MZKS Arka Gdynia 0-1 GKS Katowice AWANS

26.05.2024, niedziela 15:00 – widzów 12 821

Relacja GieKSiarza

Po tym, jak gdynianie, mimo przewagi na boisku, przejebali derby trójmiasta w przedostatniej kolejce, było wiadomo, że na koniec sezonu GieKSa powalczy z Arką o bezpośredni awans. Emocje, jakie towarzyszyły temu spotkaniu, sięgały więc zenitu. W Katowicach nadzieja i wiara w sukces była ogromna, gdyż drużyna była w przysłowiowym gazie. Odwrotnie było wśród Śledzi, którzy przez większość sezonu okupowali miejsce premiowane, lecz ich ostatnie porażki sprawiły, że GKS zbliżył się na tyle, że mógłby ich zastąpić. Gdynianie czuli więc niepokój i na jeden z treningów żółto-niebieskich wybrała się ekipa HFA, by zmotywować swoją drużynę, a nagranie z tego wydarzenia stało się motywem wielu prześmiewczych przeróbek. Chyba nigdy tak wielu kibiców innych klubów, tak mocno, jak podczas tego meczu, nie trzymało kciuków za GieKSę. Życzenie powodzenia nadsyłano nam z całego kraju, nawet od wrogich ekip, które chciałyby w końcu zobaczyć nas w Ekstraklasie. Jedni robili to z nienawiści do Arkowców, jak Lechiści którzy powiesili nawet na naszej trasie transparent „GIEKSA DOBIJ TĄ KURWĘ”, a inni z przyjaźni jak nasi zabrzańscy bracia, którzy głośno nas dopingowali już dzień wcześniej podczas swojego wyjazdu do Szczecina – dzięki!
Liczba GieKSiarzy, jaka chciała uczestniczyć w tym wyjeździe, była ogromna, lecz mimo zwiększenia nam puli dzięki kibicom Arki (dzięki- piłka nożna dla kibiców), nie zaspokojono naszych potrzeb nawet w połowie, bo sektor gości jest po prostu za mały. Przyznane bilety zostały podzielone już na długo wcześniej pomiędzy grupy kibicowskie na Bukowej i nie było szans, by ktoś mógł się załapać w ostatniej chwili. Reszcie z nas pozostało oglądanie meczu w telewizji, do czego również przygotowywały się Katowice, bo na ulicy Mariackiej postanowiono utworzyć w lokalnych knajpach strefę dla kibiców, ale i tam na tydzień przed spotkaniem wolnych stolików brakowało. To tylko minimalnie pokazuje skalę wiary w powrót GKS-u do Ekstraklasy, jaka nam towarzyszyła. Bo ta wiara wręcz ociekała pychą przez pewność siebie, bo nikt nie dopuszczał innej opcji. Wszyscy na Śląsku żyli tym meczem i wyczekiwali niedzieli.
Na zbiórkę z samego rana większość przyszła po nieprzespanej nocy, bo nie potrafili zmrużyć oka. Ponieważ wyjazd wypadł akurat 26 maja, w dniu święta najważniejszej kobiety w życiu każdego mężczyzny, w podróż ruszamy pod hasłem „PRZEPRASZAMY NASZE MAMY, LECZ O AWANS DZISIAJ GRAMY”. Wystartowaliśmy specjalem chwile przed 6:00 rano, a klimat w pociągu nie przypominał poprzednich eskapad koleją. Dało się wyczuć napięcie i pozytywny ładunek emocji wynikający z nadziei na zwycięstwo. Już od katowickiego dworca, aż do samego trójmiasta pali się różnoraka pirotechnika, która naznaczyła naszą trasę. Na głównym dworcu w Gdyni jesteśmy o 13:00, pogoda, jak i humory dopisują. Psiarnia prowadzi nas do autobusów przegubowych, którymi ruszyliśmy w stronę areny najważniejszego meczu GieKSy od lat. Po drodze widać tłumy Arkowców „pozdrawiające” nas środkowym palcem, podążające w tym samym kierunku. Największy pochód zorganizowali żółto-niebiescy spod znaku „Dzikiego Zachodu”, podczas którego nie brakowało piro.
Pod stadionem, ostatni z autobusów, zatrzymał się na wysokości knajpy, w której raczyli się trunkami Śledzie. Obie grupy próbowały złapać się za łby, lecz oddzielająca nas psiarnia zapobiegła starciu. W zamieszaniu jeden z nas wyrywa policyjną pałkę, przy okazji częstując nią właściciela. Wściekła psiarnia próbuje go zawinąć, lecz postawa reszty udaremnia zamiary policji, która konkretnie gazuje wszystkich krewskich GieKSiarzy i cały autobus – CHWDP! Na szczęście w komplecie wchodzimy na sektor. Wszyscy z szalem i ubrani na żółto. Co ciekawe, Arkowcy również zapowiadali się, że na ten mecz każdy miał przyjść na żółto, lecz ta sztuka średnio im wyszła.
Na długo przed startem, MZKS bluzga na nas, więc i my nie pozostajemy im dłużni, lecz gdy rozpoczął się mecz, skupiliśmy się na wspieraniu tej jedynej prawdziwej GieKSy! Tego dnia, mimo bijącego słońca w nasz sektor, wszyscy dawali z siebie wszystko, zdzierając gardła na całego. Na wyposażeniu mamy 7 flag, choć nie wszystkie znalazły się na płocie. Wieszamy też dwa okazjonalne transparenty. Jeden dla fanatyka, któremu niedawno urodził się drugi syn „Iras Martyna gratulujemy syna!” i drugi ze wsparciem dla kibica z Żor „Marksiu jesteśmy z Tobą!”. Mamy też transparent na kijach z dedykacją dla mam, który stał się tłem pocztówki od synów, którzy wysyłali życzenia prosto ze stadionu („Mamo kocham Cię”).
Młyn, jak i stadion Arki nabity. Dobrze prezentuje się ilość szali, lecz u nas niesłyszalni. W pierwszej połowie rozwijają ładną sektorówkę przedstawiającą pięć postaci z czaszką zamiast twarzy w barwach MZKS-u. Oprawa pod hasłem „WASZ STRACH – NASZA SIŁA, CAŁY REGION – ARKA GDYNIA”, została uzupełniona machajkami oraz niebieskimi świecami dymnymi i żółtymi racami, co przerwało mecz na chwilę.
Niedługo po wznowieniu gry, cieszymy się z prowadzenia za sprawą Adriana Błąda. U nas euforia, a u w sektorze Arki widać jak wielki był to dla nich cios, tym bardziej że ten zawodnik, wcześniej reprezentował ich barwy. Do końca połowy Arkowcy rozwieszali już tylko swoje flagi, wśród których nie brakowało barw zgód z Bytomia, Krakowa i Poznania. W drugiej części meczu na „Górce” pojawiła się mała sektorówka „UAG”, po czym spalono jeszcze ok. 70 rac. Ogólnie Arkowcy dobrze się prezentowali. Wypełniony młyn, tysiące szali i dwie oprawy.
Wydarzenia na boisku bacznie były śledzone przez kibiców, którzy w skupieniu obserwowali każdy strzał i podanie. GieKSa była zespołem zdecydowanie lepszym i choć bramkarz gospodarzy wyciągał piłkę z siatki trzykrotnie, to wygraliśmy skromnie 1:0.
Na koniec każdy w naszym sektorze czekał na ostatni gwizdek, który poprzedziło odpalenie symbolicznych 19 rac, bo tyle lat czekaliśmy na powrót do ekstraklasy. Na przedzie wieszamy też transparent odnoszący się do już kultowego hasła sprzed lat – „Ekstraklasa a̶l̶b̶o̶ ̶śm̶i̶e̶r̶ć̶”. To, co się działo wśród nas po zakończeniu przez sędziego spotkania, jest nie do opisania. Kiedy jedni skakali z radości, inni wciąż nie dowierzali. Nie zabrakło uścisków i łez, które uwolniły się, gdy dotarła do nas świadomość, że po prawie dwóch dekadach wracamy tam, gdzie nasze miejsce.
Gdy nasza drużyna podbiegła pod nasz sektor, długo fetowaliśmy sukces. Nie zabrakło wspólnych śpiewów i wiwatów. Kibice głośno przyznali się, że mylili się co do trenera i braku możliwości awansu pod jego wodzą, lecz kto przy zdrowych zmysłach obstawiłby, że drużyna, która fatalnie grała jesienią i zimowała na 11. pozycji, jest w stanie wiosną powalczyć o najlepsze miejsca w tabeli. To jak grała GieKSa w tej rundzie to bajka, za którą kibice podziękowali głośnym „Rafał Górak”, co dawno nie było słyszane.
Po odczekaniu aż miejscowi się rozejdą, z podniesioną głową ruszamy w drogę powrotną. Mocno zakrapiane świętowanie w pociągu, zwiastowało, że w poniedziałek wiele zakładów pracy na Śląsku będzie miało braki kadrowe. Podróż nieco się wydłużyła, gdyż jeden z nas przecenił swoje możliwości i musiał zobaczyć go medyk, który szybko postawił naszego kolegę na nogi, dzięki czemu wszyscy wracaliśmy razem do górnośląskiej stolicy. W Katowicach jesteśmy o 2:20 w nocy i w blasku rac witają nas GieKSiarze, którym niedane było być w Gdyni. Wszyscy udaliśmy się pod Spodek, by godnie przywitać wracającą drużynę, która będzie reprezentować nasze miasto w Ekstraklasie. Gdy autokar z piłkarzami pojawił się przy rondzie, rozbłysły race i odpalono fajerwerki w masowych ilościach. Rozpoczęła się feta, która już tradycyjnie startowała spod Spodka. Głośnych śpiewów i toastów nie było końca, a kolejnego dnia o 17:00 ponownie zebraliśmy się na placu przed Spodkiem, gdzie rozpoczęła się już oficjalna feta zorganizowana przez klub i miasto. Drużyna przyjechała piętrowym autobusem, odpalając race na wjeździe. To samo zrobili witający ich kibice, lecz efekt za dnia nie ma porównania z tym, co działo się nocą. Spod Spodka przenosimy się na ulice Mariacką, gdzie razem z piłkarzami świętujemy do rana. Dodatkowo, by wieść o awansie niosła się wśród katowiczan, kibice zadbali o wygląd przystanków, na których w kolejnych dniach zawisły plakaty z radosną nowiną — EKSTRAKLASA DLA KATOWIC! WRACAMY NA SALONY! GKS KATOWICE.

Oflagowanie: CRAZY BOYS, GzG’05, GKS KATOWICE, ONE NINE SIX FOUR, PERSONA NON GRATA (mała), transparent IRAS MARTYNA GRATULUJEMY SYNA!, transparent MARKSIU JESTEŚMY Z TOBĄ! ŻG, transparent MAMO KOCHAM CIĘ. Flagi które nie zawisły: BANDITEN i WYJAZDOWI KONESERZY.

Giszowiec obecny w 71 głów, co stanowiło najliczniejsza brygadę wśród GieKSiarzy. Koszt wyjazdu 180 zł.

Relacja Ultras GieKSa

Terminarz sprawił, że sezon kończyliśmy w Gdyni. Myślę, że zimą, a szczególnie w 85. minucie meczu z Polonią Warszawa nikt o zdrowych zmysłach nie pomyślałby, że będzie to bezpośredni mecz o awans. Wiara w naszej ekipie była jednak wielka, bo komplet wyjazdowy był już pewny w czasie meczu w Tychach. Zbiórka w niedzielę została wyznaczona na godzinę 5:15. Na zbiórce prezentujemy transparent dla naszych mam, których ze względu na wyjazd nie mogliśmy odwiedzić z życzeniami. Droga mija nam dosyć szybko. W Gdyni dołącza do nas kilka osób, które dzień wcześniej były obecne w Szczecinie na meczu Pogoń-Gornik. Ostatecznie w sektorze meldujemy się w 724 głów, w tym 19 ROW i 9 KSG. Wszyscy ubrani na żółto, z szalami i wielką wiarą, że tego dnia zakończymy naszą 19-letnią tułaczkę poza ekstraklasą. Doping tego dnia był na najwyższym poziomie. Naprawdę nie było się do czego przyczepić. Euforia po bramce to coś, co wielu z nas zapamięta do końca życia. Sekundy przed ostatnim gwizdkiem odpaliliśmy symboliczne 19 rac, którymi symbolicznie puściliśmy z dymem te 19 lat. W tym samym momencie wieszamy na pleksie również przeróbkę kultowego hasła w naszych dziejach: „Ekstraklasa a̶l̶b̶o̶ ̶śm̶i̶e̶r̶ć̶”. Z nami na sektorze flagi GKS Katowice, UG, PNG, GzG, Crazy Boys, Banditen i Wyjazdowi Koneserzy. Do tego trans z gratulacjami dla naszego kolegi z okazji narodzin syna i drugi z życzeniami powrotu do zdrowia dla kolegi przebywającego w szpitalu. Po meczu długo świętujemy awans z naszymi piłkarzami, a powrót z Gdyni w specjalu to już epicka historia. W Katowicach łapiemy się jeszcze z tymi, których w Gdyni nie było i witamy piłkarzy pod Spodkiem śpiewami i tonami różnorakiej pirotechniki. W poniedziałek o 17 odbyła się oficjalna klubowa feta, na której również jesteśmy obecni. Po niej na Mariackiej dołącza do nas część piłkarzy i tam do późnych godzin nocnych świętowaliśmy dalej. A są tacy, którzy pewnie nadal świętują!
Przy okazji chcemy pogratulować kibicom Banika awansu do europejskich pucharów! Gratulacje bracia!
EKSTRAKLASA DLA KATOWIC!

FOTOGALERIA: GieKSa.pl

FOTOGALERIA: GieKSa.pl (2)

FOTOGALERIA: GieKSa.pl (3)

FOTOGALERIA: GieKSa.pl (4)

FOTOGALERIA: gkskatowice.eu

FOTOGALERIA: gkskatowice.eu (2)

FILM: 26.05.2024 Arka Gdynia – GKS Katowice KONFERENCJA

FILM: 26.05.2024 Arka Gdynia – GKS Katowice SKRÓT

FILM: 26.05.2024 Arka Gdynia – GKS Katowice DOPING

FILM: 26.05.2024 Arka Gdynia – GKS Katowice KULISY

FILM: GOLE GKS KATOWICE W SEZONIE 2023/2024

Relacja sportowa

Arka Gdynia: Lenarcik – Navarro, Marcjanik, Dobrotka, Azacki (60. Gaprindaszwili), Borecki (82. Turski), Skóra (60. Lipkowski), Milewski, Adamczyk (67. Sidibe), Kobacki, Czubak.
Trener: Wojciech Łobodziński

GKS Katowice: Dawid Kudła – Marcin Wasielewski (83. Bartosz Jaroszek), Märten Kuusk, Arkadiusz Jędrych, Aleksander Komor, Grzegorz Rogala (76. Shun Shibata)- Adrian Błąd, Antoni Kozubal, Oskar Repka, Mateusz Mak (69. Mateusz Marzec) – Sebastian Bergier (83. Jakub Arak).
Trener: Rafał Górak

Bramki: – Adrian Błąd (26)
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Ż. kartki: Sebastian Milewski (19) – Sebastian Bergier (15)

Wypełniony po brzegi stadion w Gdyni był świadkiem bezpośredniej walki o awans do PKO BP Ekstraklasy. Trener Rafał Górak nie zdecydował się na zmiany w składzie i od pierwszych minut wyszła ta sama jedenastka, która grała w starciu 33. kolejki Fortuna 1 Ligi z Wisłą Kraków. Z większym animuszem rozpoczęli gospodarze. W 3. minucie do piłki w polu karnym dopadł Olaf Kobacki. Jego strzał przeleciał nad poprzeczką bramki Dawida Kudły po interwencji Martena Kuuska. 10 minut później do pracy zmusił Kudłę Karol Czubak, ale nasz bramkarz był dobrze ustawiony i złapał piłkę. W 22. minucie miała miejsce najgroźniejsza akcja Arki w pierwszej części. Gospodarze ruszyli z kontrą. Kobacki znalazł miejsce w polu karnym i uderzył w słupek.

Odpowiedź GKS-u była jednak piorunująca i uciszyła stadion w Gdyni. Adrian Błąd przymierzył technicznie z 20 metrów i Paweł Lenarcik nie zdołał zatrzymać tego fantastycznego uderzenia. Katowiczanie wyszli na prowadzenie. W 34. minucie przed szansą stanął Mateusz Mak, ale jego uderzenie przeleciało obok światła bramki. W samej końcówce pierwszej połowy udało nam się wyjść z poważnych opresji, gdy Arka była przez moment w naszym polu karnym i szukała możliwości oddania strzału. Ostatecznie obronie z Katowic udało się zażegnać niebezpieczeństwo i na drugie 45 minut wracaliśmy z jednobramkowym prowadzeniem.

W 52. minucie znów dobrze ustawiony Kudła złapał mocny strzał Kacpra Skóry. Zdeterminowani gospodarze mocno na GKS naciskali i nasza obrona musiała się mieć na baczności. W 66. minucie 20 metrów przed polem karnym faulowany był Oskar Repka. Do strzału podszedł Sebastian Bergier, ale uderzył nad poprzeczką bramki rywala. W 72. minucie piłkę przed pole karne otrzymał Karol Czubak. Jego strzał trafił jednak prosto w Dawida Kudłę. W 77. minucie piłka po strzale Sebastiana Bergiera wylądowała w siatce, ale ten wcześniej był na spalonym.

Ostatnie minuty to bardzo rozważna gra GKS-u w obronie. Gdy wybrzmiał ostatni gwizdek sędziego, oszaleliśmy ze szczęścia. GIEKSTRAKLASA!

Źródło: gkskatowice.eu

Relacja sportowa

Historia dzieje się na naszych oczach – GieKSa wraca do Ekstraklasy

Ostatnia kolejka Fortuna 1 Liga została zaplanowana na niedzielne popołudnie. Z racji, że tabela była bardzo ściśnięta, to szanse na baraże miało aż 9 drużyn, a GieKSa pojechała walczyć o bezpośredni awans. Już godzinę przed meczem kibice zaczęli dopingować swoje drużyny, a emocje, jakie towarzyszyły wszystkim obecnym na stadionie były nie do opisania.

Pierwszą połowę zaczęli piłkarze Arki Gdynia od przerzutu w pole karne GieKSy, chwilę później Adamczyk oddał strzał, który zatrzymał się na linii obrony. W trzeciej minucie najpierw Karol Czubak urwał się obrońcą i stworzył zagrożenie pod bramką Kudły, a następnie Kobacki uderzył z woleja w światło bramki, co zablokował Kuusk. W 7. minucie kibice Arki Gdynia rozłożyli sektorówkę z napisem „Wasz Strach-Naszą Siłą Cały region Arka Gdynia, a następnie odpalili pirotechnikę w asyście machajaek. W tym samym czasie Czubak wychodził sam na sam z bramkarzem, jednak Kuusk na tyle go zablokował, że gdyński napastnik dopuścił się faulu w ofensywie. W 12. minucie Sebastian Bergier zdobył pierwszą bramkę w tym spotkaniu, jednak sędzia najpierw odgwizdał faul i od bramki wznowił Lenarcik. Trzy minuty później Sebastian Bergier został ukarany żółtym kartonikiem za faul na Lenarciku. W 23. minucie Olaf Kobacji uderzył na dalszy słupek z lewej strony pola karnego, na szczęście piłka odbiła się od słupka i wróciła na murawę. W 26. minucie do piłki dopadł Adrian Błąd i strzałem lewą nogą pokonał Lenarcika. Od tego momentu GieKSa była jedną nogą w ekstraklasie, a na Arkę spadła jeszcze większa presja zdobycia bramki. Niespełna dziesięć minut później na bramkę znów uderzył Adrian Błąd, ale jego strzał został zablokowany i wywalczył tylko rzut rożny. Po wznowieniu z rożnego przed okazją bramkową stanął Mateusz Mak, ale uderzył niecelnie. W kolejnych minutach GieKSa oddała trochę pola gospodarzom, a ci zaczęli się gubić w swoich poczynaniach. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy Kozubal został sfaulowany na 25. metrze, ale dośrodkowanie nie znalazło adresata. W doliczonym czasie gry Antonii Kozubal zderzył się z Michałem Boreckim i sędzia odgwizdał rzut wolny dla GieKSy. Po chwili Arka mogła doprowadzić do wyrównania, gdy Kobacki zagrał prostopadle w pole karne, a wszyscy nasi zawodnicy się odsunęli od piłki, na nasze szczęście w końcu wyprowadził ją Rogala. Do szatni schodziliśmy zatem z jednobramkowym prowadzeniem.

Piłkarze GieKSy na drugą połowę wyszli jeszcze bardziej zmotywowani i od pierwszych minut starali się podwyższyć prowadzenie. Już po minucie Bergier zagrał do Maka, a ten przy próbie przekładki poślizgnął się w polu karnym Arki. Przez kolejne pięć minut GieKSa nie wypuszczała Arki ze swojej połowy i kontrolowała spotkanie. W 52. minucie na strzał zdecydował się Skóra, ale piłka wpadła prosto do koszyczka Kudły. Chwilę później Komor zagrał na głowę Błąda, jednak strzał był zbyt lekki żeby stworzyć realne zagrożenie. Trzy minuty później Grzegorz Rogala napędził kontratak Arki podając zbyt lekko do kolegi z zespołu, ale ten sam zawodnik dogonił Kobackiego i oddalił zagrożenie. W 60. minucie Arka dokonała dwóch zmian i bardzo szybko Gaprindaszwili zameldował się pod naszą bramką, ale wywalczył tylko rzut rożny. Pięć minut później Repka został przewrócony na dwudziestym metrze. Do rzutu wolnego podszedł Sebastian Bergier, ale uderzył wysoko nad poprzeczką. W 68. minucie Gaprindaszwili uderzył na bramkę Kudły, ale ten był na posterunku i nie dał się zaskoczyć. Chwilę później Karol Czubak zdołał oddać strzał po groźnej kontrze, jednak nie zrobiło to na Kudle większego wrażenia. W 75. minucie Sebastian Bergier zdobył drugą nieprawidłową bramkę w tym spotkaniu, tym razem ze spalonego. W końcówce spotkania w drużynie Arki wkradło się sporo niedokładności i nerwowości, natomiast zawodnicy GieKSy wykorzystywali każdą sekundę na swoją korzyść. W 86. minucie Dawid Kudła popisał się wspaniałą interwencją i uchronił GieKSę od utraty bramki. Chwilę później Arak mógł podwyższyć prowadzenie, jednak jego strzał minimalnie minął bramkę, a po za tym był na spalonym. W doliczonym czasie gry Arka rzuciła się na GieKSę, aby doprowadzić do remisu, ale nasi piłkarze robili wszystko, aby wrócić do ekstraklasy. W 93. minucie po podaniu z lewej strony Shibaty Jakub Arak z piątego metra uderzył prosto w bramkarza. W piątej doliczonej minucie Lenarcik podbiegł pod pole karne GieKSy, ale nie zdołał pomóc swojej drużynie. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie i GieKSa po 19 latach wraca na swoje miejsce, jakim jest Ekstraklasa!

Źródło: GieKSa.pl