Relacja Banika
Banik na ten wyjazd pojechał w 65 osób, a dodatkowo wspomagało ich 4 osoby z GKS-u Katowice. Po drodze kroimy szal Pardubic. W Libercu spokój. Po meczu jedna z naszych grup obiła kilku miejscowych, skroili jeden szal Slovana.
Źródło: zin HOOLIGANS 2000 nr 2 (Legnica)
Relacja Banika
Nas 55 osób + GKS i Union.
Vladimir
Źródło: zin DIABLOS nr 3, 2000 (Ruda Śląska)
Relacja Banika
Na wyjazd za koło podbiegunowe do Liberca jedziemy we trzech. W Pardubicach już są Banikowcy i razem z nimi konsumujemy alkohol. Moja rozważna głowa znów zadziałała, i tak nie kupujemy żadnych trunków do pociągu, więc wysychamy. Jedynym ratunkiem był Paweł z Vysokého Mýta, którego po długim czasie znów widzę na wyjeździe (bo już założył rodzinę), a razem z nim dwóch nowicjuszy. Podróż jest nudna i się dłuży, choć cały czas rozmawiamy. Po przybyciu do Liberca, przenosimy się do knajpy gdzie pijemy parę piwek, a potem idziemy na stadion. Tu za bramą, obok nowej trybuny kupuje fajnie wyglądającą kiełbasę, ale pozory mylą. Gdy patrze na stadion od środka nie widzę nic specjalnego. Ilość kibiców jest słaba, a miejscowy kocioł (młyn) jeszcze gorszy. Ich piosenki są naprawdę oryginalne i to pokazuje stan naszej kibicowskiej sceny, nie wspominając o ogólnej postawie kibiców. Nasze struny głosowe były zamarznięte, ale w tej liczbie i w takim pojedynku można to usprawiedliwić. Banik ponownie nie wygrał i możemy wracać do domu. Chachary jadą pociągiem, a tylko my svitaváci i Vysoké Mýto jedziemy przepełnionym autobusem (złoty pociąg, ale z dworca do Svitav nic nie jechało a jutro trzeba iść do pracy). Prawie przez całą drogę stoję, ale przynajmniej udało się uniknąć płacenia ślepemu kierowcy. P. S. Śmierć autobusom.
Urbi
Źródło: zin SUPPORTER 5 2000 (Banik Ostrava)