Olimpia Poznań 0-0 GKS Katowice

30.09.1989,

Do Poznania przyjechaliśmy pociągiem w 13 osób. Na dworcu ku naszemu zdziwieniu czekało na nas aż 19 chłopaków z naszego fan clubu z Debrzna (dawne woj. słupskie). Milicjanci obecni na dworcu wskazali nam na Stara, który miał nas zawieźć na stadion. Gdy podchodziliśmy do „lodówy” ona poprostu odjechała więc nie namyślając się długo poszliśmy na tramwaj. W pewnym momencie, gdy podjeżdżaliśmy do kolejnego przystanku zobaczyliśmy jak w naszym kierunku biegnie spora grupa fanów Lecha.  Zablokowaliśmy drzwi i krzyczeliśmy do motorniczego żeby pod żadnym pozorem nie zatrzymywał się na przystanku. W naszą stronę leciały już kamienie, które powybijały chyba wszystkie szyby. Ludzi w tramwaju opanowała panika, dzieci i kobiety krzyczały i cała ta atmosfera chyba udzieliła się motorniczemu, bo ten wbrew zdrowemu rozsądkowi zatrzymał się na przystanku, po czym po prostu uciekł z tramwaju! Udało się nam jakoś odeprzeć atak, jednak zdając sobie sprawę, że na dłuższą metę nie damy rady powstrzymać lechitów postanowiliśmy ich zaatakować. Wybiegliśmy z tramwaju z krzykiem i ku naszemu zdziwieniu poznaniacy zaczęli uciekać. W tym momencie skorzystaliśmy z okazji i pobiegliśmy w odwrotnym kierunku. Wróciliśmy opłotkami na dworzec i tu naradzaliśmy się co dalej. Część z nas chciała wracać do Katowic, ale wtedy chłopaki z Debrzna stwierdzili, że nie po to przejechaliśmy taki kawał drogi, żeby rezygnować z meczu. To wszystkich zmobilizowało i ruszyliśmy z powrotem na miasto, gdzie o dziwo już nie niepokojeni przez nikogo dotarliśmy na stadion w sil 32 osób.

Piotr Hyla

Źródło: Monografia GieKSy Tom II