Sparing: Górnik Zabrze 0-2 Banik Ostrava

19.01.1999, wtorek

Relacja GieKSy

W dniu 19.01.99 odbywał się mecz kontrolny pomiędzy Górnikiem Zabrze, a Banikiem Ostrava. Wiadomo sparingi nie interesują nikogo i są to jedynie spotkania dotyczące głównie wprowadzeń nowatorskich pomysłów trenera. W tym przypadku postanowiliśmy wspomóc naszych znajomych, którzy podczas turnieju w Spodku, zadeklarowali swój przyjazd do Zabrza. W dniu sparingu rannym pociągiem przyjechało kilkunastu Banikowców. Z Katowic wyruszamy autobusem do Zabrza w sile 100 osób. Po drodze na przystankach zdobywamy 4 szale, po dwa Ruchu i Górnika. W Zabrzu już w drodze na stadion widać grupy KSG, lecz wystarczy na nich spojrzeć a już ich nie ma. Na miejsce docieramy o dziwo bez obstawy. Na stadionie jest około 30 Żaboli, zgredy + paru w szalach. Kilkadziesiąt metrów od stadionu zatrzymuje się autobus, wysiadają żabskie (20), rusza na nich 30 osób, ci wlatują z powrotem do odjeżdżającego autobusu, mogą mówić o wielkim szczęściu. Ruszamy w stronę stadionu, czujemy się jak u siebie. Krótki dym w kawiarence Górnika. Tu pochwały dla paru zabrzańskich zgredów, którzy stawili czynny opór, gdy reszta kleiła się do ściany. Mecz rozgrywany jest na boisku bocznym, a my tym czasem zajmujemy sektor 13, gdzie zazwyczaj KSG ma swój młyn. Na meczu zaczęło się pojawiać coraz więcej żaboli, lecz w między czasie przyjeżdża mnóstwo psiarni. W sumie ze wszystkimi dojeżdżającymi było nas około 140 osób.

W podsumowaniu żabskie mogą mieć gule, w końcu to my patrzyliśmy na mecz z ich sektora, a oni mogli jedynie oglądać nam buty. Szkoda tylko, że nie doszło do starcia pomiędzy nami, bo byłaby to konkretna bitwa. Powrót już spokojny. Kilku z Banika w tym dniu zostaje zaproszonych na balety. Katowice opuszczają następnego dnia.

Źródło: zin ULTRAS nr 1, 1999 (Katowice)

Relacja GieKSiarza

Nas 145, w tym 12 z Banika. W drodze do Zabrza kroimy 2 szale Ruchu i 2 Górnika. W Zabrzu robimy co chcemy. Pod stadionem gonimy grupę Górnika. Później pacyfikujemy kawiarenkę na stadionie. Zasiadamy na sektorze Górnika („13″). Po około 30 minutach znowu pojawia się Górnik w grupie, ale od razu za nimi przyjeżdżają psy z Katowic. Ogólnie nawet ciekawie, a Banik wygrywa 2:0.

Grzegorz

Źródło: zin HOOLIGANS nr 1

Relacja kibica Banika

Na ten mecz od dawna planowaliśmy pojechać. Grało się trzy dni po „Spodku”, gdzie hool’s GKS-u obiecali uczestnictwo. Odjazd był zaplanowany o 6:20 ze Svinova, gdzie byliśmy tylko we czwórkę. Kyby, Láďa, i Lucka wyjechali już z hlaváku (główny dworzec w Ostrawie), a trzej kibice z Karwiny z Bohumina. Potem jechaliśmy przez Chałupki pociągiem do Katowic. Tam dostaliśmy totalnego szoku – 120 kibiców GieKSy, było ich dużo więcej niż się spodziewaliśmy.
Tam też pojawił się Otvírák, to znaczy że liczba Banikowców wynosiła 11 sztuk. Muszę powiedzieć, że Gieksiarze są super, naprawdę nie wierze żeby nas uzbierało się, we wtorek o 10:00 godzinie, 120 kibiców na meczu tego typu.
Po powitaniu idziemy na dworzec autobusowy i z dworca jedziemy do Zabrza. Droga była ciekawa, bo do Zabrza jechaliśmy przez Chorzów. Na wszystkich przystankach wybiega banda z busika i atakuje ludzi z szalikami miejscowych klubów. Większości udało się uciec, reszta miała pecha, bo skończyli skopani na ziemi. W ten sposób Gieksiarze zdobyli jeden szal w Chorzowie i dwa w Zabrzu. Jeden ze starszych Gieksiarzy te szaliki oddał Banikowcom. Na jakimś przystanku w Zabrzu jest w końcu większa grupa Górnika i wszyscy na nich biegniemy, niestety udało im się uciec.
Ze śpiewem idziemy na stadion i koło nas przejeżdżają policjanci, którzy się mocno zdziwili gdy zobaczyli tak dużą grupę z szalikami. Przecież liga teraz nie gra! Przy stadionie jeszcze atakujemy busika, w którym widzimy około 20 fanów gospodarzy. Nie ma szans na dostanie się do nich, bo trzymają drzwi.
Kolejne emocja wydarzyły się na stadionie, w miejscowej klubowej restauracji, gdzie piło 10 kibiców Górnika. Na swoją obronę użyli krzeseł i butelek, to znaczy że latało wszystko co możliwe. Tymczasem ktoś już zadzwonił na policję i ci przyjechali w takiej liczbie że byłem zdziwiony. Otoczyli nas ze wszystkich stron, ale byli w miarę spokojni.
Dopiero gdy byliśmy obstawieni przez policję, na trybuny ośmieliła się wejść pięćdziesiątka kibiców Górnika, dlatego za bardzo nie rozumiem czemu zaczęli śpiewać „Banik, Gieksa, Policja”. Gospodarze chyba zadzwonili po kolegów bo uzbierało się ich około 100. Po meczu w obstawie policyjnej dostaliśmy się na dworzec i potem do Katowic.
Poszliśmy jeszcze na piwo, a następnie pojechaliśmy busikiem w pięciu do polskiego Cieszyna. Reszta została na hokejowy mecz GKS-u.
Wyjazd zakończyliśmy jabolem na Svinovie.

Mengele

Źródło: zin CHACHAR BOYS nr 10, 1999 (Ostrava)