BKS Lechia Gdańsk 2-0 GKS Katowice ZAKAZ

07.10.2007, niedziela 15:00 – widzów 6000

Relacja kibicowska

Na ten wyjazd, tak jak do Bielska nie mogliśmy pojechać z powodu zakazu nałożonego za zamieszki w Jastrzębiu. Fani Lechii z dobrym młynem i dopingiem. Na stadionie niezliczona ilością szali. Odpalają czarna świece dymną, która ląduje na płycie, oraz po bramce kilka rac. Obserwator dopie*dala się do flagi „Malborscy Lechiści – tu serca są zielone, a skóra jest biała” doszukując się rasistowskich przesłanek (???) … IDIOTA! Kibice biało-zielonych ściągają więc wszystkie flagi, oprócz tej z Malborka. Wiszą także dwa transparenty.

FOTOGALERIA: Gieksiarze.pl

FILM: 07.10.2007 Lechia Gdańsk – GKS Katowice SKRÓT

FILM: 07.10.2007 Lechia Gdańsk – GKS Katowice KARNY

FILM: 07.10.2007 Lechia Gdańsk – GKS Katowice DOPING

Relacja sportowa

Lechia Gdańsk: Kapsa – Pęczak, Wołąkiewicz, Manuszewski, Piątek, Kasperkiewicz, Speichler, Andruszczak (63. Wiśniewski), Cetnarowicz (78. Buzała), Rybski (82. Pietrowski), Rogalski
Trener: Dariusz Kubicki

GKS Katowice: Gorczyca – Krysiński, Cholerzyński, Kapias, Gajowski (69. Mielnik), Prasnal, Jaromin (77. Sadowski), Sierka, Markowski, Kaliciak, Nikodem (61. Pasko)
Trener: Piotr Piekarczyk

Bramki: Piotr Cetnarowicz (22), Andrzej Rybski (45) -
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz)
Ż. kartki: Jacek Manuszewski, Piotr Wiśniewski, Piotr Cetnarowicz – Hubert Jaromin, Tomasz Prasnal

Na ostatnim wyjeździe w tym roku piłkarze GieKSy nie mogli liczyć na wsparcie swoich kibiców, którzy gdyby nie zakaz nałożony przez piłkarską centralę, z pewnością tłumnie pojawiliby się w odległym Gdańsku. Drużyna zostawiona sama sobie walczyła na trudnym terenie o korzystny rezultat, lecz niestety uległa niepokonanej od sześciu… tj. już od siedmiu kolejek ekipie trenera Dariusza Kubickiego.

W wyjściowym składzie Lechii pojawiło się dwóch byłych GieKSiarzy, zapamiętanych przez katowickich sympatyków piłki nożnej, dzięki ich zaangażowaniu, nieustępliwej walce i ciągle żywym sentymencie do klubu z Bukowej. Tym razem swoje atuty Artur Andruszczak i Paweł Pęczak wykorzystali przeciwko swoim następcom w górniczej jedenastce. Przez pierwszy kwadrans gra toczyła się głównie w środku boiska, a obaj bramkarze nie mieli okazji do interwencji. W końcu w 17 minucie „wyłamał się” Jacek Gorczyca, który pewnie obronił strzał Macieja Rogalskiego. Niedługo potem nasz bramkarz odbił piłkę na rzut rożny po groźnym dośrodkowaniu z prawej strony. W 23 minucie był już zmuszony do kapitulacji. Po stracie w środku boiska piłkę dostał Piotr Cetnarowicz, który po krótkim rajdzie, w asyście próbującego mu przeszkadzać Szymona Kapiasa, skierował ją do bramki gości. Następne kilka minut należało do katowiczan, który ruszyli do odrabiana strat. Bardzo bliski szczęścia był Krzysztof Markowski, który chciał zaskoczyć Pawła Kapsę bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego z około 25 metrów. Niestety jego próba była minimalnie niecelna. Z drugiej strony z dystansu uderzał Robert Speichler, sprawiając tym samym nie lada problem Gorczycy. Szczęśliwie do odbitej piłki pierwszy doskoczył obrońca Katowic i posłał ją bez namysłu za linię boczną boiska. W 34 minucie w polu karnym gdańszczan znalazł się Krzysztof Kaliciak. Próba dośrodkowania została zablokowana, ale napastnik odzyskał piłkę i po minięciu leżącego obrońcy strzelił z ostrego kąta. Czujny Kapsa nie dał się zaskoczyć i GieKSa zyskała jedynie rzut rożny. Tuż przed przerwą dobrą piłkę przed linią końcową otrzymał Cetnarowicz, a po chwili spokojnie dograł ją do będącego tuż przed bramką Andrzeja Rybskiego. Ten mając przed sobą pustą siatkę podwyższył pewnie wynik na 2:0.

Po zmianie stron katowiczanie bardzo szybko stanęli przed szansą na strzelenie kontaktowego gola. Jacek Manuszewski za lekko odegrał do bramkarza i podanie przejął aktywny Kaliciak, który zachował zimną krew i po rozeznaniu sytuacji odegrał do niepilnowanego Piotra Nikodema. Ten mimo dogodnej sytuacji nie zdecydował się na natychmiastowy strzał, a przy próbie zwodu został ścięty przez interweniującego obrońcę. Sędzia odgwizdał przewinienie i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Hubert Jaromin, który mimo dogodnej okazji nie zdołał zmienić wyniku. Dobrą interwencją popisał się Kapsa, któremu być może pomógł sam pechowy strzelec, zmieniając tuż przed uderzeniem upatrzony wcześniej róg bramki. Precyzji zabrakło także w kolejnej sytuacji. Bardzo dobrym prostopadłym podaniem popisał się Markowski, z którego niestety nie zrobił właściwego użytku Nikodem. Najpierw jego dośrodkowanie zostało zablokowane, a następnie techniczny strzał minął nieznacznie okienko bramki Lechii. Uderzenie Jaromina z 56 minuty było już celne, lecz ponownie bramkarz był na posterunku. Po minucie Gorczyca został zmuszony do najwyższego wysiłku, gdy dośrodkowanie przeciął głową Tomasz Prasnal. Zmierzającą do bramki tuż przy słupku piłkę Jacek zdołał jednak skierować za linię końcową, ratując swój zespół przed stratą trzeciego gola. W 63 minucie Rogalski wbiegł w pole karne i kiedy wydawało się, że będzie miał przed sobą tylko bramkarza, znakomitym wślizgiem zagrożenie zażegnał Kamil Cholerzyński. Po pięciu minutach przed naszym polem karnym miała miejsce kontrowersyjna sytuacja. Z wychodzącym sam na sam Piotrem Wiśniewskim starł się barkiem w bark Prasnal. Rezerwowy napastnik  Lechii padł, a sędzia przerwał grę. Gdy wszyscy zebrani spodziewali się drugiej żółtej lub nawet czerwonej kartki dla obrońcy, arbiter kartonik pokazał atakującemu, za rzekomą próbę wymuszenia przewinienia rywala. W 71 minucie Robert Sierka znalazł w polu karnym Szymona Pasko, lecz ten stracił piłkę w próbie ogrania przeciwników. W rewanżu Wiśniewski znakomicie dograł do Cetnarowicza, ale ten nieatakowany na piątym metrze źle trafił w piłkę. Kwadrans przed końcem z rzutu wolnego z 18 metrów strzelał Speichler, ale Gorczyca sparował futbolówkę na rzut rożny. W 84 minucie bardzo ładną akcja popisali się gospodarze. Prawą stroną popędził Pęczak i dośrodkował w pole karne, gdzie przy długim słupku stał Paweł Buzała. Odegrał głową do Wiśniewskiego, który mimo doskonałej sytuacji pozwolił złapać piłkę Gorczycy. Przed końcem ostatnią okazję mieli katowiczanie. Damian Sadowski odegrał w poprzek pola karnego do Damiana Mielnika. Skrzydłowy gości z dwóch opcji wybrał odegranie, ale z nienajlepiej podanej piłki uderzył niecelnie Sierka. Ostatnim akcentem tego spotkania był niecelny strzał Wiśniewskiego, po którym sędzia odgwizdał zwycięstwo miejscowej Lechii.

Gdańsk pozostaje niepokonany od siedmiu kolejek, co dobrze wróży przed najważniejszym w sezonie meczem z Arką Gdynia. Katowiczanie liczyli, że po okazałej wygranej z Motorem u siebie i po dobrej, mimo porażki, grze w Bielsku, regularnie zaczną dopisywać punkty do swoich zdobyczy. Z wybrzeża planowali przywieźć minimum punkt, lecz cały ich komplet na boisku zapewnili sobie gospodarze. Kiedy gdańszczanie żyją pierwszymi od niemal dekady prawdziwymi derbami, GieKSa martwi się jak przełamać trwającą od dłuższego czasu niemoc. Przed zimową przerwą zostały do rozegrania cztery mecze na własnym boisku i nikt w drużynie nie wyobraża sobie innego scenariusza niż 12 punktów.

Autor: Maleks

Źródło: gkskatowice.eu