Relacja kibica GieKSy
Wyjazdu do Olomouca nie było w planach, tego dnia mieliśmy grać w Grudziądzu więc wszystko było jasne gdzie będziemy tego dnia. Jednakże na kilka dni przed meczem okazało się, że w Grudziądzu postanowiono wyremontować jeden z sektorów, przez co zamknięto znajdujący się w innej części stadionu sektor gości, ot chora rzeczywistość euro kołchozu rządzonego przez towarzysza Tuska.
Szybko więc padła decyzja, jedziemy do Olomouca. Z miejsca udało nam się załatwić dwa auta i niemal natychmiast mieliśmy je obsadzone 8 osobami z dzielnicy i dwoma z okolic, które szybko się z nami w tej sprawie skontaktowały, 3 osoby kombinowały jeszcze załatwienie trzeciego auta, ale niestety się im to nie powiodło, a ze względu na obowiązki nie wchodziła w grę bardziej czasochłonna podróż pociągiem.
Do Ostrawy ruszyliśmy wcześnie bo o godzinie 9, jak wiadomo dżentelmeni przed 12 nie piją, na szczęście udało się wyjątkowo zastosować Uzbecką strefę czasową dzięki czemu podróż do Ostrawy minęła szybko i przyjemnie. W Ostrawie kantor i parlament, w którym każdy z nas zamówił coś na ząb.
Później udaliśmy się na zbiórkę, tam rozmowy z kolegami na różne tematy, w tym chyba najpopularniejszy – vlepki, których to trochę ostatnio dla Banika zaprojektowałem. Do Olomouca jedzie się szybko, jednakże mało kto posiadał bilet dlatego też musimy trochę spacerować po pociągu, przed Olomoucem w jakimś polu pada z niewiadomych przyczyn ręczny, a potem jeszcze drugi, dlatego podróż trochę się wydłuża. W końcu jednak docieramy do Olomouca, gdzie przy ogromnej eskorcie miejscowej prewencji idziemy na stadion, niestety w przeciwieństwie do poprzednich wypadów do Olomouca nie udało się urwać na miasto, a szkoda bo jazda tramwajem z kuflem w ręce to wypróbowana i zdecydowanie lepsza opcja dotarcia na miejscowy stadion, a tak musieliśmy trochę pomaszerować. Pod stadionem jesteśmy sporo przed meczem, kasy i brama są jeszcze zamknięte a nie ma opcji by się wbić więc czekamy, w końcu brama zostaje otwarta i wchodzimy.
Fatalnie grający Banik nie był największą atrakcją tego wyjazdu, na szczęście mimo dotkliwej trzy bramkowej porażki na trybunach to Banik jest górą, Sigma zaprezentowała się najsłabiej w historii moich tam odwiedzin, doping słaby, niemalże niesłyszalny, za to Banik pokazał gospodarzom czym jest doping, w pierwszej połowie jeszcze do ideału trochę brakowało, ale za to druga połowa to już pełne pierdolnięci,e w którym wydatna okazała się nasza pomoc. Ogółem na tym meczu pojawiło się około 700 fanów Banika i ponad 40 osobowa delegacja GieKSy. Po meczu powrót do Ostravy, tam strawa w postaci hamburgera i wizyta w dyskotece, w której balowało od nas ok. 25 osób do różnych godzin nocnych i porannych.
Li-GOT-a
Źródło: zin SK1964 nr 36 (Katowice) sierpień 2011