Relacja GieKSiarza
Dzień po wyjeździe na Sandecje, na który niestety nie było nam dane się wybrać dzięki decyzjom sami wiecie kogo, nasi Bracia z Ostravy grali swój mecz wyjazdowy. Wstępne duże zainteresowanie tym wyjazdem spowodowało to, że wyznaczamy swoją zbiórkę na 7.30 pod znanym i lubianym lokalem gdzie łącznie stawia się nas 40 osób. Rozdzielamy między sobą okolicznościowe żółte koszulki i udajemy się na pierwszą zbiórkę Banika na Svinovie. Po kilkunastu minutach jesteśmy już na miejscu, zaznaczając swoje przybycie głośnym GieKSa&Banik. Ledwie zdążyliśmy się przywitać, a już trzeba było udać się na peron, z którego ruszaliśmy w kierunku… Pardubic. To właśnie w tej miejscowości zrobiliśmy sobie małe międzylądowanie gdyż żeńska drużyna Banika grała tam swój mecz ligowy. Większość wybiera wejście na stadion jednak niektórzy wolą umacniać zgodę w pobliskiej knajpie. Z meczu wychodzimy przed czasem żeby zdążyć na pociąg, który miał nas zawieźć w docelowe miejsce naszej podróży. W pociągu dalej umacnianie zgody i nawet nie zorientowaliśmy się jak byliśmy na miejscu.
Droga z dworca na stadion to jakieś kilkanaście minut więc dało się wytrzymać mimo tego, że z nieba lał się żar. Pod stadionem dostajemy swoje bilety i w mniejszych lub większych grupach udajemy się na sektor. Samo wejście sprawne i jak to zazwyczaj w Czechach bywa bez sprawdzania jakichkolwiek dokumentów. Na samym sektorze jesteśmy dużo przed czasem, odwiedzamy punkt gastronomiczny, w którym serwowano bardzo smaczne wuszty i karczek. Pierwszą połowę z mojego punktu widzenia mogę opisać jako ogólne rozproszenie po sektorze, na którym panował duży ścisk, jedni dopingowali, drudzy woleli spędzić ten czas na tyłach sektora. W pierwszej połowie Ultrasi Banika prezentują oprawę z głównym motywem Chachari. Na drugą połowę wszyscy zbieramy się w kupę, a na czele płotu pojawia się transparent TU POLSKI KIBOL OGLĄDA MECZE. CZESKIE STADIONY TEŻ ZAMKNIECIE? Od początku ruszamy z głośnym dopingiem i dobrą zabawą, która przeplatana jest spontanicznie odpalaną pirotechniką i oprawą składającą się ze sreberek. Taka atmosfera panuje już do samego końca meczu.
Wypada również napisać coś o kibicach gospodarzy, którzy tego dnia przypieczętowali zdobycie mistrzostwa kraju. Zapełnili oni cały stadion jednak ich doping szału nie robił. Coś tam ultrasowali, coś tam odpalili ale nie tak sobie wyobrażam świętowanie mistrzostwa. Po meczu wbiegają na murawę gdzie nikt ich nie niepokoi i spokojnie mogą się cieszyć ze swoimi piłkarzami. Po samym meczu szybko jesteśmy wypuszczeni ze stadionu i po małych przygodach kiedy urywamy się kilka razy z kordonu docieramy na dworzec. Pociąg dowozi nas do Pragi gdzie mamy 2 godziny postoju, które wykorzystujemy na uzupełnienie zapasów i małe zwiedzanie stolicy Czech. Na powrocie jedni się bawią, drudzy odsypiają trudy podróży. W Ostravie jesteśmy przed 5 rano, w większości udajemy się od razu do Katowic gdzie meldujemy się o 8.30.
W tym miejscu pragnę podziękować Braciom z Ostravy za zajebistą gościnę. Mam nadzieje, że w niedługim czasie będziemy mieli okazję się odwdzięczyć. GIEKSA & BANIK!
Henka
Źródło: zin SK1964 nr 35 (Katowice) czerwiec 2011
W Pilźnie było 415 Chacharów, w tym 40 fanów katowickiego GKS-u.
Źródło: zin SK1964 nr 35 (Katowice) czerwiec 2011