Wspomnienia GieKSiarza
Na ten wyjazd jedziemy w trójkę, czyli Ja, Damianos i Muerte. Podróż zaczynamy od piątkowego wieczornego wyjazdu z Katowic w kierunku Ostrawy.Na miejscu meldujemy się około godziny 23 piątkowego wieczoru, małe zakupy i uderzamy do Parlamentu, gdzie zostawiamy auto. Tutaj mała niespodzianka, bo Parlament zamknięty, ale przejmują nas znajomi z Banika. Udajemy się z nimi do jakiejś osiedlowej knajpy, gdzie raczymy się piwkiem Po jakimś czasie udajemy się na dworzec, aby rozpocząć podroż – tu dostajemy obstawę w osobie Zdenka i dość dużymi zapasami alko. Podjeżdża pociąg (znajdują się już tam kibice Banika), my postanawiamy zgubić nasze wahadło i udajemy się sami do przedziału. Siadamy wydawałoby się do spokojnej ekipy (2 gości i 3 laski) i tu zostajemy zaskoczeni. Kiedy nasi wspólnicy podroży dowiadują się, że jesteśmy jedynymi kibicami GKS tego dnia na wyjeździe Banika, oznajmiają nam, że super, bo oni mają ponad 9 litrów rumu i nie wiedzieli jak to spożyć. Czyli nasz plan na w miarę spokojny wyjazd przepadł. Zaczyna się impreza w naszym przedziale i tak mija nam droga do Brna, gdzie stajemy na dłuższą chwilę. Tam znajdują się kibice Banika, którzy byli z nami na Arce w PP, częstują nas swojskim bimbrem odpowiednikiem naszego soku z „gumijagód” Katowicera, który spożywali ów goście w drodze do Gdyni po tej ilości alko mamy już dość Postanawiamy się trochę przespać, ale jak to bywa podczas takiej podróży oczywiście sen trwa bardzo krótko, przerywa nam go chęć pójścia do toalety Razem z Muerte postanawiamy opuścić nasz przedział i udać się w kierunku kibla (wtedy już większość pociągu wiedziała, że jedziemy w trojkę wspierać zgodę na ich najdalszy wyjazd). Szybka decyzja Ja idę w prawą stronę, Muerte w lewo i tu zaczyna się dramat zarówno mój jak i Mortiego – zaliczamy na drodze do kibla każdy przedział po kolei umacniając zgodę. Jak ja dotarłem do kibla nie ma pojęcia ile to trwało też nie wiem, ale było to chyba dość długo. Zastanawiam się jak wrócę z powrotem. Powrót wygląda dokładnie tak samo… masakra… Kiedy docieram do Przedziału Morti jeszcze gdzieś umacnia zgodę Wtedy Damianos stwierdza, że tez musi iść do kibla i pyta, która droga lepsza. Oznajmiamy mu, że w około wszyscy już wiedza, że jesteśmy z Katowic i jest to bez znaczenia, którędy pójdzie Imprezujemy dalej w naszym przedziale i tak dojeżdżamy chyba rano do Budziejowic. Zostajemy wyprowadzeni z dworca jakieś 200 metrów i puszczeni na miasto (kibiców FCB było około 1500). Stwierdzamy zgodnie, że musimy odpocząć, udać się do knajpy i coś zjeść. Tutaj kolejna niespodzianka, wchodzimy do środka i cała knajpa opanowana przez Banik. Zaczyna się od nowa co było w pociągu, około godziny 16:00 udajemy się na stadion. Wchodzimy na stadion i zostajemy obdarowani złocistym trunkiem (całe 90 minut mamy ze sobą po 2 pełne kufle). Banik remisuje 1:1 z tego co pamiętam dymimy trochę z psami, którzy opuszczają nasz sektor Po meczu wychodzimy razem z AC i idziemy z nimi pod kasy dla miejscowych, tam dzielimy się na 3 grupy. W pierwszej idzie Damianos, ta grupa jako pierwsza wpada pod kasy, ale musi się wycofać z powodu przewagi kibiców miejscowych. Kiedy ta grupa się trochę wycofuje wpada druga grupa, w której jest Muerte i razem z pierwszą grupą już dopadają kibiców z Budziejowic. Ja idę z trzecią grupą, która zostaje zawinięta przez tych co zawsze. Dwie pierwsze grupy po małym dymie też zostają zawinięte i zaprowadzone do jakiś knajpy. Moja grupa zostaje odprowadzona w kierunku dworca, ale ponieważ mamy jeszcze trochę czasu do pociągu ostatecznie też lądujemy w jakiejś knajpie. Po wypiciu piwka udajemy się do do pociągu, tu oznajmiają nam kibice z Banika, że wracamy przez Pragę i tam będziemy mieli około 40 minutowy postój i ma czekać Sparta. Wjeżdżamy do Pragi, wysypujemy się z pociągu, wychodzimy z dworca, a Sparty nie widać. Dzwonią do nich Baniki, ale oni coś tam mówią, że nie maja ekipy, bo to sobota itd itp. Wsiadamy do pociągu i udajemy się w kierunku Ostrawy. W niedziele rano meldujemy się w Ostrawie, wypijamy piwko udajemy się do naszego autka i wracamy do Katowic w Katowicach meldujemy się w niedziele przed południem. Wyjazd należy zaliczyć do bardzo udanych.
ChudyNFG
Źródło: zin SK1964 nr 48 (Katowice) wrzesień 2012