Relacja kibica GieKSy
W sobotnie popołudnie przeżyliśmy prawdziwe déjà vu… Może nikt nie spodziewał się cudów od nowego zaciągu i magii nowego trenera, ale KU*WA wszyscy wierzyli, że kopacze pokażą charakter i ambicję! Ludzie przyodziani w trykoty GieKSy pokazali dokładnie takie same pseudoumiejętności jak w zeszłym sezonie – też chuja zagrali i dostali trójeczkę. Nim wszyscy GieKSiarze (455 osób) weszli do klatki to jeszcze czekały na nich dwie niespodzianki… Na początek kamerowanie po wyjściu z autokarów, a potem darmowe bułki od miejscowych działaczy (+ woda). Wielkie brawa! Jednak na szczęście są stadiony, na których kibice przyjezdni nie są złem koniecznym! Na płocie zawisły trzy flagi: GKS KATOWICE, Małopolska i Jaworzno. Doping od początku meczu praktycznie nie istniał, były jakieś próby, ale na tym się skończyło… W drugiej połowie, przy takiej postawie grajków – w klatce były tylko rozmowy… Powody do radości mieli kibice MKS-u, którzy przez cały mecz bardzo dobrze się bawili. Wywiesili kilka flag i prezentują oprawę na którą składały się transparenty na kij.
Po końcowym gwizdku wykrzykujemy do grajków: „wypie*dalać, wypie*dalać!” i w ponurych nastrojach wracamy do Katowic. Do Kluczborka jechało z nami 11 kibiców KSG i 3 z Banika – dzięki za wsparcie!
Poniżej komunikat z oficjalnej strony MKS-u Kluczbork (mkskluczbork.pl), jaki ukazał się po meczu. Właśnie tak się buduje relacje z kibicami! Oby więcej takich ludzi w naszej piłce!
„Zarząd MKS Kluczbork oraz Służby Porządkowe pragną wyrazić słowa podziękowania dla Kibiców GKS Katowice za dobrą postawę przed, podczas i po meczu MKS Kluczbork – GKS Katowice w dniu 4 września 2010 r. Kibice z Katowic udowodnili, że stadion może być bezpiecznym miejscem sportowej rywalizacji i żywiołowego dopingu. Życzymy Kibicom GieKSy wielu radosnych chwil i w przyszłości ponownie zapraszamy do Kluczborka”.
Jackoow
Źródło: zin SK1964 nr 26 (Katowice) wrzesień 2010
Relacja Kluczborka
Mecz z GKS-em gromadzi u nas w młynie ok. 180 szala. Na płocie wieszamy nasze główne flagi z Kluczborskimi Rezydentami na czele. W drugiej połowie robimy oprawę na którą składają się transparenty na kijach. Co do gości to jak sami się oceniają przybywa ich 455 osób. Doping średni z ich strony i skupiający się bardziej na tym co myślą na temat swoich piłkarzyków. U nas doping przez cały mecz , w pewnych momentach nawet i bardzo dobry, który niesie naszych piłkarzy do łatwego zwycięstwa nad Gieksą 3:0.
Źródło: zin SK1964 nr 26 (Katowice) wrzesień 2010
FILM: 04.09.2010 MS Kluczbork – GKS Katowice BRAMKA (1)
FILM: 04.09.2010 MS Kluczbork – GKS Katowice BRAMKA (2)
FILM: 04.09.2010 MS Kluczbork – GKS Katowice BRAMKA (3)
FILM: 04.09.2010 MS Kluczbork – GKS Katowice
Relacja sportowa
MKS Kluczbork: Stodoła – Orłowicz, Jagieniak, Wilusz, Stawowy, Niziołek, Copik (88. Skwara), Wodniok, Nitkiewicz (73. Hober), Tuyszński, Półchłopek (82. Glanowski)
Trener: Grzegorz Kowalski
GKS Katowice: Jacek Gorczyca – Paweł Olkowski (61. Mateusz Sroka), Gabriel Nowak, Adrian Napierała, Tomasz Sokołowski, Grzegorz Goncerz, Kamil Cholerzyński, Piotr Plewnia, Janusz Dziedzic, Rafał Sadowski (61. Piotr Piechniak), Michał Zieliński (46. Krzysztof Kaliciak)
Trener: Wojciech Stawowy
Bramki: Kamil Nitkiewicz (29), Rafał Wodniok (55), Patryk Tuszyński (87) -
Sędzia: Marek Karkut (Warszawa)
Ż. kartki: Kamil Nitkiewicz, Wojciech Hober – Tomasz Sokołowski, Grzegorz Goncerz, Piotr Plewnia, Piotr Piechniak, Michał Zieliński
Nie pomogły zmiany, które w ostatnim tygodniu zaszły w GieKSie. W meczu szóstej kolejki I ligi GKS Katowice przegrał w Kluczborku z MKS-em 0:3. Wynik zatem identyczny jak w wiosennym meczu obu drużyn na obiekcie w Kluczborku.
„Jak zagra GKS, w którym poza trzema nowymi zawodnikami inny jest też system gry? Odpowiedź poznamy za niespełna dwie godziny!” – tak pisaliśmy bezpośrednio przed rozpoczęciem spotkania w Kluczborku. Po meczu już wiemy – system gry się zmienił i widać było pierwsze zmiany wprowadzone przez nowego szkoleniowca. Bez zmian jednak w sferze wyniku – znów musieliśmy przełknąć gorzką porażkę.
Już w ustawieniu drużyny na boisku widać było rękę Wojciecha Stawowego. Na szpicy grał Zieliński, nieco za nim na skrzydłach Sadowski i Goncerz. W środku drugiej linii trójka Dziedzic, Plewnia, Cholerzyński, z których każdy miał inne zadanie. W obronie miejsce pauzującego Kowalczyka zajął Nowak, a z lewej strony ustawiony został Sokołowski. Zaczęło się obiecująco, choć GieKSa nie prowadziła huraganowych ataków. Pomysł trenera na grę wydawał się prosty – GieKSa miała utrzymywać się przy piłce, a to zadanie realizowali głównie pomocnicy do spółki z obrońcami. GieKSa próbowała gry kombinacyjnej, by w ten sposób przedostać się pod bramkę gospodarzy. W tym elemencie dominował Sadowski. Gdy się nie udawało Zielińskiego długimi podaniami uruchamiali nasi obrońcy. GieKSa miała przewagę, ale bramkę nieoczekiwanie zdobył MKS. W 29 minucie rzut wolny z dystansy wykonywał aktywny w całym spotkaniu Copik. Uderzył wprost w Gorczycę, który już miał piłkę w rękach, jednak w jakiś sposób ją wypuścił. Pierwszy dopadł do niej Nitkiewicz i z całej siły wpakował do bramki. MKS nie stworzył ani jednej groźnej sytuacji, ale objął prowadzenie. Ta bramka chyba podcięła skrzydła naszym, którzy grali coraz ostrzej. Jeszcze przed przerwą żółte kartki obejrzeli Plewnia, Goncerz, Olkowski i Dziedzic, ale ostra gra nie spowodowała, że stwarzaliśmy sytuacje. Do przerwy warto odnotować już tylko przebojową akcję Sadowskiego, którą niecelnym strzałem zakończył Goncerz.
Przed drugą połową liczyliśmy, że poza utrzymywaniem się przy piłce uda się także poważnie zagrozić bramce Stodoły i strzelić gole. Niestety nie doczekaliśmy się ani jednego, ani drugiego. Zupełnie niewidoczny był Kaliciak, który od początku drugiej części gry zastąpił Zielińskiego. Gra GieKSy nie kleiła się jak w pierwszych 30 minutach, a MKS poczuł, że może znów pokonać GKS. Kapitalne zawody rozgrywał Copik, który walczył o każdy centymetr boiska i był najczęściej faulowanym graczem gospodarzy. Pierwsze 10 minut drugiej połowy mocno rozczarowało, bo drużyny demonstrowały raczej kopaninę niż realizację misternej taktyki. Mimo tego znów gola zdobyli gospodarze. Wreszcie przeprowadzili składną akcję, po której głową strzelał Nitkiewicz. To uderzenie kapitalnie wybronił Gorczyca, jednak wobec dobitki Wodnioka był już bezradny. Po drugim golu dla MKS-u wiadomo było, że trudno będzie o choćby punkt. Tymczasem zawodnicy GieKSy kontynuowali swój festiwal ostrej gry. Kolejnymi żółtymi kartkami ukarani zostali Sokołowski i Piechniak, który w 61 minucie zmienił Sadowskiego. Na placu gry zameldował się wtedy także Sroka, który zastąpił dobrze spisującego się Olkowskiego. Trudno powiedzieć, że były to dobre zmiany, bo pięć minut później skurcze zaczęły łapać Dziedzica, a Sokołowski ledwo biegał. W tej sytuacji trudno było liczyć na zryw GieKSy. Tymczasem MKS kontynuował swoje dzieło zniszczenia dobijając GKS w 87 minucie. Z lewej strony w pole karne dośrodkował Glanowski, a głową piłkę trącił Tuszyński na tyle skutecznie, że tuż przy słupku wpadła do bramki GieKsy po raz trzeci. Po tym golu przy gorących oklaskach z boiska zszedł Copik – najlepszy gracz spotkania.
Meczem z MKS-em Kluczbork zawodnicy GieKSy pokazali trenerowi Stawowemu ile pracy jeszcze przed nim. Pocieszające jest to, że szkoleniowiec GieKSy wie w czym leży problem. Tak twierdził bezpośrednio po spotkaniu. Oby udało mu się go rozwiązać i to szybko. Oceniając nowych zawodników trzeba powiedzieć, że gołym okiem widać braki kondycyjne u Sokołowskiego i Dziedzica. Zieliński grał tylko 45 minut i pokazał, że potrafi dobrze przyjąć nawet trudną piłkę. Znów z dobrej strony pokazał się Sadowski, który wreszcie wystąpił w pierwszej jedenastce.
Źródło: gkskatowice.eu