10.08.2014, niedziela 12:30 – widzów 2350
Relacja GieKSiarza
W ten upalny dzień lata do Legnicy wybrało się 240 fanatyków, z czego na sektorze gości zameldowało się 231. W tym gronie nie mogło zabraknąć przedstawicieli Baníka Ostrava w sile 22, oraz Górnika Zabrze – 11 głów (dzięki za wsparcie). Na płocie wieszamy takie płótna jak: GKS Katowice (gardina), UG, Mysłowice, GieKSa On Tour oraz po jednej Górnika (1948) i Banika (King Banik). Jedziemy z dopingiem który miał swoje lepsze i gorsze momenty, jednak postawa naszych piłkarzy mocno odbiła się też na sile naszego dopingu pod koniec spotkania.
Giszowiec do Legnicy dotarł w 12 osób plus Pani „Marysieńka” na sektorach gospodarzy.
FILM: 10.08.2014 Miedź Legnica – GKS Katowice DOPING
FILM: 10.08.2014 Miedź Legnica – GKS Katowice SKRÓT
Relacja sportowa
Miedź Legnica: Bledzewski, Zgarda, Midzierski (83. Jovanović), Woźniczka, Zasada, Bartoszewicz, Feruga (84. Kakoko), Garuch, Łobodziński, Lenkiewicz (88. Szymański), Szczepaniak.
GKS Katowice: Bucek – Pietrzak, Cholerzyński, Jurkowski, Pielorz, Januszkiewicz (46. Wołkowicz) – Duda, Nawrot (46. Pitry), Ceglarz – Kujawa (62. Kamiński), Goncerz.
Sześć bramek, dwa rzuty karne, trzy czerwone kartki i zero punktów na koncie GieKSy. Tak w skrócie można opisać emocjonujący mecz 2. kolejki, w której GKS Katowice przegrał w Legnicy z Miedzią 2:4.
Spotkanie było z początku wyrównane, obie ekipy badały się wzajemnie. Jednak z minuty na minutę Miedź rozkręcała się, a GieKSa została zepchnięta do obrony i czekała na kontry. Przewaga optyczna legniczan szybko miała przełożenie na wynik.
W 27. minucie lekkim, ale zabójczym strzałem w polu karnym popisał się Daniel Feruga po zagraniu z prawej strony Wojciecha Łobodzińskiego, a wynik na 2:0 podwyższył ładnym strzałem w okienko z główki po rzucie rożnym Mateusz Szczepaniak. GKS w pierwszej połowie nie stworzył sobie zbyt wielu okazji do zdobycia bramki. Jedyny groźny strzał Sławomira Dudy z lewej strony pola karnego w okienko sparował nad poprzeczkę Andrzej Bledzewski.
Po zmianie stron było wiele emocji. GieKSa zmieniła ustawienie i zdołała wyrównać w dwie minuty po precyzyjnym trafieniu przy słupku po ziemi wprowadzonego Przemysława Pitrego już w 48. minucie i strzale Goncerza z rzutu karnego.
Potem jednak nastąpił koszmar GKS-u. Sędzia wyrzucił z boiska za faule taktyczne obrońców: Łukasza Pielorza oraz Adriana Jurkowskiego i było dziesięciu legniczan (Zgarda dostał czerwony kartonik za ful na Krzysztofie Wołkowiczu, po którym został podyktowany rzut karny) na dziewięciu katowiczan. Gospodarze wykorzystali chaos na boisku, dołożyli dwa trafienia i mogli cieszyć się z wygranej po emocjonującym meczu.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
Bramki: Feruga (27), Szczepaniak (32), Lenkiewicz (56), Garuch (60-k) – Pitry (48), Goncerz (50-k)
Miedź: Bledzewski – Zgarda, Midzierski (84. Jovanović), Woźniczka, Zasada, Bartoszewicz, Feruga (84. Kakoko), Garuch, Łobodziński, Lenkiewicz (88. Szymański), Szczepaniak.
GKS: Bucek – Januszkiewicz (46. Wołkowicz), Cholerzyński, Pielorz, Jurkowski, Pietrzak – Nawrot (46. Pitry), Duda, Ceglarz – Goncerz, Kujawa (62. Kamiński).
Ż.kartki: Midzierski, Bartoszewicz
Cz.kartki: Zgarda (49) – Pielorz (52), Jurkowski (58)
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).
Po inauguracyjnym zwycięstwie z Widzewem oczekiwaliśmy co najmniej tak dobrego wyniku, jaki padł w spotkaniu z łodzianami, ale również poprawy gry naszego zespołu. Zadanie nie było łatwe, bo rywalem miała być ofensywnie grająca Miedź Legnica Wojciecha Stawowego.
Trener Kazimierz Moskal dokonał jednej zmiany w wyjściowym składzie. Za Mateusza Kamińskiego na boisku pojawił się Michał Nawrot, ale zajął on miejsce w pomocy, a na obronę został wycofany Kamil Cholerzyński. W Miedzi mogliśmy oglądać byłego piłkarza GieKSy Daniela Ferugę.
Od początku to Miedź zabrała się za rozgrywanie piłki, a nasi zawodnicy byli nieco cofnięci. Co jakiś czas gospodarze próbowali przyspieszyć, rozegrać akcję ofensywną. Aktywny był Damian Lenkiewicz, starał się mocno Wojciech Łobodziński. Początkowo jednak aktywami Miedzi były tylko próby strzałów z dystansu. Katowiczanie niestety z przodu nie mieli żadnych okazji. Obrona GieKSy nie grała zbyt pewnie i to potwierdziło się w 27. minucie. Dośrodkowanie z prawej strony i niepilnowany Feruga pewnie strzelił do siatki. Zaledwie pięć minut później było już 2:0. Najpierw strzelał z 16 metrów Łobodziński i tylko dzięki Januszkiewiczowi, który asekurował czekającego na dobitkę rywala, nie padła bramka. Na chwilę tylko zagrożenie zostało oddalone, po rzucie rożnym głową pod poprzeczkę trafił Mateusz Szczepaniak. GieKSa w zasadzie przez całą połowę grała dość agresywnym pressingiem, ale nawet po odbiorze piłki bardzo szwankowała technika, koncentracja, celność podań. Do tego wspomniana niepewna obrona.
W przerwie trener Moskal dokonał dwóch zmian. Za Nawrota i Januszkiewicza pojawili się na boisku Przemysław Pitry i Krzysztof Wołkowicz. Obaj natychmiastowo rozruszali grę GKS. Najpierw świetna akcja na jeden kontakt właśnie Wołka z Pitrym, po czym ten ostatni wyszedł sam na sam z Andrzejem Bledzewskim i pokonał golkipera gospodarzy. Dwie minuty później był już remis. Tym razem prostopadłą piłkę otrzymał sam Wołkowicz i został sfaulowany przez Szymona Zgardę. Rywal otrzymał czerwoną kartkę, a do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Grzegorz Goncerz. Podobnie jak z Widzewem bardzo pewnie wykonał jedenastkę i GieKSa w trzy minuty doprowadziła do wyrównania. To był bardzo dobry moment naszego zespołu, bo nie dość, że udało się tak szybko wyrównać i uchwycić wiatr w żagle, to jeszcze do końca meczu GKS miał grać z przewagą jednego zawodnika. Miał, bo już dwie minuty później siły się wyrównały. Wychodzącego na czystą pozycję rywala sfaulował Łukasz Pielorz i również on ujrzał czerwony kartonik. Po rzucie wolnym było bardzo groźnie, bo Feruga strzelił w poprzeczkę, piłka odbiła się jeszcze od pleców Antonina Bucka i wylądowała na rzucie rożnym. Po chwili było już 3:2. Fatalny błąd popełnili obrońcy, którzy dali uciec Łobodzińskiemu na skrzydle, ten dośrodkował po ziemi, a Lenkiewicz na wślizgu pokonał naszego golkipera. Jakby tego było mało, w 58. minucie sędzia po raz kolejny podjął „decyzję ostateczną”, gdy Adrian Jurkowski sfaulował rywala wychodzącego oko w oko z Buckiem. Kolejna czerwień i rzut karny. Do piłki podszedł najniższy zawodnik na boisku Marcin Garuch i strzelił w środek, ale pewnie.
Miedź odzyskała dwubramkowe prowadzenie i to ona teraz grała z przewagą zawodnika. Po tym mega szalonym pierwszym kwadransie gra się uspokoiła. GieKSa w dziewiątkę niewiele mogła zdziałać, choć bardzo starali się Grzegorz Goncerz czy Przemysław Pitry (świetna zmiana), który nawet w pojedynkę próbował ratować punkty. Niestety bardzo rozrzedzone były szyki obronne. W wyniku czerwonych kartek, trener wprowadził na boisko Kamińskiego, a GieKSa przeszła na grę czwórką obrońców z… Piotrem Ceglarzem na prawej stronie. Rywale jeszcze co najmniej dwa razy mieli znakomite okazje – sam na sam – aby strzelić bramki, ale dobrze wychodził Bucek, względnie marnowali sytuację, jak Szczepaniak, który będąc sam przed bramkarzem zamiast strzelać odgrywał jeszcze do źle ustawionego popularnego Lobo. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie.
Po bardzo słabej pierwszej połowie, w drugiej GieKSa wyszła z impetem oraz zmianami, które dały zmianę wyniku. Szkoda, że nasza radość trwała tak krótko, ale to spotkanie właśnie wtedy można było uspokoić i postarać się wygrać. Czerwona kartka Pielorza zburzyła wszystko i GieKSa nie mogła się po tym pozbierać.
Po drugiej kolejce katowiczanie mają więc na koncie wygraną i porażkę. Trener Moskal będzie miał wielki problem, żeby zestawić defensywę na mecz z Niecieczą, gdyż pauzować będą Jurkowski i Pielorz. Trzeba jednak też popracować nad ofensywą, bo mimo, że Pitry i Wołkowicz pokazali przez chwilę jak się gra w piłkę, to pierwsza połowa w tym zakresie była bardzo słaba.
Źródło: Gieksa.pl