znanych z obiektu przy Reymonta 22. Do Hanoweru dotarliśmy około 9:00 rano. Nie bez problemu znaleźliśmy obiekt, na którym „biało-czerwoni” mieli rozegrać mecz z Kostaryką. Ten zaś położony jest w uroczym miejscu pośród parków, zieleni, mniejszych obiektów rekreacyjno-sportowych. Jako, że do rozpoczęcia meczu zostało sporo czasu, większość naszej ekipy udała się na zwiedzanie miasta, które choć niebrzydkie, lecz swą urodą nie powala. Inni zaś odpoczywali w parku obok stadionu. Przedmeczowa atmosfera – naprawdę wyjątkowa. Choć piwo lało się strumieniami nie było żadnych agresywnych zachowań, zaś policja sporadycznie kontrolowała zachowanie fanów futbolu. Tu trzeba przyznać, iż niemieccy policjanci, choć czujni, to dość pobłażliwi, nieprowokujący swym zachowaniem, zrobili bardzo pozytywne wrażenie. Dwie godziny przed meczem udajemy się na stadion, by dopingować Polaków. Wchodzimy na obiekt, na którym, na co dzień swe mecze rozgrywa Hanower 96 nie należy wprawdzie do ultra nowoczesnych, jest to bardziej połączenie tradycji z nowoczesnością. Łezka w oku się kręci, kiedy w Polsce powstaną takie stadiony… Samo wejście przebiega bardzo sprawnie, wbrew zapowiedziom nikt nie sprawdza dokumentów, a kibice kierowani są przez bardzo stanowczych acz uprzejmych stewardów na odpowiednie sektory. Wiadomo, że „Polak potrafi”, więc nieco omijamy przepisy by trochę pozwiedzać stadion. Jedyną wadą są… ceny. Hot-dog czy zimny napój o wydatek 3-4 euro, jak na nasze kieszenie dość spory. Sportowej części nie będę opisywał, gdyż każdy widział i czytał już o tym meczu. Doping w wykonaniu Polaków bardzo dobry, choć dał się we znaki brak koordynacji. Obok siebie zasiedli kibice wrogich sobie, na co dzień ekip, tym razem o waśniach klubowych nie było mowy. Kibiców z Kostaryki pojawiło się niewielu, widać za to troszkę Niemców, są też obecni Włosi. Moje nominalne miejsce na sektorze to N1, czyli za bramką, której bronił w pierwszej części gry Boruc. Widoczność na boisko bardzo dobra zarówno z dolnej jak i górnej trybuny, na którą udało nam się dotrzeć. Organizatorzy starali się zorganizować atrakcje dla kibiców, np.: możliwość zrobienia pamiątkowych fotek z … pięknymi modelkami. Jedyny zarzut, to brak wśród licznej rzeszy stewardów osób mówiących po polsku, czy też polskiego spikera, lecz akurat nam, nastawionym na doping i zaprawionym w kibicowskich wojażach, szczególnie to nie doskwierało. Miło było widać zaskoczenie i zazdrość kibiców innych nacji, którzy robili wielkie oczy pod wpływem naszego dopingu… Nikt się nie oszczędzał, wszak „biało-czerwoni” to dla nas nie Janas, PZPN, tylko to Polska, to My… Po meczu jeszcze zwiedzamy stadion i udajemy się do autokaru. Tutaj zaś, dajemy znać, kto do Hanoweru zawitał sławiąc imię Najjaśniejszej z Gwiazd – „Białej Gwiazdy”. Podróżująca wraz z nami ekipa z Toronto demonstruje zaś piękną flagę z nazwą tego kanadyjskiego miasta… Godzinka śpiewów o Wisełce i udajemy się w drogę powrotną… W Krakowie jesteśmy o 9:00 rano, wszyscy bez wyjątku zadowoleni z kolejnej przygody na kibicowskim szlaku. Co jeszcze zaskoczyło w Hanowerze? Duża liczba boisk o… rugby, zaś, co poniektórzy nawet obejrzeli trening młodych hokeistów na trawie. Po drodze do Polski mijamy niezliczoną ilośc wiatraków. Niczym „walczący z wiatrakami” wierzymy, iż „już za cztery lata, Polska będzie mistrzem Świata”, planujemy kolejne kibicowskie eskapady.

Od redakcji: Na tym meczu Polscy kibice rozciągają dwie czy trzy sektorówki, m.in. z godłem Polski + podłużną biało-czerwoną flagę. Zostaje odpalona jedna raca, jednak zagasza ją ochrona a kibic ją odpalający zostaje zawinięty.

Źródło: zin LEGIA FANS 2006 nr 10 (Kwidzyn)

FILM: 20.06.2006 Kostaryka-Polska