Polska 0-0 Portugalia

29.02.2012, środa – Warszawa

Relacja GieKSiarza

Pierwotnie w ten środowy wieczór miałem wylegiwać się na kanapie i ewentualnie zerkać jak grają nasi kopacze w biało-czerwonych barwach. Los jednak rzucił mnie tego dnia do Warszawy. Wraz z Kosą przyjechaliśmy na obrady OZSK (opis naszych ustaleń w innym miejscu). Po godzinie 15 gdy siedzieliśmy na stołówce naszła nas myśl, że jak już tu jesteśmy to może jednak wybierzemy się na mecz. Oczywiście nie mieliśmy biletów, ale od czego są znajomości? :) Trzy godziny później z biletami w ręku i Shellem, który przyjechał ruszyliśmy w stronę Stadionu Narodowego.

Organizacja

Nie wiem jakim cudem sporo osób (w tym media) zachwycało się organizacją tego meczu. Prawda jest taka, że była to jedna wielka klapa. Na stadion wybrało się ponad 57 tysięcy kibiców i wpuszczani byli tylko dwoma bramami (!). Ścisk był niesamowity. Nie doszło do tragedii tylko dlatego, że „janusze” grzecznie czekali na swoją kolej… Potem czekało nas wyszukanie swojego wejścia – nikt jednak nie potrafił nam powiedzieć, gdzie ono się znajduje… Znaleźliśmy sami. Za „jeżami” całkowity brak sprawdzania biletów i trzepania (!) Przeszliśmy obok ochrony jakby nigdy nic, oni patrzyli na nas, my na nich i na tym kontrola się zakończyła… Po meczu też nie wyglądało to tak jak powinno. Autobusu, czy tramwaju nie było widać… Wszyscy na centrum szli z buta.

Kibice (?)

Tylu wynalazków na kadrze to jeszcze nie widziałem… murzyni, azjaci – wszyscy w biało-czerwonych szalikach. Chuj człowieka strzelał jak widział takie obrazki. Co można jeszcze dodać o kibicach? Pikniki, pikniki, pikniki i jeszcze raz pikniki. Wymalowane gęby, śmieszne czapki, szaliki z jakimś logiem, jednym słowem tragedia. Widziane były też osoby w szalikach Cristiano Ronaldo(!). Przed nami siedziały jakieś dwie laseczki, które robiły sobie słit focie, a zaraz potem na komórce uruchamiały Facebooka, by wrzucić świeżutkie zdjęcia. Z Kosą stwierdziłem, że nie pasujemy do tego świata, hehe. Na plus można zapisać odśpiewanie hymnu, który zrobił wrażenie na każdym – ciarki przeszły. Potem było już tylko źle. Doping praktycznie nie istniał. Od czasu do czasu można było usłyszeć jakąś prostą przyśpiewkę, lub falę meksykańską. Dwa razy zostało zaintonowane: „jebać pzpn”. Kumatego towarzystwa praktycznie nie było. Kilka typów w szalikach Legii. Widoczne flagi: Bałtyk Gdynia, Radom, Ostróda, Chełm, Wronki, Radom, Nowy Sącz

Stadion

Z zewnątrz i wewnątrz robi wrażenie, przynajmniej na mnie. Może i przepłacony, ale ładny. Widoczność bardzo dobra, wszystko takie bajkowe. Służby porządkowe na bieżąco zbierały każdy papierek, który znalazł się na podłodze. Można się dojebać do cateringu, bo w pewnym momencie zabrakło żarła… W niektórych punktach płatność odbywała się jedyni za pomocą karty płatniczej (!).

Podsumowanie

Szykuje się organizacyjna, kibicowska i piłkarska klapa. Polska nie dorosła do EURO! Organizacja w czerwcu będzie robiona na zasadzie – jakoś to będzie. Doping prowadzony będzie sporadycznie, a gdy Polacy stracą bramkę, będzie cichutko jak makiem zasiał… Natomiast piłkarze zaserwują nam prawdopodobnie mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor… Jedyny pozytyw z tego całego EURO może być taki, że po jego zakończeniu dojdzie do prawdziwej rewolucji na szczeblach władzy politycznej i piłkarskiej. Oby!

Jackoow

Źródło: zin SK1964 nr 40 (Katowice) kwiecień 2012