19.10.2018, piątek 20:45 – widzów 2857
Relacja GieKSiarza
Po zakazie wyjazdowym w końcu mogliśmy ruszyć na szlak. W końcu też udało się nam dotrzeć i zasiąść w Mielcu, co zawsze okazuje się trudniejsze niż wykonanie standardowych procedur, ale mniejsza o to. W trasę ruszamy z dużym wyprzedzeniem, bo start zaliczyliśmy już o 15:30 z Bukowej (mecz o 20:10), a do pokonania mieliśmy tylko 220 km. Wczesna pora okazała się uzasadniona gdyż korki na autostradzie i jeden z postojów na którym doszło do szarpaniny z palanterią (CHWDP) skutecznie gubiły czas do rozpoczęcia spotkania.
Pod stadionem meldujemy się na 40 minut przed pierwszym gwizdkiem, gdzie po chwili pojawia się w dobrej liczbie Świrlandia. Głośne przywitanie się przez obie strony i można wchodzić na stadion. Niestety miejscowi robią problemy z dopisywaniem się do listy, przez co na sektor wchodzi jedynie 210 osób. Część z nas i przyjaciele z Jarosławia zmuszeni są oglądać mecz zza ogrodzenia. Przez moment mają nawet fajny widok na wydarzenia boiskowe z miejscowej rzeźby i nasypów przy płocie, jednak to nie spodobało się smutnym panom, co ograniczyło trochę widok tej grupie.
Na sektorze wieszamy trans IKARUS TRZYMAJ SIĘ oraz flagi BANDITEN, ŚP. MAREK i ONE NINE SIX FOUR. Druga z naszych flag nawiązuje do trzeciej rocznicy śmierci fanatyka z Imielina. Co do dopingu to na dobre ruszamy po kwadransie spotkania (tyle trwało nasze wpuszczanie) i w tej kwestii pokazujemy się z dobrej strony. Parę razy wspólnie z gospodarzami „pozdrawiamy” stróżów prawa i nawołujemy do wpuszczenia reszty naszej grupy. Ogólnie w Mielcu pojawiliśmy się w 343 osoby, w tym 60 osób z JKS-u Jarosław i 3 fanów Górnika – dzięki za wsparcie! Warto również wspomnieć że ten mecz był debiutem na ławce trenerskiej dla Dariusza Dudka, który po przegranym meczu zaciągnął naszych piłkarzy pod nasz sektor i pełny optymizmu zapewniał że będzie lepiej tylko trzeba mu dać czas, czas którego my już nie mamy.
Co do gospodarzy to niedawno z powodów nam nie znanych zawiesili działalność na trybunach, przez co na płocie nie pojawiły się żadne flagi FKS-u i nie uformowano młyna na sektorze „B”. Mimo to mieleccy piłkarze mogli liczyć momentami na dobry doping miejscowej publiki, a zwłaszcza sporej grupy „starej gwardii” która zasiadała nieopodal nas i często dopingowała Stal. Co jakiś czas na tym sektorze w obstawie żółwi przemykał łysy jegomość w garniaku (kierownik do spraw bezpieczeństwa), który stał się gwiazdą wydarzeń pod koniec meczu, gdzie doszło do awantury w której fani Stali przepędzili ochroniarzy wraz ze swoim kierownikiem z trybun. Ciekawą sceną w tym zajściu był widok wyciągniętego gazu spod marynarki owego jegomościa, którym miotał na oślep. Tym bardziej gdy wydawało się że sytuacja się w momencie uspokoiła, to wrócił i poprawił kolejną porcją gazu, co rozjuszyło kibiców jeszcze bardziej. Niestety jest to obraz tego jacy ludzie są zatrudniani na istotne stanowiska w świecie futbolu. Kwestią wątpliwą jest też to by owy jegomość w garniaku poniósł konsekwencje swojej akcji. Prędzej ścigani będą kibice którzy bezkarnie gazowani zareagowali w wiadomy sposób.
Giszowiec obecny w 19 głów.
Relacja GieKSa.pl
Po trzech meczach pauzy wyjazdowej, która spowodowana była zakazem wyjazdowym nałożonym za mecz domowy z GKS Jastrzębie, kibice GieKSy wrócili na wyjazdowy szlak. Mało brakowało jednak, aby ten powrót został przeniesiony na mecz w Bytowie. Tak stałoby się, gdyby Stal wysłała do nas pismo trzy dni wcześniej, niż to zrobiła, ale… może przedstawmy sytuację chronologicznie.
Tradycyjnie w dniu ukazania się terminarza, wysłaliśmy do każdego klubu zapotrzebowanie na maksymalną liczbę biletów. Zazwyczaj większość klubów nie odpowiada od razu na takie pisma, ale ich wysłanie daje nam podkładkę do tego, że nie zapomnimy zamówić wejściówek. O Mielcu zaczęliśmy myśleć we wrześniu i telefonicznie ustaliliśmy, że dostaniemy 250 biletów po 15 złotych. Im bliżej było spotkania, tym częściej prosiliśmy o oficjalną podkładkę (mail lub pismo z klubu), ale co rusz odkładano to na potem. Ponowiliśmy nawet na początku października oficjalne zamówienie, ale ono też pozostało bez odpowiedzi. Wreszcie 8 października, czyli na 11 dni przed meczem, dostaliśmy pismo, w którym Stal Mielec poinformowała nas, że… nie może nas wpuścić do klatki. Do pisma dołączono decyzję prezydenta miasta, który na wniosek policji postanowił, że spotkania z GKS Jastrzębie i z nami zostaną zakwalifikowane jako podwyższonego ryzyka i równocześnie zostanie wyłączony z użytku sektor gości. Tak, impreza podwyższonego ryzyka miała odbyć się bez kibiców gości, co z automatu było absurdalne, bo jej „podwyższenie” zostało spowodowane właśnie przyjezdnymi. Mecz z Jastrzębiem był wcześniej, ale mieli oni zakaz wyjazdowy, więc i tak odbyło się bez wpuszczania gości. Dodajmy, że pismo od prezydenta, załączone do odmowy przyjęcia naszych kibiców, było datowane na… sierpień. Dlaczego nie poinformowano nas od razu w sierpniu o tej sytuacji? Nie mam pojęcia, ale w światku kibicowskim ukuło się kiedyś – zupełnie przypadkowo – hasło „organizacja Stal Mielec”. Jak się okazuje, może nie było ono kompletnie przypadkowe. Szczęście w tym całym nieszczęściu jest takie, że „organizacja Stal Mielec” tak się ze wszystkim zakręciła, że… powiadomiła nas o całym zajściu o trzy dni za późno. Gdyby pismo o niewpuszczeniu dotarło do naszego klubu na 14 dni przed meczem, to nic nie moglibyśmy zrobić. Na szczęście przyszło na 11, a my postanowiliśmy nie odpuszczać. W sprawę wmieszał się PZPN, jednoznacznie przyznając nam rację. Kibice Stali także próbowali nam pomóc i proponowali wejście na swoje sektory, ale my tak nie jeździmy. Na szczęście wspólne wysiłki – nasze, ich i PZPN – spowodowały, że Stal ratowała sytuację otwierając nam bufor. Miał on mniej miejsc (180) niż klatka, ale był to już dobry początek.
W Mielcu pojawiło się nas ostatecznie 343 w tym 60 fanów JKS Jarosław i 3 Górnika Zabrze. Na sektor gości wpuszczono 210 osób, a reszta została na parkingu na stadionie, z którego można było oglądać spotkanie (ale było to dość trudne). Widoczność była całkiem dobra z przystadionowej rzeźby, ale takie bliskie obcowanie z kulturą nie spodobało się policji i ostatecznie fani spod stadionu musieli zadowolić się widokiem z poziomu chodnika. Kibice w klatce przeżyli szok, bo przechodzili do bufora przez… wyłączony z użytku sektor gości. Ba, to własnie na jego szczycie umiejscowiono catering, a co bardziej niepokorni fani GieKSy zasiadali na krzesełkach, które miały przyczepioną kartkę informującą o wyłączeniu z użytku. Bareja by się nie powstydził tak absurdalnej sytuacji, gdy prawie 150 czeka poza stadionem, a sektor gości jest normalnie zdatny do użytku. Widać ogromny wpływ policji na rządzenie w Mielcu, ale gwoli sprawiedliwości dodajemy, że w Katowicach byłoby pewnie tak samo. Kluby muszą wreszcie zacząć przeciwstawiać się stróżom prawa, którzy jedynie o czym marzą, to o świętym spokoju. Prowadziliśmy tego dnia dobry doping, a oflagowaliśmy i bufor, i sektor gości. Po meczu pod sektor gości tradycyjnie podeszli podziękować piłkarze (z bezpiecznej odległości), ale zaraz pojawił się trener Dariusz Dudek, który nakazał się zbliżyć zawodnikom, a sam rozmawiał i witał się z fanami. Sytuacja była mocno absurdalna, bo tak naprawdę nikt z nikim nie chciał rozmawiać, a każdy marzył jedynie o powrocie do domu. Jeśli naszą jedyną nadzieją jest optymizm Dudka, to… a zresztą to jest relacja kibicowska Fani gospodarzy zawiesili niedawno działalność kibicowską i nie prowadzą dopingu w młynie. Zajęli miejsca niedaleko naszego sektora i kilka razy pokrzyczeli. Pod koniec meczu miała miejsce ich awantura z ochroną, a w pamięci szczególnie utkwił kierownik ds. bezpieczeństwa gospodarzy, który w garniturze wywijał gazem… Ochroniarze zostali przegonieni z sektorów gospodarzy. Podróż w obie strony upłynęła nam spokojnie, choć kilka razy we znaki wdawała się policja.
Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam z wejściem w Mielcu, a szczególnie kibicom Stali. Mamy nadzieję, że takich sytuacji w tym mieście już w przyszłości nie będzie i w 100 proc. normalnie będziemy mogli zająć klatkę.
FILM: 19.10.2018 Stal Mielec – GKS Katowice DOPING
FILM: 19.10.2018 Stal Mielec – GKS Katowice SKRÓT
FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net
Relacja sportowa
PGE FKS Stal Mielec: Kiełpin – Gąsior, Prokić (90. Sadłocha), Soljić, Nowak, Tomasiewicz, Kuświk (78. Bergier), Spychała, Getinger, Perez, Banaszewski.
GKS Katowice: Pawełek – Frańczak, Lisowski, Wawrzyniak, Puchacz – Anon (76. Tabiś), Kurowski, Piesio, Bronisławski (59. Michalik), Błąd (69. Rumin) – Śpiączka.
Spotkaniu 15. kolejki pomiędzy PGE FKS Stalą Mielec i GKS-em Katowice towarzyszyło wyjątkowe okoliczności. Był to debiut w roli pierwszego szkoleniowca GieKSy dla Dariusza Dudka. Gospodarze przystępowali do starcia zmotywowani brakiem zwycięstwa przed własną publicznością od startu rozgrywek. W trakcie pierwszych 20 minut żadna z drużyn nie stworzyła sobie klarownej sytuacji. Zarówno GKS, jak i Stal szukały gry skrzydłami. W 27. minucie Mariusz Pawełek sparował na rzut rożny bardzo mocny strzał Maksymiliana Banaszewskiego.
W drugiej części pierwszej połowy gospodarze przejęli inicjatywę, szukając gry środkiem pola. Goście odpowiedzieli w 35. minucie, gdy strzał Davida Anona sprzed pola karnego został zablokowany przez obrońcę. Przed gwizdkiem kończącym połowę żadna ze stron nie stworzyła zagrożenia, a to oznaczało, że na drugie 45 minut ekipy wychodziły z bezbramkowym remisem. Miejscowi rozpoczęli z chęcią sforsowania bramki GKS-u, cały czas aktywnie szukając miejsca przed polem karnym.
Wynik w 65. minucie otworzył Grzegorz Tomasiewicz, który wykończył podanie w kontrze od Andreja Prokicia. Trener Dudek zareagował wprowadzeniem drugiego napastnika. Adriana Błąda zmienił Daniel Rumin. To niestety nie przyniosło dla GieKSy zmiany wyniku. W 88. minucie na 2:0 podwyższył Andreja Prokić kończąc tym samym spotkanie.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
Po przerwie na reprezentację do gry wrócili piłkarze GieKSy, którzy pod okiem nowego trenera Dariusza Dudka pojechali do Mielca na mecz z miejscową Stalą.
Do składu GieKSy wrócił Mariusz Pawełek oraz Kuba Wawrzyniak, za kartki pauzował Poczobut, którego zmienił Kurowski.
Początek spotkania spokojny, ale z kilkoma akcjami, które zatrzymywały się na 16 –tce obu zespołów. W GieKSie aktywny był Anon oraz Puchacz. Natomiast Stal liczyła na szybkość Prokica i doświadczenie Kuświka. Mecz był żywy, akcje przenosiły się od bramki do bramki jednak zupełnie brakowało w tym spotkaniu strzałów, sytuacji czy też groźnych spięć pod bramką. Pierwsze 25 minut spotkania nie przyniosło celnego strzału nie licząc lekkich wrzutek. Stal ożywiła się w 26 minucie gdy Banaszewski z dystansu zatrudnił Pawełka jednak dobrze sparował piłkę na rzut rożny nasz bramkarz. Po krótkiej chwili poprawka Tomasiewicza z dystansu, ale równie dobrze zachował się nasz bramkarz. W 36 minucie mieliśmy przewagę GieKSy pod bramką Stali. Dwa stałe fragmenty gry wywalczone przez Anona oraz strzał tego zawodnika nie przyniosły nam jednak bramki. W tym okresie w GieKSie wyróżniał się nasz hiszpański pomocnik. Więcej emocji w pierwszej połowie nie mieliśmy i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowo.
Drugą połowę obie ekipy rozpoczęły bez zmian a szybko inicjatywę ( chwilowo) przejęła GieKSa. W dobrej sytuacji znalazł się Anon, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem i dobra okazja została zaprzepaszczona. Stal szybko przeszła do ataku i to ona prowadziła grę operując głównie na skrzydłach. W 65 minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. Akcję lewym skrzydłem przeprowadził Prokic, dokładnie dograł w pole karne i zamykający akcję Tomasiewicz nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Chwilę później powinno być 0:2 po bliźniaczej akcji Prokica, ale tym razem w ostatniej chwili piłkę wybili obrońcy. GieKSa w ostatnich 10 minutach lekko przejęła inicjatywę. Starał się Rumin. W 89 minucie mecz zakończył Prokic, który wykorzystał fatalny błąd Lisowskiego i wpakował piłkę do pustej bramki GieKSy. GieKSie nie pomogły zmiany Rumina, Tabisia i Michalika i bez zagrożenia pod bramką rywali mecz skończyliśmy z zerem po stronie strzelonych bramek.
Źródło: GieKSa.pl