05.08.2017, sobota 20:00 – widzów 2400
Relacja GieKSiarza
Pierwszy wyjazd w nowym sezonie wypadł nam do bardzo dobrze już znanej Legnicy. W ostatnich latach bywamy tam bardzo często ale mimo to nadal wielu kibiców chętnie odwiedza tamtejszy sektor gości. W podróż wyruszamy ok. 14:00 transportem kołowym (mecz o 20:00). Po drodze psuje się jeden z autokarów (akurat nasz), co rzuca spory cień na szanse dojechania całej grupy do celu. Na szczęście awaria stała się nie opodal zajazdu ze stacją benzynową, która była wyposażona w spore bistro. Dlatego większość osób przymusowy postój umila sobie właśnie na tankszteli. Bohaterem całego busowego ambarasu stał się jeden z kibiców, który zawstydził kierowców naprawiając nasz środek lokomocji. Po niecałej godzinie ruszamy dalej i na miejscu jesteśmy ze sporym zapasem czasowym (ponad godzina). Wejście sprawne i pozostaje nam czekać tylko do meczu.
W między czasie gospodarze szykują się do spotkania. Wywieszają flagi i „okazjonalny” transparent, skierowany do nas „Atmosfery podgrzewanie po nocy na ścianie?”. Płótno dotyczyło akcji remontowej na grafy Miedzianki, na dzień przed meczem przez ekipę z Piotrowic. Odpowiadamy na to krótko „Zróbcie zasadzkę…” i po chwili trochę zawrzało, zwłaszcza z sąsiadującym sektorem ale poza utarczką słowną do niczego nie doszło.
Potem, doping zaczynamy od pozdrowień dla Torcidy i również „pozdrowień” dla frajerów w mundurach. Wszystko przez dochodzące do nas informacje o zajściach podczas wyjazdu Górnika do Gdańska (spontaniczne spotkanie ze Stalówką i awantura, w której jak zwykle najbardziej szkodliwi okazali się policjanci – postrzelili jednego kibica w szyję!).
Często też pozdrawiamy naszych braci z Banika, którzy wspierali nas tego dnia w 10 osób. Łączna nasza liczba to 278 w tym 17 osób z Giszowca. Na płocie wieszamy takie flagi jak VIP oraz GKS HOOL’S FROM MYSŁOWICE ponieważ z tego FC znalazło się najwięcej wyjazdowiczów (60 głów). Wisi też transparent dla „Nieobecnych” – trzymajcie się bracia PDW. Od początku lecimy z bardzo dobrym dopingiem. Z czasem tylko lepszym – co staje się domeną naszych wizyt na stadionie w Legnicy. Co ciekawe właśnie na tym spotkaniu debiut zaliczyło nowe oświetlenie i zadaszenie 3 pozostałych trybun.
Jeśli chodzi o gospodarzy to ich młyn był dobrze oflagowany i liczbowo podobny do nas. Na gnieździe zawisła mała flaga WKS-u co może świadczyć o ich wsparciu tego dnia dla Miedzi. Widać było że dopingują cały mecz i dobrze się bawią lecz w naszym sektorze nie słyszalni. Prezentują także oprawę na sektorze rodzinnym o treści „Wygramy, wygramy, wygramy” z dwoma sektorówkami (jedna w barwach, druga z namalowanymi kibicami). Najbardziej rozbawiła nas sytuacja pod koniec meczu. Fani Miedzi zdjęli flagi i zaczęli wieszać transparent mobilizujący ich na wyjazd do Opola. Nic nie byłoby w tym śmiesznego gdyby nie fakt że trwało to 10 minut (z zegarkiem w ręku). Po cichu szydziliśmy że sędzia szybciej skończy mecz niż oni poradzą sobie z transparentem. Tak się jednak nie stało, bo arbiter dał im dodatkowe 6 minut. Strasznie pechowe jak się okazało dla nas, ponieważ GKS prowadził 1:0 i wydawało się że już nic nie odbierze nam 3 punktów, aż nie odgwizdano 97 minucie karnego dla gospodarzy. Nie ma nic gorszego. W naszym sektorze chyba jedyny moment w którym zapadła cisza, jednak już po wyrównującym golu znów wspieramy naszych piłkarzy, nagradzając ich za walkę i ambicję, bo tym razem tego im nie możemy odebrać. Piłkarze podchodzą pod sektor i mogą usłyszeć słowa otuchy i kilka pochwał. Nawet niektórzy zdecydowali się przybić piątki, co u nas dawno nie miało miejsca. Mimo wszystko przypominamy piłkarzom że wciąż patrzymy im na ręce, a raczej nogi i wciąż będziemy patrzeć uważnie na ich poczynania.
Na powrocie spokój, poza małym wypadkiem. Jedno z naszych aut wpada w barierki i robi 180 stopni. Na szczęście nic się nikomu nie stało i po zadbaniu o transport każdego do domu ruszamy dalej. W Katowicach jesteśmy ok. 2:30 w nocy.
Relacja GieKSy
Są wyjazdy w miejsca, które budzą obrzydzenie, gdy pojawia się tam za często. Tak było np. z Dolcanem Ząbki. Legnica – choć w ostatnich latach gościmy tam dość często – budzi raczej pozytywne skojarzenia. Jest blisko, ale znowu nie aż na tyle, by była to masówka. Droga jest prosta i szybka, wejście na obiekt jest chyba najlepsze w całej lidze. Doping też zazwyczaj robimy tam dobry lub bardzo dobry. Drużyna rywali ma też grupę kibiców, a to jednak nie jest aż tak częsty obrazek w pierwszej lidze.
Z klubem z Legnicy kontakt jest bezproblemowy. Składamy zamówienie na bilety, wysyłane są one do nas w terminie i nigdy nie było problemu z dopisaniem kogokolwiek do listy. Ochrona także zachowuje się w porządku, a policja praktycznie się w ogóle nie wtrąca. Na wyjazd wyjechaliśmy dość wcześnie, bo chwilę po 14:00. Taki dobór godziny okazał się idealny, bo dwukrotnie na trasie mieliśmy problem z autokarami. Za pierwszym razem pojazd naprawił kibic-mechanik samochodowy, a za drugim razem koniecznością było odczekanie, by silnik się wychłodził. Ostatecznie pod stadionem pojawiliśmy się na około 75 minut przed spotkaniem. Warto zaznaczyć, że podczas tego spotkania debiutowało oświetlenie oraz dach nad pozostałymi trzema trybunami stadionu Miedzi. Naprawdę byliśmy zdziwieni, że ten mecz nie był pokazywany w Polsacie.
W Legnicy pojawiło się nas 278. W tej liczbie jest też 10 fanów Banika Ostrava. Na sektor gości weszliśmy w 276, a dwóch zakazowiczów został pod stadionem. Na płocie pojawiły się dwie flagi – VIP oraz Mysłowice. Warto zaznaczyć, że ten FC był najliczniejszą grupą na tym wyjeździe. Od pierwszej minuty ruszyliśmy z naprawdę dobrym dopingiem, który potęgował jeszcze dach nad sektorem. Im dłużej trwał mecz, tym byliśmy głośniejsi. Wszyscy byliśmy w żółtych koszulkach. Po spotkaniu podziękowaliśmy piłkarzom za walkę oraz zbiliśmy z nimi piątki. Dodaliśmy też słowa otuchy i mobilizacji na kolejne spotkania. Do kwestii piłkarskich dalej można mieć zastrzeżenia, ale mieliśmy wcześniej duże pretensje do piłkarzy o ambicję i walkę. Wczoraj, szczególnie w drugiej połowie, tego już nie brakowało. Oby to był początek lepszych wyników oraz relacji na linii kibice-piłkarze.
Kibice Miedzi w młynie pojawili się chyba w nieznacznie lepszej liczbie niż my na sektorze gości. Na pozostałych trybunach frekwencja była przyzwoita. Sam młyn też prezentował się na pewno lepiej niż podczas naszych poprzednich wizyt w Legnicy. Na płocie pojawił się transparent skierowany do nas: „Atmosfery podgrzewanie/Po nocy na ścianie?”. Dotyczył on spontanicznej akcji Trójkolorowych Piotrowic polegającej na zamalowaniu grafów Miedzi w nocy przed naszym spotkaniem. Potem wśród kibiców Miedzi krążył jeszcze plotki o kibicach GieKSy jeżdżących po mieści i krojących miejscowych z barw, ale… to zwalamy na karb szoku spowodowanego stratą kilku grafów. Transparent został u nas skwitowany krótkim: „zróbcie zasadzkę” i… to na tyle z uprzejmości pomiędzy nami. Potem u nas nie było słychać rywali, a pewnie w ich młynie nas (taka specyfika tego stadionu). Lekkie rozbawienie wzbudził też transparent o mobilizacji wyjazdowej do Opola. Sama treść była w porządku, ale wieszany był on tak długo, że prawie sędzia zdążył zakończyć spotkanie. Miejscowi mieli też oprawę na sektorze rodzinnym.
Powrót do Katowic był sprawny i spokojny. Za nami drugi wyjazd w tym sezonie. Teraz czeka nas spotkanie w Częstochowie, na które nie ma już miejsc (zostały one rozdzielone dla uczestników wyjazdu do Tarnobrzegu). Potem w terminarzu mamy Sosnowiec, ale tam pewnie wmiesza się wojewoda. A jeśli uda się pojechać to pula biletów będzie tak mała, że na pewno wszystko rozejdzie się na dzielnicach, FC i w stowarzyszeniu kibiców wśród stałych wyjazdowiczów. Kolejnym spotkaniem wyjazdowym będzie Stal Mielec, ale tam nie wpuszczają kibiców GieKSy. Wszystkich, którzy chcą dołączyć do ekipy wyjazdowej, zapraszamy do Bytowa pod koniec września.
Źródło: Gieksa.pl
Relacja Miedzi
Nasza liczba w młynie ok 320 osób. Trzeba przyznać, że zadaszenie robi robotę i przy lepszych liczbach na Trybunie C będzie miazga. Wczorajszy doping na bardzo przyzwoitym poziomie. Podczas meczu wywieszamy transparent skierowany do Gieksy. Na meczu obecne delegacje Śląska, Promienia oraz gościnnie Dynama D.
Źródło: fb/ultras miedź legnica
FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net fot. Jurgen
FILM: 05.08.2017 Miedź Legnica – GKS Katowice SKRÓT
Relacja sportowa
Miedź Legnica: Kapsa – Bartczak, Perez (80. Zieliński), Bożić, Kwame – Augustyniak, Santana (80. Garguła) – Bartkowiak, Marquitos (59. Bartulović), Łobodziński – Vojtus.
GKS Katowice: Nowak – Mokwa, Kamiński, Midzierski, Mączyński – Zejdler (74. Kalinkowski), Klemenz – Mandrysz, Foszmańczyk, Prokić – Yunis (88. Goncerz).
W meczu 2. kolejki Nice 1 Ligi GKS Katowice zremisował na wyjeździe z Miedzią Legnica 1:1. GKS wciąż nie może zdobyć legnickiego terenu, jedyny raz w sześciu spotkaniach ligowych w Legnicy udała mu się ta sztuka w sezonie 2012/2013.
W pierwszej połowie obie drużyny starały się atakować i miały szansę na zdobycie bramki. W 15. minucie piłkę w polu karnym otrzymał Tomasz Foszmańczyk, jednak jego strzał w ostatniej chwili został zablokowany. Chwilę później (17. min.) oko w oko stanął z Pawłem Kapsą Lukas Klemenz, jednak przestrzelił z główki tuż nad poprzeczką.
Miedź mogła odpowiedzieć i trafić do siatki, jednak Omar Santana uderzył z główki w polu karnym obok słupka, Wojciech Łobodziński przymierzył z ostrego kąta w Sebastiana Nowaka, kolejne próby Santany i Rafała Augustyniaka mijały bramkę GieKSy. Katowiczanie obronną ręką wyszli z opresji i oddalili momenty przewagi Miedzi, która miała w pierwszej połowie więcej z gry.
W drugiej połowie szczęście uśmiechnęło się do katowiczan już w 48. min. Tomasz Foszmańczyk wyszedł sam na sam z Kapsą i golkiper Miedzi wybronił jego płaski strzał z okolic linii szesnastego metra, ale przy dobitce wykonanej przez Pawła Mandrysza wślizgiem był już bezradny i to GieKSiarze cieszyli się pierwsi z objęcia prowadzenia.
Po straconej bramce Miedź nie poddawała się i coraz częściej zamykała GieKSę na jej połowie. Gdy wydawało się, że nic już się nie wydarzy w doliczonym czasie gry za sprawą skutecznej gry w defensywie ekipy z Bukowej, jeden z zawodników Miedzianki został sfaulowany w polu karnym, a jedenastkę na gola pewnym strzałem w lewy róg zamienił Jakub Vojtus.
W kolejnym meczu GieKSa zagra u siebie z Puszczą Niepołomice. Początek w piątek, 11 sierpnia o godzinie 20:45.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
Po beznadziejnym początku sezonu i dwóch porażkach w naszych sercach zagościł smutek. Resztkami dobrej woli liczyliśmy na to, że nowy sezon będzie nowym rozdaniem. Niestety złudzenia szybko odeszły, bo GKS Katowice w fatalnym stylu rozegrał mecze z Siarką i Pogonią. Po wielkich nerwach kibiców, spotkaniu w tygodniu z co ważniejszymi osobami w klubie, czekaliśmy z niecierpliwością na to, co wydarzy się w Legnicy. GieKSę czekało bardzo trudne zadanie – na wyjeździe zmierzyć się z jednym z faworytów do awansu.
Trener Piotr Mandrysz w porównaniu do meczu z Pogonią Siedlce dokonał kilku zmian. W środku obrony zagrał Mateusz Kamiński, do pomocy przesunięty został Lukas Klemenz (na ławkę powędrował Bartłomiej Kalinkowski). Na lewej pomocy wystąpił Andreja Prokić, a w ataku Jakub Yunis.
Od początku to Miedź zyskała przewagę optyczną i to gospodarze prowadzili grę. Katowiczanie grali niemrawo. Zwłaszcza na początek nie dojechał Klemenz, który w pierwszym fragmencie zaliczył dwie fatalne straty, po których były groźne okazje dla rywali, m.in. lob z kilkudziesięciu metrów, nad bramką Nowaka. Nie układała nam się gra w ofensywie, bo co tylko wyprowadzaliśmy kontrę, to kończyła się ona… naszym faulem. Najbardziej aktywny był Prokić, ale jego gra była chaotyczna, choć raz bardzo dobrze wyprowadził Yunisa, ten odegrał do Foszmańczyka, ale strzał Tomasza został zablokowany. Najlepszą okazję w pierwszej połowie katowiczanie mieli po rzucie rożnym, kiedy to Zejdler zagrał do Midzierskiego, ten zgrał do Klemenza, a ten z najbliższej odległości przeniósł piłkę nad poprzeczką. Miedź dominowała i stwarzała coraz częściej zagrożenie – może bez jakichś stuprocentowych sytuacji, ale kilka celnych strzałów mieli. Nie radzili sobie zupełni boczni obrońcy, a zawodnicy w środku boiska nie potrafili wyprowadzić piłki, a czasem nawet jej po prostu wybić. Najgroźniejszą sytuację Miedź miała po dośrodkowaniu na siódmy metr, a Santana w bardzo dobrej sytuacji strzelił nad poprzeczką. Mimo wszystko mogliśmy się cieszyć, że do przerwy jest remis.
Druga połowa zaczęła się… od bramki dla GKS. Sam na sam z bramkarzem wyszedł Foszmańczyk i strzelił po długim rogu, piłka przełamała ręce Kapsie, ale najszybciej zorientował się Mandrysz, który sprintem pobiegł na dobitkę i skierował futbolówkę do siatki. Katowiczanie prowadzili i… zaczęli grać nieco lepiej. Poprawili się Mączyński i Mokwa, środek też zagrał o pół poziomu wyżej. Nadal jednak to nie wystarczało do tego, by atakować Miedź. Rywale próbowali na różne sposoby – akcjami i stałymi fragmentami, ale wielkiego zagrożenia nie stwarzali. Do końca musieliśmy drżeć o końcowy rezultat. Zmiany poczynione przez trenera Mandrysza były różne – Kalinkowski wypadł średnio, Plizga – bardzo słabo fizycznie, Goncerz z walką. Sędzia doliczył aż sześć minut (efekt m.in. kontuzji Yunisa). W ostatniej z nich Miedź przeprowadziła ostatnią akcję. Szturmem w pole karne wszedł Garguła i został sfaulowany. Sędzia bez wahania podyktował jedenastkę, a skutecznym egzekutorem okazał się Vojtus. Sędzia za chwilę zakończył spotkanie.
GKS nie zagrał tak słabo jak z Pogonią, chociaż pierwsza połowa była bardzo chaotyczna i niedokładna. Całe szczęście, że udało się zdobyć bramkę, a to pociągnęło lekko poprawę jakości, głównie jeśli chodzi o organizację gry, bo nadal nie było akcji ofensywnych. Końcówka – wiadomo, ostatnia akcja i karny… Można naszych zawodników pochwalić za walkę (w większości), ale mankamentów nadal było mnóstwo. Trudno po tym meczu być optymistą, ale nie ma takiej frustracji jak po Pogoni, choć jest wielki smutek. Czekamy na mecz z Puszczą Niepołomice…
Miedź Legnica – GKS Katowice 1:1 (0:0)
Bramki: Vojtus (90-k) – Mandrysz (48)
Miedź: Kapsa- Bartczak, Perez, Bozic (79 min. Zieliński), Kwame, Augustyniak, Santana (79 min Garguła), Bartkowiak, Marquitos( 58 min. Bartulowic), Łobodziński, Vojtus
GKS: Nowak – Mokwa, Kamiński, Midzierski, Mączyński- Mandrysz, Klemenz, Zejdler ( 73 min. Kalinkowski), Prokic – Foszmańczyk ( 64min Plizga) – Yunis (88 min. Goncerz)
Ż.kartki: Perez, Santana – Midzierski, Mączyński , Mandrysz, Kalinkowski, Nowak
Sędzia: Idzik
Źródło: GieKSa.pl