MKS Kluczbork 0-2 GKS Katowice

29.10.2016, sobota 17:00 – widzów 1190

Relacja GieKSiarza

Tym razem do Kluczborka postanawiamy wybrać się pociągiem specjalnym, co w tym sezonie stało się już u nas normą. Ostatni raz do tej mieściny podróżowaliśmy koleją w 2010 roku, gdyż ostatnimi czasy wybieraliśmy transport kołowy. Z Katowic wyruszamy chwilę po 13:00 i na miejscu jesteśmy 2 godziny później. Z dworca idziemy spacerkiem w obstawie mundurowych którzy nie szczędzą kwitów dla przyjezdnych. Trudno się dziwić, już koniec miesiąca, a normę trzeba wyrobić. Pod stadionem jesteśmy na ponad godzinę przed spotkaniem i zaczynamy powoli wypełniać sektor gości. Czas do spotkania umilamy sobie różnymi HITami puszczanymi z głośników. Nie mogło również zabraknąć nuty GzG. Na wejściu ochrona zawija 2 osoby za wniesienie piro (dołek i izba dziecka). Równo z pierwszym gwizdkiem wszyscy meldujemy się na sektorze. Łącznie jest nas 428 głów, w tym 18 Górnik i 8 Banik – dzięki za wsparcie! Giszowiec tego dnia zameldował się w 37 osób. Na płocie wiszą takie flagi jak: GOT, konfederatka KSG, UG, GKS KATOWICE i PERSONA NON GRATA. Nie zabrakło również transparentu HENIU TRZYMAJ SIĘ. Od pierwszej do ostatniej minuty lecimy z bardzo dobrym dopingiem, który z czasem staje się tylko lepszy. Nie zabrakło również pozdrowień dla miejscowego zarządu, który jak żaden inny w Polsce podchodzi racjonalnie do kibiców. W drugiej połowie prezentujemy folię „Persona Non Grata” która zostaje podświetlona różnej maści pirotechnikom. Jedna z rac ląduje też na murawie, a całość powoduje spore zadymienie. Po meczu śpiewamy i dziękujemy piłkarzom za kolejne zwycięstwo i czekamy aż miejscowi rozejdą się do domów. Jeśli chodzi o fanów gospodarzy to wywieszają jedną flagę MKS KLUCZBORK i tworzą ok. 50 – osobowy młyn. Na początku rzucają trochę serpentyn i prowadzą mocno przerywany doping. W drodze powrotnej różnego rodzaju śpiewy, które prawdopodobnie były wymówką do ataku Policji na tyły pochodu kibiców. Psiarnia uderza w fanów nie szczędząc pałek i miotaczy gazów. Dochodzi do dwukrotnego spięcia, w których policja próbuje zawinąć chłopaków od nas, co się im nie udaje. Stanowcza postawa kibiców powoduje to że policja szybko traci ochotę do walki, mimo to mamy kilka osób konkretnie zagazowanych. Razem z nami były również dzieci które pytały się „dlaczego policja bije ludzi?„. Na szczęście żaden z maluchów nie ucierpiał, choć nie wiele brakowało. Po paru minutach ruszamy dalej, a do końca marszu słychać tylko przyśpiewki anty policyjne. Po dotarciu do cuga rozsiadamy się na swoich miejscach i odczekujemy trochę zanim ruszy pociąg. Na odchodne w palanterie leci jeszcze trochę piro i w Katowicach meldujemy się chwilę po 22:00.

ZAWSZE I WSZĘDZIE… !!! ACAB!!!

Relacja GieKSy

Wyjazdy do Kluczborka obrosły w Polsce w legendę. Nie ma drugiego takiego klubu w kraju, który tak świetnie traktuje przyjezdnych kibiców. Darmowa woda, herbata, bułka, czy uprzejmi stewardzi – wszystkie to powoduje, że mimo mało atrakcyjnego kibicowsko rywala każdy chce się tam wybrać. Niedawno odczucia kibiców potwierdził Polski Związek Piłki Nożnej przyznając klubowi z Opolszczyzny nagrodę za wzorową obsługę kibiców przyjezdnych.

Sektor gości w Kluczborku może pomieścić ponad 100 osób, ale nikt z MKS-u nigdy nie robi problemów ze zwiększeniem tej liczby. Tak było i teraz – dostaliśmy zapewnienie, że możemy przyjechać w takiej liczbie w jakiej chcemy i że na pewno każdy wejdzie na stadion. Warto dodać, że bilety zostały po raz kolejny przywiezione do nas osobiście przez ichniejszego kierownika ds. bezpieczeństwa.

Zdecydowaliśmy się na podróż pociągiem specjalnym. Na prośbę gospodarzy pojawiliśmy się na stacji w Kluczborku już o 15:00, a więc dwie godziny przed spotkaniem. Po mniej więcej 10 minutach wyruszyliśmy w długą i pieszą podróż na stadion. Wszystko w asyście policji, która widać było, że jest lekko przerażona naszą liczbą. Na około 80 minut przed meczem dotarliśmy pod sektor gości i dość sprawnie zaczęliśmy wchodzić na obiekt. Miejscowy klub przygotował dla nas dwa stoiska z cateringiem (było też piwo) oraz otworzył sektor buforowy, byśmy nie byli wszyscy ściśnięci w  jednym miejscu.

Ostatecznie na stadionie pojawiło się nas 428 w tym 18 kibiców Górnika Zabrze oraz 8 fanów Banika Ostrava. Bardzo ładnie wyglądało oflagowanie naszego sektora. Od pierwszej minuty ruszyliśmy z dobrym dopingiem, który tego dnia był ciągły i nie schodził poniżej naszego poziomu. W drugiej połowie zaprezentowaliśmy oprawę składającą się z folii – „Persona non Grata”, która została podświetlona dużą ilością pirotechniki. Po wygranym meczu kolejny raz w tym sezonie cieszyliśmy się wspólnie z piłkarzami. Miejscowi kibice wystawili skromny, kilkudziesięcioosobowy młyn z jedną flagą. Prowadzili doping przez całe spotkanie, ale u nas byli praktycznie niesłyszalni.

Powrót upłynął spokojnie, choć na przemarszu powrotnym do stacji w Kluczborku doszło do zamieszania na tyłach z policją. Wszystko jednak się dość szybko wyjaśniło i z Kluczborka odjechaliśmy 15 minut przed czasem. W Katowicach zameldowaliśmy się o 22:15 i w dobrych humorach rozeszliśmy się do domów.

Źródło: GieKSa.pl

FILM: 29.10.2016 MKS Kluczbork – GKS Katowice DOPING

FILM: 29.10.2016 MKS Kluczbork – GKS Katowice OPRAWA

FILM: 29.10.2016 MKS Kluczbork – GKS Katowice BRAMKI

FILM: 29.10.2016 MKS Kluczbork – GKS Katowice SKRÓT

FILM: 29.10.2016 MKS Kluczbork – GKS Katowice SKRÓT (2)

Relacja sportowa

MKS Kluczbork: Pogorzelec, Nitkiewicz, Ganowicz, Gierak, Kwaśniewski, Kubiak (82. Sanocki), Deja, Orłowicz (21. Olszewski), Gondek (67. Kowalczyk), Swędrowski, Kojder.

GKS Katowice: M. Abramowicz, Czerwiński, Kamiński, Praznovsky (85. Szołtys), D. Abramowicz, Zejdler, Kalinkowski (78. Duda), Mandrysz, Foszmańczyk, Wołkowicz (74. Garbacik), Goncerz.

W meczu 15. kolejki 1 ligi GKS Katowice wygrał na wyjeździe z MKS-em Kluczbork 2:0. To czwarta wygrana wyjazdowa podopiecznych trenera Jerzego Brzęczka i tym samym czwarty mecz bez porażki.

GKS-owi przyszło zmierzyć się dzisiaj z przedostatnią drużyną w tabeli, która na dodatek miała od początku problemy z kontuzjami. Przed pierwszym gwizdkiem kontuzji podczas rozgrzewki doznał Bartosz Brodziński, a w trakcie meczu boisko musiał opuścić Adam Orłowicz.

GieKSa wystąpiła dzisiaj w innym ustawieniu. Formacja 4-2-3-1 ze skrzydłowymi Pawłem Mandryszem i Krzysztofem Wołkowiczem miała sprawić, że Trójkolorowi zyskają przewagę w bocznych sektorach boiska i zdominują rywali. Tak też się stało, spotkanie toczyło się głównie po bokach boiska, a GieKSa stworzyła sobie kilka groźnych sytuacji, które powinna zamienić na bramkę.

Sygnał do ataku dał w 26. minucie Paweł Mandrysz, który z ostrego, prawego kąta minimalnie przestrzelił obok prawego słupka. Równie dogodną okazję miał w 30. minucie Grzegorz Goncerz po prostopadłym podaniu Bartłomieja Kalinkowskiego, lecz trafił metr od bramki po ziemi. Najbliżej zdobycia prowadzenia był jednak Dawid Abramowicz, który przy próbie dośrodkowania z lewego skrzydła trafił w poprzeczkę.

I wreszcie nadszedł ten moment, który zbliżał się nieuchronnie. MKS zamknięty na własnej połowie stracił gola w 38. minucie po tym, jak w zamieszaniu podbramkowym najbardziej czujny był Paweł Mandrysz. Przyjął piłkę, uderzył mocno przy lewym słupku z kilkunastu metrów i dał GKS-owi zasłużone prowadzenie. Gospodarze nie stworzyli w pierwszej połowie poważnego zagrożenia pod bramką Trójkolorowych, skupiając się na kontrach i stałych fragmentach gry, ale było to za mało i to GKS był pewny swego w tym meczu.

Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. GieKSa dążyła do podwyższenia prowadzenia, a bliski tej sztuki był znów Grzegorz Goncerz, ale minimalnie pomylił się po idealnej kontrze i podaniu Alana Czerwińskiego z prawego skrzydła po wznowieniu gry po przerwie. Konsekwentna gra GKS-u opłaciła się, dołożyła w 71. minucie drugą bramkę po rzucie wolnym wykonywanym przez Łukasza Zejdlera. Dowiozła zwycięstwo spokojnie do ostatniego gwizdka. MKS nie miał żadnych atutów, by zagrozić poważnie GieKSie w tym spotkaniu, choć dobrą okazję w końcówce zmarnował wprowadzony Maciej Kowalczyk, którego strzał z kilku metrów piękną paradą powstrzymał Mateusz Abramowicz.

W kolejnym meczu GKS zagra z Olimpią Grudziądz u siebie. Początek meczu 4 listopada (piątek) o 19:00.

Źródło: gkskatowice.eu

Relacja sportowa

Dzisiejszy mecz w Kluczborku miał bardzo duże znaczenie jeśli chodzi o układ tabeli, ewentualna wygrana dawała nadzieję na dogonienie aktualnego lidera Zagłębia Sosnowiec. Po ostatnim średnim występie w Śląskim Klasyku przeciwko Górnikowi trener Jerzy Brzęczek wprowadził kilka zmian w wyjściowym składzie katowiczan. W bramce niezmiennie od kilku spotkań Mateusz Abramowicz w linii obrony od prawej zagrali Czerwiński, Kamiński, Praznovsky i wracający na obronę Dawid Abramowicz w miejsce Garbacika. Jeśli chodzi o pomoc to duet defensywny pozostał bez zmian a na skrzydłach zagrali nieobecny w poprzednim meczu Wołkowicz oraz powracający do wyjściowej jedenastki Mandrysz. W ataku wyszedł kapitan GieKSy Grzegorz Goncerz a za jego plecami zagrał Foszmańczyk, który wszedł na pozycję Lebedyńskiego.

Pierwszą groźniejszą akcję stworzyli gieksiarze w 4 minucie, kiedy to po błędzie obrońcy Wołkowicz wchodził w pole karne chcąc odegrać do Goncerza lecz skutecznie wybili piłkę gospodarze na rzut rożny. Chwilę później mieliśmy pierwszy strzał w tym meczu autorstwa Praznovskiego lecz niecelny. Początek spotkania był dość senny, drużyny badały się nawzajem a gra toczyła się w środku pola nie przynosząc żadnych efektów. W 18 minucie byliśmy świadkami pierwszego celnego strzału w meczu w wykonaniu Goncerza, lecz strzał z 25 metrów był za słaby by zaskoczyć bramkarza z Kluczborka. Katowiczanie prowadzili grę i starali się kreować sytuację, ale gospodarze dobrze bronili dostępu do swojej bramki. Bardzo dobrą akcję gieksiarze przeprowadzili w 30 minucie spotkania, kiedy to po kombinacyjnej akcji Czerwińskiego, Wołkowicza i Kalinkowskiego ten ostatni zagrał prostopadłą piłkę do Goncerza, niestety strzał kapitana powędrował obok prawego słupka bramkarza. Groźnie było także w 34 minucie, kiedy to centrostrzał Abramowicza uderzył w poprzeczkę bramkarza gospodarzy. W 38 minucie goście w końcu strzelili bramkę na 1:0. Dośrodkowanie Zejdlera na Kamińskiego ten zgrywa do środka, gdzie panuje duży chaos, najprzytomniej zachowuję się w nim Foszmańczyk, który wycofuję piłkę na 10 metr do Mandrysza a ten plasowanym strzałem pokonuje Pogorzelca. Pierwsza połowa mimo, że nie była obfita w sytuację bramkowe to GieKSa miała więcej z gry i słusznie prowadziła po pierwszej połowie.

Pierwszą akcję w drugiej połowie skonstruowali piłkarze GieKSy. Czerwiński popędził prawym skrzydłem i zgrywał do środka do Goncerza, ale strzał był niecelny i przeleciał obok bramki gospodarzy. W 53 minucie gospodarze mieli bardzo podobną okazję do tej bramkowej katowiczan, lecz zawodnik z Kluczborka nie trafił w piłkę, którą zebrał Foszmańczyk i popędził do kontry. Zagrał na prawo do Czerwińskiego a ten dojrzał dobrze ustawionego Goncerza, który chciał uderzyć po długim rogu bramkarza, ale próba była niecelna. Następnie z dystansu spróbował uderzyć Foszmańczyk, ale wysoko nad bramką. Następne minuty to całkowita dominacja katowiczan, którzy przez dłuższy czas utrzymywali się z piłką na połowie MKS-u. Dominacja GieKSy przełożyła się w końcu na bramkę. Z rzutu wolnego z prawej strony boiska centrował Zejdler, piłka przeleciała przez kocioł piłkarzy w polu karnym i wpadła do siatki. Chwilę później Garbacik zmienił dobrze spisującego się dziś Wołkowicza i zajął miejsce na lewej obronie a Abramowicz powędrował do pomocy. Końcowe minuty spotkania polegały na próbach ataku ze strony gospodarzy i kontrach katowiczan, ale w 91 minucie to Kluczbork miał stuprocentową sytuację z prawego skrzydła piłkę podawał Sanocki do Kowalczyka, który stał niekryty na 8 metrze, ale wspaniała interwencją Abramowicza uratowała katowiczan od straty bramki. W drugiej połowie GieKSa pokazała więcej dojrzałości i mądrości w swojej grze co zaowocowało dominacją drugiej połowy i potwierdzeniem, że to Gieksiarze walczą o awans a gracze MKS-u o uniknięcie spadku z pierwszej ligi.

MKS Kluczbork – GKS Katowice 0:2
Bramki: Mandrysz (38), Zejdler (72)
MKS: Pogorzelec – Nitkiewicz, Ganowicz, Gierak, Kwaśniewski, Kubiak (83. Sanocki), Deja, Orłowicz (19. Olszewski), Gondek (67. Kowalczyk), Swędrowski, Kojder.
GKS: M.Abramowicz – Czerwiński, Kamiński, Prażnovsky (84. Szołtys), D.Abramowicz – Mandrysz, Kalinkowski (79. Duda), Zejdler, Foszmańczyk, Wołkowicz (75. Garbacik) – Goncerz.
Ż.kartki: Kwaśniewski, Ganowicz – Czerwiński, Wołkowicz, Duda
Sędzia: Jacek Małyszek (Lublin).

Źródło: GieKSa.pl