07.03.2014, piątek 19:45 – widzów 1700
Relacja GieKSiarza
Wyjazd do Nowego Sącza był inauguracją rundy wiosennej w naszym wykonaniu. Początkowo miał się odbyć 8 marca (sobota) ale jak zwykle dzięki jednej ze stacji telewizyjnych przesunięto mecz na piątek na godzinę 19.45. Mimo tego trudno by było nie wykorzystać nam pełnej puli biletów których przyznano nam zaledwie 216, mimo że sektor gości jest w stanie pomieścić dwa razy więcej osób.
Z Katowic wyruszamy dokładnie w 253 osoby, z czego 23 z Giszowca (tyle dostaliśmy biletów wg podziału). Z Nami 7 osób z Górnika i 4 z Banika – dzięki za wsparcie. Pod stadionem jesteśmy mocno spóźnieni i zaczynamy wchodzić dopiero 10 min przed meczem. Na składzie mamy takie flagi jak: GKS Katowice, Gladiators, SK 1964, UG, Małopolska, Jurajska GieKSa.
Co do gospodarzy to frekwencja nie zachwycała, na płocie wywieszają 4 płótna Sandecji i po jednej Czarnych Jasło i Polonii Warszawa. Ci ostatni jak na swoje możliwości dość mocno wsparli swoich zgodowiczów.
W przerwie spotkania w sektorze gości dochodzi do krótkiego spięcia z ochroną która reaguje spora ilością gazu. Sandecja śpiewa wtedy „zostaw kibica…”.
Mimo optycznej przewagi naszych piłkarzy na boisku przegrywamy ten mecz 1:0, co jeśli myślimy realnie o awansie jest nie do pomyślenia. Dlatego po meczu gdy piłkarze podeszli pod nasz sektor padło parę ostrzejszych słów oraz śpiewamy „wczoraj obiecałaś mi na pewno…” tak by to już więcej się nie powtórzyło.
Relacja GieKSy
Wyjazd do Nowego Sącza był dla większości kibiców GieKSy pierwszą wyprawą w ten rejon od kilku lat. W poprzednich sezonach Sandecja miała remont stadionu, dzięki któremu liczba biletów dla kibiców gości miała się zwiększyć do ponad 600. Niestety jak to w Polsce bywa, po pozorowanym remoncie, pulę… obniżono do 216 wejściówek.
Bilety na wyjazd rozeszły się kilka miesięcy temu w dwa dni, co nie powinno nikogo dziwić z racji długiej przerwy zimowej. Swoje namieszała także stacja telewizyjna Orange Sport, która przesunęła mecz z soboty na niedzielę. Ostatecznie 253 kibiców GieKSy (w tym 7 fanów Górnika Zabrze i 4 Banika Ostrava) udało się wczoraj na wyjazd do Nowego Sącza. Na obiekt weszło niestety jedynie 216 sympatyków naszego klubu.
Na wyposażeniu mieliśmy 7 flag (SK 1964, Galdiators, GKS Katowice, Jurajska GieKSa, GieKSa On Tour, UG i Małopolska). Podróż w obie strony spokojna i szybka. Prowadziliśmy ciągły doping z lepszymi i gorszymi momentami. Najlepiej wyszła nam końcówka, gdzie każdy dawał z siebie wszystko. Po przegranym spotkaniu odbyliśmy spokojną rozmowę z piłkarzami, a śpiewy „koniec porażek” najlepiej oddawały nastroje po tym meczu.
Miejscowi ze słabą frekwencją, ale stałym młynem. Nie było ich zbyt wielu, ale prowadzili ciągły doping. Dostali także dobre wsparcie od Polonii Warszawa. Ogólnie na swoim poziomie.
Źródło: Gieksa.pl
FILM: 07.03.2014 Sandecja Nowy Sącz – GKS Katowice SKRÓT
Relacja sportowa
Sandecja Nowy Sącz: Cabaj – Makuch, Bartków, Alonso, Mójta, Nather, Margol, Bębenek,Grzeszczyk, Szczepański, Górski
GKS Katowice: Dobroliński – Pietrzak, Napierała, Kamiński, Czerwiński – Duda, Fonfara – Gancarczyk, Pitry, Wróbel – Skrzypczak
Piłkarze GKS-u Katowice w niewiarygodnych okolicznościach przegrali z Sandecją w Nowym Sączu 0:1 i trzy punkty zostały na terenie gospodarzy dzisiejszego meczu.
Katowiczanie od początku ruszyli do ataku i starali się stłamsić rywali. Próbowali kilku wariantów, zarówno prostopadłych podań w środku pola jak i akcji oskrzydlających. Gra GieKSy mogła się podobać, akcje toczone były w szybkim tempie, ale próby Tomasza Wróbla, Adriana Napierały czy Przemysława Pitrego z niewyjaśnionych przyczyn nie znalazły drogi do siatki. – Nie da się ukryć, że przez drużynę GKS-u mocno cierpieliśmy w pierwszej połowie. Katowicki zespół miał przewagę, jednak w piłce trzeba być cierpliwym – stwierdził opiekun Sandecji Ryszard Kuźma.
Sandecja niczym nie zaskoczyła katowiczan. Nastawiła się na szybkie kontry, ale tak naprawdę w pierwszej połowie nic z tego nie wynikało. Najlepiej o postawie sądeczan świadczy fakt, że nie oddali celnego strzału na bramkę Rafała Dobrolińskiego. – Mieliśmy tym spotkaniu trudne momenty, które musimy jak najszybciej wyeliminować. Tak się czasami nie da grać i zdajemy sobie sprawę, że musimy nad tym pracować – przekonywał Kuźma.
Po przerwie katowiczanie nie zwalniali tempa. Ruszyli z dużym animuszem i zadawali kolejne ciosy. Rozegrali sporo składnych akcji, po których w doskonałych sytuacjach znaleźli się kilkukrotnie czy to nowy nabytek Szymon Skrzypczak, czy Tomasz Wróbel. To niewiarygodne, jednak nie potrafili nawet pokonać Marcina Cabaja z kilku metrów. – Przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty, a nie walczyć. To mecz, w którym powinniśmy wygrać . Po tym, co prezentowali moi piłkarze nie byłem niezadowolony. Byłem po prostu wkurzony – irytował się trener GKS-u Kazimierz Moskal.
Niemoc podopiecznych trenera Kazimierza Moskala uskrzydliła sądecką ekipę. W 59. minucie poszła jedna z szybkich kontr. Łukasz Grzeszczyk ograł dwóch obrońców GKS-u w polu karnym i oddał kąśliwe uderzenie w polu karnym tuż obok interweniującego Dobrolińskiego. Piłka bez najmniejszych problemów zatrzepotała w siatce przy prawym słupku. Goście mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie w końcówce, ale Adrian Frańczak uderzył w poprzeczkę. Katowiczanie próbowali odwrócić losy spotkania, lecz były one nieporadne. Po dzisiejszym spotkaniu sztab szkoleniowy ekipy z Bukowej będzie musiał formacji ofensywnej wymienić celowniki i wtedy powinno być lepiej. – Co można powiedzieć po takim meczu? Piłka nożna polega na strzelaniu bramek, liczy się to, co w sieci. Przewaga, posiadanie piłki dzisiaj nic nie znaczyła. Sandecja zdołała strzelić, wygrała i po remisie mógłbym powiedzieć, że jestem niezadowolony, a tak jestem wkurzony – zakończył trener Moskal.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
Sandecja Nowy Sącz 1:0 (0:0) GKS Katowice
Bramki: 59′ Grzeszczyk
GKS: Dobroliński – Czerwiński, Napierała, Kamiński, Pietrzak – Wróbel, Duda(82’Zieliński), Fonfara, Pitry, Gancarczyk (71′ Wołkowicz) – Skrzypczak (62′ Goncerz)
Sandecja Nowy Sącz: Cabaj – Makuch, Bartków, Alonso (75’Słaby), Mójta, Nather, Margol, Bębenek, Grzeszczyk, Szczepański (82’Fałkowski), Górski (74’Frańczak)
Ż.kartki: 47′ Napierała, 62′ Duda
Cz.kartki:
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski
104 dni minęły od ostatniego meczu w rundzie jesiennej. Długo oczekiwane spotkanie oraz runda, która ma zakończyć się awansem do upragnionej ekstraklasy. Trener Moskal postawił w pierwszym meczu na doświadczenie w wyjściowej jedenastce pojawili się Gancarczyk, Wróbel, Napierała oraz tradycyjnie Pitry i Fonfara. Skład uzupełnili Dobroliński, Czerwiński, Pietrzak, Duda i Kamiński, a na szpicy zadebiutował Skrzypczak.
GKS: Dobroliński – Czerwiński, Napierała, Kamiński, Pietrzak – Wróbel, Duda, Fonfara, Pitry, Gancarczyk – Skrzypczak
Pierwsza połowa całkowicie należała do podopiecznych trenera Moskala. Już w 6. minucie padł gol dla GieKSy, niestety strzelec bramki znajdował się na znacznym spalonym. Katowiczanie próbowali w różnoraki sposób pokonać Cabaja, jednak za każdym razem strzały lądowały wprost w rękach doświadczonego golkipera. Najdogodniejsze sytuacje zmarnował Napierała, Skrzypczak oraz Wróbel. Niestety GieKSa w pierwszej połowie nie udokumentowała przewagi bramką, jednak gra naszej drużyny mogła się podobać i ze spokojem wyczekiwaliśmy na drugą połowę.
W drugiej części spotkania katowiczanie nie grali już tak efektownie jak to miało miejsce w pierwszej połowie. Akcje się nie kleiły, brakowało sytuacji strzeleckich, a rywale groźnie kontratakowali. W 59. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Czerwiński dał się ograć Grzeszczykowi i ten ze spokojem umieścił piłkę w bramce strzeżonej przez Dobrolińskiego. GieKSa po stracie bramki rzuciła się na rywala, jednak znów szwankowała skuteczność. Świetną okazję miał Pitry, który minimalnie niecelnie główkował. Nawet wprowadzone zmiany (Goncerz-Skrzypczak, Wołkowicz-Gancarczyk, Zieliński-Duda) nic nie dały, można nawet stwierdzić, że wprowadzeni zawodnicy osłabili poczynania naszej drużyny. To rywale byli bliżsi podwyższenia prowadzenia ponieważ GieKSa się otworzyła. W jednej z sytuacji zawodnik gospodarzy przypadkowy został trafiony piłką, która zmierzała do siatki, a w następnej Dobroliński instynktownie zdołał sparować piłkę na poprzeczkę.
Mecz zakończył się niesprawiedliwą porażką, niestety znowu pojawia się problem ze skutecznością. Mimo, że nasz zespół wyglądał dobrze na boisku liczy się tylko to co jest w siatce. Szkoda straconych punktów, które mogą kosztować nas bardzo wiele..
Źródło: Gieksa.pl