31.03.2004, Płock – stadion im. Kazimierza Górskiego
Relacja Górnika Wałbrzych
Mając „miśka” nie można za bardzo pojeździć na reprezentacje za granicę, więc postanowiłem chociaż zaliczyć kilka meczy w Polsce. Skręciłem sobie terminarz wszystkich meczy i szykowałem fundusze (jak się później okazało zrobiłem bardzo dobrze). Na ten mecz umawiałem się jeszcze z innymi kolesiami z Górnika, ale ostatecznie się nie zgadaliśmy. W swoją podróż wyruszyłem o godzinie 8 rano a na miejscu miałem być około 18:30. Po zakupieniu napojów wyskokowych i biletu, który był niezbędny w takiej wycieczce (do końca jechałem sam) ruszyłem „w Polskę”. Jeszcze w Wałbrzychu spotkałem jednego z wałbrzyskich hool’s, który jechał do szpitala do Wrocka, gdzie miałem przesiadkę. Kilka stacji za Wrocławiem byłem już bardzo wcięty i postanowiłem dać sobie na wstrzymanie, ponieważ miałem jeszcze przesiadkę w Łodzi Kaliskiej (zero miejscowych) i w Kutnie. Droga zajęła mi bagatela ponad 12 godzin. Po dojechaniu na miejsce (2 godziny do meczu) chciałem zorientować się jak daleko leży stadion od dworca (każdy napotkany przechodzień mówił że 200 m), więc postanowiłem tam pobiec. Zajęło mi to około 15 minut (ładne mi 200 m). Po dojściu pod stadion udaję się do kasy biletowej w celu zakupienia biletu. Jak się okazało są tylko za 30 i 50 zł. Biorę ten pierwszy i siadam na sektorze „D” naprzeciwko kamer. Od razu rozwieszam naszą flagę „Wałbrzych Polska” zaznaczając tym samym swoją obecność. Po chwili podchodzi do mnie jeden gość z Kotwicy Kołobrzeg, z którym trochę gadamy. Na tym meczu obecny był Górski. Na stadionie obecni byli także: Górnik Zabrze 20-25 osób (chuligańską ekipą), Jeziorak Iława w kilka osób, którzy się nie ujawniają, Oława w kilku i oczywiście miejscowych około 60-70 dobrej załogi, widziałem także HUSARIĘ (4-5 osób). Na tym meczu kontynuowany jest protest przeciwko trąbkom – w czasie meczu dało się usłyszeć tylko ze 3. Na moim sektorze siedzą same muły i śpiewają jakieś głupoty np. „Adam Małysz Mistrzem…”. Były także dobre teksty typu „KKK” . W drugiej połowie idąc po coś do szamki zaczepiają mnie chuligani Górnika Zabrze i pytają się skąd jestem. Mówię im że jestem z Górnika i zamieniamy kilka zdań. Czekali podobno na jakąś zorganizowaną ekipę „Śląsk-Wisła-Lechia”, których się jednak nie doczekali. Ponieważ nie mam dobrego połączenia powrotnego postanawiam zerwać się w 60 minucie meczu i udaję się na pociąg. Pierwszy pociąg dowozi mnie tylko do Kutna, gdzie muszę czekać na pociąg do Poznania. Kiedy wreszcie wjechał ładuje się do niego i dojeżdżam do Poznania. Tam jeszcze tylko 3 godziny i już mam pociąg do Wrocka. We Wrocku także czekam, tylko, że tym razem tylko dwie godziny. Po godzinie 11 jestem w końcu w Wałbrzychu. Cała podróż zajęła mi około 27 godzin i była chyba najgorszą od pamiętnego wyjazdu do Zielonej Góry. Ogólnie mówiąc wyjazd ch*jowy – wydałem na niego 170 zł (ku*wa za t kasę dojechałbym prawie do Austrii!!!). Mam nadzieję, że POLSKA – Irlandia będzie trochę lepszym wyjazdem. Zastanawiam się nad tym, dlaczego nie było żadnej zorganizowanej załogi z Łodzi? Przecież mają rzut beretem.
Źródło: zin DIABLOS 2004 nr 9 (Ruda Śląska)