KS Ruch Chorzów 2-1 GKS Katowice

20.09.1998, niedziela 16:00 – widzów 4250

Relacja GieKSiarza

Mecz pełen mobilizacji, wiadomo nasze święto czyli Derby Śląska, a tu kurwa niespodzianka. Otóż zarząd Ruchu poinformował przez media (już kilka dni wcześniej), że kibiców przyjezdnych czyli nas nie wpuści z powodu remontu trybuny, ch*ja prawda bo remontowali ulice koło stadionu). Później się zlitowali i postanowili że wpuszczą ograniczoną liczbę gości. Już to ich pieprzenie zniechęciło wielu fanów miejscowych jak i z dalszych okolic. Oczywiście dla prawdziwego fanatyka to rzecz święta stawić się na taki mecz, nie zważając na okoliczności. I tak na dworcu uzbierało się ponad 300 fanów Katowic. Oczekując na pociąg nagle pojawia się prezent w postaci czerwonego autobusu z kibolami Ruchu jadącymi na mecz z Mikołowa. Z naszej strony atak natychmiastowy. W ruch idą pasy i i kosze. Autobus traci połowę szyb, a chorzowscy są początkowo zszokowani, ale jednak paru odważyło się wyskoczyć i stanąć do walki. Za nimi puściła się reszta, ale to już było po fakcie gdyż na miejscu pojawiła się psiarnia która rozgania towarzystwo.  Zaatakowanych wsadzono do bany i odeskortowano do Chorzowa. Wcześniej również odbyła się udana akcja hools z Katowic. Zaatakowali oni w kilkudziesięciu również liczną grupę Ruchu jadącą z Giszowca. W tym przypadku autobus się nie zatrzymał i tracąc szyby dał dyla.

W końcu udajemy się na peron. W pociągu którym mieliśmy dostać się do Chorzowa znajdują się chorzowskie psy. Bez wahania ruszamy na nich. Ich 30 nas trzy razy więcej (reszta dopiero docierała na peron). Chorzowscy ani myślą o ucieczce, zaopatrują się w hasioki i szybko nas kontratakują. A nasze przody zamiast stanąć do walki z wrogiem, wybierają najgorsze rozwiązanie i zaczynają spie*dalać. I tak oto przegania nas choć konkretna ekipa to nie wykluczę faktu, że mniej liczebna grupa chorzowskich hools.  Na stadionie meldujemy się w sile ok. 200 osób, gdyż wielu z obawy o wpie*dol wróciło się do domów. Młyn Ruchu to gdzieś 1500 szali. Nie wywieszamy żadnych flag  ponieważ nikt nie przewidywał że tu dotrzemy. Mecz kończą się wygraną gospodarzy 2:1. W podsumowaniu były to moje najgorsze derby pod względem innych na jakich byłem, po części spowodowane przez je*any zarząd Ruchu Chorzów.

KROJEC

Źródło: zin BAD BOYS nr 3, grudzień 1998 (Katowice)

Mecz w niedziele, gdzie stawiło się ok. 200 katowiczan. Na stadion ruchu mieli nas nie wpuszczać z powodu remontu sektora gości. Okazało się to kłamstwem. Tego dnia rozwalamy dwa autobusy z Chorzowskimi (fan-klub Giszowiec –  wybijamy im w autobusie cztery szyby, nie było można się do nich dostać gdyż trzymali drzwi, fan-klub Mikołów – wybijamy im w autobusie szyby po czym wjeżdżamy do środka i lejemy Chorzowskich, kroimy 10 szali Ruchu). Atakujemy również tych co wracali pociągiem. Wybijamy sporo szyb – czterech Chorzowskich rannych. Dostajemy natomiast na dworcu w Katowicach gdzie grupa 150 Chorzowskich po krótkim starciu przegania grupę 200 Gieksiarzy obijając przy tym paru (dwa szale w plecy). Wstyd! Ogólnie derby udane.

Źródło: zin GLADIATOR nr 3 (Sławków)

Relacja GieKSiarza

Od nas 200 osób, na meczu spokój. Więcej działo się na mieście. W Katowicach Ruch (150) przegania i obija kilku GieKSiarzy. Tracimy 2 szale. Dopadamy FC Giszowiec w autobusie, ale oni trzymają drzwi, więc wybijamy szyby. Dopadamy FC Mikołów w busie, wybijamy 2 szyby, dostają solidny wpie*dol, traca 10 szali.

Marcin

Źródło: zin POLISH ULTRAS – PRIDE OF POLAND 1999 nr 1 (Bełchatów)

Od nas 200 osób, na meczu spokój. Więcej działo się na mieście. W Katowicach Ruch (150) przegania i obija Gieksiarzy. Tracimy 2 szale. Dopadamy F.C. Giszowiec w autobusie, ale oni trzymają drzwi, więc wybijamy szyby. Dopadamy F.C. Mikołów w busie, wybijamy 2 szyby, dostają solidny wpierdol, tracą 10 szali. (Od red.- dokładny opis autorstwa innego kibica GKS K-ce poniżej).

Gieksy uzbierało się ok. 500 (zamknięty stadion w Chorzowie dla kibiców przyjezdnych). Najpierw zebraliśmy się koło „Ślązaka”, aby najebać GISZOWIEC (toczymy z nimi wojnę). Musieliśmy iść tam oddzielnie, bo psy co chwilę przejeżdżały. Uzbierało się z 200 łowców (same konkrety – stara i bardzo dobra ekipa). Gdy autobus podjechał z chorzowskimi to po prostu była makabra. Calutki autobus rozjebany, a Gisz ze strachu się posrał. Było ich ok. 130, może mniej i nawet nie wysiedli z autobusu. Później wszyscy zebrali się na dworcu. 300 osobowa grupa BANDYTÓW biegła na autobus, w którym jechali chorzowscy ok. 200 z Radlina, Ligoty, Brynowa i innych wioch. Gdy autobus stanął w pobliżu około 500 Gieksy zaczęło napierdalać się z Ruchem, który dostał wpierdol. Ruch stracił dużo szali. Później cały czas coś się działo na dworcu – Gieksa (200) jebała w Chorzowskich z Mysłowic i Szopienic ok. 200. Dostali wjebane, później na drugim peronie stał GKS Tychy ok. 100, jechali na jakiś mecz. Kozaczyli jak chuj, bo byli z policją i wykrzykiwali na katowiczan. Ale później zaczailiśmy się z drugiego peronu od tyłu i co zrobiły Tychy? Spierdalały. W całym centrum Katowic była Gieksa i cały czas żeśmy komuś napierdalali i każdy dostał wpierdol lub spierdalał.

MIROS (GKS KATOWICE)

Źródło: zin PRIDE OF POLAND – POLISH ULTRAS 1999 nr 1 (Bełchatów)

Sprostowanie kibica Ruchu co do ataku na jeden z autobusów

GieKSa pojawiła się na dworcu w ok. 400 hool’s. Z dworca w Mikołowie wyjechaliśmy autobusem w ok. 100 osób, w tym 20 dzieci i dziewczyn, ponieważ pojebana pani konduktor oburzyła się mówiąc „ten pociąg z taką hołotą nie pojedzie”, więc zjawiła się psiarnia mikołowska przeganiając nas z peronu. Doszliśmy do wniosku, że naszą jedyną szansą dojechania na mecz do Chorzowa jest autobus. Jazda do Katowic mijała długo i nudnie, nikt nawet w najśmielszych snach nie przypuszczał, że w Katowicach czeka na nas niespodzianka. Spokój trwał aż do dworca, gdzie uderzyła w nas dość spora grupa „Banditos” wybijając dwie szyby i krojąc dwa szale – jeden dzieciakowi (ok. 12-15 lat), a drugi dziewczynie. Akcja w wykonaniu GKS-u była bardzo nieudana – chociaż trwała 10 minut (0 psiarni) broniliśmy się dobrze, bo GieKSa nie wtargnęła do autobusu, chociaż przekraczała nas w sile 4 razy nie mogli przełamać naszej obrony. Gdy wjechały psy 3 nyski i GieKSa wydupiała na estakadę wrzeszcząc „Ruch, Ruch chorzowskie psy” nas przejęły pałkarze z Katowic traktując nas pałami i wpędzając nas do tramwaju. Straty po obu stronach były bardzo małe – u nas dwa szale, głowa do szycia, jedno oko podbite, a GieKSa jeden szal i głowa rozwalona klamrą…

Czopa

Źródło: zin POLISH ULTRAS – PRIDE OF POLAND 1999 nr 2 (Bełchatów)

Relacja Ruch-u

Gieksiarzy u nas melduje się tylko 200 (bo działacze od nas mówili, że goście nie wejdą na stadion). Przed meczem ekipa GieKSy na dworcu w Katowicach ma kilka starć z naszymi fan-clubami. Jedno na ich korzyść, drugie wyrównane. W obu starciach GieKSy było więcej. W Chorzowie mnóstwo psiarni po ostatniej zadymie na derbach w Katowicach. GieKSa bez flag prezentuje się słabo, doping mieli też nie za dobry. Nasz młyn ponad 1200, prezentujemy się dobrze (doping, serpentyny itp.). Podczas meczu próbujemy ruszyć w GieKSę, lecz psy są na posterunku. Trzeba przyznać, że GieKSa przyjechała konkretną ekipą.

Źródło: zin HOOLIGANS 1999 nr 1 (Legnica)

Relacja Ruchu z Mysłowic

Operacja derby rozpoczęła się przed meczem, w sobotę tj. gdy graliśmy na Wronkach grupka naszych małolatów (z Mysłowic) fanów (13-17 lat) w ilości ok. 15 sztuk postanowiła sobie urządzić małą zabawę. Po meczu Gieksie wjechali w autobus, w którym podróżowało ok. 5 fanów z GKS. Skroili ich z barw, a następnie mieli mały dym w innym autobusie z 12-15 osobową ekipą rolników  GKS-u. W wyniku starcia 2 naszych miało rozkrwawione nosy zaś Ultras GKS to 8 szali straconych i kilka obitych pysków. W dniu derbów zebraliśmy się trzy godziny przed meczem na Mysłowickim dworcu w sile 110-115 hools (w tym 3 z Torunia – APATOR): w Katowicach – Szopienicach dołącza do nas Jaworzno (25 osób) i Szopienice (ok. 40). W Katowicach na głównym GKS ok. 60-80 hools wybijają nam parę szyb w pociągu po czym przeganiamy ich z peronów. Co do innych starć to Giszowiec zostaje obrzucony przez GKS (autobus PKM całkowicie rozj*bany, zero szyb) i Mikołów miał małą przeprawę z GKS-em na dworcu w Katowicach naszych 80-90. GKS jakieś 300-400. Trzeba przyznać im to że gdyby nie policja to by nasi trochę wpie*dol dostali. Na meczu spokój. GKS-y przybywa do Chorzowa ok. 300-350 osób (cóż za silna liczba). Nas ok. 1500-1800. Po meczu w Katowicach też 0 dymów. Jedynie w Mysłowicach przy kopalni wylatuje w nasz autobus ok. 10 kamikadze GKS-u. Jednak szybkość z jaką ewakuowali się z przystanku świadczy o ich wielkich zdolnościach sprinterskich.

Źródło: zin RYCERZE KRÓLOWEJ JADWIGI nr 2 (Zamość) październik 1998

Na kilka godzin przed meczem doszło do starć przed dworcem PKP Katowice (ok. 200 osób), a fani Ruchu z Mikołowa nie będą tego spotkania miło wspominać. To samo odnosi się do Ruchu z Giszowca. Oni na ul Sokolskiej również nadziali się na lotne Brygady GKS.

Źródło: TYLKO GIEKSA nr 3, październik 1998

GieKSy ok. 250 (miał być zamknięty sektor).

Źródło: zin SOCCER ZONE 1998 nr 6 (Bachowice)

Relacja sportowa

Ruch Chorzów: Lech – Baszczyński, Nawrocki, Szuflita (34. Jamróz), Surma (67. Molek), Wleciałowski, Jikija, Mizia, Bizacki, Śrutwa, Żaba (75. Siemianowski)
Trener: Orest Lenczyk

GKS Katowice: Mariusz Luncik – Artur Adamus, Zbigniew Mandziejewicz, Wojciech Szala, Artur Andruszczak (53. Artur Szymczyk), Paweł Pęczak, Mirosław Widuch, Paweł Miąszkiewicz (61. Piotr Jacyna), Adam Bała, Adam Kucz, Marek Kubisz (88. Mariusz Muszalik)
Trener: Marek Koniarek

Bramki: Krzysztof Bizacki (78), Mariusz Śrutwa (90) – Marek Kubisz (72)
Sędzia: Andrzej Kobierski (Kielce)
Ż. kartki: Marcin Baszczyński – Artur Andruszczak, Artur Adamus