29.06.2018,
Ciężko określić dokładną liczbę fanów GieKSy którzy wspierali Górnik w Splicie z powodu różnie dobranych środków transportu, oraz czasu pobytu w samej Chorwacji, ale szacunkowo mówi się że ta liczba nie była większa niż 20 osób
Relacja GieKSiarza (Żory)
Z Żor wyruszamy dwoma busami w nocy z 27 na 28 czerwca. Rano po spokojnej podróży meldujemy się w Splicie, gdzie zwiedzamy trochę miasto. Po porannej kawie udajemy się na prom żeby ruszyć w dalszą drogę na wyspę Brač (z tym fan clubem dobre relacje mają Żabole z naszego miasta). Tam ogarniamy nocleg i ruszamy na miasto by zobaczyć gdzieś mecz naszej reprezentacji, jednak okazuje się że chorwacka telewizja nie transmituje naszych wirtuozów. Nie pozostało nam nic jak udać się na plażę, a następnie na imprezę z fanatykami Hajduka z wyspy.
W dniu meczu z samego rana idziemy na plażę, a około południa ruszamy do Splitu na zbiórkę Torcidy. Na meczu oprawa z obydwóch stron. Młyn Hajduka robi wrażenie, a najbardziej widoki rozciągające się za nim. Po meczu mamy chwilę wolnego czasu i ruszamy na ostatni prom wypływający na wyspę. Tam udajemy się do baru Torcida Brač. Znów nawiązujemy nowe znajomości i tłumaczymy Chorwatom że kibicujemy GKS-owi Katowice, a nie Górnikowi. Mimo to że nie łączy nas sztama, zostaliśmy miło przyjęci. Chorwaci tłumaczą nam że oni też mają sztamę z Tornado Zadar i dobre stosunki ze Spartą Praga co oczywiście nie przeszło bez echa . W ostatnim dniu Żabole malują wspólnego grafa z Hajdukiem – UNITED TORCIDA. My też postanawiamy zaznaczyć naszą obecność na wysbie i obok robimy swojego wrzuta. Po wykonanej pracy robimy wspólne zdjęcie i idziemy na pożegnalną imprezę z Hajdukiem. Na pewno jeszcze nie raz wybiorę się do Splitu, klimat miasta robi wrażenie. Na każdym kroku widać graffiti wielbiące Hajduk, sklepy z gadżetami, auta ozdobione w barwy. Widać ze miasto żyje tym klubem.
Do zobaczenia na wyjazdowym szlaku!!!
Relacja TMK
Początek wakacji, słoneczna Dalmacja, zaprzyjaźniony Split i magiczny, legendarny stadion Poljud – czy można sobie wyobrazić lepszą scenerię meczu towarzyskiego, dla spragnionych zagranicznych wojaży kibiców Górnika Zabrze? Nic dziwnego, że fani KSG tłumnie ruszyli na południe naszego kontynentu. Do celu ponad 1000 kilometrów… Podróż samochodami wygodnymi autostradami minęła z reguły szybko i przyjemnie, natomiast sporo przedłużyła się dla autokarów , z powodu skrupulatnej kontroli na granicy słoweńsko-chorwackiej. W jej wyniku w jednym z pojazdów policja znalazła race, a jeden z kibiców został zawinięty.
W Splicie kibice Górnika od samego rana gromadzili się na Rivie (nadmorskiej promenadzie centrum miasta), budząc zaciekawienie licznych turystów. Duża grupa fanów KSG udała się wynajętym statkiem na wycieczkę morską, rozwieszając na burcie okazałą flagę „Torcida Górnik”. Przy powrocie do portu, tuż przed przybiciem do brzegu, odpalili na statku sporo rac. Wkrótce wszyscy kibice KSG oraz będący w mniejszości fani Hajduka uformowali pochód, który głośno śpiewając i paląc race ruszył ulicami miasta na stadion.
Poljud powoli zaczął się zapełniać, lecz liczba widzów nie była zbyt oszałamiająca i zatrzymała się na 8 tysiącach, w tym około 1500 kibiców KSG i zgód. Większość Żaboli zasiadła w sektorze gości, a część integrowała się z Hajdukiem na sektorach miejscowych. Splicka Torcida wypełniła 2/3 swojej trybuny północnej za bramką – to sporo mniej niż na derbach z Dinamem, ale jak na mecz towarzyskim w samym środku sezonu ogórkowego, chyba zadowalająco. Natomiast trybuna wschodnia była tego dnia wyłączona z użytku, z powodu przygotowań do mającego się odbyć na Poljudzie koncertu.
Podczas meczu nieco lepiej zaprezentowali się kibice KSG. Prowadzili bardzo dobry doping, pokazali też sympatyczną oprawę, której motto brzmiało „Nice to meet in Split”. Całość uzupełniały race i sektorówka z zaadoptowanym przez zabrzan już całe lata temu Bartem Simpsonem, a właściwie dwoma – w chustach na twarzach, w barwach Górnika i Hajduka. W II połowie zgodową oprawę zaprezentowali również gospodarze – tu z kolei głównym motywem były dwa typy w kominiarkach. Hajduk także odpalił trochę rac. Ponadto oba młyny machały paroma flagami na kijach, a na sektorze gości rzucał się w oczy pokaźnych rozmiarów transparent – „Wolność dla Klimy!”.
Doping gospodarzy w miarę niezły, jednak sporo zabrakło do poziomu, jaki potrafią zaprezentować w meczach o dużą piłkarską stawkę. Pamiętać trzeba, że na kibicowanie w tej części Europy dużo większy wpływ niż w Polsce ma sam futbol. Fani KSG natomiast, pomimo fatalnego wyniku 0:4, w końcówce meczu rozkręcili prawdziwą korbę na sektorze, bawiąc się bez koszulek.
Warto podkreślić, że młyn gospodarzy kilka razy głośno skandował „Górnik Zabrze” (i to poprawnie wymawiając polskie „ó” i „rz”), a trzeba pamiętać, że na Bałkanach raczej nie ma zwyczaju pozdrawiania zgód okrzykami, jak w Polsce. Widać tu bardzo duży ukłon starszej Torcidy wobec młodszej imienniczki z Górnego Śląska. Dodać można, że w Dalmacji coraz bardziej zaznacza się wpływ polskiej mody kibicowskiej – ciuszki z dużymi wzorami na plecach i odzież uliczna marki Pit Bull. Chorwaci, mimo że mają dużo dłuższe tradycje kibicowskie – chłoną wzorce rodem znad Wisły i Odry! Dobrze to czy źle każdy niech oceni sami.
Źródło: TMK