SFC Opava 0-2 FC Baník Ostrava

02.08.2019, piątek

Priorytetowy mecz dla fanów Banika – Derby Śląska, zostały rozegrane w czwartej kolejce. Rok temu kiedy Opawa awansowała do ligi, artykuły o zagrożeniach związanych z tym pojedynkiem pojawiały się w intrenecie od tygodni. A tu nic. Kilka dni przed meczem zaczęły pojawiać się tylko obowiązkowe prasówki, ale tym razem obyło się bez medialnej histerii. Co do biletów to zarząd SFC tak jak w ubiegłym roku postanowił przyznać 16% pojemności stadionu, czyli 1009 wejściówek. Tak samo również nie był pomocny jeśli chodzi o choreografie i ciężko było sprostać miejscowym włodarzom co do ich wymagań, gdyż mało co było dozwolone.

Chachary postawili tym razem na czerń i wszyscy ubrani w tym kolorze pojawili się ok. 15:00 na Svinovie, skąd główna grupa koleją dojechała do Opawy. Na miejscu tradycyjnie poza psiarnią wita nas tłum paparazzi polujących na widok hordy chuliganów. Na pewno się zawiedli, gdyż przez całą drogę na stadion, nie odnotowano żadnych ekscesów. Jedyne emocje to stos okrzyków wylewany na miejscowych gapiów w oknach.
Po przejściu kontroli przy wejściu, fanów czekała druga barykada, tym razem utworzona przez kibiców, gdyż każdy wyjazdowicz zobligowany był do zakupy szala na wzór flagi „OSTRAVACI”. W ten sposób wywnioskowano że na sektor gości udało się dostać 1030 Chacharom, w tym wsparcie 46 GieKSiarzy z flagą UG’03  „ONE NINE SIX FOUR”.
Widok trybun gospodarzy wbrew zapowiedzią nie wyglądał jednolicie. Im dalej od młyna tym coraz mniej żółtych koszulek. Gdy Ultras Banik zapowiada jednolity kolor to 99% publiki się stosuje, tak było i tego dnia, więc sektor gości prezentował się całkowicie na czarno, a każdy dzierżył wcześniej wspomniany szal. Pierwsza choreografia pojawiła się po stronie przyjezdnych. Chachary rozwijają transparent u dołu sektora „POD KOPYTAMI KONI ZABIJEMY WASZ KLUB”, na którego końcach były namalowane łby wściekłych ogierów. Dodatkowo pokazano sektorówkę z herbem Ostrawy, a w nim wizerunek konia  niszczący kopytami herb SFC. Uzupełnieniem prezentacji były sreberka, nagrobki SFC oraz pirotechnika: czarne świece dymne oraz stroboskopy.
W 20 minucie Banik wychodzi na prowadzenie za sprawą piłkarza który latem przybył właśnie z Opawy. Potem oprawę prezentują gospodarze. Na płocie zostaje zawieszony transparent „KRÓL BEZ ZAMKU NIE JEST KRÓLEM” i początkowo towarzyszy mu kartoniada ułożona w żółto – niebieskie pasy. Następnie rozwijają sektorówkę płaczącego króla z herbem Banika nad zniszczonym stadionem Bazaly. Po pewnym czasie kartoniade zastępują flagi na kij, a sektorówkę z królem zastępuje czaszka odziana w czapkę błazna. Ponadto odpalili parę rac. Cała oprawa miała być odpowiedzią na choreo Banika podczas ostatniego spotkania na Vitokovicach.
Po oprawie Banika, w sektorze gości w centralnym punkcie wisi tylko jedna flaga „OSTRAVACI”, w towarzystwie czarnych plandek. W tym momencie cały sektor unosi szale na wzór właśnie tego płótna. Piękny widok. Opawacy podczas pierwszej połowy dwukrotnie cieszyli się z bramek, jednak nie potrzebnie bo obie zostały nie uznane. W ten sposób do przerwy Banik prowadził 0:1. Jeśli chodzi o doping to fani SFC w ogóle nie są słyszalni w naszym sektorze, co stanowi znaczną poprawę w stosunku do naszej ostatniej wizyty.
Na druga połowę Banik wychodzi już w pełni oflagowany. Na płocie wiszą: „VLAJKONOŠI DOMÁCÍ“, „OSTRAVACI“, „ORLICE“, „ULTRAS“ a „CHACHAŘI” oraz nad wejściami:  „EVŽEN HADAMCZIK“, „ULTRAS GieKSa“ i „SLUŠOVICE“. Z biegiem czasu zaprezentowano również transparent odnoszący się do obecnej sytuacji finansowej gospodarzy oraz do wytykania podobnych problemów niegdyś Banikowi „ ZA ŠAFARČÍKA ŻEŚCIE SIĘ SMIALI, Z DRASTÍKEM TEŻ NIE WYGRALIŚCIE! JUŻ TO NIE JEST ŚMIESZNE, CO?”. Potem, w 82 min Banik strzela drugą bramkę i w sektorze wybucha euforia. Odpalone zostają race i słychać  m.in. „derby są nasze”. I tak jeszcze długo po meczu, gdzie dziękowano piłkarzom za zwycięstwo, w tak ważnym spotkaniu. Wymieniono się nawet koszulkami za szale, które razem s fanami piłkarze dumnie unosili ku niebu.
Po meczu już nic ciekawego się nie wydarzyło, poza tradycyjnym widokiem napinających się grupek Opawatów za pleców mundurowych. Najcieplej było przechodząc przy jednej z knajp, gdzie było kilkunastu miejscowych, jednak mundurowi opanowywali tego typu sytuacje w zarodku.

Giszowiec obecny w 10 głów.

FOTOGALERIA: Supporters.cz