Relacja kibica GieKSy
Ze zbiórki wyjeżdżamy na dwa samochody już po godzinie 9.00. Z GieKSiarzy jedzie J i M. Droga mija nam bardzo szybko, w obu samochodach jest wyjebista zabawa z lekką nutką alkoholu:) W Kielcach meldujemy się po 14 i wbijamy się do baru na jakiś skromny posiłek i mały browarek. Na mieście sporo kibiców w barwach, ale nie widać konkretnych ekip. Po podładowaniu akumulatorów idziemy pod stadion, tam spotykamy kumpla (totalnie najebanego) z dziewczyną. Kilka osób od nas wchodzi na sektor, reszta zostaje jeszcze pod bramą. Zmęczonego kumpla wysyłamy na spacer, by pochodził i trochę wytrzeźwiał (jednak nogi zaprowadziły go do baru…). Reszta ekipy wbija się na stadion – trzepanie jest lajtowe, więc nie ma żadnych problemów. Z wejściem na inny sektor też nie ma problemu, można śmiało śmigać po całym stadionie wciskając ochronie jakąś bajkę:) Na stadionie większość znajomych flag, które są praktycznie na każdym meczu kadry. Niestety ale pojawia się sporo pikników, co powoli staje się regułą na meczach u siebie… Jestem też zaskoczony, że na stadionie było sporo wolnych miejsc – czyżby reprezentacja nie wywoływała już takich emocji? Na początku spotkania na cały sektor za bramką zostaje zaprezentowana sektorówka. Doping przez cały mecz słaby… Kibice Korony próbowali rozruszać stadion, ale było za dużo przypadkowych osób… Po meczu pakujemy się do samochodów i ruszamy do domu, nie mogło oczywiście zabraknąć małej integracji:) Na meczu 5 GieKSiarzy.
Źródło: zin SK1964 nr 22 (Katowice) czerwiec 2010
Kibice Korony Kielce przyzwyczaili wszystkich do dobrych opraw i nie zawiedli. Trzeba im to zapisać na duży plus! Zdecydowanie słabiej było pod względem dopingu – za dużo pikników, którzy wygodnie zasiedli na krzesełkach. Mecz bez historii.
Źródło: zin SK1964 nr 31 (Katowice) marzec 2011