Relacja GieKSiarza (Świętochłowice)
Dnia 19 sierpnia odbył się turniej kibiców w świętochłowickich Lipinach. Organizatorem imprezy były ekipy GieKSy ze Świon oraz Torcida Lipiny. Ale zacznijmy od początku. Na pomysł organizacji wpadliśmy ok. tygodnia wcześniej podczas dzielnicowego kopania piłki. Długo nie trzeba było czekać, a już zostały podzielone obowiązki. Jako, że turniej miał się odbyć na lipinach organizacją boiska, sprzętu, pucharów zajęli się chłopcy z Górnika, zaś y mieliśmy zadbać o gastronomie w pełnym tego słowa znaczeniu. Jeżeli mamy boisko i plan na żarełko wiec jest jeszcze jedna sprawa, trzeba było dobrać drużyny do turnieju, tak więc zaprosiliśmy Załęże, GOS i gospodarze jako reprezentanci GieKSy i Godula, Chropaczów, Paśniki oraz Lipiniorze ze strony Górnika. W dzień przed turniejem wraz z C. robimy tour po marketach w celu grubszych zakupów, po kilku godzinach mamy wszystko… prawie wszystko. Brakowało najważniejszego – piwa! Kilka telefonów i w samochodziku ląduje kilka skrzyneczek. Wieczorem niestety zaczyna się psuć, kilka drużyn daje znak,że nie mogą uczestniczyć w zabawie, na szybko wysyłamy kolejne zaproszenia ale cisza. No cóż nie załamujemy rąk i gramy czym mamy. Na miejsce turnieju wybraliśmy ustronne miejsce ok. 300 metrów od zabudowań, boisko w lesie przy stawie z rybaczówką i grillem gdzie zakotwiczyła gastronomia. Każda z drużyn otrzymała talony na piwo i kiełbaski, a dla kibiców piwo było po promocyjnej cenie. Punkt 9 rano na boisku melduje się 7 drużyn, szybkie roszady w składach i jest OK. Zawisły flagi Chropaczowa, Lipiny on Tour oraz transparent Trójkolorowe Świony. GieKSa wystawia jeden skład złożony z Załęża i GOS-u, plus nasi miejscowi w składzie Paśnik. Pierwszy mecz remisujemy z Lipinami, następnie przegrywamy z Chropaczowem, trzeciego meczu nie widziałem robiąc grilla, ale znów porażka. Tak wiec solidarnie z naszymi ligowcami Po każdym meczu drużyny uczestniczące przechodziły do konkurencji przeciągania liny, tutaj mecze były bardzo wyrównane, a nasz pojedynek z Chropaczowem był najbardziej wyrównany. Lina dwukrotnie nie wytrzymała i obie drużyny lądowały na ziemi… Warto dodać, że pogoda tego dnia dopisała więc znalazło się wiele osób, którym pływanie w stawie sprawiło frajdę. Dodajmy też, że aby nasze panie nie poczuły się pokrzywdzone rozgrywamy kilka meczów w dwa ognie gdzie mimo dopingu panie jak zawsze uległy Po finale wszyscy przenoszą się do rybaczówki gdzie wspólnie raczymy się browarkami i grillem przy chóralnych śpiewach. Następnie przenosimy się wspólnie na dzielnice gdzie imprezujemy do późnych godzin nocnych.
Małe podsumowanie:
Zakupiliśmy ok. 1000 piw, 170 kiełbasek, które praktycznie wszystkie rozdaliśmy drużynom i kibicom. Około 150 trójkolorowych fanów w kulminacji turnieju bawi się wspólnie. wszystkich wyników raczej nie jestem w stanie podać, ale to nie było najważniejszy tego dnia.
Źródło: zin SK1964 nr 48 (Katowice) wrzesień 2012