PC: Šumperk 0-2 Baník Ostrava

30.08.2011, wtorek

Relacja kibica GKS-u

Już na wcześniejszym wyjeździe zorganizowałem sobie transport więc kombinowania nie było, do czasu… Początkowo miał jechać jeszcze K. dla którego zawczasu rezerwuje miejsce w aucie, okazuje się jednak, że wybrana opcja transportu jest dla niego zbyt czasochłonna dlatego też rezygnuje. Staram się przez jakiś czas załatwić osobę na jego miejsce, ale nie znajduję chętnego dlatego informuję kierowcę, że jednak przyjadę sam, gdy już to robię pisze do mnie Z. czy mam jeszcze to miejsce, niestety już zaklepał je ktoś inny.

Wieczorem dzwoni K. że jednak jedzie, pyta się czy nie chce miejsca w aucie bo jedzie z 3 innymi osobami, ja już nie chce zmieniać planów, dlatego odsyłam go do Z. Podróż tradycyjnie, nie ma nawet czego opisywać, może tylko wspomnę o lekkiej obsuwie czasowej spowodowanej przez Cieszyńskie korki… W okolice stadionu docieramy lekko spóźnieni, szybka wysiadka i wchodzimy na stadion… kupując dwa bilety na osobę, ot organizator zamiast sprzedawać bilety ulgowe/całe sprzedawał tylko te pierwsze, a ci którzy takowych zakupić nie mogli musieli kupić dwa, czeski film. Na meczu około 200 Banikowców z jedną flagą „Schönberg” i transparentem „My jsme Baník“. GieKSy w sumie 7 osób. Baník wygrywa 2:0 i awansuje do 4 rundy w której rozegra dwumecz z Slovackiem. Powrót spokojny, z przystankiem w Karvinie i przedpołudniowym zwiedzaniem Cieszyna, ot tak mnie naszło.

Li-GOT-a

Źródło: zin SK1964 nr 37 (Katowice) wrzesień 2011

Relacja fana GieKSy

Poniedziałek lekko po godzinie 22 telefon i hasło „Mamy wolne miejsce w aucie, jedziesz z nami jutro na Banika?”. Jakoś ostatnio ciężko było u mnie z wybraniem się do naszych przyjaciół, dlatego postanowiłem skorzystać z okazji.

Zbiórkę wyznaczyliśmy na godzinę 10 następnego ranka, ale z Katowic wyjechaliśmy znacznie później. W dodatku łapaliśmy praktycznie każde czerwone światło, co za którymś razem zaczęło być frustrujące. Ponadto kilka dotykowych minut spędziliśmy w Wodzisławiu, gdzie Ligocka młodzież, z którą podróżowałem, dosłownie pod stadionem Odry postanowiła powiększyć kolekcję swoich zdobyczy o koszulkę tej miejscowej drużyny, co im się z resztą udaje.  Jeżeli dodamy do tego zwiedzanie (niecelowe) Vitkovic to nikogo nie zdziwi pewnie teraz fakt… że spóźniliśmy się na pociąg. W tym momencie zaczęło się kombinowanie, co robić dalej. Początkowo mieliśmy nadzieję, że na stacji pojawią się jeszcze jacyś kibice Banika, ale jedynie kogo spotkaliśmy to jakiegoś Słowaka z tatuażem… Ruch Chorzów, który twierdził, że wytatuowano mu ten napis kiedy spał, po jakiejś grubszej imprezie. Być może był to fan Slovana, ale do tego nie chciał się przyznać.

Po tym dość dziwnym spotkaniu podjęliśmy decyzję, że do Sumperka spróbujemy dojechać pociągiem na 3 pociągi (czyt. trzy razy wyrzucą nas z podciągu za brak biletu). Pierwszą miejscowością, która była naszym celem był Ołomuniec. Niestety  pech chciał, że pociągiem do którego mieliśmy wsiąść był czeski TGV, a więc po małej chwili tylko gdy weszliśmy na peron pojawił się zbędny balast, który podążał po peronie krok w krok za nami obalając całkowicie nasz plan. Jedyną opcją, która nam została był więc samochód…

Starając się nawigować za pomocą kartki na której mieliśmy rozpisane kolejne miejscowości, przez które mamy jechać opuściliśmy Svinovski dworzec. Znów trochę czasu zajęło nam zanim trafiliśmy na właściwy szlak, ale w końcu się udało. Szczęśliwie za Opavą spotykamy na trasie jedno auto Banikowców, które zatrzymujemy, a następnie za którym jedziemy aż pod sam stadion.

Pod „sektorem gości” (w cudzysłowie) pojawiamy się w około 10 minucie. Dwóch z nas kupuje bilety, a pozostała trójka postanowiła dostać się na sektor wybierając nieco inne rozwiązanie. Rozwiązanie wypaliło, ale tylko na chwile, bo po jakiś 5 minut zostaliśmy wyproszeni przez ochronę (czyt. byłych kibiców Sigmy).  Czując, że dla organizatorów meczu jesteśmy nieproszonymi gośćmi postanawiamy przejść się po okolicy. Ku naszemu zdziwieniu obok stadionu w hali, w której znajdowało się lodowisko rozgrywany był mecz hokeja. Zrezygnowaliśmy jednak z wejścia tam i udajemy się na trybunę gospodarzy, gdzie udaje się nam kupić bilety… ulgowe. Swoją drogą był to pierwszy raz, gdy na wyjeździe Banika kupiłem sobie bilet. Wracając jednak do tematu to będąc na trybunie głównej postanawiamy się udać z powrotem na sektor gości, co robimy spacerując sobie spokojnie po bieżni, która była wokół murawy.

Wchodząc na sektor od razu zaczynamy śpiewać FCB i GKS, co podchwytuje reszta kibiców z Ostarvy. Ogólnie doping jednak tego dnia był dość mocno rwany. Poza tym nic ciekawego nie działo się ani na trybunach, ani na boisku, więc nie będę się na ten temat zbytnio rozwodził. Dodam, że kibiców Banika było może 200-300, ale to też taka liczba wzięta z nikąd. Z końcowym gwizdkiem fani obu drużyn wysypują się na murawę i spokojnie rozchodzą się w swoją stronę.

Z powrotem postanawiamy nie wracać przez Ostravę tylko wcześniej odbić w kierunku naszego kraju. Tuż przed granicą jednemu rowerzyście za wysoko powędrował  środkowy palec. Nasza młodzież dość szybko na to zareagowała. Prawdę mówiąc jeszcze dobrze nie wyszedłem z auta, gdy już było po wszystkim. Na plus tym razem był… rower. Tego fantu jednak nikt nie miał zamiaru zatrzymywać, więc skończył on w pobliskiej rzece. Ogólnie śmieszna sytuacja.

Dalsza droga mija nam już bez podobnych atrakcji mimo, że zatrzymujemy się na dłuższą chwilę w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie zwiedzamy miejscowy rynek. Będąc już na ostatniej prostej, czy A4 w stronę Katowic zaczyna szwankować nam nasz środek lokomocji. Szczęśliwie udaje się nam jednak dotrzeć do domu (a przynajmniej mnie;).

Ogólnie wyjazd należy zaliczyć do udanych. Młodzież z Ligoty trzeba przyznać jest nieźle pokręcona, ale w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa, dzięki czemu podczas wyjazdu było sporo śmiechu i sytuacji, które gdzieś tam zostaną w pamięci.

Do następnego

Zwierzak

Źródło: zin SK1964 nr 37 (Katowice) wrzesień 2011

Na tym wyjeżdzie obecnych było ok. 200 Chacharów, w tym 7 fanów GKS.

Źródło: zin SK1964 nr 40 (Katowice) kwiecień 2012